
marek-bb
Użytkownicy-
Postów
37 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Typ zawartości
Profile
Forum
Wydarzenia
Mapa użytkowników
Sklep
Giełda
Treść opublikowana przez marek-bb
-
Nie wiedziałem gdzie ten temat umieścić, więc uderzam po prostu tutaj. Chcę zorganizować tacie 60-tke na której to będzie pieczony prosiak na ognisku. Czy ktoś jest w stanie polecić jakąś karczmę w Bielsku gdzie można by posiedzieć na zewnątrz przy ognisku a w razie niepogody również w środku lokalu - karczmy? W grę wchodzą również obrzeża miasta, coś niedaleko. Opcja druga to jakiś teren domków letniskowych z noclegiem mogło by być koło Bielska gdzieś. Termin kwiecień więc z pogodą różnie, wieczory też jeszcze chłodne. Czy coś polecacie?? Genialnie jakby takie miejsce miało wędzok, bo wędzimy od czasu do czasu... Zamiast standardowego grilla chcemy po prostu pieczonego prosiaka i wędzok. Goście byliby zadowoleni, było by inaczej tylko gdzie???? Z góry dzięki za podpowiedzi.
-
No w tym kierunku znajomości nie mam. Prędzej właśnie punkt sprzedaży, dobre miejsce itd. Tu prędzej w spółkę mógłbym wejść żeby drugiej stronie się opłacało i mnie również. Z połowem i transportem gorzej w sensie "mieć kogoś". Raczej rozmowa człowieka z człowiekiem ale totalnie z zewnątrz...
-
Pozwolenie powiatowego lekarza weterynarii i sanepid to podstawa z tym się liczę. Ciekaw jestem czy są jakieś koncesje. Czy trzeba bulić jak np. za sprzedaż alkoholu. Węzeł sanitarny na pewno musi być, ale może wystarczy że jest w pobliżu parę metrów? Zamierzam to uruchomić koło domu na osiedlu przy blokach. Mam już kilka miejsc i pozwolenie spółdzielni. PIW czyli Powiatowy Inspektorat Weterynarii tak? A te sprawy są płatne? Pytanie pada z reguły skąd Pan będzie brał ryby? No z Makro na początek bo skąd, próbuję też zagadać z właścicielami stawów koło mojego miasta. Kłopot w tym że w grę wchodzą większe ilości z reguły. A tu paliwo, dojazd transport. Trudno na początek zdobyć w dobrej cenie choćby dwa/trzy gatunki świeżych ryb tak by dzień połowu poprzedzał dzień wędzenia. No dobra dwa dni bo peklowanie. Wędzić chcę dwa razy w tygodniu góra na początek. Jakoś się to kalkuluje o ile po drodzę nie odkryję właśnie jakichś kosmicznych wydatków Aha jak ktoś z takim biznesem ruszył kiedykolwiek to byłbym bardzo wdzięczny za opinie, wnioski, ogólnie z autopsji czego się strzec, czego spodziewać. Czy ktoś się orientuję ile obrotu można zrobić max. na rok by nie wejść na kasę fiskalną?
-
Wszystkie wątki na rozmaitych formach jakie znajduje w google w podobnej tematyce są sprzed co najmniej 5 lat. Jak wygląda sytuacja obecnie w naszym kraju? Mam miejsce, mam wędzarnie pokolei wszsystko się układa. No ale zostało najtrudniejsze czyli zezwolenie sanepidu i ponoć powiatowego lekarza weterynarii. Chodzi na początek wyłącznie o same wędzenie i sprzedaż ryb. Co sądzicie o takim pomyśle? Jakieś linki?? Z góry dzięki za pomoc.
-
Czytałem to. Tam jest tylko kilka zdań o parzeniu bardzo ogólnie i kilka pytań w komentarzach pozostawionych bez odpowiedzi. Zatem na pytania nie mam odpowiedzi - Nie pisze nic o pakowaniu w folie aluminiową, czy autor artykułu nie poleca tego zatem? - Nie ma czasu parzenia dla poszczególnych rodzajów mięs. - Nie pisze też czy można w dzień wcześniej parzyć przed wędzeniem czy w ten sam, czy to wogóle ma znaczenie. - Można parzyć w solance z przyprawami w której moczyło się mięso przez cały czas, czy w wodzie czystej?
-
Jak najbadziej, jeśli masz na myśli to o którym ja pomyślałem Sąsiedzie... Zastanawia mnie jeszcze czy to parzenie wykonać muszę w ten dzień co będę wędził, czy bez problemu można dzień wcześniej np. wieczorem i potem odstawić zapakowane jeszcze do lodówki. Wypytuje o takie pierdoły bo po raz pierwszy robię taką ilość mięsa, w beczce będzie ciasno normalnie i to już jutro i nie chciałbym schrzanić czegoś tym bardziej że do parzenia przed wędzeniem przystępuje po raz pierwszy.
-
Spoko spoko, poczytałem nieco. Napisałem co mam przygotowane do wędzenia w sumie i jestem ciekaw opinii. Ryby raczej uważam że nie ma sensu bo są świetne bez parzenia. Ale szynki wieprzowe i drób tak jak wymieniłem czym się różni tak konkretnie w parzeniu przed wędzeniem i ogólnie czy to jest na prawdę lepsze od parzenia po wędzeniu? To co wyczytałem to że różnica w czasie parzenia ale nie czytałem o sposobie parzenia. Jak pakowac drób a jak szynki? Można tak samo w folie i siatkę? Raczej takie udko czy skrzydełko ciężko zcisnąć owniewszy w folie siatką... No takie szczegóły pewnie nie zepsuje jakoś mięsa przez to ale jednak warto sięgnąć opinii kogoś bardziej doświadczonego....
-
Takie pytanko mam. Od niecałego roku zajmuje się wędzeniem i do tej pory po uwędzeniu rozmaitych gatunków mięsa parzyłem je. Dowiedziałem się dziś od znajomego i wcześniej czytając książkę że warto mięsa parzyć przed wędzeniem i wtedy po wędzeniu już nie trzeba. Są bardziej soczyste i szybciej się wędzą. Conieco tu na forum o tym poczytałem, ale bardziej szczegółowo pytania mam: 1. Drób - piersi z kurczaka, udka, skrzydłka 2. Ryby 3. Szynki Które z tych produktów powinno się w ten sposób parzyć a które nie koniecznie. Na święta mam przygotowane peklujące się ww produkty i zastanawiam się nad kwestią tego parzenia przed wędzeniem. Do tego pytanko - parzyć powinno się na parze, a w warunkach domowych jest to nieco trudne więc można w wodzie max do 80 st. pół godziny. Zapakowane mięsa w folie aluminową i mocno obwiązane. Jakie są wasze opinie na ten temat? // Aaaa i dodam że chodzi mi o wędzenie ciepłe. W jeden dzień. I czy jak na koszyk umieszczony na środku wędzoka (beczki) dam karpie a na górze będą szynki i drób t czy mięso nie przejmie zapachu ryb? Ogólnie większość twierdzi że nie ale spotkałem się z opinią że tak :/
-
Heh, fajnie to co ja mam w domu pokoik "alchemiczny" sobie sprawić? Wchodzę do sklepu proszę o peklosól, dają i pekluje mięso. To sprzedawca powinien posiadać produkt zdatny do użycia. Za jakiś czas napisze Wam co dokładnie piszę na tym opakowaniu w składzie bo się sporo tu dowiedziałem i ciekaw jestem składu tego co używam szczegółowo. Dziękuje za pomoc i wypowiedzi
-
Czyli podsumowywując jeden i drugi związek daje efekt różowego mięsa? Miro - sklep na przeciwko Sfery II na ulicy Wałowej. Może orientujesz się jaki typ tej peklosoli tam mają. Ja już dziś raczej tam nie podejdę ale bardzo mnie to ciekawi. No i na koniec stwierdziłem że do drobiu tym razem użyję tylko soli czystej, bo różowawe mięso w przypadku drobiu nie bardzo mi się widzi, wolę białe
-
Czyli prosząc w sklepie o peklosól dostałem mieszankę peklującą, albo wyjście drugie ten azotyn też powoduje barwę różową mięsa. Co jest bardziej prawdopodobne to chyba stwierdzę jak zajrzę do tego sklepu bo niestety etykiety nie mam już. Ale kojarzę że pisało saletra. Dziwna sprawa heh... Dzięki za informację. PS Azotyn to inaczej nitryt, a saletra to inaczej azotan. Ale użyłeś też zdania "azotyn lub wg nowego nazewnictwa azotan III". Nigdy z chemii dobry nie byłem ale tu wychodzi na to jakby to było jedno i to samo, chyba że to "III" jest istotne i powoduje że azotan a azotan III to zupełnie co innego. Ale mentlik
-
Zaraz to uczynie. Na 100% była saletra zwana też jakoś tam inaczej. A to co napisałeś że peklosól ma te dwa składniki oznaczało by że nie ma saletry a przecież to bez sensu bo mięsa mam różowe chyba że natrafiłem na jakiś inny typ peklosoli. // Proszę o to fotka choć szczerze ciekawi mnie czy ze zdjęcia jesteś w stanie rozpoznać skład. http://images47.fotosik.pl/1444/aa63028ffaea05dbmed.jpg // Aha, kolejna edycja posta bo przeczytałem informacje tu http://wedlinydomowe.pl/kielbasy/kielbasy-porady/1602-sol-i-saletra-a-peklosol-w-naszych-przepisach z Twoim podpisem i szczerze to się poprostu pgubiłem. Na początku piszesz że w skład wchodzi: "zawierających w składzie mieszanki peklującej sól i saletrę (azotan)," a potem że: "Przypomnę, iż w skład peklosoli wchodzi 0,5 - 0,6% nitrytu (azotyn lub wg nowego nazewnictwa azotan III) uzupełnionego 99,5 - 99,4% czystej soli warzonej." Jak to teraz ma się do tego że kupowane prezemnie peklosole na wagę mają w składzie saletrę i faktycznie mięsa mam różowe jak należy?
-
No z tego co piszecie najwyraźniej tak, nie mniej jednak kupując w pewnym mięsnym sklepie u mnie w mieście peklosól patrząc na skład było napisane sól ileś tam procent i niewielka ilość saletry też w procentach...
-
A czym jest peklosól jak nie składem soli i saletry... Ok temat zmieniony na życzenie z tego co widzę A czy kolor w przypadku drobiu jakoś specjalnie się zmienia? Co do smaku to nie sądze żeby saletra go poprawiała. Wkręciliście sobie śróbkę i tyle. To jest tak że człowiekowi poprostu bardziej smakuje coś jak ładniej wygląda. Wystarczy zastanowić się nad sensem słowa APETYCZNE. W przypadku wieprzowiny różowa wiadomoże apetyczniejsza, ale te kury??? Zauważyliście różnicę w wyglądzie naprawdę bo co do smaku to naprawdę dla mnie mało przekonujące.
-
Tak się zastanawiam, czy w przypadku piersi z kurczaka, udek i skrzydełek warto dawać peklosól, czy może tylko sól. W przypadku wieprzowiny wiadoma sprawa że fajnie jest mieć różowiutkie mięso, ale w przypadku mięsa białego tak jak kurczak nie jest to zbędne? Generalnie jestem za tym, żeby pomijać coś co jest niezdrowe gdzie się da. Mięso powinno i tak być białe nieprawdaż? W przypadku ryb to wogóle się nie zastanawiałem ale przy drobiu?
-
A co to to to?
-
A jakże istotna sprawa a nie napisałem. Owszem mam 3,5 mięsa ale podzielone 6 kawałków. Dołożyłem 100g peklosoli oby teraz nie było za dużo, zobaczymy jutro wędze. Mam teraz 24dkg.
-
Chciałem zapytac czy wstrzyknięcie podczas peklowania marynaty w środek mięsa przyspieszy peklowanie? Wczoraj natarłem peklosolą mięsko, dziś wcześnie rano zalałem wodą i przyprawami. Chciałebym jutro wędzic, bo później nie mam czasu przez najbliższy tydzień. Czy ma to sens? Czy mięso będzie wystarczająco słone i przeżarte saletrą? Na 3,5 kg dałem 14 dkg peklosoli, dziś zalałem to niespełna 3 l. wody plus przyprawy.
-
Co do zawijania to napisałem że w folie i że ok bo wędliny sklepowe wiem że się lepiej trzymają niż zostawione w jakimś woreczku ze sklepu. Odwinąłem je i niech sobie dochodzą w lodówce same z przestrzenią tlenu bo chyba o to chodzi A o co chodzi z tym parzeniem? Jedno krócej, drugie dłużej, co to znaczy dokładnie parzyc, ja nic takiego nie robiłem...
-
Pozawijałem w folię aluminiową po dwie sztuki, to chyba ok? W takim razie niech sobie siedzi w lodówce, mówisz że to jeszcze trza czekac... no to czekam, pytania się mi nasuwają bo strach że się może zepsuc, nie mam doświadczenia A co jeśli częśc zagotuje? Też można trymac dwa tygodnie, czy to już inna sprawa?
-
No nic, słuchajcie podwędziłem ten boczek teraz na ciepłym dymie że tak powiem i jest smaczny ale nadal twardy i ciągliwy, czy dobrym rozwiązaniem jest gopodgotowac go teraz? Jak to wygląda z przetrzymywaniem teraz jeśli podgouje lub nie, jest różnica? Wędziłem na drzewie bukowym i takich ścinkach gotowych z drzew olchowych i bukowych, dodawałem też stare drewno z czereśni.
-
co to znaczy chłodnym dymem.? To znaczy, że pilnowałem paleniska tak by temperatura w beczce/wędzoku nie była ciepła tylko chłodna, blacha nie nagrzewała się. podaj jaki miałeś przepis.... W pierwszym moim poście napisałem przepis - ten pierwszy, tyle że dolałem w sumie 0,5 litra wody bo padły sugestie że za dużo peklosoli... .......i co chciałeś osiągnąć. No zjadliwe mięso Póki co jest surowe i jedynie z brzegu podwędzone. po wędzeniu w chłodnym dymie zawsze będzie surowe. :thumbsup: Zawsze możesz go sparzyć. No a tu dodam, że gotowałem dla eksperymentu jeden kawałek blisko godzinę i niezbyt to ciekawie wszło - ciągnące, twarde kawałki tłuszczu. Boczek podwędzany ze sklepu, aczkolwiek surowy po takim czasie gotowania jest zdatny do spożycia tu nie był, więc pytam co zrobic żeby było ok. Chcę podwędzic go kolejne parę godzin ale jak długo mogę trzymac takie podwędzone mięsko w lodówce?
-
Jeżeli peklowałem boczek prawie 2 tygodnie, a wędzenie trwało 7 godzin, bo więcej się nie dało bo zaczęło lac, to ile mogę teraz go trzymac w lodówce do następnego wędzenia? Chodzi mi o jakieś terminy zdrowego rozsądku, tak by mięsa szlag nie trafił. Jest ono podwędzone, ale surowe w środku. Wędziłem chłodnym dymem, tym razem bardzo ostrożnie na drewnie bukowym, ścinkach olchowo-bukowych z domieszką suchych gałęzi starej czereśni. Od soboty leży w lodówce...
-
Przez cały dzień jak spożytkuje jedno czy dwa uwierz, że nic się nie stanie Dobra, nie ma co... trzeba niebawem zabrac się za drugi rzut. Oby ta pogoda się zmieniła co za zje@#$y lipiec - leje i leje :/
-
No halusia przyznaje racje. Boczek tak jak wspomniałem, podpiekł się bez dwóch zdań. Wędzono-grillowany. Szczęście że trwało to parę minut bo doglądaliśmy go co chwile. Potem parę godzin tylko wędzenia, ale i tak się cieszę że się nie spalił i można było kontynuowac dym i go zjejśc Drugie wędzenie na pewno przeprowadze dużo bardziej ostrożnie... Piwko będzie konsumowane koło wędzoka, a nie za altaną, a w palenisku będzie się tliło a nie płoneło jak pod rakietą :D EAnna dlaczego Cię rozbroiłem? Skoro tak ładnie mnie nazwałaś kolegą to chyba mogę Cię nazywac teraz koleżanką? :P :P Miło poznac, pozdrowionka