Zrobiłem się głodny :tongue: Kiedyś na zlocie historycznym, piekliśmy kurczaki właśnie na rozszczepionym żarzącym się pniu. Świetny sposób. Utrzymuje stałą temperaturę przez długi czas. Kiedyś też, chcieliśmy upiec kaczkę, nafaszerowaną cebulką i kapustą, i grubo obłożoną gliną. (Podobno tak dawniej robiono) Jaki byłby tego efekt niestety nie wiemy. Troszkę za dużo piwa się wtedy polało, i z gliny zrobiła się przepalona cegła, a z kaczki popiołek :blush: :grin: edit/ znalazłem przepis na kaczuszkę, którą próbowaliśmy zrobić. Powiem, że do ktoregoś piwa robiliśmy to idealnie. "Raz w dziecinstwie widzialam, jak pieczono perliczki w glinie w ognisku. Caly widz polega na tym, ze nie obiera sie pior, tylko patroszy ptaka, obcina glowe, nogi i konce skrzydel, naciera od wewnatrz sola, a potem calosc z piorami grubo obmazuje dosc lepka, miekka glina, wygladzajac w naturalnym kierunku pior. Gdy popiol w ognisku byl taki, jak na kartofle, to znaczy zarzy sie jeszcze w srodku, ale nie na zewnatrz, ukladano te gomolki z gliny gleboko w zar, i dlugo, dlugo pieczono w tym zarze. Wygladalo to po upieczeniu jak podluzna, czarna kula armatnia. Kucharz walnal w srodek kamieniem, az sie rozlupalo i delikatnie odrywal kawaly glinianej skorupy razem z piorami. Nie pamietam smaku, ale pamietam, ile bylo zabawy z obracaniem, i pilnowaniem, i dokladaniem zaru z innej czesci ogniska, a w koncu zgadnieciem na oko, kiedy gotowe, no bo jak sprawdzic? Wiele lat pozniej widzialam amerykanska wersje tego dania. W polnocnym Idaho, niedaleko Yellowstone, jest magiczny maly kanion, zwany Box Canyon. Tam kampingowalismy ze znajomymi i jeden z nich robil kurczaka w ognisku w nastepujacy sposob: Kurczaka natrzec przyprawami, zawinac w wielokrotne warstwy folii aluminiowej, piec przy brzegu ogniska, blisko zaru, czesto obracajac, okolo poltorej godziny. Mozna nadziac przed pieczeniem mieszanka niedogotowanego ryzu, jablek, rodzynek i ziol, piec dwie godziny. Latwo sprawdzic, czy mieso miekkie."