"pogoń za królikiem" Z serwatki po robieniu mozarelli wyszła mi najlepsza ricotta, jakiej probowałem... i teraz pytanie - jak ją odtworzyć Smak i konsystencja były ujmujące, ale wisienką na torcie były kryształki wapnia (jak się domyślam), które dawały efekt identyczny jak w cheddarze. chlorku wapnia ani innych dodatków nie posiadam, więc nie dodawałem Przybliżając procesy, jakim było poddane mleko - 1. zakwaszenie sokiem z cytryny ok 25ml/l i odrobiną kwasku cytrynowego (dodatkowa łyżeczka na 4.5l mleka) 2. podgrzanie do 38*C i zadanie podpuszczki Biowinu w płynie (w ilosci x2, jako ze termin przydatności ma do 2018r lol), przy 40* grzanie off 3. serwatka po wyjęciu skrzepu została mocno posolona 4. do ciepłej serwatki, po podgrzewaniu i formowaniu mozarelli, poszedł kwas mlekowy (na oko, ciut za duzo pewnie, bo troche ricotty opadło na dno) 5. podgrzanie do 96* i zbieranie serka, jednak się sporo wymieszało z serwatką i był odciekany na złożonej x4 tetrze w sumie z 2-3h UWAGA! Proszę nie brać tego jako recepturę na ricottę (chyba, że ktoś ma ochotę spróbować powtórzyć ten bląd kryształkowy dla zabawy) - opisuję tylko co zrobiłem i nie namawiam do naśladowania, bo z pewnością wiele zrobiłem nie tak - choćby moment zakwaszenia serwatki, ilość kwasu, może coś z temperaturami itp uzysk ok 230g ricotty z 4,5l mleka wiejskiego (serwatki po nim) + to co przywarło do dna garnka i zostało wywalone (30g) Na jakim etapie mogły powstać te cudowne chrupiące w zębach kryształki, co mogło mieć bezpośredni wpływ na to i jak to powtórzyć? Nigdy nie trafiłem wcześniej na ricottę z takimi kryształkami ani nie słyszałem, żeby ktoś opisywal taką ricottę. Jest się czym ekscytować? Pozdrawiam