Witam wszystkich. Może w końcu i ja się pochwalę czego nauczyłem się od Was. Zacznę od tego, że bardzo rzadko wędzę. Wędzonki, kiełbasy wędzę zaledwie kilka razy do roku, więc nauka idzie żółwim tempem, ale efekty powoli przychodzą i jestem zadowolony. Dzisiaj, w końcu pamiętałem o aparacie i zrobiłem kilka fotek z wędzenia ćwiartek z kurczaka. Moja wędzarnia, to „kibelek” bez stropu. Dopływ powietrza- od dołu poziomej zasuwy (wylewka ma wymiary mniejsze niż wymiary zewnętrzne paleniska, stąd też szczelina 1,5 cm doprowadzająca powietrze do strefy tlenia). W razie potrzeby dopływ powietrza zwiększam poprzez rozsunięcie poziomej zasuwy. Dach otwierany na cztery strony świata. Na początku sterowałem dymem poprzez unoszenie dachu. Od wiosny tego roku otwieram drzwi komory i pod górną deskę wsuwam stary obrus i tak wędzę. Dym ma ujście w nieszczelnościach dachu, rozszczelnieniach komory przy słupkach (na wysokości wędzonek) oraz poprzez obrus. Śmiem powiedzieć, że najprostsze rozwiązania są najlepsze No dobra, wystarczy tego stękania i pora przejść do konkretów. Tak oto wygląda moja wędzarnia z obrusem. A tak wyglądają uwędzone ćwiartki kuraka Do zgromadzenia żaru użyłem drewna bukowego. Natomiast do wędzenia- drewno śliwy i akacji. Jestem zadowolony z moich postępów. To wszystko tylko i wyłącznie Wasza zasługa, za co gorąco Wam wszystkim dziękuję. Cel jaki sobie postawiłem, to nauczyć się w miarę poprawnie zrobić po jednym produkcie z każdego asortymentu. Kiełbasy, wędzonki i kurczaki, jak na moje możliwości już w miarę przyzwoicie wychodzą. Kaszanka- ujdzie w tłumie. Salceson (a w zasadzie głowizna) pierwszy raz ostatnio robiłem i nigdy więcej tłuszczu w salcesonie. Na resztę produktów powolutku przyjdzie czas. A tak na marginesie, to szkoda, że nie robiłem zdjęć pierwszych moich wyrobów w starej, kanałowej wędzarni. Mielibyście ubaw. Trochę przypominałem „wczesnego zbójaszka” hehe Nieśmiało zapytam, czy mogę liczyć na Waszą pomoc w przypadku niejasności? Pozdrawiam wszystkich miłośników dymu