Zima, piździ, Alpy, stok. Facet rusza z góry, odbija się kijkami i jedzie na bombę. Żona w hotelu, na dupie strój kupiony za ciężkie pieniądze w Decathlonie, przyjechał do Austrii swoim służbowym VW Passatem – Jo w najlepsze jechał na nartach wyimaginowanym alpejskim szlakiem szczerząc zęby do przechodzących sekretarek. - Nagle podskakuje na muldzie, obraca go, leci w powietrzu, koziołkuje, w tumanie śniegu wali z impetem prosto w drzewo... Kijki w jedna, narty w druga, gość totalnie rozwalony, zęby wybite, krew z nosa, nogi i ręce poskręcane w dziwny sposób. Otwiera nieprzytomne oczy, wciąga głęboko górskie powietrze i mówi:- No i *cenzura*, i tak lepiej niż w pracy !