PePe

Mniam ,mniam zjadło by się, a ja muszę czytać pod "królewską" też dobra.

Cholercia , to szkoda że usnołem, jednak waga ciała to nie wszystko!

No właśnie jak mu poszło? Usnołem przed walką Salety

Przepraszam, ale pozwoliłem działać swojej intuicji, - ona jeszcze nigdy mnie nie zawiodła !

Widzę beiot że smażycie kanie bez panierunku , - i chyba to jest właściwa metoda postępowania z kanią. Moja Żona panieruje kanie w bułce jajku i jeszcze raz w bułce i wedłóg mnie panierunek zabija smak grzyba. Dlatego ja kanie suszę, a po wysuszeniu mielę je na proszek, i są świetną przyprawą do sosów. A grzyby z patelni to najlepsze wg mnie to rydze i opieńki które uwielbiam. :blush: Zapomniałem o kurkach, które mrożę i wyciągam z zamrażarki zimą lub wczesną wiosną, ha i dopiero jest zabawa, wszystcy oblizują sztućce i patrzą po garach, czy aby cóś nie zostało.

Jakiś ku...as próbuje przyciąć na boku parę złotych.

andrzeju co Ty mi każesz wąchać , nie wiesz co z przejeżdżających pociągów leci na te podkłady? Moja babcia nazywała "karbolem" - dynie , a ta ma ładny zapaszek :grin:

Przejrzałem podany przez Ciebie link i to było chyba to, co prawda Żona przyniosła do domu same kapelusze i trudno było porównać trzony grzybów z atlasem. Jedno co mnie zastanowiło to kredowa wręcz biel kapelusza, a pieczarka łąkowa kapelusz ma raczej jasno beżowy. Dzięki i pozdrawiam.

Ha bądż mądry i pisz wiersze... Demon a jaki ma zapach karbol? Zapach był raczej nieprzyjemny.

Zbóju, nie wiem , nigdy tego nie praktykowałem, zawsze obkładam boczkiem, bo lubię jak pieczeń jest tłuściutka :tongue:

Zamiast smarować aluminiowe foremki, wykładam dno i boki plastrami boczku, czasami wędzonego. Jakplasterki są w miare cienkie to podczas pieczenia łączą się na stałe z mięskiem tak że można kroić bardzo cienko (ale nikt tego nie robi).

Żonka moja pojechała dzisiaj na wycieczkę rowerową, na której to nazbierała około 30 pieczarek łąkowych. Grzyby były zdrowe jędrne i bielutkie. Mimo tego że zna się na grzybach jak mało kto, to na moje pytanie, czy napewno to są pieczarki, przyniosła atlas z którym porównaliśmy przyniesione grzyby. Zdjęcie i opis pasowały do grzybów - wychodziło na to że to pieczarki łąkowe.Oczyściła i pokroiła je na kawałki, wrzuciła na patelnie i smaży, po chwili przychodzi do mnie i mówi: wiesz co? nie podoba mi się ich zapach , nie pachną tak jak pieczarki, faktycznie nie pachniały grzybowo. Nie muszę chyba dodawać że cała zawartość wielkiej patelni wylądowała w kiblu. Na kolację zjadłem pyszny boczuś wędzony i pieczony w wędzarni.

Qurcze wiedziałem o tej nazwie ale zapomniałem :blush: Przepraszam Dziadku za pomówienie. :blush:

DZIADKU - chyba jakiś dziśiaj zmęczony jesteś - czas chyba do łóżka.

Na pewno były nie związane z tematem.

No właśnie Halinko ! Nie cierpię jak się jedzonko marnuje , jeżeli zjedli ze stołu wiejskiego , to zostało na stole weselnym.

miro - ale taki to nie poczuje ani doceni dobroci znajduj,ące się na "wiejskim stole"

Wybaczcie ale nie rozumiem , po jakie licho stawiać "wiejski stół" na weselu, gdzie jedzenie i picie jest zapewnione i zazwyczaj w takiej ilości że nikt z gości głodny i trzeżwy nie chodzi. No bo ile taki weselnik może zjeść i wypić? Co innego jak jest to poweselna potańcówka, i jedzonko jest w ramach "stołu szwedzkiego".

Dwóch "czaławieka" to jeszcze nie forum. Pomysł bardzo dobry, tylko wymiary nie te, moje ognisko (krąg wyłożony cegłą) ma średnicę 1,5m , z czego ogień pali się średnicą ok. 60 - 70 cm. Proponuję pogadać na ten temat. Ja zawsze mam problem z kijami do kiełbasy jak przyjadą goście.

Kolega, który jest kierowcą tira opowiada: - Jadę z Opola do Częstochowy i widzę gościa łapiącego okazję. Zatrzymałem się, a on mówi, że bardzo potrzebuje podwózki i że nie ma grosza, i czy bym mu nie pomógł. Zabieram go, sadzam obok siebie i zaczynamy luźną rozmowę. Od słowa do słowa wychodzi na to, że gość właśnie wyszedł z pierdla, gdzie spędził parę lat za rozboje, napady itp. Zrobiło się nieswojo, nawet zacząłem się nieco bać. Ale patrzę, a tu jeszcze jeden koleś łapie stopa, więc pomyślawszy, że tamten nic mi nie zrobi przy świadku, przesadziłem pasażera na tylną kanapę a nowego zaprosiłem na miejsce obok siebie. No i jedziemy, rozmawiamy, jest ok. Po jakimś czasie koleś z boku (drugi wsiadający) wyciąga odznakę, blankiecik i mówi, że jest policjantem, a ja dostaje mandat 300,- zł i ileś tam punktów, bo tu i tu przekroczyłem prędkość, tyle a tyle razy wyprzedzałem na skrzyżowaniu i jeszcze coś tam i jeszcze coś tam. Tak mnie zaskoczył, że niewiele myśląc przyjąłem mandat, oczywiście wku...ny do czerwoności. Chwilę później gliniarz każe się wysadzać. Nic nie odezwawszy się wysadziłem go tam, gdzie chciał i nadal czerwony pojechałem dalej. Po niedługim czasie gostek z tylnej kanapy, dotychczas milczący, prosi abym go wyrzucił tam i tam, kiedy wysiadł wyjął portfel i daje mi 3, słownie: trzy, stówy. Ja na to: - Przecież umawialiśmy się, że podwiozę pana za darmo, nie chcę tej forsy. On odpowiada: - Bierz Pan, będzie na ten mandat. Ja na to: - Ale jak to? Przecież mówił Pan, że nie ma pieniędzy. Poza tym to był mandat dla mnie i przecież nic Panu do tego. A on: - Chciał Pan być uprzejmy? Życzliwy? Podwozi pan człowieka z dobrego serca, a ten kut..s mandat Panu wypisuje? To mu zajeb...em portfel!

kowo - Bracie , nie żebym pił do Ciebie, ale chyba mają rację cudzożiemncy mówiąc : Polska to piękny kraj tylko ludzie tacy smutni. Uważaj bo Cię mogą deportować :grin: Pozdrawiam.

kowo - nikt Ci nie każe "ich" jeść :grin:

Ocet jabłkowy jest b. smaczny i zdrowy, oczywiście to rzecz gustu do czego go użyjesz,ja np. do marynowania szczupaków wolę ocet spirytusowy. Pozdrawiam. [ Dodano: Wto 24 Sie, 2010 16:55 ] Ale wiesz oczywiście że aby otrzymać ocet winny musisz jabłka poddać fermentacji z dopływem tlenu.

Wydaje mi się Andy że wyliczenia Jacka na nic Ci się nie przydadzą. Bo każdy człowiek ma inne odczucie kwasowości. Ja najbardziej lubię zalewę z octu 10% w stosunku 1/3,5 do której dodaję jeszcze łyżkę cukru i to jeszcze przegotowywuję razem z różnymi przyprawami, w zależności do czego ma być ta zalewa.

I ja nie zauważyłem istotnych zmian w wyrobie po przedłużeniu czasu peklowania w tym samym roztworze. Czas peklowania wg. tabeli przedłużałem niejednokrotnie o 4 - 5 dni i nic się nie działo, pekluję w lodówce, w tem. 3st.C.