Witam, tak czytam i czytam i wychodzi mi, że jest to metoda bliźniaczo podobna do metody wyrównawczej, tak popularnej na zachodzie. Tylko trochę udziwniona. Wydaje mi się, że można pominąć założenie, że stosujemy 0.4 litra wody na 1 kg mięsa co narzuca uciążliwe poszukiwane odpowiedniego naczynia. Zakładamy, ze nasza wymagana słoność kształtuje się na poziomie 22g soli na 1 kg mięsa. Sumujemy wagę mięsa i wody potrzebnej do zanurzenia danej porcji mięsa w danym naczyniu i zwyczajnie mnożymy x22. Otrzymnujemy ilosc mieszanki do rozposzczenia w wodzie. Przykład: Mamy 10 kg mięsa i w dostępnym nam naczyniu ilość wody do zalania to.. powiedzmy , 7litrów (10+7) x 22 = 375. 374 g soli (peklosoli) mamy rozpuścić w 7 litrach wody i tym zalać nasze mięso. Obliczenia znacznie prostsze no i odpada szukanie naczynia aby spelnić warunek 0.4l/1kg. Peklowanie wyrównawcze ma oczywiście wady, nie jest szybkie (dla standardowych porcji wędzonek jest to 10-14 dni) a zmniejszone stężenie solanki zwiększa wymagania co do higieny ale hej, są i plusy (dodatnie) czyli łatwość obliczeń a to zmniejsza ryzyko pomyłki (takie obliczenia to się robi w głowie) oraz w tej metodzie przeciągnięcie peklowanie nawet o kilka dni w niczym nie szkodzi. Nie da się przesolić. Koleżanki i koledzy, poprawcie mnie jeśli gdzie popełniłem błąd, jestem zawsze chętny do nauki i za poświęcenie chwilki uwagi z góry szczerze dziękuję.