Stały sobie w parku dwa posagi, naga kobieta i nagi mężczyzna. Ustawiono je tak, że patrzyły na siebie wzrokiem, w którym można było odczytać nutę pożadania. I stały tak lata i dziesięciolecia całe, i w upał i w słotę, pod deszczem i w słońcu, pod opadajacymi jesiennymi lisćmi i wsród wiosennych tulipanów. Aż pewnego dnia zjawił się w parku dobry anioł, spojrzał na posagi i powiedział: - \"Za to, że tak dzielnie przez całe lata w tym parku stoicie, ożywię was na pół godziny, będziecie mogli zejsć z cokołu i zrobić, co tylko zapragniecie\". Cud się dokonał. Posagi zeszły z cokołu, chwyciły się za ręce i czym prędzej pobiegły w pobliskie krzaki, z których w krótce zaczęły dobiegać pomruki i okrzyki rozkoszy. Wreszcie z krzaków ponownie wynurzyła się para posagów: - \"Ach, jak cudownie było\", rzekła kobieta. - \"Tak, doprawdy to wspaniałe\", rzekł mężczyzna. Obserwujacy ich z usmiechem anioł zauważył: - \"Słuchajcie, minęło dopiero piętnascie minut, macie do dyspozycji jeszcze drugie tyle!\" - \"To co, wracamy w krzaki?\", zapytał mężczyzna - \"Tak, tak, musimy koniecznie to powtórzyć !\", odparła kobieta. - \"No dobrze, ale tym razem to Ty trzymasz gołębia, a ja mu będę srać na głowę!\" Do przedsiębiorstwa zajmującego się usuwaniem z ulicy padłych zwierząt dzwoni mężczyzna : - Dzzdzzień dddobry. Jajaja chcciałem popowiedzieć, że leleeży zdechły kkkoń. - Dzień dobry panu. Oczywiście zaraz przyjedziemy i zabierzemy zwierzę, proszę tylko powiedzieć na jakiej ulicy. - Na popooopopoooo... - Może na Poznańskiej ? - Nnnnie, na popopo... - Może na Podgórnej ? - Nie, na po...popo... - Drogi panie! Jak pan się zastanowi to proszę do nas zadzwonić, podać adres i my przyjedziemy. Po chwili facet dzwoni raz jeszcze. - Dzzdzzień dddobry... - No witam, witam! Co z tym koniem, na jakiej ulicy? - Na popopo... - Poznańska ? - Nnnnieee! Na popopo... - Może jednak Poznańska ? - Nnnnie ... - Proszę się jeszcze raz zastanowić i zadzwonić później. Facet dzowni po godzinie. -Dzdzz... - No witam witam, jak tam konik, na jakiej ulicy leży ? - Na popopo... - Poznańskiej ? - Ttttak !!! - No widzi pan ! Od razu mówiłem, że na Poznańskiej. - Bbbo gggo, kkurrrwa, pppprzeniosssłem... Wigilijny poranek. Żona budzi Stefana o 7.00. - Stefan, no Stefan, nie mam masła. Słyszysz? - A co ja na to poradzę. - Ubieraj się i idź do sklepu. - Ale ja nie wiem gdzie jest w sklepie masło. ( kombinuje Stefan) - Wejdziesz, naprzeciwko kasy są lodówki, w pierwszej jest mleko, a w drugiej masło, idź. Stefan wstał, ubrał się poszedł do sklepu. Przeszedł obok kas, podszedł do lodówki, wyjął masło i poszedł zapłacić. Na kasie stała zajeb***a laseczka. Stefan trochę z nią pogadał, pożartował, a laska niespodziewanie zaproponowała aby poszli do niej. Poszli i troszkę potentegowali. Po upojnym popołudniu Stefan budzi się i widzi że jest przed 20.00. Wyskakuje z łóżka i mówi do laski - Masz mąkę? - Mam. - To przynieś szybko i posyp mi ręcę. Laska zdziwiona przynosi mąkę i posypuje ręce Stefana po czym on wybiega z domu. W domu Stefanowi drzwi otwiera żona. - Stefan gdzieś ty był, rodzina się zjechała, zjedliśmy kolację bez masła.......Gdzie byłeś? - Skarbie, jestem ci winny wyjaśnienie. Otóż poszedłem do sklepu, z lodówki wyjąłem masło i poszedłem zapłacić. Na kasie stała zajeb***a laseczka, trochę z nią pogadałem, pożartowałem, a ona mnie zaprosiła do siebie a u niej trochę zabradziażyliśmy Obudziłem się i szybko przyjechałem do domu. Żona wysłuchała wszystkiego spokojnie i ze zniecierpliwieniem w głosie powiedziała: - Pokaż ręce. Stefan pokazał obsypane w mące ręce, na co żona: -Pie****sz, Stefan, znowu byłeś na kręglach.