Witam wszystkich.. Peklowałem przez 9 dni boczek wiep. w solance 80gr. peklosoli na litr zalewy. Zachowałem proporcje 0,4 litra solanki na 1 kg boczku. Temp. peklowania "lodówkowa" ok 4/5 stopni. Osuszyłem przez noc i wędziłem ok 5 godzin w temp 45/50 stopni z półgodzinnym dopieczeniem. Efekt taki, że jest smaczny, ale ..twardy? Pytaniia: 1/ Czy peklowanie /stężenie zalewy, długość peklowania tj. czas, temp/ ma wpływ na kruchość, miękkość przyszłego wyrobu? 2/ A, może problem tkwi w sposobie wędzenia? 3/Co zrobić, aby po uwędzeniu był miękki/ew."ciągnący", ale bez parzenia? Zaznaczę, że preferuję boczek surowy bez parzenia. Jestem nowicjusz z bagażem 3-krotnego wędzenia/peklowania proszę zatem o wyrozumiałość...Czytam forum zawzięcie, ale to jest ...kopalnia wiedzy i czasami trudno znaleźć to, co się chce.. Często słyszałem stwierdzenia, "posól , a mięso skruszeje", dlatego upatruję coś w złym sposobie peklowania.. Mam rację, czy też nie?