A rozumiem, dzięki.
A propo bazaru to przypomniała mi się pani Basia Łopieńska
'Kiedy Heniek został sierotą, sąsiadki gotowały w jego suterenie flaki na bazar.
Maroniowa przywoziła z rzeźni dwieście kilo flaków z fekaliami, płukała w zlewie, ściągała błony i gotowała od osiemnastej do trzeciej rano na wolnym ogniu. Potem wystawiała flaki na klatkę schodową, żeby odparowały, siekała i doprawiała margaryną z zasmażką z mąki. Zdarzało się, że nie sprzedane flaki puchły. Wtedy Maroniowa gotowała je kilka razy i niosła na bazar.'
:grin:
Dzięki kostek
No właśnie warszawskie kojarze z pulpetami wątrobianymi.
:grin: