Wyroby Małgosi i Tomka - smakołyki z Wernyhory

[GuRu]

to wędzę w małych kawałkach, do późniejszego użycia w bigosie

Ja również wędzę w małych kawałkach , ale do bigosu...?? jakoś nie bardzo to widzę .

Ale to rzecz smaku i gustu :wink:

Ja dodaję drobno pokrojony uwędzony boczek do bigosu. Nadaje mu dymny smak :-)

[Gość Anonymous]

witam

 

będzie na prezenty świąteczne dla rodziny

ty to masz gust!!!

 

jako wsad do innych potraw

jak bym siebie słyszał, raz a wiencej

 

Mnie trochę zastanawia to wędzenie, a właściwie kolor w tym „borniaku” moim zdaniem jest to jakieś matowe, jednolite, jakieś takie sztuczne – bez urazy, lecz też oglądałem wyroby @halusia@ tez takie samo wrażenie mam. Być może bardziej się przyzwyczaiłem się do „wielo-kolorowego” efektu wędzenia, które jest opalane w sposób bardziej tradycyjny.

[GuRu]

bartnik, bo Borniaka trzeba się nauczyć. On nie toleruje zapchania wsadem na max. Teraz wędze w jednym wsadzie 2,5kg max 3 kg. Wtedy uzyskuję równomierne uwędzenie całości wsadu.

[GuRu]

bartnik, no przestań... mam się tłumaczyć za "zbyt równomierne" uwędzenie? ;-)

[@halusia@]

bartnik, bo Borniaka trzeba się nauczyć.

A ja myślę że wędzenie w tradycyjnych wędzarniach trzeba się nauczyć.

Do Borniaka wkładasz wyroby.. ustawiasz temp doglądasz i jeśli robisz to w/g danego przepisu musi się udać.

Teraz wędze w jednym wsadzie 2,5kg max 3 kg.

Spokojnie 6 kg na jeden wsad... bynajmniej ja tak robię i wędzonki są równiutko uwędzone ale należy pamiętać o przekładaniu prętów.

[GuRu]

halusia, każdy oswaja Borniaka na swój sposób. Ja postawiłem sobie limit na 3kg na jeden wsad i nie musze przekładać :-) Za to mam 2 wsady na wieczór zamiast Twojego jednego :-)

[@halusia@]

halusia, każdy oswaja Borniaka na swój sposób. Ja postawiłem sobie limit na 3kg na jeden wsad i nie musze przekładać :-) Za to mam 2 wsady na wieczór zamiast Twojego jednego :-)

Oj... przecież ja nie napisałam że mały wsad to coś złego... :wink:

Dokładnie każdy robi tak jak uważa... :tongue: :wink:

 

[ Dodano: Sob 17 Gru, 2011 22:35 ]

@halusia@ napisał/a:

ale do bigosu...?? jakoś nie bardzo to widzę

 

 

Spróbuj a zobaczysz,że to jest dobry pomysł.

I tak przez całe życie człowiek się uczy... koniecznie muszę wypróbować... :wink:

[GuRu]

Dziś chleb pszenno-żytni na żytnim zakwasie. Własnie wyrastają :-) Wyniki pokażę za 2h :-)

 

[świadziu]

TeBe,

chlebek i sery to moje kolejne wyzwania :)

Czekam na kolejne zdjęcia.

[GuRu]

Świadziu, jeśli chodzi o chleby, to już mogę doradzać. Kluczowe słowo to "zakwas".

BTW, wysłałem Ci PW.

[GuRu]

Chlebki wyszły takie:

 

 

 

 

 

jak ktoś chce przepis detaliczny, to PW.

[pokemon15]

Chlebki wyszły takie:

:clap: :clap: :clap: Bardzo poprawne !!! I nie popekane To pierwszy wypiek ? Bo jak tak to... :clap: W przekroju super, widać, że ładnie wyrosły.

 

[ Dodano: Nie 18 Gru, 2011 22:34 ]

pasztet z kuraka smarowny, wg przepisu pokemona.

TeBe, a jak smakuje z dodatkiem grzybów ? Bo trochę ich dodałeś... nie wyszedł gorzkawy albo coś ?

[GuRu]

Chlebki wyszły takie:

:clap: :clap: :clap: Bardzo poprawne !!! I nie popekane To pierwszy wypiek ? Bo jak tak to... :clap: W przekroju super, widać, że ładnie wyrosły.

 

[ Dodano: Nie 18 Gru, 2011 22:34 ]

pasztet z kuraka smarowny, wg przepisu pokemona.

TeBe, a jak smakuje z dodatkiem grzybów ? Bo trochę ich dodałeś... nie wyszedł gorzkawy albo coś ?

Chlebek wypiekany po raz chyba dwudziesty... zawsze wychodzi taki sam, złapaliśmy przepis.

A pasztet smarowny wyszedł mało grzybowy, jest lekka nuta, ale bez przesady.

Zauważam natomiast, że decydująca jest zawartość wątróbki. Wiecej wątróbki daje taki "francuski" smak, mniej wątróbki zbliża smak do klasycznego "podlaskiego".

[pokemon15]

Zauważam natomiast, że decydująca jest zawartość wątróbki.

Dokładnie, dobrze zauważyłeś Jesli czas pozwoli to zrobię jeszcze pieczony z królika Pozdrawiam a i mozesz napisać przepis na swój chleb, jesli to nie tajemnica, bo naprawdę fajny jest

[GuRu]

Pokemon, oto przepis: LP zeznaje, bo to Ona jest Strażnikiem Teksasu :-)

 

Założenie pierwsze: Masz zakwas żytni w lodówce.

 

1. W dniu pieczenia wyciągasz zakwas z lodówki, doprowadzasz go do temperatury pokojowej.

2. Dodajesz mąke i wodę, czekasz aż się rozmnoży.

3. Do wypieku chleba (2 małe keksówki) potrzeba pół kilograma zakwasu. Weż te pół kilograma, resztę włóż do lodówki na następny wypiek.

4. Przepis:

- 0,5kg zakwasu

- 0,125 - 0,140 kg mąki żytniej 720

- 0,375 - 0,400 kg mąki pszennej 480/550

- około 200 ml letniej wody

- drożdże instant pół opakowania, czyli około 35g

- 2 łyżeczki soli

- i według uznania: 1 łyżeczka cukru, 3 łyzki oliwy

- plus siemie lniane, słonecznik, jak kto lubi

5. Całość wyrobić i zostawić na 20 minut w temperaturze pokojowej

6. Podzielić na 2 części, włożyć do keksówek i ...... czekać 4 godziny aż wyrośnie, lub (wcześniej) podwoi swoją objętość

7. Nagrzać piekarnik do 230C (włożyć małe naczynie z wodą na dole piekarnika w rogu)

8. Piec chlebki 10 minut w 230C

9. Zmniejszyć temperaturę do 200C i piec jeszcze 25-30 minut.

10. Po pieczeniu w 230C i obniżeniu temperatury spryskiwać woda górną powierzchnię chlebów co 5 minut.

 

Musi się udać :-)

[pokemon15]

drożdże instant pół opakowania, czyli około 35g

a to z dodatkiem drożdży... ja do tej pory na samym zakwasie robiłem ale i waszego spróbuję Instant czyli takie suche, nie świeże w kostce ?

[GuRu]

drożdże instant pół opakowania, czyli około 35g

a to z dodatkiem drożdży... ja do tej pory na samym zakwasie robiłem ale i waszego spróbuję Instant czyli takie suche, nie świeże w kostce ?

Tak, takie suche w proszku. Pół torebki na jeden wsad.

 

[ Dodano: Pon 19 Gru, 2011 00:15 ]

Otóż i ona ... gęś wędzona w całej swej okazałości...

Żadna wędzonka nie kosztowała mnie tyle nerwów :-)

Dziś tylko jedno zdjecie, jutro opiszę walke z żywiołem i efekt smakowy.

 

[pokemon15]

W sumie to same ćwiartki... musiałeś chyba faktycznie z temp przesadzić... bo tłuszczu z pół miski sie zebrało... a jak przygotowywałeś te ćwiartki ? Parzyłes je wczesniej przed zadymianiem ? Czy takie surowe wędziłeś od razu ?

Najgorzej nie wyglądaja... pewnie zjadliwe beda... :wink:

[tim]

Otóż i ona ... gęś wędzona w całej swej okazałości...

Ja widzę tylko udka :grin:

Czy peklowałeś udka :question:

Czekam na przepis.

[Paprykarz]

- drożdże instant pół opakowania, czyli około 35g

Powinno być 3,5 g.

[tim]

gęś wędzona w całej swej okazałości..

W poprzednim poście jak zobaczyłem wędzoną gęsinę to oślepłem :shock:

Przecież tam nie ma udek tylko są całe nogi. :thumbsup:

 

Jakie są twoje spostrzeżenia na temat gęsiny.

[świadziu]

Tomku,

ja udka podczas wędzenia również ostro podpiekam :thumbsup: :pycha: :thumbsup:

Lubię jak skórka jest chrupiąca - często takie udeczka z dodatkiem zapiekanych ziemniaczków z cebulką oraz jakiejś suróweczki żonka mi na obiadek serwuje :tongue: :tongue:

[GuRu]

Dziś odcinek pt. "WĘDZONE OPONY czyli Gęsia Porażka"

 

Było tak:

1. Inżynier postanowił zdobyć kolejną odznakę wędzarniczą i nabył 2 uda gęsie mrożone. Tak przynajmniej był na nich napisane. Faktem jest było napisane po niemiecku, czyli w języku którego Inżynier nicht fersztejen, więc mogło tam być również napisane "nogi".

 

2. Towar został rozmrożony koszernie, 2 dni pod zamrażalnikiem, rozmroziły sie bez puszczenia soku. Punkt dla Inżyniera.

 

3. Po zdjęciu niemieckiej folii okazało się, że ud jest cztery, a nie dwa. Bo były po dwa złożone "w kulkę". Tym samym przysłowie "Zawsze są dwa uda - albo się uda, albo nie uda..." okazało się nieprawdziwe. Przynajmniej na razie. Punkt dla Gęsi.

 

4. Ponieważ na forum WB zadawanie głupich pytań jest ostatnio ryzykowne - bo "na głównej jest wszystko" - Inżynier zapuścił forumową szukajkę i wynalazł przepis idealnie pasujący: http://wedlinydomowe.pl/wedzonki/wedzonki-drobiowe/861-udka-gesie-wedzone2 . Drugi punkt dla Inżyniera.

 

5. Produkcja szła zgodnie z przepisem aż do punktu "wkłada do wędzarni i wędzi dymem, w temperaturze 50- 60°C przez 1-1,5 godzin, aż do osiągnięcia barwy złocistej". Kiedy po godzinie Inżynier schodził do piwnicy w celu sprawdzenia barwy ptaka, to już w okolicach parteru poczuł zapach palonego starego smalcu w budzie z frytkami na rogu. Po otwarciu wędzarni smród stał się silniejszy, zaś oczom Inżyniera ukazało się kwierczące od palącego się tłuszczu wnętrze ukochanego Borniaczka. - "Nicto Baśka..." - pomyślał inżynier, podstawił pod ptaka miskę i kontynuował produkcję. Smród narastał. Punkt dla Gesi.

 

6. Prawdziwym wyzwaniem okazał się być dopiero ostatni punkt, czyli "Następnie piecze się je początkowo w temperaturze ok. 85°C, a następnie w ok. 75°C, łącz-nie przez 0,5-2,0 godzin, aż do osiągnięcia temperatury 70-75°C wewnątrz udka". Ptak okazał się oporny i po 2 godzinach odmawiał osiągnięcia temperatury wyższej niż 42C, co jasno pokazywał świeżo nabyty u Mira termometr z sondą. "Izolowany, czy co?" - pomyślał Inżynier.

7. Mijała połnoc, więc Inżynier podjął ostateczne wyzwanie. "Ja cię podgrzeję zarazo" - zdecydował, podkręcił Borniaczka na 95C i czekał. I czekał.... Po godzinie ptak łaskawie zgodził sie podgrzać do 61 stopni. Była pierwsza w nocy, Inżynier się poddał, wyłączył wędzarnie i poszedł spać. Punkt dla Gęsi.

 

8. Przed chwilą nastąpiła degustacja. Ptak w konsystencji przypominał oponę letnią, twarda mieszanka dobrze wyrzeźbionego bieżnika, elastyczne wnętrzne, przystosowane do przenoszenia dużych naprężeń. Smak nie odbiegał od wyglądu. Inżynier wcześniej nie wiedział, jak smakuje opona od Żuka. Teraz już wie....

 

Dokumentacja poniżej, po oglądnięciu zdjęć można się ze mnie śmiać. Wracam do bezpiecznych polędwic i kiełbas :-)

 

 

 

 

 

 

[tim]

TeBe, nie poddawaj się. Przyznam że swoim opisem całego procesu bardzo mnie rozbawiłeś.

Gumowate nogi naszprycuj wytopionym smalcem podczas podpiekania, ewentualnie możesz naszpikować nogi słoniną i dusić w rondlu do miękkości tylko czy nie będzie zbyt intensywny zapach wędzonego. A najlepiej jak przeznaczysz je na pasztet.

 

Ps. w przepisie który podałeś były udka bez kości, może dlatego ciężko było osiągnąć odpowiednią temperaturę.

[arkadiusz]

Jestem na Ciebie w.......... :devil:

 

Pamiętasz.? Cyt:

 

Zawsze drób najpierw się parzy potem wędzi bo odwrotnie to skóra będzie jak podeszew.Jesli chcesz piec to Ci nie pomogę bo drób wędzony zawsze parzę a nie piekę bo moim zdaniem pieczenie w tym przypadku nie ma sensu.

 

Ale opis mnie rozbawił i już mi przeszło :grin: