Proszę Was, żebyście nie odbierali mojego powyższego zdania jako jakiejkolwiek krytyki Ja jestem człowiekiem raczej "technicznym" i jak maszynką do mielenia mięsa rozdrabniam np. ugotowaną kapustę kiszoną do farszu na pierogi, to czuję się tak, jakbym świadomie jechał samochodem, w którego silniku nie ma oleju. Tak samo przy mieleniu sucharów na bułkę tartą. A już przy mieleniu suszonych surowców na wegetę moje techniczne cierpienie było wielkie! Stąd moja uwaga Budowa maszynki do mięsa jest dla mnie fascynująca w swej prostocie. Prościej się nie da, a efekt bardzo dobry! Jak młotek. Następca pięściaka od tysiącleci niezastąpiony Reakcje uczuleniowe. Możliwe. Ale jakoś trzeba przygotować surowce przed zmieleniem a wtedy co? Dalej nie widzę sensu procesu mielenia i gotowania tej powstałej "ciapy" z papryki i cukinii. Ciapa się zrobi po gotowaniu bez mielenia. Podobnie, moim skromnym zdaniem, jest z mieleniem surowej cebuli. Wychodzi gorzka. (Ciekawy jestem , czy tak samo gorzka wyjdzie zmielona na maszynce wykonanej w całości ze stali kwasoodpornej?) Rozdrabniania maszynką do mięsa innych, niewymienionych surowców, nie komentuję rozumiejąc, że jest koniecznością z braku odpowiednich urządzeń.