Skocz do zawartości

golaszm

Użytkownicy
  • Postów

    165
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez golaszm

  1. Ja tylko dodam, że miałem okazję sprawdzić w boju "chińską rurę". I jak dla mnie jednak za mało dymu, oj za mało. Po 3,5h dymienia kiełbaska owszem, pachniała odpowiednio, ale kolor ledwo-ledwo zmieniła. Szczęśliwie kurier dostarczył mi kolejne dwie. Sprawdzę i zamelduję jak się kopci na trzy rury
  2. Kupiłem jakiś czas temu na aliexpress taką śmieszną rurę do wędzenia. Do dziś nie miałem okazji jej przetestować, ale wreszcie udało się wytargać na działce starą skrzynię, w której wędziłem po raz pierwszy. Rura jest dwunastocalowa, średnicy będzie miała z 5cm. Jedna podstawa zamknięta, druga otwarta, na obwodzie perforowana. Zasypałem zrębkami od Miro, odpaliłem szybko "tekturką do grilla", po kilku minutach zdmuchnąłem płomień, zastanawiając się, czy zgaśnie, czy będzie dymiło, czy zapłonie. Nie zgasło. Warto pilnować, bo raz ponownie pojawił się płomień, nic koszmarnego, ale wiadomo - na oku trzeba mieć. Pełny zasyp wystarczył niemalże na trzy godziny dymienia. Wyglądało to o, tak: https://www.youtube.com/watch?v=3MImOBawTRk Dla wyjaśnienia - dawno temu przez ten otwór na dole wprowadzona była rura flex podająca dym. Nie wiem, czy bez takiego otworu nie przygasłoby. W każdym razie dym nią nie uciekał. A jeszcze wcześniej, w wersji prototypowej wsuwałem na dół grill elektryczny, na nim na tacce aluminiowej kładłem zrębki, przykrywałem drugą tacką - i tak wędziłem. Stąd na dole klapka na zawiasach U nas takich rur nie widziałem, jedynie pudełka, które kładzie się na żar. W Chinach tego pełno, ceny u wszystkich sprzedawców dość zbliżone (uwaga na koszt wysyłki!), zwykle w rozmiarach 6" i 12". Przekrój - okrąg, kwadrat, trójkąt, sześciokąt. Takie widziałem. Do podwędzenia na zimno mogę polecić. Temperatury nie wygeneruje. Wymaga uwagi. Przed ponownym napełnieniem trzeba się pozbyć resztek spalonych zrębek, a rura gorąca. Testowe dymienie zrobiłem, wypłoszyłem ze skrzyni pająki, teraz czas sprawdzić, czy jedną taką rurą można coś uwędzić, czy tylko podwędzić. PS - a w tle, między grillem a beczką widać taką wymurowaną podkowę. Podpowiedzcie - jest sens przerobić to na palenisko bezpośrednie? od frontu drzwiczki, z góry płyta, na niej skrzynię drewnianą?
  3. Dla tych, którzy nie mieli szczęścia załapać się na lidlową maszynę do gotowania sous vide: Można to ustrojstwo spokojnie nabyć pod nazwą "SEVERIN SV 2447" - ot, choćby w tym elektromarkecie, co to go Lisowskiej utworem tak niemiłosiernie namolnie reklamowali Natomiast jest to rozwiązanie dla zdecydowanych, bo koszt niemal dwukrotnie wyższy, a urządzenie wygląda identycznie... Świetnie nadaje się do robienia polędwicy wieprzowej, ale dokładnie to samo można zrobić w większym, więc i mniej poręcznym (zależnie od ilości wsadu) elektrogarnku, więc jeśli ktoś posiada taki gar do pasteryzacji, a nie za bardzo ma miejscie i/lub pieniądze na kolejny gadżet, to spokojnie można się obejść z jednym. Pekluję trzy dni polędwicę, pakuję próżniowo nie za duże kawałki (no, powiedzmy - zamykam hermetycznie w woreczku zgrzewarką), wsadzam do machiny z ciepłą wodą i ustawiam na 10 godzin w 50 stopniach. Żona chwali, rodzice chwalą.
  4. Zajrzałem do tego tematu po latach Wprawdzie już ponad miesiąc minął od poniższego pytania, ale spieszę z odpowiedzią: Da się, ALE Ale nr 1: Misa wolnowaru musi być odpowiednio wysoka. Tu trzeba po prostu fizycznie przymierzyć, czy się szynkowar zmieści pod pokrywką. Nie jest to konieczne, ale rozgrzewanie wolnowaru bez pokrywki trwa bardzo długo, nawet jak na standardy tego urządzenia. Ale nr 2: W odróżnieniu od multicookerów, wolnowary (tańsze, podejrzewam że również Twój lidlowy) nie mają regulacji temperatury. Oznacza to, że ryzykujemy, że zewnętrzna część wędliny nagrzeje nam się bardziej niż w przepisie, podczas gdy środek będzie jeszcze "dochodził". Na pewno można to obejść wyłączając grzanie w odpowiednim momencie (dajmy na to ze 2-3 stopnie wyżej niż przepis mówił) i licząc na to, że inercja cieplna wody spowoduje, że nam się szynka dogrzeje. W takim wypadku im więcej wody (im większy wolnowar), tym lepiej. Osobiście problemy obchodzę tak: 1. Do najmniejszego wolnowara - litrowego - wlewam odmierzoną ilość zagrzanej wody. Znaczy się tyle, żeby po dołożeniu szynkowara mi się nie przelewało, a było jej możliwie dużo. Szynkowar jest plastikowy (Tescoma), niemal idealnie pasuje do litrowego Morphy-Richardsa. Uwaga: nie lejemy wrzątku, żeby nie ryzykować pęknięcia ceramicznej misy. 2. Jeśli potrzeba, dogrzewam wodę - w pokrywce jest otworek, przez który da się włożyć sondę termometru. 3. Wkładam szynkowar do misy. Wystaje, więc rezygnuję z pokrywki. Uwaga: okresowo trzeba uzupełniać wodę, najlepiej taką o temperaturze zbliżonej do tej, którą mamy w wolnowarze. 4. A żeby woda się za bardzo nie nagrzała stosuję prosty sterownik mocy. Kupiony na aukcji internetowej, wygląda jak przejściówka wtykana między wtyczkę i gniazdko z potencjometrem (pokrętłem) do regulacji mocy. Obcinam o mniej więcej połowę i na 'Low' trzymam, jak w przepisie przykazano. Jak widać nie jest to zabawa bezobsługowa, trzeba nieco pilnować i najlepiej jeszcze dorzucić taki sterownik. Szczerze mówiąc łatwiej bezobsługowo załatwić sprawę kuchenką i piekarnikiem: 1. W garnku grzejemy wodę do wymaganej temperatury. 2. Taką samą ustawiamy w piekarniku. 3. Wkładamy do garnka szynkowar, przekładamy garnek z szybkowarem do piekarnika. Dzięki takiemu podejściu nie martwimy się o przegrzanie, bo piekarnk ma termostat. Nie martwimy się też precyzją termostatu czy bezwładnością piekarnika, bo inercja cieplna wody zabezpieczy szybowar przed gwałtownymi skokami temperatury. No i zazwyczaj kuchenka oraz piekarnik się w kuchni znajdują. A sterowniki czy wolnowary już rzadziej
  5. Oho, jeszcze jedna nowość - nie tylko Polska centralna będzie miała dostawę
  6. Od 11. stycznia do wyczerpania zapasów, link
  7. Ano nie. Natomiast w gazetce pakowarka jest w ofercie w tym samym tygodniu. Natomiast mam nowe wieści: ponieważ w gazetce napisali, że nie we wszystkich sklepach będą te urządzenia (do sous-vide, nie pakowarki) dostępne, zapytałem czy znają już listę sklepów, do których je dostarczą. UWAGA: No i tu mnie zmartwili, bo ja ze Śląska. Dla pewności zadzwoniłem jeszcze na ichnią infolinię. Pani z działu obsługi klienta potwierdziła, że 11go stycznia dostawy zaplanowane są tylko na Warszawę, Łódź i okolice. Jeśli ktoś mieszka w tym rejonie, to polecam i zazdroszczę Pani dodała też, że jest to pierwsza sprzedaż, więc można się spodziewać, że oferta zostanie powtórzona już w szerszym zasięgu, ale nie wcześniej niż 17.01.2016. Jako że data jest nieodległa, zapytałem skąd ten termin; otóż chodzi wyłącznie o to, że oficjalna oferta Lidla do 17go stycznia jest już znana i nie ma w niej urządzeń do gotowania sous-vide poza tym obszarem Polski centralnej. A co będzie po 17.01, tego jeszcze nie wiemy, więc kiedyś może się pojawić to ustrojstrwo w ofercie na cały kraj...
  8. Od 11go mają mieć maszynkę do sous vide. Cena jak to w lidlu, atrakcyjna - 249zł. http://www.lidl.pl/pl/oferta.htm?action=showDetail&id=51760 Mnie tam korci bardzo, nie wiem tylko gdzie to w mieszkaniu trzymać (nadmiar gadżetów), a jeśli nie wymyślę, to mnie czeka przeprawa z żoną
  9. Póki był schłodzony, to owszem, udałoby sie go uformować. Ale obawiam się, że wzrost temperatury na patelni spowodowałby rozpłynięcie się kotlecika. Cóż, nie spróbowałem, trzeba będzie sprawdzić przy kolejnym podejściu. A póki co szykuję jałowcową i niemal-frankfuterki. Niemal, bo byłem przekonany, że mam jeszcze w domu jelita baranie. A nie mam Nie było też w żadnym z okolicznych sklepów. Spróbuję w kolagenowych osłonkach marszczonych, tylko nazwę zmienię
  10. Tak właśnie zrobię, mam takie wkładki do gotowania na parze, dadzą kilka centymetrów dystansu do dna garnka. A co do pozostałości z lejka - przy typowym farszu kiełbasianym robię z tego "burgera", ot płaski kotlet mielony. Farsz nibyparówkowy miał jednak na tyle dużo tłuszczu i wody, że rozleciałby się czy to na patelni, czy jako pulpecik. Nadawał się raczej na pastę do chleba. Albo na nuggetsy, po rozsmarowaniu na płasko, zmrożeniu i opanierowaniu.
  11. No i po eksperymencie Wymyśliłem, że zamiast chińskiego rożka piekarniczego użyję worka do mrożonek (marketowy, "Jan N...", 3l pojemności), w którym wytnę jeden róg i przełożę przez niego lejek do cienkich kiełbas. Nie wyszło, podczas ściskania worka najzwyczajniej pękł; trzeba chyba użyć silikonowego, płóciennego albo grubego wora na gruz budowlany Sięgnąłem po zelmera i... dał radę Owszem, po demontażu do mycia okazało się, żę 2/3 ślimaka i cały lejek wypełnia farsz, ale łącznie było tego 200g. Da się przeżyć. W sumie najbardziej upierdliwe było ciągłe nakładanie farszu, jeden "zasyp" gardzieli to mniej więcej 1 - 1,5 kiełbaski. Nic to, było osadzanie, było parzenie, było przelanie zimną wodą, teraz się studzą na balkonie. Widziałem, że te kiełbaski, które były przy dnie garnka podczas parzenia podeszły nieco wodą. Wkładałem do wody o temperaturze 77 stopni, po zanurzeniu kiełbasek temperatura spadła do 74, pilnowałem by podczas 10 minut parzenia nie przekroczyła 76 stopni. Widocznie od dna nagrzała się bardziej niż sonda termometru w połowie wysokości garnka pokazała. Nie za bardzo było jak mieszać, garnek za mały. Aha, do zelmerka zapięty był lejek ze sklepu kolegi Miro, ten do piątki.
  12. Bałem (w sumie nadal boję) się, że taki przeciskający się nad ślimakiem farsz będzie się przy okazji znacząco grzał. Wspomnę, że mam tanią nadziewarkę, której jakość odpowiada cenie. Dałem z 50zł, polski produkt (firmy na głos nie podam, ale enologią się też zajmują). Pozioma, 3l pojemności, BEZ uszczelki na tłoku, przez co przy pierwszym podejściu do nadziewania kiełbas szlag mnie trafiał, gdy farsz się przeciskał z komory za tłok, zamiast lejkiem lecieć. Żeby było śmieszniej, w pewnym momencie przedni pierścień mocujący lejek po prostu ześlizgnął się po gwincie. Tandeta, niestety. No nie wiem, naprawdę nie wiem... Właściwie niewiele mogę stracić zaczynając od rękawa, maszynka i tak będzie w pogotowiu czekała. I uściślając: Wyłącznie o kiełbaskach wzorowanych na parówkach* tu myślę. Kiełbasy nabijam zelmerem i chwalę sobie tę metodę. */ naczytałem się, jak technologicznie poprawnie robi się parówki, więc wolę nazwać to kiełbaskami wzorowanymi
  13. Jeśli tak radzicie, to spróbuję maszynką. Definitywnie niewielki wsad, do 1,5kg na próbę.
  14. Szanowni, Na początku pragnę przeprosić, jeśli ktoś uzna, że w niewłaściwym wątku zadaję pytanie. Nie wiem, gdzie najlepiej by pasowalo. Zaś konkretniej: zastanawiam się, czy ktokolwiek z Braci próbował stosunkowo małe ilości farszu parówkowego pakować w osłonki barierowe czymś podobnym do rożka cukierniczego. Wiem, że zelmer 5 i tanie nadziewarki to mordęga i test cierpliwości. A taki rękaw cukierniczy? Z tylką metalową, odpowiednio długą, by jakiś rozsądny kawałek osłonki na nią nasadzić? Jasne, to się nada dla małych ilości parówek, ale też gdybym miał robić większe, kupiłbym kuter i solidną nadziewarkę. To jak, ktoś już próbował? A jeśli nie - to poza małą pojemnością i potrzebą użycia ze trzech rąk jakie jeszcze wady tego rozwiązania Wam się nasuwają?
  15. golaszm

    golaszm wędzi

    Dziękuję za miłe słowa i przepraszam za opóźnienie - remont odciął mnie od internetu. Pierwszą białą robiłem z przepisów na kiełbasy nietrwałe surowe - taka uśredniona wersja z tego, co podają Maxell, Sokoz i Rzerzol - tylko majeranku dałem sporo, bo lubię Z kolei ta na zdjęciach to już była druga wersja, ale pierwsza, jaką wędziłem. Różniła się tym, że dałem mniej majeranku. Jak dla mnie - polędwiczka dopiekana jest lepsza. Żona natomiast kręci nosem na "surowiznę" i preferuje gotowaną. Kwestia gustu. Potwierdzam spokojnie, że polędwiczka podpieczona w Wielką Sobotę nadal się trzyma i nie widać na niej oznak psucia. Tylko albo trzeba ich zrobić dużo, albo ćwiczyć silną wolę, żeby tak długo w lodówce postała niezjedzona W termometr gapiłem się niemal nieustannie, a nie chciałem sąsiadów drażnić zbędnym "pipaniem" Ale fakt faktem - jak kto nie chce siedzieć cały czas wpatrzony w wyświetlacz, to te termometry ze szwedzkiego salonu meblowego sprawdzają się idealnie.
  16. golaszm

    golaszm wędzi

    Zrobiłem niedawno białą kiełbaskę - i się tak ucieszyłem z efektu końcowego, że postanowiłem na święta zrobić pierwszą w życiu wędzoną. Wyszła, za co m.in. Wam, forumowicze należą się zasłużone podziękowania. A tu się pochwalę. Poza kiełbaską (pieczona, bez parzenia) były też polędwiczki i polędwica (część pieczona, część parzona).
  17. Witam Szanownych Zadymiaczy. Pamiętam, że parę lat wstecz podpowiedziałem komuś chętnemu do zbudowania specjalnej skrzyni do ociekania/osuszania wędlin pod gołym niebem, by użyć specjalnej siatki do zabezpieczania okienek piwnicznych. Właśnie wpadła mi w oko oferta sklepu, co to go Okrasa i Brodnicki reklamują ;> Mają mieć od jutra moskitiery w rozsądnej cenie link. Ponieważ za jakiś czas oferta może zniknąć, to przekleję dla potomności: Cena wydaje mi się całkiem przyzwoita. Oczywiście włóknina przeciwpyłowa to już raczej przesada, ale moskitiera - czemu nie? Opierając konstrukcję na sześciu niezależnych ramach spinanych klamrami można docelowo zrobić zgrabną, składaną klatkę, która nie dopuści nam do schnących wędlin żadnego robactwa, a jednocześnie tylko w ograniczonym zakresie odetnie nam dopływ podmuchów wiatru, gwarantując niezakłócone odprowadzanie pary wodnej.
  18. Czy oferta jest nadal aktualna? Jeśli tak, to ja chętnie bym się pisał na czerwony fartuch drelichowy.
  19. No jasne, że myślałem. Mogę chyba wskazać dwie przyczyny, które odpowiadają za to, że rozważam rozbudowę: 1. To nie moja własność. Owszem - to ja zachęcam do rodzinnego wędzenia, ale de facto działkę sfinansował teść, a kupił ją dla swoich córek (mojej żony i jej siostry). Więc odczuwam pewien opór przed demontowaniem działającej, choć małej i topornej wędzarni. 2. Ta obecna konstrukcja działa. Sprawdziliśmy - da się. A skoro tak, to moja dusza "chomika" jakoś wzdraga się przed pozbywaniem się jej. Co do rozbudowy - to myślałem o skrzyni z drewna z drzwiami z przodu, jakąś prostą a skuteczną wentylacją, wsparta na czterech nogach z kantówki, z dziurą w podłodze zbliżoną do średnicy "beczki". Więc nie powinien to być zabójczy koszt. Jeśli natomiast zdecyduję się na budowę czegoś od zera, to chyba szedłbym w kierunku prostej "latryny" z paleniskiem (cegła) pod komorą (drewno). Tu też w zasadzie dwa punkty oporu: 1. Teść jest wychowany na dawnych konstrukcjach i wierzy, że palenisko musi być oddalone od komory, żeby nie przesadzić z temperaturą - kanał dymny obowiązkowo. Nie miał do czynienia z "latrynami", chyba nie wierzy, że tam też da się kontrolować temperaturę. 2. Ja sam również nie mam doświadczenia z takimi konstrukcjami. Owszem, jestem przekonany, że jak ktoś potrafi, to będzie trzymał taką temperaturę, jaką sobie wymyśli. Tylko że ja (jeszcze?) nie potrafię Ale cóż - zobaczymy, na co rodzina i finanse pozwolą; samej temperatury bać się nie muszę, przyszedł dziś dymogenerator, jeszcze go nie użyłem, a już się czuję spokojniej
  20. Po dłuższej nieobecności witam ponownie Szanowną Brać Minionego roku teść kupił ogródek działkowy. Stan (działki, nie teścia) był na tyle zaniedbany, że pierwsze wysiłki i wydatki poszły w kierunku przywrócenia ogródka do stanu jako takiej używalności. Istotne jest to, że na działce znajduje się wędzarnia. Coś jakby beczkowa, tylko zamiast beczki wmurowana jest... rura kanalizacyjna. Wygląda to mniej więcej tak: Wędzić się da - sprawdziliśmy w listopadzie, efekt całkiem całkiem: Problem w tym, że wędzarnia jest mała: Średnica wewnętrzna rury to jakieś 40cm, więc szału nie ma. Ergonomii też nieco brakuje. Zastanawiałem się, czy nie lepiej byłoby dołożyć drewnianą skrzynię (coś koło 80x60x80cm) nakładaną na tę rurę, podpartą np na czterech filarach. W samej skrzyni można wtedy zamontować ze dwa poziomy podpórek na kije wędzarnicze lub poziome "półki" z siatki na delikatne surowce. Z przodu dodać drzwiczki dla wygodniejszej obsługi, samą zaś rurę potraktować dwojako: po pierwsze jako szeroki komin dolotowy dla dymu, po drugie zaś zawsze można w niej coś na drążkach zawiesić, a w skrzyni powyżej również korzystać z obu poziomów. Co o tym myślicie? Macie może jakieś pomysły, uwagi bądź przestrogi? Zamówiłem też niedawno dymogenerator u kolegi Miro, wkrótce powinien do mnie dotrzeć. Przy takiej rurze nie za bardzo mam go gdzie zainstalować, natomiast stosując nadstawkę-skrzynię, mógłbym w niej po prostu wywiercić odpowiedni otwór na dolot dymu z DG i już. Pozdrawiam, Marek
  21. golaszm

    Garnek elektryczny

    Jak najbardziej można. Osobiście posiadam wolnowar, więc korzystam z dedykowanego urządzenia, ale za to lidlowy gar sprawdził się u mnie jako namiastka zestawu do sous vide: polędwiczki wieprzowe przyprawiłem, zapakowałem "próżniowo" (pakowarką z aukcji za 30-40zł, więc powietrze odsysa, ale do próżni jednak jej brakuje), wsadziłem do gara ustawionego na jakieś 65 stopni (nie pomnę teraz dokładnie) i przetrzymałem ze 40 minut. Później zostało tylko dla estetyki obsmażyć mięsko ekspresowo na patelni (nie więcej niż minutę z każdej strony) i pałaszować najbardziej soczyste, acz nie-surowe mięso, jakie dane mi było skosztować. Powoli zbieram się w sobie, by identycznie zrobić piersi z kaczki, tylko po obgotowaniu dłużej je na patelni skórą w dół potrzymać, by się tłuszcz wytopił. Aha, "potrawą" ;p Na bazie cukru i drożdży? ;D I nie mówię tu bynajmniej o wypiekach...
  22. Podziwiam. Świetnie się toto prezentuje.
  23. golaszm

    Dymogenerator by Miro

    Dzięki wielkie za odpowiedź. Chwilowo jeszcze pakujemy gotówkę w inne, bardziej przyziemne wydatki na ogródku (woda, kanalizacja, trawnik), więc nie ma pośpiechu - niemniej przyjdzie moment, w którym zgłoszę się do Ciebie lub Rogera po DG. A tymczasem śmigam podlać trawę, bo na klepisku jakoś tak mniej przyjemnie się siedzi i niucha dym
  24. golaszm

    Dymogenerator by Miro

    W sklepie nadal nie widać DG. @Miro, sprzedajesz je nadal? A jeśli tak, to pozwól, że zapytam otwarcie: 1. Za ile? 2. Na niewielki przerób, rzadko stosowany - lepiej Twój dymogenerator czy Rogera? Czy też nie ma zbyt wielkiej różnicy, a odpowiesz grzecznie i dyplomatycznie, że to nie Twoja decyzja? Po lekturze forum wiem, że obaj sprzedajecie dobre urządzenia, bez wskazania na lepsze...
  25. golaszm

    Garnek elektryczny

    Już spieszę donieść o wynikach testów: - grzejąc wodę (niezależnie od tego czy to 5, 15 czy 25 litrów) termostat dobija do zadanej temperatury, wyłącza grzałkę i włącza ją ponownie na tyle często, że temperatura nie drgnie. - grzejąc kilogramową szynkę zdarza się, że temperatura spadnie o jeden stopień. W górę natomiast nie wyskoczy - po osiągnięciu zadanych 75 stopni odcina grzałkę. - większych ilości wsadu jeszcze przez długi czas nie będę parzył. Jeśli będę miał taką okazję, to na pewno podzielę się obserwacjami. Absolutnie się zgadzam i jestem tego pewien - kto nie wierzy, niech pomyśli co by się stało, gdyby zamiast mięsa do zagrzanej wody wsadzić kostki lodu. Pozostaje sprawdzić to w praktyce - jak wspomniałem jeszcze sporo czasu mi to zajmie, natomiast warto zapewne podgrzać wodę do temperatury wyższej niż docelowa, wsadzić wędzonki/praskę, z ciekawości sprawdzić o ile nam temperatura spadła i ustawić pokrętłem docelową. Pisżę "z ciekawości", bo to w sumie tylko na potrzeby kolejnych podejść się przyda - niezależnie od tego, czy spadnie nam do 72 czy 65, to i tak podkręcimy do 75.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.