
golaszm
Użytkownicy-
Postów
165 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Typ zawartości
Profile
Forum
Wydarzenia
Mapa użytkowników
Sklep
Giełda
Treść opublikowana przez golaszm
- Poprzednia
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
- 6
- 7
- Dalej
-
Strona 6 z 7
-
Nie, nie jest glazurowany ani wewnątrz, ani na zewnątrz.
-
To ja dorzucę, że zewnętrzne ścianki mojego (Morphy Richards MR48710) też się znacząco nagrzewają podczas pracy. Instrukcja ostrzega wręcz, żeby ścianek nie macać (łapać tylko za uchwyty), by uniknąć poparzenia. Co nie zmienia faktu, że z urządzenia jestem zadowolony. Ale prawda - gdyby nie odprowadzało części ciepła na zewnątrz, byłoby oszczędniejsze.
-
Zainspirowany szynkowarką zrobioną z garnka do szparagów zerknąłem na allegro, by rozejrzeć się za innymi możliwościami improwizacji. I niniejszym rzucam luźny pomysł: Moim zdaniem ten oto garnek do ryby mogłby być z powodzeniem przerobiony na praskę. Gdyby kiedyś w przyszłości aukcje się skończyły :P - to dla ułatwienia wklejam zdjęcie: http://img33.imageshack.us/img33/7130/800080324.th.jpg Aktualnie w ofercie ma go bodaj troje sprzedawców, przy czym jeden zdecydowanie drożej od pozostałych Niniejszym oświadczam, że nie jestem powiązany (i nie planuję być) z żadnym ze sprzedających. Jeśli administracja forum uzna, że udzieliłem zbyt dokładnych wskazówek, proszę o zmoderowanie postu.
-
A ja się tak zastanawiam: Czy wolny czas podgrzewania dałoby się wykorzystać do podgrzewania szynkowaru? Albo praski? Mielonki w osłonce barierowej? Albo w butelce plastikowej? Ciężko mi to sprawdzić w praktyce, ponieważ nie posiadam ani termometru, ani szynkowarki. Problemem jest tu brak kontroli temperatury, a zawartość podobno osiąga niemalże 100 st.C., niezależnie od wybranej mocy grzania (różny jest jedynie czas). Wydaje mi się natomiast, że grzanie przebiega na tyle wolno, temperatura wkładu powinna być bardzo zbliżona do temperatury wody - o ile do wolnowaru wlejemy właśnie wodę i w niej umieścimy szynkowar. Tak teoretycznie - jakie negatywne konsekwencje niesie za sobą przegrzanie wkładu w szynkowarze? Mniejszą soczystość? Kruchliwość? Większy wyciek? Utratę koloru? Zmianę smaku?
-
Podejrzewam, że mogłoby to nie wystarczyć, natomiast jeśli mamy wystarczającą ilość czasu i nieglazurowany garnek, to spróbowałbym namoczyć go 'z drugiej strony' - wstawić gar z zapiekanką do miski z wodą na pół godziny i niech glina nasiąka od zewnątrz. Wiem z doświadczenia, że da się sprawić, by zawartość gara 'przeciekła'. Konkretnie - rodzicielka moja gdzieś na Wielkanoc bodaj upiekła gęś w garnku rzymskim. Całość wyszła naprawdę wybornie, aaale... Mięcho stało w garnku ze 20 godzin, wytopiło się z niego naprawdę sporo tłuszczu i następnego dnia dało się zauważyć na zewnętrznych ściankach plamy tłuszczu, który przesiąkł z wnętrza. Podkreślam - plamy pojawiły się w nocy, nie było to przypadkowe upaćkanie gara przy przenoszeniu etc. Posiadam model kupiony w Ikei, w okolicach końca grudnia 2008r. Z tego, co widzę to wciąż jest dostępny w tej samej cenie. A chlebek w nim pieczony wygląda tak: http://img18.imageshack.us/img18/9186/chleb1f.th.jpghttp://img23.imageshack.us/img23/8610/chleb2.th.jpg
-
Zabiłeś mnie Pan! Ano pewnie właśnie tak jest. Ja mam ten problem, że nie wiem, gdzie w okolicy można świeże (nieprzetworzone) mleko kupić. Z dostępnych w sklepach ponoć też się da, o ile nie są UHT i nie były pasteryzowane w temperaturze powyżej 65-69 st.C. Prawda li to? Póki co pokusiłem się tylko o ser żółty na szybko wg Gabi - i ku mojemu zaskoczeniu udał się już za pierwszym podejściem :] Zdjęć brak, rodzina pomogła :P Efekt odbiegał wprawdzie od typowego żółtego sera, ale bardzo ładnie się sprawdził jako serek kanapkowy; konsystencja bardzo silnie sprasowanego twarogu; smak bardzo dobry, zdecydowanie mleczny. Z dodatków zastosowałem paprykę, szynkę, zioła prowansalskie i czosnek granulowany.
-
I co się mości Maad zmieniło?
-
Prośba o porady - buduję wędzarkę
golaszm odpowiedział(a) na golaszm temat w Wędzarnie. Budowa i obsługa
To jest rozwiązanie całkowicie tymczasowe. W tym roku wędzić będziemy jeszcze tylko raz - przed świętami. W przyszłym podejrzewam, że ze dwa razy - styczeń/luty i kolejne wędzenie przedświąteczne. Na trzy rozpalenia wytrzyma, a później do akcji (mam nadzieję) wkroczy konstrukcja murowana. Dziękuję bardzo wszystkim za rady i komentarze -
Prośba o porady - buduję wędzarkę
golaszm odpowiedział(a) na golaszm temat w Wędzarnie. Budowa i obsługa
Stało się, był wypadek... Ojcu puszczonemu kiedyś na wędzenie samopas udało się spowodować stopienie plastikowych elementów grilla elektrycznego i przypalić (częściowo zwęglić) dolną klapkę. Podejrzewamy krótki, acz intensywny zapłon zrębków. Cóż było robić - kupić nowego grilla lub spróbować innego podejścia. Stanęło na przeróbce. Zasilanie obecnie stanowi wkopana w ziemię 'koza', komin dymny to rura flex. Całość prezentuje się tak: http://img199.imageshack.us/img199/8200/p1040585y.th.jpghttp://img340.imageshack.us/img340/8707/p1040586.th.jpg Dzisiejszy wkład (wraz z eksperymentalną papryką): http://img269.imageshack.us/img269/858/p1040588l.th.jpg Rodzicom się spodobało do tego stopnia, że w przyszłym roku jeśli czas, możliwości i finanse dopiszą, to wymurujemy stacjonarną grillowędzarnię. -
Jak obiecałem, tak wrzucam: Oto papryki przygotowane wczoraj do wędzenia - opłukałem, poobcinałem im ogonki, poprzecinałem na pół, usunąłem pestki. Schły przez noc. http://img43.imageshack.us/img43/1379/p1040584.th.jpg Tutaj już w wędzarce. Gościnnie załapał się również czosnek, do którego wracam pod koniec wpisu. http://img269.imageshack.us/img269/858/p1040588l.th.jpg Tak wyglądały po uwędzeniu, przygotowane do suszenia w dehydratorze: http://img197.imageshack.us/img197/7880/p1040592k.th.jpghttp://img269.imageshack.us/img269/3733/p1040593t.th.jpg Aktualnie się suszą, a w pokoju pachnie wędzonką jak diabli Wędzone niejako okazyjnie, bo gwiazdą dnia były dziś pstrągi, łosoś i karp. Towarzystwo nie wpłynęło na zapach żadnego z sąsiadów - czyli nie mam papryki o zapachu ryby czy karpia aromatyzowanego czosnkiem. W świetle powyższego gotów byłbym zaryzykować wspólne wędzenie mięsa i ryb. Wiem, że wśród nas są tacy, którzy wędzą jedno i drugie z powodzeniem, są też i tacy, którzy wolą nie ryzykować potencjalnego wymieszania aromatów. Drewno trafiło się z wiśni - super. Czas wędzenia - jakieś 2,5h w temperaturze 30-40 stopni. Dla papryki czas był idealny, by nabrała aromatu, zrobiła się przy tym podsuszana, jednakowoż jak dla mnie zbyt mało - stąd też pobyt w dehydratorze. Absolutnie nic nie stoi na przeszkodzie, by suszyć na nitce (jak grzyby) czy na patyczku do szaszłyków. Podsumowując - jeżeli tylko macie dostęp do papryczek typu chili (naprawdę dowolnych, chodzi o to, żeby nie były zbyt mięsiste i żeby odpowiadała nam ich ostrość), to naprawdę gorąco polecam podrzucenie kilku przy okazji wędzenia bardziej tradycyjnego wkładu. Robota niemal żadna, a efekt zaskakująco dobry. I na zakończenie - wędzony czosnek... Pomysł zrodził mi się, kiedy pomyślałem jakież to jeszcze przyprawy można wędzić. Zapytałem wujka googla i okazało się, że wędzony czosnek znalazł już swoje miejsce w kuchni i - podobnie jak wędzona papryka w miejscu jej niewędzonej wersji - można go stosować niemal wszędzie tam, gdzie pasuje zwykły czosnek. Tu znalazłem najprzydatniejsze z mojego punktu widzenia informacje (wersja anglojęzyczna) wraz z kilkoma bardzo zachęcającymi zdjęciami. Skracając: 1. autor artykułu wędził czosnek na zimno - jego zdaniem. Podana temperatura to 150st. Zgaduję, że Fahrenheita - czyli 65 st.C. Czas wędzenia - 2 dni. 2. suszenie - 3 dni w dehydratorze. 3. wysuszone ząbki trzyma się w szczelnym pojemniku, a przed użyciem mieli w młynku do przypraw. Zapach podobnież zabójczy, a smak o niebo bardziej intensywny niż dowolny granulowany czosnek, który można nabyć w sklepie. 4. podczas suszenia cała okolica wie, że gdzieś niedaleko jest coś wędzonego i czosnek Od siebie dodam, że: 1. 2,5h wędzenia w temperaturze 30-40 st.C. To dość, by czosnek nieco przeszedł aromatem. Gdybym tylko miał taką możliwość, wędziłbym go dzień lub dwa. 2. Lepiej główkę czosnku obrać tak bardzo jak tylko się da, byleby się nie rozpadła niż wkładać całą z łuskami, które później i tak się wyrzuci, a zatrzymają część aromatu. 3. Jeśli temperatura będzie zbyt wysoka, czosnek zrobi się miękki i straci ostrość. Pozdrawiam i zachęcam do spróbowania.
-
Witam szanowne grono. Ciekawość mnie zżera czy ktoś z Państwa próbował może kiedyś wędzić paprykę? A jeśli tak, to z jakim skutkiem? Hiszpanie zwą coś takiego pimentón, meksykanie chipotle. Z tego, co udało mi się wyguglać, to: 1. Używa się przede wszystkim papryk mniejszych i cieńszych (jalapeno czy wszelkie 'klasyczne' chili), choć i zwykłe nasze bell można wykorzystać. Skutek będzie jednak dużo gorszy, bo trudno taką mięsistą paprykę wysuszyć. 2. W Hiszpanii wędzenie i osuszanie trwa do dwóch tygodni, w specjalnych szopach wędzarniczych, przy czym oczywiście nie trzeba dymić cały czas. Długie oczekiwanie ma na celu porządnie wysuszyć papryczki. 3. Tradycyjnie używa się drewna dębowego. 4. Po uwędzeniu i wysuszeniu papryka jest mielona w młynkach elektrycznych, ale na kamiennych żarnach. Samo mielenie przebiega powoli, ponieważ ciepło wydzielone wskutek tarcia podczas mielenia może powodować utratę smaku i/lub koloru. Zastosowania - praktycznie wszędzie, gdzie pasuje zwykła papryka (o ile potrawa nie jest słodka). Sam mam zamiar jutro przy okazji wędzenia rybek powiesić kilka strączków chilli i zobaczyć, co z tego wyjdzie ciekawego. Spodziewam się 3-4h wędzenia, przy czym dąb zastąpię tym, co akurat pod ręką się trafi (czyli pewnie śliwa lub jabłoń), a suszenie po wędzeniu dokończę w dehydratorze.
-
Jeżeli doba na gotowanie zupy wciąż jeszcze gwarantuje dobry efekt, to mnie to wystarcza Podejrzewam, że kurczak po takim czasie mógłby się kompletnie rozpaść. Cóż, mój egzemplarz miał wczoraj zostaćwysłany, spodziewam się go jutro odebrać. Na pierwszy ogień pójdzie pewnie coś w stylu bauerntopf czy innej wariacji kociołkowej Całą kupę przepisów po angielskiemu można zlaneźć na http://crockpot.cdkitchen.com/ Jak się rozkręcę i przetestuję, to powrzucam sprawdzone przepisy z komentarzami.
-
Widziałem tylko wyłączniki czasowe, dzięki którym można regulować DO kiedy urządzenie ma pracować. Nie spotkałem się z takimi, które pozwalają ustawić OD kiedy ma sie rozpocząć gotowanie. Z tych dostępnych na allegro - timery mają urządzenia KitchenAid, ale kosztują w okolicach tysiąca złotych. Tańsze (jak Morphy Richards) mają tylko regulację mocy dwu- lub trzystopniową. Jako rozwiązanie doraźne można wykorzystać fakt, że ponoć ciężko coś rozgotować w wolnowarze pozostawionym nawet na długi czas i po prostu włączać go na 'low'. Czy ktoś spośród szczęśliwych posiadaczy pokusi się o eksperyment i zostawi urządzenie włączone na długi czas, na niskiej mocy żeby zobaczyć jak łatwo/trudno jest coś rozgotować? :wink:
-
Hmm... Spytałem właśnie wujka youtube'a, czy wie coś na temat wolnowarów. Okazuje się, że tak, owszem, parę filmów się znajdzie. Pierwsze trafienie: kiełbasa z wolnowara Osobiście uważam, że tutaj ktoś przekombinował, ale cóż - hamerykański to wynalazek i przepis też hamerykański Film mieszka tu: A pokrótce przepis (w większości bez jednostek/wagi/etc) tłumaczy się następująco: Do gara po kolei ładuje się: - ziemniaki zwane kartoflami, dowolnego rodzaju. Można w plastry lub inne cząstki pokroić. - kilka jabłek, takoż pokrojonych. - 'paczkę' kapusty kiszonej. Cholera ich tam wie, ile taka paczka może ważyć (1,5kg?), istotne natomiast, by kapustę wypłukać i odsączyć, żeby nie zdominowała smaku całej potrawy. - kiełbasę wędzoną, 1-1,5kg. Użyta na filmie jest dość pokaźnego kalibru, natomiast gdybym miał zgadywać i kierować się smakiem, spróbowałbym pewnie z kilkoma kawałkami śląskiej. Tu już popełnili profanację, bo babka wyraźnie mówi 'smoked kielbasa', a później dodaje, że można użyć dowolnej _niemieckiej_ kiełbasy. Niemiecki to jest wurst! - parę plasterków podgotowanego bekonu. Można go wpakować na chwilę do mikrofalówki, można podsmażyć. Nie trzeba go całkiem gotować, dojdzie w wolnowarze. - ćwierć filiżanki brązowego cukru. - filiżankę rosołu drobiowego. - butelkę piwa. Całość powinna się gotować 3-4h na 'low'. Podawać z dobrą musztardą. PS - dla tych, którzy chcieliby zobaczyć jak (sądząc po głosie) prawdziwy hamerykański redneck przygotowuje wspomnianą przez marcinct pulled pork podrzucam linka:
-
Tak zbiorczo: 1) Wolnowary o pokemności 3,5l (roboczo - czyli faktycznego wkładu 2,5l) są aktualnie dostępne na alledrogo za 49,99zł plus 22zł przesyłka. Linka nie podam, bo reklama :P - ale w wyszukiwarce można wklepać MR48710 (model) i znajdzie Podaję, bo dla zmyłki nazwa aukcji nie uwzględnia słów 'slow-cooker' ani 'wolnowar'. 2) Z angielskiej wikipedii: (tłum. moje) Niektóre gatunki fasoli zawierają toksynę (fitohemaglutyninę), która jest neutralizowana podczas tradycyjnego gotowania przez co najmniej 10 minut. Temperatura uzyskiwana w slow cookerze jest zbyt niska by pozbyć się tych toksyn. Surową fasolę trzeba wcześniej 'tradycyjnie' podgotować; fasola puszkowana tego nie wymaga. Warto wiedzieć, że fasola poddana duszeniu w temperaturze 80°C może być nawet pięciokrotnie bardziej toksyczna niż surowa, dlatego też wstępne gotowanie jest niezbędne. Przypadki zatrucia fasolą duszoną w niskiej temperaturze zdarzyły się już w Anglii (ogłoszone oficjalnie) i w USA (nie ukazał się oficjalny raport). 3) Artykuł o szkodliwości fitohemaglutyniny: http://www.food-info.net/pl/tox/beans.htm Fitohemaglutynina należy do toksycznych związków z grupy lektyn lub hemaglutynin i wywołuje zatrucie nazywane w różnych krajach „zatruciem czerwoną fasolą” i „zatruciem fasolą Kinkoti”. Lektyny są związkami chemicznymi z grupy glikoprotein, powszechnie występującymi w roślinach, a niektóre z nich powodują aglutynację czerwonych krwinek. (...) Występowanie fitohemaglutyniny, domniemanego związku o właściwościach toksycznych, stwierdzono w wielu odmianach fasoli, a największe jego stężenie oznaczono w fasoli czerwonej (Phasoleus vulgaris). Miarą toksyczności jest jednostka hemaglutyniny (hau). Surowe ziarno fasoli zawiera od 20,000 do 70,000 hau, zaś całkowicie ugotowane od 200 do 400 hau. Ziarno fasoli białej, innej odmiany Phasoleus vulgaris, zawiera około jednej trzeciej ilości toksyny obecnej w fasoli czerwonej, a ziarno bobu (Vicia faba) od 5 do 10% tej wielkości. Opisane przypadki zatrucia były bardzo rzadkie i dotyczyły głównie obszaru Wielkiej Brytanii. Objawy zatrucia Czas, po którym obserwuje się objawy zatrucia po spożyciu surowych lub nie w pełni ugotowanych ziaren fasoli waha się od 1 do 3 godzin. Początkowe objawy to silne mdłości, po których występują gwałtowne torsje. Po pewnym czasie (od 1 do kilku godzin) występuje biegunka i niekiedy ból brzucha. W przypadku hospitalizacji poprawa jest zwykle szybka (3–4 godz. od wystąpienia objawów) i samoistna. Przebieg choroby jest szybki. Większość objawów zanika już po kilku godzinach od wystąpienia pierwszych oznak zatrucia. Towarzyszące zatruciu wymioty są zwykle obfite, a rozległość objawów zależy wprost od dawki toksyny (liczba spożytych surowych ziaren fasoli). Przypadki hospitalizacji były bardzo rzadkie, a chorym podawano dożylnie odpowiednie płyny. Pomimo krótkiego przebiegu, zatrucie powoduje wycieńczenie organizmu. Rozpoznanie Rozpoznanie opiera się na ocenie objawów zatrucia, wywiadzie o spożywanej żywności i wykluczeniu innych zatruć o gwałtownym przebiegu związanych z żywnością (np. bakterii Bacillus cereus i Staphylococcus aureus, arszeniku, rtęci, ołowiu i cyjanku). Przypadki zatruć są rzadkie, dotyczą niewielkiej liczby osób i z uwagi na krótki czas trwania objawów są błędnie rozpoznawane lub w ogóle nie rejestrowane. Występowanie w żywności Zatrucie jest zwykle wywołane spożyciem surowego, namoczonego ziarna fasoli lub sałatki czy innej potrawy zawierającej takie ziarna. Zatrucie może już wywołać spożycie kilku ziaren. Kilka przypadków zatrucia powiązano ze stosowaniem przy przygotowaniu potraw powolnego ogrzewania lub ceramicznych naczyń do zapiekania, gdzie potrawa nie została w całej objętości podgrzana do temperatury odpowiedniej dla dezaktywacji glikoproteiny – lektyny. Wykazano, że ogrzanie potrawy do 80 o C może pięciokrotnie zwiększyć toksyczność ziaren fasoli w stosunku do surowych. W badaniach zapiekanek zawierających fasolę, przygotowywanych przez powolne ogrzewanie, temperatura wewnątrz potrawy rzadko osiągała 75 °C. Zapobieganie Właściwa obróbka cieplna potraw dezaktywuje lektynę, zaś niewłaściwe ogrzanie potrawy, jak wspomniano wyżej, może nawet zwiększyć toksyczność. No. Jeśli o mnie chodzi, to zamówiłem sobie właśnie wolnowar 3,5l. Wziąłbym większy, ale 'na już' nie było modeli 6,5l, a przynajmniej nie w normalnej cenie Co do wielkości - wydaje mnie się, że modele 6,5 mają ogromną przewagę podczas gotowania zup dla więcej niż 2 osób; z doświadczenia wiem, że jestem w stanie wchłonąć swobodnie ponad litr grochówki. Na chwilę obecną nie ściga mnie jeszcze wygłodniała rodzina, ale prędzej czy później doczekamy się z narzeczoną (przyszłą żoną) dwójki 'gąb do wykarmienia'. I jeśli te gęby odziedziczą po tatusiu skłonność do wchłaniania grochówki i pochodnych, to wolnowar 3,5l, w którym można przyrządzić 2,5l czegokolwiek po prostu nie da rady. Tak sobie myślę. Dla tych, co się nie spieszą podpowiadam - różnice w cenie są niewielkie; jeśli już chcecie kupić, to proponuje powoli i na spokojnie się rozejrzeć. A wracając do nieszczęsnej, toksycznej, czerwonej fasoli i fitohemaglutyniny - póki gotować mam dla siebie plus ewentualnie (zależnie od okoliczności) rodziców lub narzeczonej, nie będę zwracał raczej uwagi na w/w toksyny - zwłaszcza, że fasolkę po bretońsku robię na białej fasoli, a czerwonej używam tylko do sałatek. Jak się doczekamy Pierworodnego (a zakładam, że to nie wcześniej niż za rok z hakiem), to pewnikiem będę chuchał i dmuchał na wszystko
-
No i się nie załapałem Dla zainteresowanych - temat slow-cookerów, wolnowarów czy jak to to nazwać poruszany był również w tym poście. Na trzeciej stronie zamieściłem tłumaczenie z wikipedii odnośnie tego ustrojstwa. Pozostaje mi czekać i obserwować, czy nie pojawią się znów. Przyznaję, cena mnie bardzo pozytywnie zaskoczyła. Czy któryś z posiadaczy mógłby jakoś ogólnie podpowiedzieć, ile taki slow-cooker prądu żre w rzeczywistości? Wg opisu na aukcji 280W, ale podejrzewam, że nie podgrzewa cały czas, a włącza się tylko okresowo wg wskazań termostatu.
-
Prośba o porady - buduję wędzarkę
golaszm odpowiedział(a) na golaszm temat w Wędzarnie. Budowa i obsługa
Zdecydowanie tak -
Prośba o porady - buduję wędzarkę
golaszm odpowiedział(a) na golaszm temat w Wędzarnie. Budowa i obsługa
Wracam ponownie po przerwie Wrócili moi Szanowni Rodziciele, miałem zatem okazję dokończyć wędzarenkę. A szło to tak: Ostatnie poprawki. Wędzarnia wreszcie zyskała uchylną klapę 'na dachu' oraz klapkę, przez którą wsuwany jest grill elektryczny i materiał dymiący. W tym wypadku były to (wstępnie) zrębki od Miro (buk-olcha, proporcji nie znam). Później do zrębek dorzucałem jeszcze bardzo drobno porąbane siekierą gałązki gruszy i wiśni. Przyznaję bez bicia - nieokorowane,. ścięte nie więcej niż pół roku temu: http://img185.imageshack.us/img185/725/img00003.th.jpghttp://img185.imageshack.us/img185/8417/img00002j.th.jpg Ponieważ nie zdążyliśmy jeszcze zrobić haków do wędzenia ryb wg MirkaB, pstrągi wisiały w całości, część przebita 'za kark' (nad kręgosłupem, za głową), część przez oczy. Pierwsza lekcja - każdy z pstrągów przebitych przez oczy spadł. Żaden z pstrągów przebitych przez kark nie spadł. Łosoś w płatach i dzwonkach oraz halibut w dzwonkach spoczęły niżej, na kratce. http://img188.imageshack.us/img188/4118/img00004vr.th.jpghttp://img29.imageshack.us/img29/9638/img00006zh.th.jpghttp://img185.imageshack.us/img185/3640/img00005.th.jpg 'Napęd' całej konstrukcji podczas rozruchu. Innymi słowy rozpalanie zrębek (zrębków?). Lekcja druga - zrębki wysypane na tackę aluminiową powinny być przykryte drugą tacką aluminiową. Inaczej zapalą się od skapującego tłuszczu lub zbyt wysokiej temperatury. Nam się to przytrafiło, zrębki stanęły w ogniu, temperatura wewnątrz (drewnianej!) wędzarni skoczyła do 60 stopni. Przykrycie zrębków (zrębek?) tacką zmniejsza szanse na zapłon i w razie czego ogranicza nam siłę ognia. http://img196.imageshack.us/img196/4121/img00007sx.th.jpg Wędzarnia podczas pracy. Na tym konkretnym zdjęciu nie widać chyba dymu, niemniej jednak można stwierdzić, że: - kiedy spod górnej klapy zaczyna się wydobywać dym, warto zmniejszyć moc grilla do minimum. Zrębki już się tlą, więc wyższa temperatura na nic się nie przyda, a może zaszkodzić. - cug jest wystarczający. Całość konstrukcji jest nieszczelna, zdarzają się na przykład szpary szerokości do 1mm. Dzięki temu nie trzeba stać nad wędzarnią i wachlować klapą - dym swobodnie uchodzi przez szczeliny, a klapą można regulować jego gęstość / temperaturę / cug (można jeszcze bardziej zwiększyć). http://img188.imageshack.us/img188/6089/img00010k.th.jpg A tu już efekt końcowy. Rybki wiszące to pstrągi przebite 'za kark'. Widać również pstrągi położone na drążkach - to te, które pierwotnie wisiały za oczy i pospadały, a w dole płaty łososia i dzwonka łososia i halibuta. http://img401.imageshack.us/img401/7963/img00012p.th.jpg I na podsumowanie: 1. Temperatura otoczenia podczas wędzenia wynosiła ok 18 stopni C. w cieniu; komora wędzarnicza stała w pełnym słońcu i nieosłonięta od wiatru. Siła wiatru zdecydowanie wpływała na cug wewnątrz. Podczas wędzenia temperatura komory oscylowała wokół 40 st. C., przy czym podczas obu niekontrolowanych zapłonów zrębków (zrębek?) wzrastała do 60 st. C. 2. Ryby były zasolone na sucho niecałą dobę wcześniej. Ja pewnie trząsłbym tyłkiem i próbował dobrać skład solanki z możliwie dużą dokładnością; ojciec po prostu zasypał ryby solą tak, jak podpatrzył kiedyś u nastolatków w Dźwirzynie. I efekt był idealny. Nie wiem, czy top legendarne szczęście początkującego, czy co - ale łosoś i pstrąg wyszły w smaku idealne. Halibut jak dla mnie był nieco zbyt mało słony, podejrzewam że pomogłaby tu solanka. Tak mi się na mój rozumek widzi, że sól rozpuszczona w wodzie głębiej przeniknie mięso. 3. Ku memu zmartwieniu ryby nie były w ogóle osuszane. Przed zasoleniem szanowny Padre wytarł je był ręcznikiem papierowym, natomiast do wędzarni trafiały bez płukania (tak, po zasoleniu nie były płukane!) i bez osuszania. Spodziewałem się porażki. Niesłusznie. Całe rybki przeszły dymem, jedyne miejsce, gdzie czuć było gorzkawy posmak to wnętrza brzuszków pstrągów. Kolejne wędzenie planujemy zrobić typowo mięsne, jako że Padre nie chce mieszać zapachów mięsa i ryby. Słusznie się obawia? Opinie na forum są podzielone. PS. Raz jeszcze dziękuję wszystkim weteranom forum - gdyby nie Wasz zapał, z pewnością sam bym nie spróbował. Dziękuje Wam. -
Prośba o porady - buduję wędzarkę
golaszm odpowiedział(a) na golaszm temat w Wędzarnie. Budowa i obsługa
No to zacząłem. Na dziś przypadł dzień testowego dymienia. Pech prześladował mnie od samego początku niemal do końca, ale... Efekty były warte poniesionego trudu :] Klapę (górną i dolną) zrobię, gdy mój padre wróci z urlopu. Dlatego też na zdjęciach wciąż widać kawał dechy 60x60 robiący za klapę górną i dwa kawałki 'ścinków' robiące za przykrycie grilla elektrycznego. Oczywiście nie było za łatwo. Udało mi się podpalić zrębki. W sensie sprawić, że buchnęły płomieniem. Całe szczęście, że zauważyłem to natychmiast i kosztem części mojego wieczornego piwa ugasiłem nieplanowany zapłon. Bałem się, że spowoduje to zbytnie zawilgocenie suszonej wcześniej komory wędzarniczej, ale chyba niepotrzebnie. Dymię trociny na tacce aluminiowej (która po godzinnym wędzeniu przepaliła się i zrębki i tak dotykały bezpośredni grzałki). Ze względów bezpieczeństwa położyłem jednak na zrębkach drugą tackę - i (odpukać) nie przydarzył mi się już żaden pożar. Zestaw gotowy do testowego osuszania: http://img137.imageshack.us/img137/5843/p1040567.th.jpg Zadymianie: http://img2.imageshack.us/img2/4043/p1040569f.th.jpghttp://img137.imageshack.us/img137/7563/p1040570.th.jpghttp://img136.imageshack.us/img136/7431/p1040571z.th.jpghttp://img136.imageshack.us/img136/8601/p1040575a.th.jpg Porównanie odczytów z termometru bimetalicznego do wędzarni kupionego u Miro (30 st. C.) i elektronicznego termometru samochodowego z sondą kupionego ponad rok temu w auchan (46 st. C.). http://img137.imageshack.us/img137/3518/p1040574.th.jpg Wieczorna degustacja: http://img136.imageshack.us/img136/407/p1040577.th.jpghttp://img137.imageshack.us/img137/3508/p1040578.th.jpg Ze względu na rozbieżności wskazań termometrów naprawdę trudno mi powiedzieć, w jakiej temperaturze wędziłem. Wg termometru bimetalicznego było to 25-40 stopni, wg elektronicznego 35-62 stopnie. Osuszanie 30min, wędzenie 1h 45min, później pieczenie 25min (tu już całkowicie bez termometru elektronicznego, bo powyżej 65 stopni wyświetla i tak tylko 'HI' zamiast odczytu temperatury, a ponadto zaczyna mięknąć plastik izolujący przewód sondy Aha, info dla zainteresowanych: Do poniedziałku (lub wyczerpania zapasów magazynowych) można w Lidl'u kupić 'Osłonę szybu piwnicy'. Jest to siatka z drutu aluminiowego, 60x120cm, średnica oczek - jakieś 1,5mm x 2mm. Moim zdaniem idealna, by rozpiąć ją na drewnianej ramce i zrobić klatkę do osuszania wędlin (coby się robactwo nie zlatywało) lub jako bariera pod wędlinami, gdyby się coś zerwało ze sznurka, coby nam nie spadło w żar/wylot komina/etc. Cena: 12 PLN. -
Rok temu suszyłem pomidory odmiany 'bawole serce' w suszarce do grzybów (Manta MM452, z tych tanich. Równie tanie są suszarki firmy MPM). Wyszły świetnie. Oczywiście jeżeli uda Ci się dorwać pomidorki bardziej mięsiste, o mniejszej zawartości wody, to lepiej. Suszyłem razem ze skórkami, usunąwszy jedynie pestki. Ponieważ suszarka ta osiąga wewnątrz temperaturę ok. 72 st. C. zastanawiam się, czy można jej użyć do parzenia wędlin (pytanie to zadałem tu: /viewtopic.php?t=3911 )
-
Prośba o porady - buduję wędzarkę
golaszm odpowiedział(a) na golaszm temat w Wędzarnie. Budowa i obsługa
Zgadza się Był to oparty na minimalnych ilościach eksperyment, przeprowadzony tylko i wyłącznie po to, by się przekonać, czy potrafię. I udało się, upewniłem się, że potrafię. Wpadłem. Zaraziłem się... Zacząłem się uczyć A same wędlinki wyszły niedoprawione. Z braku elektronicznej wagi kuchennej każdy typ przyprawy - wliczając w to sól do peklowania - odmierzałem 'na oko'. W którymś z postów na forum przeczytałem, że najczęstszym błędem przy produkcji pierwszych wędlin jest przesadzenie z ilością przypraw. No i byłem zbyt ostrożny. Teraz już wiem co zrobiłem źle i wierzę, że następnym razem będzie 'lepiej i bardziej' PS - z nieznanych mi powodów tylko i wyłącznie pierwsze zdjęcie się pokazuje od razu. Nauczyłem się za to, jak zamieszczać zdjęcia z miniaturkami: http://img245.imageshack.us/img245/3734/p1040560.th.jpg http://img3.imageshack.us/img3/4/p1040562p.th.jpg http://img42.imageshack.us/img42/6277/p1040563p.th.jpg http://img525.imageshack.us/img525/2685/p1040561.th.jpg -
Prośba o porady - buduję wędzarkę
golaszm odpowiedział(a) na golaszm temat w Wędzarnie. Budowa i obsługa
Budowa ruszyła Kupiłem dziś materiały (płyta klejona świerkowa grubości 18mm) i zacząłem przygotowywać elementy. Pracowałbym dalej, ale mieszkam w bloku i nie chcę sąsiadom fundować do snu kołysanki wiertarkowej. http://img405.imageshack.us/img405/6790/p1040566.jpg Więcej zdjęć jutro - o ile pogoda dopisze. W ramach żartu dorzucę jeszcze tylko zdjęcia mojej ekspresowej, premierowej, pierwszej w życiu wędzarki turystycznej za dychę Materiały podstawowe: - puszka tyskiego (2,69zł) - lutownica kolbowa 40W lub 60W - karton (koszt nieznany, aczkolwiek jest to karton po towarze zamówionym w sklepie kolego Miro - on pewnie zna cenę ) Materiały pomocnicze: - gruba igła do ponakłuwania puszki - podkładka odporna na wysokie temperatury - buteleczka po wódce 100ml - dla ustabilizowania elementu generującego dym - gazeta, żeby na niej wszystko ułożyć. Ja o tym nie pomyślałem i uświniłem sobie dymem kafelki na balkonie A oto moje cudo w akcji :grin: http://img406.imageshack.us/i/p1040560.jpg/ http://img406.imageshack.us/i/p1040564.jpg/ http://img245.imageshack.us/i/p1040561p.jpg/ http://img405.imageshack.us/i/p1040562.jpg/ http://img529.imageshack.us/i/p1040563x.jpg/ Wędziłem zaś to: http://img197.imageshack.us/i/p1040555.jpg/ http://img84.imageshack.us/i/p1040556.jpg/ http://img34.imageshack.us/i/p1040557.jpg/ oraz to: http://img529.imageshack.us/i/p1040552t.jpg/ http://img181.imageshack.us/i/p1040553.jpg/ http://img197.imageshack.us/i/p1040554a.jpg/ Na ostatnim zdjęciu widać przy okazji moją szynkowarkę Podczas urlopu kupiłem w Czechach puszkę metalową o pojemności 1 litra. I podczas wizyty w sklepie mięsnym pomyślałem, że skoro planuję robić szynkę w takiej puszce, to może i uda się w mniejszej. No i kupiłem przyprawę grillową (nazwy nie podam, i tak widać na zdjęciu), do której idealnie pasuje pojedyncza pierś z kurczaka. Docisk: napełniona wodą butelka po 100ml wódki. Parzone w piekarniku - termoobieg, 80 stopni. Obawiam się jednak, że temperatura faktyczna mogła być niższa. Kilka dni później dotarła do mnie przesyłka ze sklepu kolegi Miro, a w niej termometr do wędzarni. Próby w piekarniku wykazały dość istotne różnice pomiędzy temperaturą ustawioną na pokrętle piekarnika, a temperaturą wskazaną przez termometr (90 stopni piekarnik, 82 stopnie termometr). Nie wiem którym wskazaniom wierzyć. PS - po ponad godzinie próby temperaturowej termometr wskazuje 36 stopni (przy temperaturze otoczenia 25 stopni), grill ustawiony na minimum, termostat zaskakuje raz na sto lat. Po skręceniu całości z jednej strony wędzarnia będzie szczelniejsza i zmniejszy straty temperatury, z drugiej zaś w celu regulacji zadymienia i wymuszenia cyrkulacji powietrza będę pewnie uchylał klapę u góry, co temperaturę powinno obniżać. Cóż - bez testów praktycznych oczywiście się nie obędzie, ale jestem dobrej myśli. Idę zasolić pstrągi :] -
Przyznam, że po raz pierwszy usłyszałem o slow cookerze. Zapytałem wujka googla i podał mi link do angielskiego artykułu na wikipedii: Dla tych z Państwa, którzy angielskiego nie znają, przytoczę najciekawsze (moim zdaniem) informacje. Temperatura uzyskiwana podczas podgrzewania to 79°C–93°C. Wiele modeli oferuje możliwość 'gotowania' (zwał jak zwał) w podanym powyżej zakresie temperatur oraz 'podgrzewania' w przedziale 71°C–74°C. Automatycznie przechodzą z gotowania na podgrzewanie po ustalonym wcześniej czasie lub kiedy sonda stwierdzi, że temperatura wewnątrz potrawy osiągnęła określony poziom. Zalety: Niektóre potrawy źle znoszą gotowanie. W szczególności tańsze kawałki mięsa z tkanką łączną oraz chude mięso nadają się do duszenia, są przy tym smaczniejsze od duszonych droższych mięs. Jednak jeśli są duszone przez krótki czas, tkanka łączna oraz twardsze mięśnie sprawią, że potrawa będzie twarda, natomiast po dłuższym duszeniu tkanka łączna się rozpuści, natomiast mięśnie będą suche i twarde. Długotrwałe, powolne duszenie zmiękczy tkankę łączną nie wysuszając przy tym mięśni. Gotowanie rozpuszcza tkankę łączną, wzbogacając i zagęszczając sos; wolne gotowanie pozostawia tkankę łączną w formie galaretki w mięsie, warto więc zaczynać z 'bogatszym' wywarem. Temperatura slow cookera jest wystarczająco niska, by uniknąć rozgotowania nawet jeśli gotujemy zdecydowanie dłużej niż wymagany czas. Oczywiście - jak zawsze podczas gotowania - sukces zależy w pewnym stopniu na wyczuciu czasu. Rozgotowane mięso może niemal całkowicie stracić smak. Długi czas duszenia może być zaletą; można załączyć urządzenie wychodząc do pracy, a gotowy obiad będzie już na nas czekał po naszym powrocie. Gotowanie w jednym garnku, niska temperatura oraz glazurowana powłoka naczynia ułatwia zmywanie. Wady: Wysoka temperatura denaturuje enzymy, które z kolei powodują utratę witamin i składników odżywczych. Warzywa długotrwale duszone w niskiej temperaturze tracą więcej witamin i składników odżywczych niż gotowane w wysokiej temperaturze. Warzywa zielone mogą również szybciej tracić kolor niż te poddane wyższej temperaturze. Warto zatem przed włożeniem do slow cookera zblanszować krótko warzywa (tudzież w inny sposób wystawić je na krótkotrwałe działanie wysokiej temperatury), co unieszkodliwi wspomniane enzymy. Niektóre gatunki fasoli zawierają toksynę (fitohemaglutyninę), która jest neutralizowana podczas tradycyjnego gotowania przez co najmniej 10 minut. Temperatura uzyskiwana w slow cookerze jest zbyt niska by pozbyć się tych toksyn. Surową fasolę trzeba wcześniej 'tradycyjnie' podgotować; fasola puszkowana tego nie wymaga. Warto wiedzieć, że fasola poddana duszeniu w temperaturze 80°C może być nawet pięciokrotnie bardziej toksyczna niż surowa, dlatego też wstępne gotowanie jest niezbędne. Przypadki zatrucia fasolą duszoną w niskiej temperaturze zdarzyły się już w Anglii (ogłoszone oficjalnie) i w USA (nie ukazał się oficjalny raport). Slow cooker szybko traci temperaturę i wilgoć podczas częstego zdejmowania pokrywki. Czas gotowania jest długi. Jeżeli potrawy ostygną poniżej około 70°C i nie zostaną później znów podgrzane, mogą się w nich rozwijać toksyczne bakterie. Niektóre z toksyn nie są niszczone nawet po późniejszym ponownym podgrzaniu.
-
A czy można w ten sposób zrobić ocet z gruszek? Zostało nam sporo w ogródku i zastanawiam się jak je zagospodarować. Pierwszą myślą była nalewka, drugą wino Kompot robimy na bieżąco. W sieci znalazłem sporo przepisów na ocet gruszkowy (uzyskiwany zwłaszcza przy produkcji chutney'a), ale wszystkie zakładają, że to gruszki zalewamy octem (z dodatkami) i smak/aromat gruszek przenika do zalewy.
-
Dzień dobry Państwu. Póki jeszcze sen mnie nie zmógł, czatuję nad balkonową wędzarnią (szczegóły wkrótce) pilnując testowego wkładu, który wędzę na zimno przy pomocy lutownicy. Zastanawia mnie następująca kwestia: Wędzenie zimnym dymem trwa zdecydowanie dłużej, ale i daje w efekcie lepsze efekty, zarówno pod względem smakowym, jak i trwałości. Wątpliwości moje budzi powód owego długiego wędzenia. Dlaczego akurat na zimno wędzimy dłużej? Czy dlatego, że dym w niższej temperaturze wolniej przenika mięso? W kilku(nastu?) postach wspomina się, że w wyższych temperaturach zewnętrzne warstwy mięsa mogą stworzyć barierę (ze zdenaturowanych białek?), przez którą dym przenika słabiej lub w ogóle. Jeżeli natomiast chodzi o trwałość produktu, to czy niemal równie szybkie, a bardziej skuteczne nie byłoby szybkie (2-3h) wędzenie dymem zimnym połączone z późniejszym parzeniem/suszeniem wkładu w zwykłej suszarce do grzybów? Sprawdzałem to urządzenie susząc moją pierwszą, testową kiełbaskę (ponownie: szczegóły wkrótce) - wg termometru do wędzarni zakupionego w sklepie kolegi Miro urządzenie to osiąga temperaturę 71 stopni gwarantując przy tym stały obieg powietrza. Ponadto przepisy na wędliny traktowane zimnym dymem często wymagają wędzenia wielokrotnego, np przez trzy dni, dwa razy dziennie po 2-3h. Dlaczego wymagane są przerwy? Czy taki sam efekt przyniesie wędzenie jednokrotne, trwające 12-18h? Pozdrawiam wszystkich i przepraszam tych z Państwa, których teoria nudzi. Wiem, że praktyka i tak weryfikuje wszystko, ale - jak chyba każdy - wolałbym uniknąć błędów.
- Poprzednia
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
- 6
- 7
- Dalej
-
Strona 6 z 7