I pomyśleć że w czasach PRL-u " podobno" zmniejszali ilość mięsa w wyrobie gotowym. Wystarczy poczytać dzisiaj na etykietach produktu, jak zastępują mięso wieprzowe błonnikiem grochowym czy sojowym, a wołowinę to praktycznie już wszystkie zakłady pomijają w recepturach kiełbas i wędlin.... A żeby nadać mięsnego smaku stosują glutaminian sodu lub ekstrakt drożdżowy- do których nic nie mam (sam dodaje do kurczaka 5 smaków), ale zjadłby człowiek dobrej prawdziwej szynki wołowej, lub chociażby kiełbasy z wołowiną np. doktorskiej, zakupionej w sklepie.