Barszcz wigilijny wg Kucyka Buraki muszą być kamienne. Mięczaki odpadają bo są przemrożone, albo archiwalne – mają już ponad rok. Skórka bez pleśni i głębokich obić. wywar 1 Włoszczyzny nie ma co żałować. 2 pęczki całe nie zaszkodzą w niewielkiej (2 – 3 szklanki) ilości dobrze osolonej wody sporządzamy wywar. wywar 2 Cebula, ziele angielskie, liść laurowy, pieprz, Z przypalonej na palniku jednej większej cebuli, 15 goździków, 20 kulek ziela angielskiego, 10 liści laurowych zalanych mała ilością wody uzyskujemy esencję przyprawową. wywar 3 grzyby suszone leśne, najlepiej borowiki, choć i podgrzybki są ok. Kilka może 8 większych kapeluszy. Trzeba je namoczyć przez noc w wodzie. Po zagotowaniu mamy wywar grzybowy Najlepsza maszyna do mielenia mięsa z przystawką do tarcia na wióry, ja nie ma wystarczy zwyła tarka jarzynowa . Wysoki garnek z pokrywką, 5 kilo buraków umytych i pokrojonych, , puszczamy przez maszynę lub trzemy na tarce i posypując kwaskiem cytrynowym umieszczamy w wysokim garze. Najlepiej aby wióry z kwasem postały tak dobę w temperaturze pokojowej, ale nie jest to jakaś niezbędna niezbędność. Gar wstawiamy na palnik i dodajemy dwie, trzy szklanki wody, ale dobrej miękkiej wody – może być żywiec niegazowany albo oligocen Żeromski. Gar stawiamy na ogień nie za wielki. Taki średni palnik puszczony na maxa wystarczy. Jakie ma dodawanie niewielkiej ilości wody znaczenie – buraki należy uparować a nie ugotować. Niczym owoce w sokowniku oddadzą cały sok. Stopniowo gar będzie się nagrzewał ku górze w miarę jak wióry będą parowane, aż z pod pokrywki zacznie uchodzić strumień pary. Wtedy ogrzewanie wyłączamy i czekamy z pół godzinki aż towar deko przestygnie. Na cedzak ładujemy towar prawie do pełna i przyciskając talerzykiem tłoczymy sok. Nie ma co się martwić że pierwsze warstwy wiórów oddają tylko kilka strumyków soku. Całość płynu i tak jest na dnie. Powtarzamy parowanie i tłoczenie. Po drugim cyklu wióry stają się blade, zaś w mniejszym garze znajdzie się w sumie ok. 3 l sensu buraczanego. Teraz uwaga: moment parowania jest ostatnim, gdzie barszcz gotujemy. Jeśli uzyskany sok ponownie doprowadzi się do wrzenia na dłużej, wtedy zmieni barwę na nieciekawą – brunatnawą. Aby się przekonać czy dobrą moc ma nasz wywar, można zrobić krwisty test: w zagłębienie wilgotnej dłoni odwróconej wnętrzem ku górze wlewamy łyżeczkę soku z buraków. Następnie przechylamy dłoń tak, aby spłynął on po palcach. Po czym pokazujemy niespodziewanie dłoń najbliższemu domownikowi. Jeśli wrzaśnie on „o, Jezu!” albo, co lepsze zemdleje – znaczy że moc soku jest właściwa . Jeśli zaś spotkasz się z uwagą: aleś się barszczem zalał – znak że oszukiwałeś i coś cienkiego ci wyszło... Teraz chwila najważniejsza wszystko łączymy. Z tym że o ile z ilością wywaru warzywnego i grzybowego nie przesadzimy, to z ilością przypraw korzennych trzeba uważać aby nie uzyskać gorzkiego smaku. Po dodaniu wywarów z jarzyn z przypraw korzennych i z grzybów powinno wyjść ok 4 litry barszczu Po podgrzaniu następuje korekta kwasowości przez dodanie cukru bądź soku z cytryny. Potem sól i... tu tajemnica: grubo zmielony pieprz. On odda smak i osiądzie na dnie. Taki barszcz jest prawie gotowy. Należy go zostawić na pół godziny w spokoju aby się ustał i zlać z nad osadu. Barszcz ma być klarowny niczym czerwone wino. SMACZNEGO!