Skocz do zawartości

Cała aktywność

Kanał aktualizowany automatycznie

  1. Z ostatniej godziny
  2. A mieli w szpitalach podawać pacjentom lepsze jedzenie. Co to ta ciemna kulka na talerzu?
  3. U nas nazywamy taką potrawę prażonką. Ja daję w zależności jaki smak chcę uzyskać ponieważ kapusta daje swój specyficzny aromat dlatego. Na początku robię żar i tylko po boku kociołka od czasu do czasu dorzucę nieduży kawałek drewna po obwodzie. Co do składników to robię bardzo różnie czasami układam warstwy a niekiedy mieszam składniki ze sobą.
  4. Hi,hi,... U mnie, na ryneczku są trzy, albo cztery stanowiska ze swojskimi wędlinami. Ich wyroby są dość bliskie jakością do wyrobów sklepowych. Próbowałam. Paru swoich sprzedawców poczęstowałam swoimi wyrobami (do Napoleonowa ostatniego też zabrałam) i wszyscy chwalą, więc do dzieła kochani..
  5. U mnie ziemniaki ( talarki) , cebula ( w piorka) , kiełbasa , boczek, minimalnie burak i marchewka. Garnek obficie wyłożony kapustą .Należy robić na ognisku niespiesznie by nie spalić. U nas około 2 godzin. Na dnie zdecydowani gruba warstwa kapusty a potem skóry jeśli są.
  6. A dajemy już poprawiłem zapomniałem.
  7. Dzisiaj
  8. A cebuli nie dajecie?
  9. No to u nas na hali targowej jest takie stoisko i w jakieś dni tygodnia bez problemów można nabyć co komu potrzeba , ceny od 37PLN za kiełbase swojską do 50PLN za kabanosy , szynki, balerony, polędwice 42PLN...zawsze jest kolejka ale wygląd tych wyrobów jest co najwyżej średni a porównując do tych które widuje na forum to przepaść...także drodzy SIBowie mamy czym się chwalić
  10. Już pisze. U nas ziemniaki krojone w plasterki i marchewka. Kiełbas i boczek w kostkę. Do tego zielona pietruszka i cebula . Wszystko wymieszane i doprawione solą i pieprzem. Na dnie garnka skóry z boczku lub liście kapusty. Na wierzch liście kapusty. Kiedyś się darnia przykrywało pokrywkę.
  11. I dlatego robimy wszystko, by na tym forum zachować jak najwięcej takich perełek. Jeśli macie jakieś materiały dotyczące świniobić na swoim terenie, d tego ze zdjęciami, podsyłajcie na moją pocztę maxell11@wp.pl
  12. Historia Zakładów Mięsnych Łuków S.A. 1. Kontekst gospodarczy i decyzja o budowie Zakłady Mięsne w Łukowie zostały oficjalnie utworzone w 1973 roku jako część państwowej gospodarki centralnie planowanej. W materiale archiwalnym „Życie Radomskie” z 8 maja 1973 r. odnotowano: „Budowa zakładów mięsnych w Łukowie dobiega końca. W lutym przekazano do eksploatacji hale uboju i rozbioru, w czerwcu ruszy przetwórstwo… W przyszłym roku po osiągnięciu przez cały kombinat planowanej zdolności wartości produkcji zakładów wyniesie 2 180 mln zł rocznie.” Budowa zakładu była więc elementem strategii rozwoju przemysłu spożywczego w Polsce Ludowej – zakładała zwiększenie zdolności uboju i przetwórstwa mięsa w regionach peryferyjnych, jak województwo lubelskie/okolice Łukowa. Zakład w Łukowie planowany był jako duży, nowoczesny obiekt – już sam poziom nakładów czy planowana produkcja wskazywały na znaczenie inwestycji w skali PRL-u. 2. Początek działalności i rozruch technologiczny (lata 1973-1978) Z danych wynika, że w lutym 1973 przekazano do eksploatacji część hal uboju i rozbioru, a w czerwcu ruszyła produkcja przetwórstwa. Zakład początkowo wchodził w skład państwowego podmiotu – najpierw jako część Wojewódzkie Przedsiębiorstwo Przemysłu Mięsnego, po reformie terytorialnej w 1975 r. – włączony do Przedsiębiorstwo Przemysłu Mięsnego w Warszawie. W tym okresie zakład działał zgodnie z zasadami gospodarki planowej: wskazania produkcyjne, dostawy surowca (żywiec wieprzowy i wołowy), podporządkowanie polityce państwa w zakresie przemysłu rolno-spożywczego. Budowa pociągnęła za sobą powstanie infrastruktury towarzyszącej (hale, chłodnie, linie technologiczne) co świadczy o dużej skali zakładu. 3. Rozwój, konsolidacja i znaczenie dla regionu (lata 80.) W okresie lat 80. zakład osiągnął bardziej stabilny status – funkcjonował jako znaczący producent w regionie, istotny pracodawca, integrujący się z miejscowym rolnictwem dostarczającym surowiec. Choć brak szczegółowych danych produkcyjnych dla konkretnego roku, wnioski można wyciągnąć z kontekstu i archiwalnych zdjęć. Zakład wpływał na rozwój lokalnej infrastruktury – np. w historii ogrzewania miasta podaje się, że kotłownia zakładu była wykorzystywana do budowy sieci ciepłowniczej dla osiedla w Łukowie w drugiej połowie lat 70. Społecznie: pracownicy zakładu stanowili znaczną grupę w mieście, co implikowało wpływ na strukturę zatrudnienia, poziom życia lokalnej społeczności, a także usługi socjalne związane z dużym zakładem przemysłowym. Technologicznie: choć konkretne inwestycje w latach 80. w ZM Łuków nie są szeroko udokumentowane w źródłach dostępnych online, wiadomo, że była to epoka, w której zakłady przemysłu mięsnego musiały modernizować technologie uboju, chłodnictwa, przetwórstwa aby sprostać normom sanitarnym i wymogom centralnego planowania. Warto zauważyć, że zakład lokalizacyjnie wpisywał się w ówczesny model: duży kompleks przemysłowy poza ścisłym centrum miasta (ul. Przemysłowa 15 w Łukowie) – co było typowe dla PRL-owskiego uprzemysłowienia. 4. Wyzwania okresu PRL – aspekty krytyczne Zakład działał w warunkach niedoboru surowców i zależności od rolnictwa państwowego i prywatnego – w wielu źródłach dla branży mięsnej okres PRL był czasem niestabilności dostaw żywca. Chociaż nie mamy potwierdzenia konkretnie dla ZM Łuków, jest to bardzo prawdopodobne. Planowanie centralne oznaczało, że zakład mógł być poddany naciskom ilościowym (np. plan produkcji, zobowiązania „akcji 30 mld” jak w wycinku prasowym). W latach 80., wraz z kryzysem gospodarki PRL, przedsiębiorstwa przemysłu spożywczego (w tym zakłady mięsne) borykały się z narastającymi problemami: przestarzały sprzęt, rosnące koszty, niedobór części zamiennych, problemy z jakością surowca, trudności z eksportem. Choć nie ma szczegółowej relacji dla ZM Łuków, można to uznać za część kontekstu. W aspekcie lokalnym: rozwój zakładu mógł wpływać na środowisko (emisje, ścieki), wymagając infrastruktury technicznej (chłodnie, kotłownie) i integracji z siecią miejską – np. kotłownia zakładu wykorzystywana do ogrzewania miejskiego wskazuje na rolę zakładu także w infrastrukturze miejskiej. 5. Przykład wybranych „kamieni milowych” w okresie PRL 1973: formalna data założenia zakładu; budowa hal kończyła się w maju 1973. 1975: po reformie administracyjnej zakład włączony do przedsiębiorstwa w Warszawie. Lata 70.-80.: stabilizacja i rozwój zakładu jako ważny element lokalnej gospodarki, włączony w system państwowego przemysłu mięsnego. Niestety brak bardziej szczegółowych danych co do produkcji w konkretnych latach dostępnych w źródłach ogólnodostępnych. Rozwój infrastruktury technicznej zakładu i jego wpływ na miasto – np. sieć ciepłownicza korzystająca z kotłowni zakładu (koniec lat 70.) – pokazuje znaczenie zakładu także poza przetwórstwem. 6. Znaczenie dla regionu i społeczności lokalnej Zakład był jednym z kluczowych pracodawców w powiecie łukowskim – co miało wpływ na migrację ludności, rozwój osiedli pracowniczych, usług towarzyszących. Jako duży zakład przemysłowy przyczynił się do rozwoju infrastruktury miejskiej (np. sieć ciepłownicza, transport) i aktywizacji gospodarstw rolnych w okolicy (rolnictwo wieprzowe i wołowe). W perspektywie PRL-u zakład wpisywał się w strategię tzw. „uprzemysłowienia Polski Wschodniej”, zgodnie z polityką inwestycji w regionach mniej rozwiniętych. 7. Podsumowanie Okres PRL dla Zakładów Mięsnych Łuków to czas dynamicznej inwestycji (początek lat 70.), następnie konsolidacji i rozwoju (lata 80.), w warunkach gospodarki planowej. Mimo braku pełnej dokumentacji w źródłach publicznych co do każdego roku produkcji, można stwierdzić, że zakład skutecznie wkomponował się w strukturę przemysłu rolno-spożywczego ówczesnej Polski, stał się ważnym elementem lokalnej gospodarki i infrastruktury. Rozwój i przemiany w latach 90. W 1992 roku w Urzędzie Patentowym zarejestrowano znak firmowy „Ł-meat” (niebiesko-czerwony), należący do zakładu. W 1995 roku zakład odwiedziły znaczące osoby życia publicznego w Polsce – m.in. premier Józef Oleksy, były premier Jan Olszewski oraz ówczesny prezydent RP Lech Wałęsa. W 1998 roku nastąpiło przekształcenie firmy w jednoosobową spółkę akcyjną Skarbu Państwa Prywatyzacja i konsolidacja W 2003 roku większościowy pakiet akcji nabył holding Farmutil S.A. poprzez proces prywatyzacji zakładu. W dniu 1 grudnia 2017 roku nastąpiło połączenie spółek: Zakłady Mięsne Łmeat‑Łuków S.A. (spółka przejmująca) oraz Zakłady Mięsne Henryka Stokłosy Sp. z o.o. w Śmiłowie (spółka przejmowana). W tym samym roku wprowadzono nowe logo spółki. Nowoczesność, certyfikacje i osiągnięcia Zakład podkreśla, że korzysta z nowoczesnego sprzętu maszynowego i technologii oraz że należy dziś do liderów branży mięsnej w Polsce. Firma posiada m.in. certyfikat zgodności ze standardem BRC nadawany przez TÜV Rheinland dla segmentu uboju, rozbioru oraz przetwórstwa mięsa. W 2023 roku firma obchodziła jubileusz 50-lecia działalności. Znaczenie dla regionu i miejsca w Łukowie Zakład mieści się w mieście Łuków (woj. lubelskie), przy ulicy Przemysłowej 15. W kontekście rozwoju miasta informacje wskazują, że budowa Zakładów Mięsnych była jednym z dużych przedsięwzięć gospodarczych w Łukowie w latach 70. Chronologia kluczowych dat Rok Wydarzenie 1973 Powstanie zakładu w Łukowie – początek działalności. 1975 Włączenie do Przedsiębiorstwa Przemysłu Mięsnego w Warszawie 1978 Utworzenie Okręgowego Przedsiębiorstwa Przemysłu Mięsnego w Łukowie. 1992 Rejestracja znaku „Ł-meat”. 1995 Wizyta znaczących polityków w zakładzie. 1998 Przekształcenie w spółkę akcyjną Skarbu Państwa. 2003 Prywatyzacja – nabycie pakietu przez Farmutil S.A. 2017 Połączenie spółek i nowe logo. 2023 Jubileusz 50-lecia działalności.
  13. Dawidk1

    Wyroby Dawida

  14. Dawidk1

    Wyroby Dawida

    Hej nauka bochenków trwa dalej. Już są powtarzalne i smaczne ale jeszcze nie to. Vermont na mące 650 babuni. Tym razem bez drożdży. Ale czasowo dłużej niż w przepisie. Wczoraj od rana zaczyn rósł ponad 9 godzin. Nie wiem czemu ale ciasto mocno się kleiło. Przy wyrabianiu pilnowałem by 26c ciasto nie przekroczyło. Może za krótko wyrabianie. Potem ciasto wylądowało w lodówce. Dziś jeszcze na blacie garowal i do pieca. Pieczony w garze rzymskim jeden po drugim. Najpierw 15 minut 240 pod przykryciem potem jeszcze 15 min w 220c pod przykryciem. Potem bez przykrycia 30min. Smak i miękisz super mógłbyć bardziej wyrośnięty. I jak widać w kwestii składań, formowania, nacinana dużo nauki przede mną. Jeden z góry nacięty drugi z boku próba zrobienia ucha. Następnym razem spróbuję szkodnika lub tartine. Bo chyba nie po drodze mi z vermontem. Ale ważne że już zakalce nie wychodzą i się nie poddaje.
  15. U mnie jeszcze można takie wyroby spokojnie kupić na częstych jarmarkach, ale rąbanki tam nie uświadczysz 😞
  16. Tak, jakiś czas temu znajomy rolnik i nabywca "blondynki" zapłacili po 5 tys kary, i tak wyschło moje ostatnie źródełko 😞
  17. Teraz ciężko o taki widok, pozwolenia , uprawnienia, wymogi,a i o kupno wieprzka ciężko
  18. i prowadzić chów tradycyjny, a smak świeżonki palce lizać.
  19. Pięknie było, ale się skończyło i nie wróci. 😭
  20. Jakie nie wróci....dzwonie umawiam i tyle, u mnie nadal można ale faktycznie coraz mniejszy wybór bo coraz mniej rolników chce się bawić w papierologie...
  21. Tak mi dzisiaj smaka narobił
  22. To już nie wróci.... pozostanie tylko w pamięci tych, co ten temat przerabiali.
  23. Na Śląsku nie bywam, ale jedno mnie zastanowiło w tym zestawieniu. Czy rolady na Śląsku w masarniach produkują? 😁
  24. Bo wszystkie Ryśki to fajne... świniaki. 🐷
  25. Świniobicie na wsi Jednym z najbardziej fascynujących wydarzeń jesieni było świniobicie na wsi, które zorganizowaliśmy wspólnie ze znajomymi. Nadal jest to prawnie możliwe, jeśli rolnik robi taki ubój na własny użytek. Warto więc się zakolegować z takim rolnikiem Świnka miała 123 kg i była karmiona na wsi naturalnymi odpadami ale też ziarnem. Mogłem obserwować cały proces rozbiórki mięsa i przygotowania kiełbas, podrobów i innych wyrobów. Jedną z największych atrakcji smakowych były ugotowane policzki – absolutna bajka i wielka przyjemność. Na drugim miejscu postawiłbym móżdżek zasmażany na cebulce. W trzeciej kolejności można polecić smalec i skwarki, który stanowią doskonałe uzupełnienie chleba z dodatkiem ogórka lub cebulki. Wspaniałe były też wędzone kiełbaski, a także kaszanka odgrzewana rano w bratrurze. Mam nadzieję, że zdjęcia choć trochę pokażą moje wielkie zadowolenie jako uczestnika, które wynikało nie tylko z równolegle pitej śliwowicy. Jeśli chodzi o jakość mięsa to jest ono kompletnie nie do porównania, z tymi, które możemy dostać w sklepie: kolor i smak są po prostu inne, o wiele lepsze. Także w trawieniu jest to kolosalna różnica, a mogę coś na ten temat powiedzieć, gdyż moja dieta obfituje w duże ilości wieprzowiny, w którą niestety zaopatruję się w sklepach. Także nowe postanowienie: minimum 1 świniobicie na rok. Taka mała dygresja: świnkę nazwaliśmy Rysiek, co wielu osobom się nie podobało, ale ja uznałem to za miłą personalizację. Artykuł pochodzi z bloga: Świat zmysłów
  26. Mogilno. Kto nie był przy tradycyjnym uboju nie wie, jak smakuje świeżonka Rzeźnik odcinał po skrawku świeżego mięsa, które smażono potem na patelni ze słoniną, cebulą i doprawione solą i pieprzem. Tak właśnie robiono świeżonkę. W minionych stuleciach, tradycyjne świniobicie było w gospodarce wiejskiej i małomiasteczkowej, wydarzeniem ważnym i niemal uroczystym. To było zanim po wejściu naszego kraju do Unii Europejskiej gospodarczy przerób zwierząt stał się nielegalny. Jedzenie tradycyjne, chłopskie było ubogie w potrawy mięsne, spożywane w niewielkich ilościach i to niemal wyłącznie wieprzowe. Mięso kojarzono zawsze z potrawą odświętną. Dlatego świniobicie było wydarzeniem długo oczekiwanym. U biedniejszych rolników odbywało się raz do roku, przed Wielkanocą, gdyż na te święta tradycja nakazywała przygotowywać najwięcej potraw i przetworów mięsnych. U bogatych chłopów, w XIX i w XX wieku świniobicie miało miejsce dwa, trzy razy do roku. Ubijanie świniaka i świeżonka - W Mogilnie, jeszcze do lat 60. XX wieku ludzie wykorzystywali szopki i chlewiki, by hodować świnie. Były więc tradycyjne świniobicia - mówi Teresa Wojciechowska. Kulinarne przygotowania do świąt rozpoczynały się w Wielkopolsce, a więc i na ziemi mogileńskiej, od świniobicia w tygodniu przed Niedzielą Palmową, albo w pierwszy dzień Wielkiego Tygodnia. Do Wielkanocy przerób mięsa musiał być zakończony, by kiełbasy i szynki zdążyły dobrze przeschnąć do wędzenia. Po ubiciu i podzieleniu na połówki, mięso musiało ostygnąć w chłodnym pomieszczeniu. Najważniejsze były kiełbasy - Po zbadaniu mięsa, rzeźnik odcinał z każdej części po okrawku świeżego mięsa, które smażone było na patelni ze słoniną, cebulą, doprawione solą i pieprzem. Kto nie był na świniobiciu, nie wie jak smakuje świeżonka - mówi Stanisław Wilk, z Wiecanowa. Na wsi i w miastach ziemi mogileńskiej, wieprzowinę przerabiano z dodatkiem czosnku, majeranku na kiełbasę, którą wieszano na drążku by się wysuszyła i szynkę wędzoną w zimnym dymie w kominie. Wyrabiano "kaszoka", czyli kaszankę, salceson, czarny i biały, "leberkę", a więc wątrobiankę. Do przerobu najmowano rzeźnika. - U nas najczęściej był Mądrzak, rzeźnik z Wszednia - kontynuuje pan Stanisław. - A dla nas, wyroby robił zawsze Wiktor Markowski - dodaje Teresa Wojciechowska. Słoninę, a powinna być gruba na palec, przetapiano na smalec, który musiał starczyć do smarowania chleba, do następnego świniobicia. Boczki i resztę mięsa układano w beczce i zalewano solanką z dodatkiem saletry, listkiem bobkowym i pieprzem. Przygotowywano z nich smaczne potrawy. Rarytasem ze świniobicia był wywar po gotowaniu kaszanki, wątrobianki, kiełbas, szynki, nazywany z niemiecka "wurstzupą". Zawierał całą kwintesencję smaków wszystkich wyrobów ze świniobicia, a to pamięta się do końca życia. Tym specjałem obdarowywano wraz z kawałkiem kaszanki czy leberki najbliższych krewnych i znajomych.
  1. Pokaż więcej elementów aktywności
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.