
Mark
Użytkownicy-
Postów
53 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Typ zawartości
Profile
Forum
Wydarzenia
Mapa użytkowników
Sklep
Giełda
Treść opublikowana przez Mark
-
miro na taka próbę by się nikt przy zdrowych zmysłach nie wypuścił. Takie rzeczy ćwiczy się na sucho. Powinno być znane, i tu służby niemieckie dają d...y na całej linii ale tak jak pisałem może za bardzo się skupili na jedzeniu i szukają nie tam gdzie trzeba. Jeśli "szukają" tego ludzie którzy zajmują się badaniem żywności na co dzień to dziś też będą się przez swoje doświadczenia koncentrować na żywności do puki nie zdobędą nowych doświadczeń które im poszerzą horyzonty. Tak naprawdę sytuacja jest nowa i wszystkich może zaskakiwać żeby nie powiedzieć przerastać. Kolejna sprawa to jak by się zastanowić to w sumie nie wiemy ile już zdążyło takich dziwnych i niebezpiecznych szczepów wyewoluować (choćby samej e coli) i skończyło swą ewolucje na kupie kupy nie infekując nikogo, nie szkodząc nikomu pozostając nawet nie zauważonym epizodem ewolucji.
-
Maad tajemnicze laboratorium to nawet nie hipoteza. I nie tylko brzytwa Ockhama za tym przemawia. Po prostu taka mutacje szybciej "wyprodukuje" w warunkach naturalnych i sprawdzi ewolucja niż jakiekolwiek laboratorium. Laboratorium działa celowo i w jakimś kierunku powiedzmy ze w jakimś zdeterminowanym kierunku, ewolucja działa przypadkowo i w kazdym kierunku dopiero dalsze istnienie weryfikuje przydatność tego co powstało. Jeśli weźmiemy poprawkę na to jakiej wielkości jest bakteria i ile jej możne być w jakiejś tam objętości i jak szybko się rozmnaża to dojdziemy do wniosku ze nawet jeśli prawdopodobieństwo mutacji to jeden na ileś tam "rozmnożeń" to ze względu na ilość "rozmnożeń" mutacje mogą występować dość gęsto. W informatyce stosuje się np algorytmy ewolucyjne do porblemów z którymi algorytmy deterministyczne maja porblem. "Laboratorium" al-kaidy na pewno by sobie z tym nie dało rady skoro mieszając względnie proste materiały wybuchowe są się w stanie do allacha wysłać. Polegli by już na etapie zakupu sprzętu. Poważnie się zastawiam czy wyhodowanie takiej bakterii od początku do końca było by w zasięgu naszych naukowców. Darino no nie do końca się udał bo umarło powiedzmy 24 osoby umrze więcej, ale ta liczba ma się nijak do liczby zawałów, wypadków komunikacyjnych i tak dalej. Według mnie słaba broń masowego rażenia tak naprawdę. Grypa położy i chwyci każdego natomiast ojciec tego dziecka co jest zakażone przeszedł to łagodnie. Wydaje mi się ze jak ktoś się zdrowo odżywia ma dobra florę bakteryjna swoją nie wcina antybiotyków to jest sobie w stanie z ta bakterią "poradzic". I w sumie wcale nie jest powiedziane ze dziecko zakaziło się wtórnie. Zakażenie dziecka może być równie pierwotne jako ojca np przez jakiś produkt przywieziony z DE. Co do broni to bardziej psychologiczna jeszcze 30 lat temu nikt by w Polsce nawet o tej epidemii nie wiedział. A tak przez sam obieg informacji może komuś żyłka pęknąć albo pompka stanąć. Ludzie coraz bardziej panikują dzisiaj żeby wywołać panikę wystarczy wejść do autobusu i zacząć kichać :lol:. Ludzie przesadzają, jedzą tabletki jak cukierki, antybiotyki jak batoniki na biegunkę stoperan, na wątrobę hepatil, na żołądek rapacholin, do tego apap Ibuprom i to co goździkowa do tego magnez i wit c w tabletkach do tego rożne magiczne cudowne specyfiki a zamiast się ruszać stosują diety i myślą ze wszystko załatwi jogurt naturalny z kulturami bakterii a źródłem witamin są cukierki nimm2. Skrajne przypadki hipochondrii nadające się dla psychiatrii klinicznej już nawet pomijam. W takim społeczeństwie nawet kapusta kiszona jest w stanie epidemie sra..ki wywołać.
-
Ja też mam tu pewne wątpliwości. Dlatego właśnie o ich pisze Może być tak ze już coś maja a teraz weryfikują bo nie chcą znowu palnąć. Posiewy na rożnych pożywkach trochę muszą rosnąc a potem jeszcze trzeba to co wyrośnie analizować. No i jest jeszcze czynnik o którym pisałem zakażenie jest od tak dziwnej strony ze nikomu do głowy nie przychodzi dzisiaj a jutro wszyscy się będą w głowy pukać ze nikt na to nie wpadł bo winnym był na przykład płyn do naczyń albo żel do kąpieli. A wszyscy się na jedzeniu koncentrują bo tak się nastawili. Mam takiego znajomego i on ma fobie, nie nienawidzi pić piwa z puszki a jak już musi to dobra minute wyciera puszkę na górze i jak nie ma czym to nawet garniturem wytrze. Jaki powód ma ta fobia a no kiedyś jak pracował w UK to pewien człowiek zmarł. Okazało się (tak twierdzi znajomy) ze winnym było właśnie piwo a dokładniej zaschnięty szczurzy mocz który się zebrał na górze i zasechł jest to nawet rozsądne bo pewnie szczur jakąś trutkę o opóźnionym działaniu wydalił. Tutaj też winne mogą być odchody gryzoni i pytane co kto jadł może nie dać jednoznacznej odpowiedzi bo zakażonych produktów może być więcej a same szczury mogą być na toksynę odporne. miro chodzi o efektywność wydatkowania środków. Stosując taka samą metodę można by rozpylić znacznie gorsze świństwa. Terrorysta maksymalizuje efekty przy posiadanych środkach. Ma być rozpoznany, on się nie musi ukrywać i chować on o coś walczy, atakuje z ukrycia ale jak już atakuje to jawnie i tylko po to żeby było głośno i od razu wiadomo kto. Jak by to był zamach terrorystyczny już by się ktoś przyznał. Siłą terrorysty jest zaskoczenie a nie zaplecze techniczne. Starczy popatrzeć na materiały wybuchowe jakimi się posługują są proste możliwe do wymieszania w domu i tak dalej. Bo w momencie jak potrzebują coś bardziej skomplikowanego jest opcja ze ktoś ich dojedzie na zakupie. Nawet u nas policja monitoruje zakupy na allegro i jak ktoś jakie się nie takie rzeczy kupuje to mu do drzwi zapuka brygada G i będzie pobudka z rana a jak znajdą trochę odczynników na dwie petardy to będzie można w gazecie przeczytać o ujęciu przestępcy produkującego materiały wybuchowe w warunkach domowych. Jakiś czas temu zapukali do drzwi doktorka z wydziału prawa uniwersytetu śląskiego (chyba) bo w Czechach na aukcji kupił jak się okazało zdezaktywowanego kałasznikowa. Na zaawansowane technologie jest embargo nawet studentów z takich krajów monitorują czego się uczą. Kiedyś na Polskę było embargo na sprzęt komputerowy. Mało tego playstation 2 nie można było do pewnych krajów eksportować bo miał wystarczającą moc obliczeniową by w czasie rzeczywistym sterować lotem pocisku kierowanego.
-
Raczej nie sadze to zbyt wysublimowane, ataki terrorystyczne są zaskakujące i pomysłowe ale tak naprawdę proste jak budowa cepa, auto wypchane nawozem porwany samolot itp. Atak przeprowadzony na terenie wroga musi być tak zaplanowany żeby był maxymalnie prosty w wykonaniu. I w oparciu o nie skomplikowane środki. I o względnie dużej sile rażenia. Terroryści mają problem z działalnością badawczo rozwojową i opierają się na wiedzy powszechnie dostępnej. Poza tym byli by w stanie przeprowadzić atak tak zaskakujący jak WTC znacznie prostszymi środkami. Nie wyobrażam sobie wyhodowania takiej mutacji warunkach nielaboratoryjnych. Chociażby dla tego ze nie bardzo było by jak przetestować moc takiej bakterii. Co do pochodzenia to stawiam na przypadkową mutacje a jeśli już by to miało być celowe działanie to raczej bym powiedział ze to mogło by być dzieło jakiegoś wojskowego labu z czasów zimnej wojny ale wątpię, w sumie nawet pałeczka wcale nie musiała być bronią sama w sobie a jedynie producentem toksyny. Co do korzyści to trudno wyczuć w UE to się nikomu nie opłaci bo zapłaci za to cała UE jawnie jako solidarne odszkodowania lub niejawnie jako rożne koszty i straty. Darino Rosja? nie sadze po pierwsze oni maja tam porblem bo żywność importują a po drugie taki numer to by wywinęli nie Niemcom którzy są ich przyczółkiem w UE. Oni tam teraz mają mniej ogórków efekt będzie taki ze ceny pójdą w górę i będzie jak z naszym cukrem. Co do bardziej prawdopodobnych możliwości to są jeszcze ścieki w których też jest odpowiednio dużo antybiotyków, już parę lat temu czytałem o obawach Japończyków bo w ściekach maja tyle antybiotyków ze mogą się tam rodzić antybotykooporne szczepy. I to jest porblem bo takie coś było by trudne do wykrycia. Jeśli jednak popatrzymy na 1500 chorych i każdemu zadamy pyt co jadł i co robił spytamy zdrowych członków rodzin czego nie jedli to powinien powstać pewien zbiór wspólny określający źródło zakażenia tu zaczyna działać statystyka. Jedyny problem z takim podejściem jest wtedy gdy zakażenie będzie tam gdzie się go zupełnie nie spodziewamy i nie będziemy o te źródła pytać. Tak naprawdę nie potrzeba dokładnych danych co kto jadł bo większość ludzi ma swoje nawyki kupuje w tej samej piekarni u tego samego gościa na targu. Co do cen to mam nadzieje ze się utrzymają na niskim poziomie i uda się napakować słoiki :devil: trzeba tylko przemyśleć kwestie wpływu obróbki na potencjalna pałeczkę coli.
-
http://wiadomosci.wp.pl/kat,1356,title,To-nie-warzywa-z-Hiszpanii-truja-tylko-mieso-z-Niemiec,wid,13480972,wiadomosc.html Pytanie tylko czy to czeski atak na niemieckie mięso i forma wojny czy rzeczywiście obawiają się tego żeby im nie zaserwowali krówek zdechłych na skutek działania pałeczki lub jest to rzeczywista obawa o zakażenie mięsa pałeczką okrężnicy. tim upłynnienie to była przenośnia. A co do obornika to bywam czasem na wsi i tam gdzie bywam dalej stosują w chlewach słomę. A gnojowice czy tez jak to tam nazywają gnojówkę/ówe to raczej na łąki leją. PS. jestem z tych mieszczuchów którzy by sobie z obsługą sprzętów wszelakich w gospodarstwie rolnym poradzili, biegle władam traktorem ale i konia potrafię "prowadzić", mięśnie sobie wyrobiłem na sieczkarni sąsiada, esioka na knota zapale, 30stke z korby(wiem gdzie dekompresator), nawet krowę ręcznie wydoić potrafię za młodu całe wakacje na wsi spędzałem "pracując" na roli z sąsiadami (oni pracowali a ja raczej przeszkadzałem) ale nawet dziś bym w kosiarce znalazł wszystkie kalamitki :grin:.
-
madlinka Sparzenie nie zaszkodzi na pewno. I to nawet nie ze względu na bakterie coli ale rożne rzeczy które mogły się na warzywach znaleźć podczas transportu produkcji czy przechowywania tak w sposób przypadkowy jaki zamierzony. Wrzątek lepiej spłukuje po prostu. Ale to żadna bakteria coli o tym nie decyduje tylko czynnik nie pewności ze tak powiem, jak jesteśmy za towar pewni w 100% to żadnych tańców uprawiać nie musimy choć nie zaszkodzą. Biotit wszystko zależy od skali pordukcji w gospodarstwach z serii "witajcie wszyscy razem" nie chodzi o nawożenie a o sposób na upłynnienia kupy obornika . Darino myślę ze w zasadzie dowolna mutacja może powstać. DNA też kiedyś w naturze nie występowało. Mnie zastanawia inna rzecz jakie te toksyny miały wpływ na organizmy natywnych nosicieli a w zasadzie na ich populacje, bo zakładam ze jakiś mieć powinny. Skala zakażeń jest trochę jednak za duża na radioaktywną kupę od jednej powiedzmy krowy bo wychodziła by z tego trochę homeopatia. Może się okazać ze gdzieś tam zdechło 100 krów nie wiadomo czemu a mimo to ich nawóz poszedł pod roślinki a one na mięso i nikt nawet nie zauważył. Oczywiście możliwe jest ze toksyna dla nosiciela nie była tak śmiertelna albo i wcale czy to przez to ze była od razu neutralizowana przez coś czy metabolizowania czy też mechanizm jej działania po prostu nie działał.
-
To tez ale w tym przyadku "naturalna hodowla" to warunek konieczny. Jak by nie było kontaktu żywności z nawozem naturalnym porblem by nie zaistniał. I to w zasadzie w obecnej sytuacji wydaje się dla mnie jednak rozsądniejszym rozwiązaniem niż naturalny nawóz niewiadomego pochodzenia. Co więcej u nas nawożenie to praktyka powszechna rozrzutnik stoi przy kazdym gospodarstwie ale jak nawiezione pole jest na jesień to do wiosny po bakterii coli nie ma nawet wspomnienia. Jakiś szalony ekolog musiał nawozić rosnące już rośliny.
-
Coś w tym jest. Ale ogórki nie ogórki to też jakaś forma winowajcy. Powiedzmy ze to jest winowajca na innym poziomie. Ogórki "są winne" (o ile są, ale przyjmijmy takie założenie) na poziomie operacyjnym a to skąd się wzięły odchody na ogórkach fasolce czy tam czymś innym to problem strategiczny. Koncentracja "na ogórkach" ze tak powiem jest o tyle istotna ze pozwala na jakieś tam medialne doraźne działania. Poza tym Niemcy bardzo chętnie winę na Hiszpanów zwalili. Dochodzimy tez do kolejnej konkluzji. Kiedy zdrowa żywność przestaje być zdrowa? Wszystko wskazuje ze winne jest "naturalne hodowanie" roślin. Jak by dopieprzyli nawozów sztucznych to by problemu nie było. Często chcąc sobie zrobić lepiej sami sobie szkodzimy. Gonienie ogórków i innych sałatek to z grubsza temat zastępczy bo jeśli taka jest geneza powstania tej bakterii to się to powtórzy i będzie inny szczep coli lub zadziała ten sam mechanizm..
-
Kilku ludzi ściągnie po kilka tirów cukru z DE i będzie po krzyku. A co do głupawki to się chyba na płyn Lugola powoli przerzuca. http://allegro.pl/dozymetr-mactep-licznik-geigera-i1510944202.html Szybko poszło skończyły się wiadomości dozymetry zniknęły. Tak samo powstała panika cukrowa.
-
W sumie to boje się ze przy obecnych cenach ropy wzrośnie popyt na oleje roślinne "z biedronki" i użycie ich jako alternatywy paliwa. To może cenę wywindować tak przez popyt na gotowy produkt "w biedronce" jak i popyt na oleiste do tłoczenia w zakładach tłoczących nie spożywczo. No i tu jest problem bo na oleje roślinne jest realny popyt bo są substytutem paliwa a popyt będzie się regulować przez zbliżanie się ceny oleju do ON. I nie tylko będzie problem z cukrem do pączków Abartka.
-
Co do cukru to zaczął się szał. Ale mamy takie histerie jak by w genach. Chomikowanie to nasz zwyczaj. Kiedyś zbierało się wszystko. Jakiś czas temu musiałam awaryjnie sklecić syfon do umywalki bo zepsułem jak czyściłem. W piwnicy miałem pokaźny karton tego typu badziewia odpływowego, wywaliłem to badziewie na podłogę i zacząłem coś klecić oczywiscie nic nie skleciłem bo do szczęścia ciągle czegoś brakowało. Wizyta w instalatorze kompletny syfon 13 PLN. Oj zrobiłem w piwnicy huragan. Ale do rzeczy jesteśmy bardzo podatni na tego typu informacje. Ale supermarkety tez celowo zaniżają ceny. Jeśli ktoś mi coś sprzedaje z limitem to znaczy ze chce mnie na czymś innym oskubać. Niskie ceny pewnych dóbr są po to żeby ściągnąć klientów. Jeśli na cukrze mieli by zysk to by go sprzedawali na tiry. Podobnie z karpiami karp w supermarkecie jest sprzedawany taniej niż w hurcie. Cukier ma iść po kosztach żeby po niego przyszli ludzie. Obiektywnie pewna podwyżka cen cukru jak i wszelakich innych towarów jest uzasadniona o tej porze roku. Po pierwsze może to wynikać z szybszego niż zwykle kurczenia się zapasów (ze względu np na słabe zbiory) i wzrost cen to sposób regulacji popytu (który jak u nas widać działa początkowo trochę inaczej ). Wzrosły ceny paliwa Libia i tak dalej (choć tutaj tez dużą role odgrywa ryzyko, lepiej drogo ropę kupić i zmagazynować, bo klienci końcowi i tak kupią, niż w pewnym monecie nie mieć ze względu na niedostępność na rynku) to się przekłada na koszty transportu. Jest jeszcze miejsce na dalsze wzrosty cen paliwa oraz wzrosty kosztów transportu bo zostanie u nas wprowadzony system poboru opłat za autostrady (których u nas nie ma) i drogi krajowe co spowoduje dalszy wzrost kosztów transportu. Obecnie winieta roczna to ponad 2 tys a przy rozliczaniu za przebyty kilometr stawka istotnie wzrośnie. W przyadku dużych firm może to być i 100 tyś PLN miesięcznie i te koszty zostaną wprost i w całości. Jako ciekawostkę dodam ze system zakłada rozbudowanie go o pojazdy osobowe. Paliwo to sposób na skubanie ludzi wprost i pośrednio w postaci innych towarów gdzie jest cena paliwa schowana w kilku postaciach.
-
Poczytaj/zadaj pytanie tu (wymagana rejestracja): http://www.elektroda.pl/rtvforum/forum104.html To jedno z większych zbiorowisk specjalistów w tej dziedzinie w polskojęzycznym internecie.
-
Ja się w sumie zastanawiam czy to aż taki porblem. W świadomość lub nie działań wchodzić nie będę tak samo jak nie specjalnie chciał bym się zagłębiać w kwestie prawne ale to akurat będzie nie do uniknięcia. Jednak patrząc na to chłodnym okiem ja widzę same pozytywy. Po pierwsze dla Dziadka jest to wg mnie jednak pewna forma docenienia (no może nie wprost i może nieświadomie). To dobrze świadczy o Dziadku skoro jest "wart skopiowania". Można by powiedzieć wręcz grzechu wart w sensie prawnym. Co do samego istnienia przepisu na chomiku to jest jednak pewna forma promocji WD które mogą się w przyszłości przekładać na różnorodne korzyści. Szczególnie ze jeśli komuś przepis "podpaśi" następnych będzie szukał na WD. Jest to przykład reklamy wirusowej czy tam partyzanckiej, firmy za taką płaca grube pieniądze Co do kwestii umieszczenia przepisu w niepublicznym folderze zabezpieczonym hasłem to jest to z mojego punktu widzenia analogia zgrania na płytę i zamknięcia w szafce na klucz i mieści się w zakresie użytku dozwolonego. Co więcej jeśli admin chomika to skasuje powołując się na naruszenie praw autorskich to sprawa będzie wątła bo tu żadnego naruszenia niema, pojawi się kolejny porblem ponieważ w chwili obecnej niema dowodu na to ze plik jest tym na co wygląda ze jest bo nazwać sobie plik można jak się chce. Sprawa jest o tyle skomplikowana ze Chomik działa z tego co się orientuje w oparciu o prawo cypryjskie w chwili obecnej. Sytuacja z folderem publicznym jest inna. Ale to takie moje luźne dywagacje. "Miałem" kiedyś z tym porblem bo znajomy świadczący usługi drogą elektroniczna stanął przed takim porblemem i analizowaliśmy pod tym kontem wszelakie akty prawne.
-
Zabobon wg mnie. A odpalanie diesla przy niskich temperaturach zależy od: ciśnienia kompresji, stanu filtrów, naładowania akumulatora, stanu oleju stanu instalacji zasilania, stanu instalacji wspomagania zapalania (świece żarowe płomieniowe inne podgrzewacze) i jakości paliwa. Jak któryś z tych elementów zawiedzie to magnetyzer nie pomoże na nic. Przy -30 z paliwa wytrąca się parafina zatyka filtry i jest po jeździe. Przy dupiatej stacji nawet przy -15 może się zrobić zupa w baku. Paliwo zimowe jest do -20. Przy -30 to jest szczęście jak samochód zapala. Może palić na dotyk po nocce w garażu . Jak się wytrąci parafina to jest już po wszystkim żadne wspomagacze nie pomogą. Chociaż dodanie odpowiednio wcześnie depresatory pomagają. Ale jak już parafina się wytrąci w baku to jest zima. Co do przeciwdziałania do nowych silników tylko specjalne dodatki do starszych stosują ludzie dodatek benzyny i jakoś to chodzi. Znajomy w tym roku miał w firmie jazdy z paliwem bo się okazało ze ma w bakach ciężarówek letnie paliwo bo stacje tez zima zaskoczyła. Malucha przy -25 jest ciężko odpalić. Kiedyś ze znajomym odpalaliśmy malacza przy -25, stał w polu i wiało z każdej strony. Odpaliliśmy z "drugiego malacza". Olej miał tak gęsty ze ledwo rozrusznik kręcił. Najpierw malacza który przyjechał potrzymaliśmy na gazie dość długo. Zgasiliśmy i szybkie odpalanie na rozładowanym aku z drugiego żeby go podładować (nie mieliśmy kabli). Potem w malaczu odpalanym wyjęliśmy jedna świecę żeby chociaż na jeden gar zaskoczył (mniejszy opór stawiał silnik i rozrusznik był ws tanie szybciej zakręcić). Jak się udało to trochę po klekotał na jeden gar jak się zagrzał było dopaleni na dwa i potem zmiana akumulatorów. Innym razem przy -27 odpalaliśmy malacza też paląc na jeden gar ale świece grzaliśmy lutlampą do czerwoności. Przy przymrozkach akumulator ma tylko cześć swojej nominalnej pojemności bo spada jego sprawność stopień zużycia akumulatora też ma duży wpływ. Dlatego właśnie jednego dnia auto zapala a następnego akumulator robi niespodziankę. Wracając do meritum sprawy i magnetyzera w samochodach ciężarowych przy kilku autach miesięczne koszty paliwa w firmie to dobry samochód osobowy wiec wszelkie oszczędności są warte zachodu i nawet takie niedorzeczne pomysły warte sprawdzenia. Słyszałem o takich tańcach tylko ze próba była ślepa to znaczy kierowcy nie wiedzieli co maja założone, efekt? różnicy spalania brak. Odczucia kierowców też bez zmian a jeździli "swoimi" autami z takimi samymi ładunkami żadnej poprawy. Natomiast informacja o założeniu GPSa za pomiarem paliwa i obrotów silnika powoduje spadek spalania bo kierowca zaczyna jeździć oszczędniej. To jest efekt psychologiczny tak jak placebo i inne takie. Technicznie to nic nie zmienia ale jeśli te gusła mają wpływ na Twoje spalanie to jakiś efekt odnoszą i w tym sensie niezależnie gdzie działają są skuteczne.
-
Na piwoszki się nie skusze ;P. Raz już na nich poległem To było moje pierwsze w życiu pieczenie czegokolwiek. To było z takiej serii książeczek z przepisami chyba to była któraś z tych z pora roku w podtytule. W kazdym razie rzuciłem się na to ze względu na ilość składników ;P Efekt był katastroficzny wyszła amunicja. Nawet psu sąsiada nie smakowało. Do tej pory jak ktoś mi chce dogryźć jak coś w kuchni pichcę to pyta czy piwoszki piekę
-
Krów kila widziałem w życiu nawet kilka wydoiłem ale żadna nie dawała mleka 3,2 % Problemów może być kilka. Ciotka paręnaście lat temu jak żyła jeszcze miała jedną krowę dla siebie bo sobie robiła sery i co tam chciała i całe życie banki myła pokrzywami wieku sędziwego dożyła. Od pewnego czasu środki do mycia urządzeń mleczarskich muszą mieć właściwości dezynfekujące. Kiedyś nie było tego wymogu i płyny do tego stosowane były dość zbliżone do płynu do mycia naczyń de facto można było taki płyn bez obaw wypić. Kolejna sprawa to należy się zastanowić co jest w paszy. Może się okazać ze krowy karmione są jakimiś antybiotykami czy innym syfem który mleko wyjaławia. Nie oszukujmy się mycie banki pokrzywami dbało samo o odpowiednią florę na pokładzie. A nic wielkiego się nie działo bo mleko było zużywane i przetwarzane na bieżąco a krowa tak samo dojona. Kiedyś nie ważne czy z ręcznego udoju czy z dojarki mytej automatycznie czy ręcznie mleko się zsiadało tak ze można je było kroić.
-
Chyba zbliża się sezon na ptasia grypę i dbają o marketing szczepionki. Szwecję z listy można skreślić tam ciężarówka przejechała przez stado. Kierowca się już zgłosił. W stanach to jest wybrzeże po stronie wycieku ropy. Zastanowił bym się nad trasa migracji zdechłych ptaków i tu szukał przyczyny. Reszta to zjawiska "normalne" doklejone na zasadzie serii. Jak cięzarówka w Szwecji okaże się że w Australii była trąba powietrzna gdzieś indziej burza czy gradobicie czy piorun który huknął w drzewo pełne ptaków. Takie zjawiska się zdarzają dość "powszechnie". Po prostu do tej pory nikt na to nie zwracał uwagi szerzej a było to takie kolejne kuriozum z serii lokalnych jak spadające z nieba żaby czy ryby.Po pierwsze świat z powodu grypy ma jobla na punkcie ptaków po drugie media a dokładniej szybki przepływ informacji robi swoje. Ludzie mogą gromadzić szybko dane z rożnych miejsc na świecie i wyciągać niekoniecznie prawidłowe wnioski i dalej je rozpowszechniać.
-
Jak spieczesz ten tłuszcz to może nie chcieć się zmyć a jak forma jest żeliwna to wręcz może "wsiąknąć" w żeliwo. Ciepła woda po to żeby tłuszcz był bliżej "płynnego" a detergent żeby tłuszcz jak najszybciej od metalu przejąc do wody.
-
Powinna pomóc temperatura + detergent np wzmiankowany ludwik. Jeśli nie pomoże następny w kolejce był by u mnie denaturat.
-
To twardy wosk o relatywnie wysokiej temperaturze topnienia w stosunku do tego co jest w zniczach a już w szczególności w porównaniu z tak zwanymi "wkładami olejowymi". Mam taki wosk jest to autentyk z mleczarni ale do celów spożywczych się nie nadaje. Wpadł w ojca ręce cały bloczek za bezcen bo był przeznaczony do utylizacji ze względu na to ze im termin przydatności wosku przeskoczył, to był jakiś wosk importowany. Pali się normalnie i dość czysto, jest suchy (nie poci się rożne inne lubią się pocić szczególnie parafina). Tak organoleptyczne powiedział bym ze jest bliski woskowi karnauba ale wosk karnauba jest bardziej kruchy. Z tego wosku ojciec sobie podpałkę produkuje roztapia go i moczy w nim pasek materiału.
-
Są takie zestawy pilot + gniazdko przelotowe pilot na 3 lub 4 urządzenia (nie pamietam już) pilot + dwa gniazdka ustawiane na rożne kanały chyba 69 pln w Castoramie(albo OBI lub leclerku) ale to było 2 lata temu w ten sposób zrobiliśmy u kumpla prowizoryczne oświetlenie schodów na czas remontu, instalacja byłą rozpruta i wszystko było na przedłużaczach. Na schodach leżał po prostu pilot którym po wyjściu gasiliśmy lampę wpiętą do kontaktu. Rozwiązanie prymitywne ale dzięki zachowanemu kompletowi uzębienia się zwróciło Było to coś na tę nutę: http://elektro-hurt.bazarek.pl/opis/393847/gniazda-na-pilota-41-gwar1rok-polski-standard.html Generalnie szukaj gniazdo na pilota gniazdo zdalnie sterowane etc. Co do trwałości nie wiem, remont zniosło, potem było bezużyteczne bo na tarasie etc były już fotokomóreczki. Co do zasięgu to eksperymentów nie było ale kondygnacje niżej działało a miedzy odbiornikiem a nadajnikiem był strop i ściana działowa na jedną cegłę. Co do trwałości baterii to nie wiem, ale do puki była potrzeba to działały no i pewnie były tam jakieś NoName. Wiec markowe baterie wydłużą czas bo odbiornik zasila się z sieci a nadajnik tylko wtedy kiedy nadaje, im większy zasięg (moc doprowadzona do anteny) tym krócej będzie żyć. W twoim przyadku kupujesz tak żeby mieć tyle pilotów ile trzeba i kontakt powinien śmigać
-
A czy ta pasteryzacja jest konieczna? Bo mnie się wydaje ze kiszonka sama się ma konserwować przez swoją kwaśność w taki sposób jak ogórki. To tylko do kapusty kiszonej w sklepach sypią benzoesan sodu z wiadra.
-
To było dawno, jak nie byliśmy w uni, może dla tego właśnie gazety pochodziły z UE.
-
Co do tej gazety to nie wiem ile w tym prawdy, ale byłem kiedyś w teatrze na zapleczu. To była wycieczka, pokazywali nam rożne zapadnie i tak dalej. Ale w pewnym momencie było o tym ze w jednej ze sztuk które maja na afiszu ktoś zjada stronę z angielskiej gazety. No i kupują angielskie gazety bo polskich podobno jeść nie można, ponieważ farba drukarska zawiera ołów. Nie wiem czy to stwierdzenie było i czy jest dalej zgodne z prawdą ale chyba poprzestanę na foli.
-
U mnie był dziś pstrąg z grilla z frytkami i marynowaną papryką i sałatka z kapusty (słoikową). Jako ciekawostkę dodam ze była też na grillu jedna makrela i jak mam być szczery to wypadła znacznie lepiej niż pstrąg i zagości w jadłospisie. Plusy makreli to to ze jest tłustsza i mięsko jest bardziej soczyste. W porównaniu z pstrągiem jest więcej mięsa. Mnie na przykład straszą ości, przy pstrągu było za dużo dłubania natomiast makrela pod tym względem bije pstrąga na głowę. Makrela zbliżona jest do tej w wersji wędzonej jednak co oczywiste bez wędzonej nutki. Rybki wczoraj natarte Vegetą. Dzisiaj poszło w nie masło z natką pietruszki i cytrynka. Dodatkowo rybę z zewnątrz natarłem olejem i obłożyłem plasterkami cytryny zawinąłem w folie alu 3 razy i na grill na 30 min. Palce lizać