
niedobry78
Użytkownicy-
Postów
327 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Typ zawartości
Profile
Forum
Wydarzenia
Mapa użytkowników
Sklep
Giełda
Treść opublikowana przez niedobry78
-
Witam serdecznie...dopiero teraz zajrzałem tu po długim czasie. POZDRAWIAMY SERDECZNIE!!! Cieszę się, że się chowa jak należy, wiedziałem, ze u Pani będzie miała bardzo dobrze Napisałem smska przed chwilą. Po małym wypadku dochodzę do siebie już ale najważniejsze, że "Malaga" znalazła swój dom u Pani :* P.S polecam się na przyszłość tym bardziej, ze właśnie dorasta nowa parka "jaskółczych" czarno-białych, która zostanie na zawsze, na chów czyli da potomstwo w przyszłym roku...chetnie odstąpię jako materiał hodowlany w dobre ręce A resztę oczywiście wyłącznie na tuszki ))
-
Bohaterom Dagestanu 12.IX.99 http://www.youtube.com/watch?v=AhAkOZzta6k
-
Ja na czerwono świecę od dziecka :] tak czy siak Twojej postawy zrozumieć nie potrafię i tego co piszesz również WTF ?
-
Beka heheh to nie jest dział o twoich przemysleniach a sprzedaży mięsa z mangalicy
-
Jakby co to moje mangalice rosną...mam nowy miot czysty, miot mieszany ze zwykłą blondynką na próbe i kilka warchlaków podrostków takich po około 50 kilo. Moge wkleic zdjęcia ale tylko zainteresowanym, bo nie mam juz ochoty przekomarzać się z hejterami, wolę je wtedy zjeść sam mięso jest ciemnoczerwone i chude bo wybiegane (bardziej jak dziczyzna czy wołowina niż zwykłą świnka)...ma intensywniejszy smak jest delikatniejsze...jest chudsze niz to co kupujemy w biedrze. Słoniną jest obrośnięta tuszka i jest to gruba warstwa spełniajaca oczekiwania amotorów słoniny. Szynka, schab, karkówka jak u sportowca, boczek bardziej tłusty niz chudy jedynie...ale nie sam tłuszcz. 75% procent tłuszczu to moze maja wietnamki...nie wiem...ale ten kto tak twierdzi o mangalicy, ten nigdy po prostu nie widział ani mangalicy ani jej mięsa
-
Teraz siedzę i wpierniczam smalec ze skwarkami i cebulką...świnia to wspaniałe zwierzę
-
oj widać widać ciemne/czerwone jak diabli, ale mięsa porobię pomrożonego, coś wykombinuję, żeby było widać ładnie kolor i strukturę. Dawno nie udzielałem się na forum i z tego powodu wyleciało mi z głowy, że tu mogą byc chętni do zobaczenia mięska...ale postaram się nadrobić jutro.
-
niestety ...kazdy w "okolicy" chciał spróbować tak bardzo, ze nie było mowy o spokojnej pracy fotografa hehe ale jutro chyba nadrobię mięskami pofotografowanymi
-
no właśnie jak juz wspomniałem, wszystko hurtem pomroziłem po podzieleniu, ale przy obiakach jak rozmrożę bedę starał się fotografować i wklejac. Dałem ciała oczywiscie...a słonina oczywiscie też przetopiona przy topieniu żółta jak gęsia. [ Dodano: Czw 11 Kwi, 2013 21:57 ] Dobra to jutro cyknę mrożonki, tuszonke w słoiku i zwyczajną i żywiecką, mam nadzieje, że będzie widać cos
-
Mangalica po uboju...wybitna! Schab koloru polędwicy wołowej, słonina na 3 palce ale mięsko samo w sobie chude i wybiegane...jedyny jak dla mnie minus to boczek bardziej tłusty niż mięsny...reszta z rozbioru chuda jak dziczyzna i w ciemnym kolorze, lekko marmurkowa niekiedy...karkówy wielkie i bardzo duże polędwiczki...szynka same piękne kulki. Schabik o skromnym przekroju ale na kotleciki w sam raz. Kiełbasa zwyczajna przypomina myśliwską a słoikowe maja fajny kolorek. Zywiecka bardziej czerwona niz blada...dla mnie cudeńko. Szkoda, że nie pomyslałem wczesniej bo przed mrożeniem bym fotki porobił mięska, ale po dwóch dniach walki z mięchem juz nie pomyślałem ze zmęczenia...ale w przyszłosci przy rozmrażaniu mogę coś obcyknąć i wkleić...aha nastepną mangalicę zamiast golic (i zbierać kudłów na dwadzieścia peruk) chyba będę skórował jak dzika...bo fajne futro ma...szkoda golić, a i golenie żmudne trzy razy dłuzsze i uciążliwsze niż normalnej swinki.
-
A u mnie po "mangalico-bicu" delikatna, krwistoczerwona i marmurkowa pieczeń z łopatki z mangalicy w sosie własnym z cebulką do tego czerwona kapustka i marynowane słodko-kwaśne papryczki...kopytka. A na kolację chlebek razowy z tuszonką z mangalicy i ogórasem kiszonym lub do wyboru z żywiecką z mangalicy, z dodatkiem pręgi wołowej dla "ścisłości"
-
świnki NIE SĄ jechane kukurydzą tylko tym co napisałem wcześniej...a jak jest kukurydza to również im nie żałuję. Subtelna różnica a jednak zmienia całokształt opinii.
-
czasem wystarczy kupić prosiaki za 50-70 złotych i jest to powszechna praktyka u mnie na wsi...potem świniak po 4,5 z ubiciem gratis to sprawa powszechna nawet na dziś dzień. Niestety wiem też czym karmione są takie świnki, ale to odrębny temat. Ja swoje karmię po królewsku i otrzymuję produkt finalny nieco później i rzeczywiście odchowuję loszki najpierw(tzn zaczynam bo mam dopiero dwie szczerze mówiąc i już bez podziału na rasy) chowając lochę a tym bardziej knura jest to droższa sprawa, ale w naszym porypanym kraju wszystko się zdarzyć może i naprawdę zdarzają sie w sezonie prosiaki po 50 złotych jak 30 weźmiesz...i rolnik karmi frytkami z przemiału i zbożem i prowitem itd, świnki rosną...czy smakuja gorzej nie wiem. Są u mnie na wsi rolnicy przemysłowi i są tacy co parują "bulwy" ale ja osobiście jako jedyny tu spasam na wolnym i nieograniczonym wybiegu, plus 3 razy dziennie koryto: śruta nie pryskana, ziemniaki parowane z warzywami, pokrzywą zrywana własnoręcznie, rumiankiem, czosnkiem itd...prosiaki dostają mleko od kóz i korpusy drobiowe zamiast mączek, w dupala im dmucham i wiem też ile pracy kosztuje odchowanie każdej świni, i ubolewam ze najwięcej na żywcu zarabia potem pośrednik. Ja obędę się bez pośredników ale taniej jak 10 zł za kilo swoich świnek nie oddam bo to grzech by był. Wolę w rodzinie obdzielić. Jeśli Baraki odchowuje i utrzymuje cenna lochę i nabywa za gruby szmal knura i go żywi, to też nie dziwie się, ze drażni go jak słyszy, że gdzieś tam po taniości oddaje się prosiaka. A druga strona medalu jest taka, że jak ktoś na własne potrzeby zużywa rocznie jedna świnkę, ten znajdzie okazję jeśli tylko poszuka i trafi coś smacznego w dobrej cenie...proste. I jeszcze jedno śruta to dla jednego hodowcy chemia z worka a dla drugiego to własne zboże, ja sieję mieszankę owies, pszenica...na koniec zadaję głównie jęczmień dla słoniny...a dla gęsi dokupuję ześrutowana kukurydzę i wtedy świniakom się też dostaje siłą rzeczy. Podchodzę do tego hobbystycznie bardziej...i wierzę, ze ktoś któregoś dnia powie, ze moje świnki są wybitne kulinarnie
-
i to u NAS !!! http://www.trojmiasto.pl/wiadomosci/Bieliki-na-Pomorzu-dwie-piekne-pary-n66429.html
-
Jak tak dalej darzyć będzie to dołożę kozinkę obok mangalic
-
Pochwalę Wam się moi Drodzy!!! Dziś pierwsza z moich kózek(pierworódka) czekających w kolejce do wykotu, obdarzyła nas aż trzema malutkimi kózkami... piję sobie drineczka z tej okazji http://img685.imageshack.us/img685/2306/dsc1046pl.jpg http://img855.imageshack.us/img855/7001/dsc1062x.jpg http://img194.imageshack.us/img194/4955/dsc1064r.jpg http://img17.imageshack.us/img17/1483/dsc1067d.jpg
-
......
-
k.l.a.s.a http://www.youtube.com/watch?v=PPtSKimbjOU
-
Ci ludzie potwory z armii czerwonej, to także byli ludzie... często żyjący w skrajnym ubóstwie. Ruszali w bój omamieni obietnicą chwały i bogactwa jak to zwykłe chłopaki, młodzi i niedouczeniu...jak już znaleźli się w szeregu otrzymali możliwość parcia w przód lub w przypadku sprzeciwu - kulka w papachę. Który z nas na ich miejscu by się sprzeciwił mając wybór tłuc "wroga" ojczyzny pod wpływem propagandy, albo wyzionąć ducha samemu? Mój dziadek był Ukraińcem poznał babcię Sycylijkę na robotach w Niemczech...oni gorzej wspominali Niemców. Drugi dziadek był również Ukraińcem i ożenił się z Polką osiedli na kresach...Ci gorzej wspominali Sowietów a Niemców uważali za kulturalne towarzystwo. Racja jest jak D... każdy ma swoją. Ja jestem akurat rusofilem ale nie śmiem w obliczu całej historii oceniać samemu czegoś czego nie przeżyłem osobiście.
-
Troszeczkę się przypominam...może ktoś z "poleconych" akurat zajrzy
-
Pepe brzmi ciekawie i smakowicie:) ale to chyba raczej nie to...tak czy inaczej Twój pomysł już na kartkę spisałem do wykonania
-
Super pomysł! Dzięki serdeczne. Pozdrawiam!!!
-
Nie wiem czy to odpowiednie miejsce ale zachęciły mnie te zdjęcia "jajecznicy". Wychowywałem się tylko z bratem i jako dzieciaki pewne wakacje spędziliśmy w domku nad jeziorem u starszej pani i pana (małżeństwo dziadków) Starsi Państwo byli Polakami mieszkajacymi od 100 lat w Szwecji i robili nam kanapki z masłem i keczup plus musztarda w kształcie uśmiechu (szwedzkie feliksy były pyyycha hehe) ale sztandarową potrawą śniadaniową było "fles pan koke" ...coś jakby omlet ale taki pikantny i zawierał kawałki zieleniny i kiełbasy...do dziś pamiętam smak, ale nie wiem jak to powtórzyć, a w necie nie wyskakuje...Jadł/zna to ktoś z forumków i przypomni mi smak z dzieciństwa przytoczeniem przepisu?