Skocz do zawartości

zigo

**VIP-Organizator**
  • Postów

    282
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez zigo

  1. Pokemon, nie czekaj na "kiedyś", zapisuj się bracie na kwiecień :grin: . A dlaczego to znajdziesz tu: http://www.wedlinydomowe.pl/forum/viewtopic.php?t=6565&postdays=0&postorder=asc&start=15 Pozdrawiam
  2. zigo

    Dowcipy

    Kurcze rozumiem że chodzi o nieodpowiednie słownictwo :blush: :blush: :blush: . Miałem zamiar pozmieniać lub wykropkować ale spojrzałem na poprzedni post i .... nic nie zmieniłem. Przepraszam i następnym razem będę się pilnował. Pozdrawiam
  3. Znalazłem trochę lektury w temacie: http://www.med.unipi.it/ict/ICT-Polish.pdf Pozdrawiam
  4. zigo

    Dowcipy

    Rodzice Jasia uprawiali sex w pozycji na pieska. Nagle w drzwiach stanął Jasio. - Kurde, muszę wybrnąć z tej niezręcznej sytuacji - pomyślał tatko. - A ty, niedobra! Ty...! - ryknął tatko i zaczął walić mamci klapsy w pupę. Nie będziesz już Jasia więcej biła... A masz...! A Jasio krzyczy: - Super tatko, super! Wyruchaj jeszcze kota, żeby mnie nie drapał! Żona do męża: - kochanie co to jest konsternacja? -wiesz słoneczko, ja definicji nie znam, ale powiem ci tak ogólnie naprzykładzie:Jedziesz do mamusi na tydzień więc ja sobie panienkę do domu na ten czas sprowadzam, ale ty się z mamą pokłóciłaś i po 2 dniach wracasz. Co widzimy: Ja w łóżku z panienką, a ty w drzwiach. Z mojej strony jest to konsternacja. - Czy ja kochanie dobrze zrozumiałam? Wyjeżdżasz na 3 dni na delegację,a ja sprowadzam sobie faceta... Mąż przerywa - o nie moja droga, kurewstwa to ty z konsternacją nie mieszaj... Kolega opowiada koledze: - Byłem u lekarza i poprosiłem o syrop od kaszlu, a on dał mi nie wiem czemu środek na rozwolnienie. - Zażyłeś ten środek? - Zażyłem. - I co, kaszlesz? - Nie mam odwagi... Sherlock Holmes wybrał się z Dr Watsonem do lasu. Biwak or something.W pewnym momencie w nocy Holmes budzi Watsona i pyta: - Drogi Watsonie, czy śpisz? - Nie.. - A co widzisz nad sobą, drogi Watsonie? - Widzę miliony gwiazd drogi Sherlocku. - I co ci to mówi, drogi Watsonie? - Zależy jak na to spojrzeć: z astronomicznego punktu widzenia mówi mi to, że są miliony galaktyk z miliardami gwiazd; z astrologicznego punktu widzenia widzę, ze wchodzimy w znak Byka; z meteorologicznego punktu widzenia mówi mi to, że jest szansa na dobrą pogodę jutro; z futurystycznego punktu widzenia sadze, ze kiedyś ludzie będą łatać do gwiazd.... A cóż Tobie to mówi drogi Sherlocku? - Mnie to mówi, drogi Watsonie, że ktoś nam zapierd... namiot! Co będzie jak się skrzyżuje blondynkę z psem husky? - Ano... są dwie możliwości: 1. albo wyjdzie nam blondynka *cenzura* odporna na mróz 2. albo husky, który będzie najlepiej ciągnął w całym zaprzęgu
  5. Wild boar consumers should be urged to follow individual strict prophylactic rules such as freezing at –25°C for at least 10 days (or – 20°C during four weeks according to Pozio et al. [10]) or sufficient heating. Czyli w przypadku dzika po pierwsze primo - przebadać w lecznicy, po drugie primo - glęboko mrozić przez miesiąc po trzecie primo - parzyć do osiągnięcia temperatury wewnątrz mięsa min 68*C Przezorność nigdy nie zaszkodzi. A tak wogóle to z dziczyzny najlepiej jeść sarninę. Zdrowo i bezpiecznie. A tatar z daniela to rarytas którego nie da się opisać. Polecam. Pozdrawiam
  6. Znam doświadczonych myśliwych (prawdziwych nie kłusoli) którzy od kilkunastu lat jadają mięso z dzików - o żadnym przypadku włośnicy nie słyszeli ale stosują pewną metodę. Pomimo tego że mięso zawsze jest przebadane w lecznicy to nie ruszą wyrobów jak nie mają pewności że zostało wcześniej minium przez miesiąc czasu głęboko przemrożone. Nie znam się na tym ale to podobno pewna i sprawdzona metoda na włośnicę praktykowana przez starych i doświadczonych leśników i myśliwych. Pozdrawiam
  7. Maxell, my (czyli grupa Kwidzyńska na razie rezerwacja dla 5 osób ale będzie 7 lub 8) jesteśmy za zwiększeniem ilości wyrobów. Z tym że oczywiście dopasujemy się do woli większości uczestników kursu. Być może moglibyście odpowiednio wcześniej przygotować wstępną ofertę zawierającą dodatkową ilość wyrobów (pytanie czy czasowo będzie możliwe wykonanie większej ilości wędlin) z wyceną dodatkowych kosztów. I na etapie rezerwacji uczestnicy mogliby się wypowiedzieć za którą są opcją. Pozdrawiam Zigo
  8. Pokemon, lepiej wcześniej :grin: , a najlepiej już w kwietniu. Mówię Ci rób rezerwację - ja już zrobiłem plus kilku moich znajomych z okolicy. Zostało już tylko 15 miejsc. Ten termin ma kilka mocnych punktów: to dopiero za trzy miesiące, można spokojnie odłożyć na koszty (ograniczając ilość używek na przykład :grin: ) to jest tydzień przed Wielkanocą także na święta można będzie zabłysnąć własnymi wyrobami przygotowanymi pod okiem mistrzów będzie nas ogrzewać wiosenne słoneczko które organizatorzy na pewno załatwią no i silna integracja gwarantowana Także mówię Ci nie ma co zwlekać z kursem. Pozdrawiam
  9. Może i jest łatwiej , jednak na moim terenie cena prawie zaporowa 34zł/kg dzika . Taka cena to faktycznie jest zaporowa. Masakra jakaś. Widocznie na tym terenie dzików brak a duże zapotrzebowanie. Za tyle to w markecie można mrożoną szynkę już dostać. Dwa tygodnie temu mój znajomy kupił dzika za niecałe 7zł/kg. Ustrzelony w okolicach trójmiasta. W sobotę próbowałem kiełbaski którą z niego zrobił - :thumbsup: :thumbsup: :thumbsup: Pozdrawiam
  10. Bardzo ciekawy i myślę że perspektywiczny temat. My (znaczy małżonka i ja) od kilku lat regularnie bierzemy do dwóch świnek rocznie od tego samego gospodarza. Rolnik ten prowadzi całkiem spore gospodarstwo ale świnki choduje raczej z przyzwyczajenia na własne potrzeby plus kilka na sprzedaż. Zawsze bierze od nas cenę jaka w danym momencie obowiązuje na skupie.(plus ubój 50zł) Karmi wyrobami z gospodarstwa, nie kupuje żadnej przemysłowej paszy bo to zwyczajnie mu się nie opłaci. Do tej pory małżonka przerabiała mięsko na kotlety, mielone, smalec itp., ale następna świnka pójdzie już w wiekszości na wędzonki i kiełbaskę. W moich okolicach takich gospodarzy jest sporo i przy odrobinie wysiłku można spokojnie dostać tucznika który nie pochodzi z hodowli jak ja to nazywam - przemysłowej. O cenach powyżej 10 zł za kilogram nie słyszałem. Z racji tego że mój szwagier jest myśliwym to w cenach dziczyzny też się orientuję - cena na skupie za dzika to około 6zł/kg, sarnina 12 zł/kg. Myśliwi mają taniej także jak ma się odpowiednich znajomych to można dostać dziczyznę w cenie zwykłej świnki. Ale zaznaczam że tak jest u nas w pomorskim. W innych rejonach może być całkowicie inaczej. Pozdrawiam Zigo
  11. Faktycznie wygląd i zapach rewelacyjny ale w smaku jak dla mnie zdecydowanie za mało słone. Wędlinki były peklowane w solance zrobionej na samej soli. Podejrzewam że metodą "na jajko" a w zalewie były około 8 dni. Na przekroju szyneczenki widać szarą plamę. (na ostatnim zdjęciu widać na szynce która jest na górze)
  12. Wczoraj zaliczyłem kolejne wędzenie. Pomimo dużego mrozu było na dworzu całkiem przyjemnie. Poniżej przedstawiam kilka fotek. Całość to były wyroby z dziczyzny. Mięsko przygotowane do ocieknięcia i obsuszenia W trakcie wędzenia Po paru godzinach dymienia Mięsko uwędzone Degustacja :thumbsup: :thumbsup: :thumbsup:
  13. Janie, na pewno nikogo nie uraziłeś. Ja akademię Dziadka mam całą wydrukowaną i korzystam cały czas. Podejrzewam że dla dzika też ma zastosowanie, wszak to też świnka choć dzika i bardziej włochata :grin: . Ale zapytać nie zaszkodzi. A pod kątem włośnia to wiem że pozyskanie zwierza było całkowicie legalne i został dokładnie przebadany w lecznicy. A wiadomo że lepiej dmuchać na zimne.
  14. Zbóju czy to co Dziadek opisał w tym artykule apropo gotowania/parzenia mogę również zastosować w przypadku wędlin z dzika?
  15. Hehe, faktycznie trochę - 60 kg :shock: . No to musisz kolego mieć nie lichą wędzarnię jeśli będziesz wszystko na raz robił. I całość to dziczyzna?
  16. Witam wszystkich w ten mrozny poranek. Jutro znowu wędzenie w arktycznych warunkach, tym razem wyroby z dziczyzny. Moje zadanie to tylko uwędzić, wszystko przyjedzie do mnie dzisiaj wieczorem już przygotowane. Mam w tym temacie pytanie do kolegów fachowców - do jakiej temperatury wewnątrz trzeba parzyć dziczyznę? Z góry dzięki za podpowiedz. A dzisiaj mam zamiar zapeklowac trochę mięska ze świnki coby na święta były świeżutkie domowe wędliny - wędzenie zaplanowane na 23 grudnia. Pozdrawiam Zigo
  17. Bardzo wszystkim dziękuję za te miłe komentarze, a szczególnie że od uznanych fachowców. To bardzo motywuje do dalszej pracy. A na sobotę zapowiada się wędzenie szyneczek, schabu i boczku z dziczyzny. Ale przyznam się w że w niedzielę podczas drugiej "beczki" zdarzył się mały wypadek. Elegancko powiesiłem kiełbaski, a pod nimi wisiały jeszcze dwa kawałki słoniny - centralnie nad wylotem dymu z rury. Przez trochę ponad trzy godzinki wszystko było cycuś glancuś, kiełbaski nabrały koloru a ja za skrzynkę i lecę do beczki. Spojrzałem i cholera durny łeb - mówię sobie - a co tam jeszcze z 20 minut niech powiszą. I zasuwam do chałupy na chwilę ogrzać się przy kominku. Minęło te 20 min to ja w gumofilce i idę, ale już z daleka widzę że coś nie tak, dym zapieprza jakby się fabryka opon paliła. Prawie te gumofilce pogubiłem biegnąc do beczki - no i cholera chyba ta słonina się zapaliła. Nie przymknałem drzwiczek od paleniska, wiatr duł jak na Kasprowym, temperatura ostro podskoczyła i pewnie ogień zassało do rury. A słonina się topiła i kapała do rury. Parę pętek spadło a reszta błyskawicznie się podsuszyła :blush: :blush: :blush: . Pozniej ze dwie godziny je glancowałem bo się zdeka okopciły. Ale w smaku :thumbsup: hehe. No cóż początki bywają trudne. Następną razą nie dam się tak zaskoczyć. Pozdrawiam Wszystkich Zigo [ Dodano: Sro 15 Gru, 2010 21:05 ] Ja tam Ci nie będę cukrzył bo inni mnie ubiegli , a co do wiązania to jako żeglarz musisz umieć supłać , gdybyś spartaczył to bym Cię obsztorcował, jakiem bosman :grin: Zapodaj lepiej , czy musiałeś teściowi szczękę podwiązać , jak mu opadła :wink: Jasne że opadała :grin: :tongue: . Ale z tym co przygotował (czyli dziczyzna - cholera z wrażenia nie zrobiłem fotek) musiałem dwie godziny dłużej powalczyć. I tak się zastanawiam czy to kwestia peklowania czy tego że dziczyzna wymaga dłuższej obróbki. A z tym wiązaniem to pierwsza godzina prawie mnie do zawału nie doprowadziła zanim nabrałem wprawy. Niestety bozia nie dała za dużo zdolności manualnych.
  18. Witam wszystkich zadymiaczy No i udaaaaaaaało się. W sobotę przy arktycznej pogodzie popełniłem swoje pierwsze duże wędzenie. Warunki miałem tragiczne – silny wiatr, śnieg non stop i bardzo zimno. Walka z paleniskiem i utrzymaniem temperatury to była jazda bez trzymanki. Wiedziałem że wyrób własnych wędlin to nie takie proste zajęcie ale nie sądziłem że to prawie jak sport ekstremalny. Ale efekt wynagrodził tą harówę, tym bardziej że większość z tych ponad 15 kilo wyrobów robiłem dla kolegi który zaryzykował powierzając mi tyle mięska. Ale nie zawiódł się, wszystko wyszło bardzo dobre. Soczyste, w sam raz słone i pięknie pachnące. A polędwiczki z posmakiem czosnku (natarłem czoskiem plus wywar na czosnku) to po prostu – rewelacja, niebo w gębie. Radocha i satysfakcja nie do opisania, wszystkim bardzo smakowało. Chcę twórcom strony, moderatorom i forumowiczom podziękować. Bez Was by się nie udało. A w sobotę wieczorem wspólnie z małżonką przygotowanie i wyrób pierwszej własnej kiełbasy oraz nabijanie kiełbasy z dzika. Farsz z dzika (ok. 20kg) był przygotowany przez szwagierkę i jej teścia wcześniej, u nas było tylko nabijanie i formowanie pętek. Wszystko na ręcznej maszynce do mielenia. W niedzielę przy chyba jeszcze gorszej pogodzie znowu cały dzień walki przy beczce. Kiełbasy było tyle że musiałem wędzić na trzy razy także zeszło się aż do późnego wieczora. Po wszystkim padałem z nóg, ale okazało się że nie taki diabeł straszny - nasza (tzn żonki i moja) pierwsza kiełbaska wyszła według mojej oceny super – i w wyglądzie i w smaku. Ta z dzika też niezła ale mało zwięzła (był sam dzik, beż żadnych dodatków) i jak dla mnie za mało przypraw. Zobaczymy jak z tydzień podeschnie. Poniżej zamieszam kilka fotek tego co udało mi się w ten ciężki ale udany weekend popełnić. Część tego co dla kolegi zostało zrobione. Wyroby dlasiebie:u góry goloneczka, pierś z indyka i boczuś, na dole po lewej moja kiełbaska,po prawej z dzika. Pierwsza własna kiełbaska z bliska. Nabijanie kiełbaski. W trakcie wędzenia. I po uwędzeniu.
  19. Pokemon, hehe to tak samo jak u mnie. Barszcz robi teściu a pierogi i uszka teściowa. I powiem że nigdzie jescze lepszych nie udało mi się zjeść :clap: . A robienie barszczu to cała ceremonia, teściu cały dzień nie wychodzi z kuchni i nie pozwala nawet zbiżyć się do garów a na raz robi nawet do 50 litrów. A jak nie daj boże ktoś pózniej przy odgrzewaniu go przegotuje to "ręka, noga, mózg na scianie." Ale tego smaku to nie da się opisać - szkoda że tak robi tylko dwa do trzech razy na rok. Pozdrawiam Zigo
  20. Roger, to bylo dobre, od razu humor mi się poprawił. :grin: :grin: Czyli mięsko lepsze gatunku rozdrabniać przez większe oczka a gorsze mięso przez mniejsze oczka lub zmielić dwa albo trzy razy. Dobrze kumam?
  21. Roger, według mnie to łopatka i karczek są chudziutkie ale poprosze jeszcze jakiegoś znawcę o lepszą ocenę. A co do rozdrabniania to sugerujesz żeby wszystko tylko przez szarpak przepuścić?
  22. jak poobrabiasz piersi z błon to najlepsze puść przez szarpak albo nożem pokraj na kawałki Tim, nie wiem czy dobrze zrozumiałem, poszarpać szarpakiem mam przed peklowaniem? A już po zapeklowaniu jakiej siatki użyć? Pozdrawiam Zigo
  23. Do soboty jeszcze trzy dzionki, prognozy zapowiadają marną pogodę - śnieg i wiatr. No nic twardym trzeba być. A wczoraj się dowiedziałem że i w niedzielę będzie dyżur przy beczce - szwagier (mojej żony siostry mąż) jest myśliwym i na niedzielę przygotują kilkanaście kilogramów kiełbaski z dziczyzny. :thumbsup: Trzeba się będzie wznieść na wyżyny zadymiania bo kiełbaska na dziku i sarninie to niebo w gębie. :grin: :grin: Na klawiaturę kapie z gęby na samą myśl, hehe :grin: :thumbsup: Chciałbym też samemu zrobić jakąś kiełbasę na próbę - mam do dyspozycji: kilo łopatki kilo boczku kilo karkówki około 1,5 kilo piersi z indyka, z peklowaniem, przyprawianiem i wyrabianiem sobie poradzę, ale do fachowców mam dwa pytania, co ewentualnie moża by dołożyć do tego co mam i jakimi sitkami co zmielić. Z góry dzięki za wszelkie sugestie. Zigo
  24. Wydaje mi się że ja też nie zdrowo nie robię. A na pewno zrobię zdrowiej niż miałbym kupić w markecie. A co do ważenia, obliczania, odmierzenia to jak będę peklował i wędził po raz setny to pewnie nie będę potrzebował już tyle matematyki, wiele rzeczy będę umiał zrobić "na oko" a efekt i tak będzie świetny. Ale na razie się uczę, i chcę się dobrze nauczyć bo nie lubię lipy odwalać, i do tego potrzebuję punktu odniesienia co do słoności, soczystości, kruchości, wyglądu i innych istotnych czynników występujących w całym procesie samodzielnego wyrobu wędlin. A dzięki tej stronie i że tak to ujmę "zadymionej matematyce" mogę się uczyć szybko i efektywnie. I to tyle w tym temacie. A szynce z dzika też sukcesu nie wróżę. Zigo
  25. Zbig, wiem, już znalazłem a nawet poćwiczyłem na sucho. Jako żeglarz jakaś wprawę w kleceniu "supełków" mam także bedzie cacy. Ale i tak dzięki za odpowiedz. Zigo [ Dodano: Wto 07 Gru, 2010 15:54 ] No i OK. Ty zrób po swojemu i nic nie mów, a potem porównacie wyniki. Wnioski sami wyciągną i choć niechętnie, to przyznają że czasem i jajko mądrzejsze jest od kury.No będę robił po forumowemu czyli po fachowemu czyli zagnę teścia jak nic. A jaka to dodatkowa motywacja hehe. No nic, będzie ciekawie w sobotę. Szykują się zażarte dyskusje nad butelką(ami) dobrej nalewki. Zigo
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.