-
Postów
76 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Typ zawartości
Profile
Forum
Wydarzenia
Mapa użytkowników
Sklep
Giełda
Treść opublikowana przez wojciechz
-
Boczek pójdzie do parzenia. Nie wiem tylko czy w czeskiej puszce,czy w osłonkę i sznurek. Akurat lubię trochę bardziej słone 18g/kg to dla mnie za mało.
-
Witam, kupiłem boczek - ładnie wyglądał, gruby, z żeberkami i skórą. Żeberka poszły do kapuśniaku, skóra na taras dla sikorek. Resztę zapeklowałem na sucho. Do peklowania poszło 2,5kg boczku. Dodałem 50g peklosoli, 15g cukru pudru. Po ok. 6 godzinach w garczku pojawił się wyciek. Zlałem do szklanki, zważyłem - było 80g wycieku. Czy to normalne? Nigdy wcześniej nie spotkałem się z wyciekiem z boczku.
-
Nawet przy większym spożyciu opłaci się. W końcu oszczędzam na węglu (tym w tabletkach) i lekarzach
-
Kosztów robocizny nie uwzględniam, bo to hobby :grin: A tak poważnie mówiąc, to koszt wg mnie będzie niższy niż koszt porównywalnej jakościowo wędliny czy chleba.
-
Policzyłem sobie ostatnio ile kosztuje mnie pieczenie chleba. - 0,7kg mąki żytniej pelnoziarnistej - 1,4PLN - 0,1kg słonecznika - 0,60PLN - 0,02kg soli - 0,05PLN - 0,5litra wody - 0,01PLN - prąd - 2kW - 0,56PLN Czyli chleb ok. 1200gr kosztuje mnie 2,62PLN. Z wędlinami jest podobnie. Jako że tylko robię parzone wędliny, nie mam pojęcia ile kosztuje wędzenie. Ale koszt mięsa, przypraw, dodatków, osłonek, jelit i tak będzie niższy niż koszt sklepowej wędliny. Nie patrzę na gotowy produkt o nazwie "szynka parzona" po 10zł/kg i wydajności 300%. :grin:
-
Mięsa peklowane pieczone w piekarniku
wojciechz odpowiedział(a) na Zbój Madej temat w Dla początkujących
Jako że nie mam wędzarki i tylko bawię się w szynkowar i wyroby parzone, nieraz robiłem obiady z mięska peklowanego. Po prostu to, co nie mieściło się do puszki trafiało do garnka. Szczególnie kapuśniak lub bigos z takim peklowanym mięskiem mogę polecić. A i wszelkie wariacje na temat gulaszu są fajne. -
Co prawda niewiele już pamiętam z metaloznawstwa, ale spróbuję. Mycie noży w gorącej wodzie nie spowoduje ich rozhartowania. Pierwsza temperatura, przy której coś się dzieje ze stopem żelazo-węgiel (lub żelazo-cementyt), to ok 230 stopni C. I nie ma ona znaczenia w przypadku gotowej stali - jest to temperatura odwodnienia rudy żelaza. Mycie noży w gorącej wodzie co najwyżej może przyspieszyć utlenianie powierzchniowe lub inne procesy korozyjne. Jednakże, aby nóż z dobrej jakościowo stali przy codziennym myciu we wrzątku, skorodował, musiałby być używany przez całe nasze życie, i życie naszych wnuków. Wg wikipedii: Hartowanie – jest operacją cieplną, której poddawana jest stal, składająca się z dwóch bezpośrednio po sobie następujących faz. Pierwsza faza to nagrzewanie do temperatury powyżej przemiany austenitycznej (dla stali węglowej 723°C; zwykle 30°C do 50°C powyżej temperatury przemiany austenitycznej) i wygrzewanie, tak długo jak to potrzebne, by nastąpiła ona w całej objętości hartowanego obiektu. Drugą fazą jest szybkie schładzanie. Szybkość schładzania musi być taka, by z austenitu nie zdążył wydzielić się cementyt i jego struktura została zachowana do temperatury przemiany martenzytycznej, w której to austenit przemienia się w fazę zwaną martenzytem. Stal posiadająca strukturę martenzytyczną nazywana jest stalą martenzytyczną lub hartowaną. Hartowanie przeprowadza się, by podnieść twardość i wytrzymałość stali.
-
Moje kalendarze leżą na poczcie. Jakoś nie mogę tam zajechać. Ale to przez korki. jadąc obok poczty jechałbym do domu jakies 30 minut. Jadąc objazdem jadę 10 minut. Ale obiecuję jutro zajechać i odebrać przesyłkę.
-
Na www.sushi-shop.pl są foremki. http://www.sushi-shop.pl/index.php?cPath=23&sort=2a&page=2&osCsid=12c99d56dbe8cfb1bde233b3d7371519 I nie tlyko. Są fajne noże - tlyko niestety trochę drogie.
-
Mój kuzyn jest masarzem. Pracował w hipermarkecie (typu Auchan, Carrefour, Tesco) i zawsze mi powtarzał: "nie kupuj mielonego. A najlepiej kupuj w sobotę po południu lub niedzielę, bo wtedy na sklep trafia świeży towar." W weekend hipermarket ma potężne obroty i mięso schodzi na pniu. Hipermarket nie bawi się w odświeżanie wędlin. To robi producent (np. Constar).
-
To http://www.allegro.pl/item820134012_waga_jubilerska_laboratoryjna_odwazniki.html albo to: http://www.allegro.pl/item810392887_waga_elektroniczna_200_dokl_0_05g_jubilerska.html
-
Zakupiłem u Miro sól wędzonkową. Aromat na sucho super, ale w wyrobach parzonych zero efektów. Próbowałem w szynkowarce i w osłonkach i nic Mięsko peklowałem na sucho, a sól wędzonkową dodawałem po peklowaniu, gdy mieszałem mięsko przed nadziewaniem. I dałem płaską łyżeczkę na ok 900g mięska. Czyżby za mało?
-
Głęboka komuna, w sklepie mięsnym niewielki wybór. Facet patrzy na lodówkę - a tam tylko salceson. Podchodzi do lady i do ekspedientki mówi: - Pani da pół kilo tego cwaniaka. Ekspedientka - Dlaczego cwaniaka? Klient - Bo nie dał się wywieżć do ruskich. Ubek z kolejki - Obywatelu, macie coś do Rosjan? Klient - A co, nie należy im się? W takiej wersji słyszałem to w domu.
-
Nazwiska kształtowały się juz od XV wieku, i podczas uwłaszczenia chłopi posiadali już nazwiska. Przypadki nadawania nazwisk po włąścicielu lub nazwie wsi zdarzały się, ale dotyczyły bardzo niewielkiego procentu uwłaszczonych chłopów. Przemo73, a na forgen.pl zaglądasz?
-
) Jest genealogia metrykalna, opierająca się na archiwach kościelnych i państowywch, oraz herbarzowa. A niestety herbarze kłamią. Stare herbarze, z 18 wieku i starsze były nacechowane urzedzeniami i sympatiami autorów. Jest też anty-herbarz "Liber chamorum" zawierający spis uzurpatorów, czyli osób podszywających się pod szlachtę. Ciekawa lektura. Potocznie uważa się, że nazwiska z końcówką -ski są szlaczeckie, jednak jest to bzdura. Pan Onufry Zagłoba wg tej zasady nie był szlachcicem, tak samo jak Andrzej Kmicic Np. , osoba o takim jak moje nazwisko figuruje w spisie rycerstwa w bitwie pod Wiedniem, oraz w spisie Jana Długosza. Nazwisko te sam. Ale czy przodkowie wspólni? Tego nie wiem, a dopóki nie udowodnię czarno na białym, nie uznam herbu itp. Poza tym, mój pra-pra-dziadek jest w carskim spisie uwłaszczeniowym. Czyli był chłopem pańszczyźnianym i w 1864 roku dostał kawał ziemi z parcelowanego majątku. A rok 1864 jest charkaterystyczny. Z czym się wiąże?
-
Jak jestem w Niemczech to też kupuję bockwurst lub u lokalnego rzeżnika jego wyroby. Raz nawet mogłem zwiedzić jego zakład. Wszystko robione tradycyjnie, ręcznie itp. Fajnie mi się z nim gadało. Mój niemiecki jest kiepski, jego angielski był też kiepski, polskiego wogóle nie znał. Ale dogadaliśmy się na migi itp. A schinkenschpeck miał rewelacyjny. Tyle że 80 ojro za kilogram. hihi, raz nawet robiłem u niego smalec. Wspólnie się uczyliśmy jak połączyć niemiecki i polski smalec domowy. On dodawał gotowane ziemniaki, a ja kwaśne jabłka.
-
Jakie wędliny kupujecie? Czasem kupuję wędliny. Najczęściej, gdy nie zrobię sobie kanapek do pracy, chociaż wolę pójść do pobliskiej cukierni po kilka pączków. No i namiętnie kupuję kabanosy z Ełku. Po prostu smakują mi:) A że nie mam możliwości uwędzenia, to i nie bardzo jest jak zrobić kabanosy. Chociaż już myślałem o zrobieniu suszonych, ewnwtualnie podpiekanych.
-
Wyrób nietypowy - kiełbasa z galaretką????
wojciechz odpowiedział(a) na jacstan temat w Podstawy technologii
Mnie ostatnio szef wezwał na dywanik. Prawie 2 godziny gadaliśmy o własnych wędlinach. Wymieniliśmy się uwagami, pomysłami, przepisami. Potem wymieniliśmy się ja dałem kawałek boczku prasowanego, a dostałem litr domowego piwa. Na gwiazdkę zrobię kilka porcji jakiejś wędlinki dla chłopaków ode mnie z pokoju. Niech sprobują co dobre. -
Polędwica suszona a`la wędliny parmeńskie
wojciechz odpowiedział(a) na ina temat w Wędliny dojrzewające
Zrobiłem schabik. Po zapakowaniu ważył 750g. Po 7 dniach w lodówce ważył 728g. Wisiał sobie na karniszu w kuchni. Temperatura 21C, wilgotność 40-45%. Po 7 dniach ważył 548g. Rozpakowałem, spróbowałem. Dobre:) Teraz będzie leżakował w lodówce. -
Czy są na zadymiarskim forum osoby interesujące sie genealogią?
-
Dzieci rozmawiają w piaskownicy - Co żujesz? - Mięsko. - A skąd masz? - Przypełzło.
-
Kurde, tego nie wziąłem pod uwagę. Jakiś czas temu kupiliśmy nową pralkę (stara odmówiła współpracy) i to na pewno jej wina.
-
Pewnie to przez golonki. Do nich trzeba stosować dodatki, bo to tłuste mięsko. :grin: I trzeba ten tłuszczyk zneutralizować kieliszeczkiem lub dużym jasnym.
-
Jak kupię tzw. "wędlinę" w sklepie, to po dwóch dniach nie moge na nią patrzeć, nie mówiąc już o jedzeniu, Swoją bym jadł i jadł, bez końca. Aż musiałem kupić nowe spodnie, bo stare zrobiły się za małe. :grin:
-
Andyandy, czekałeś w ZOZ tym akademickim przy polibudzie? W maju obtarłem sobie palce u lewej nogi. W sobotę. W niedzielę noga mi spuchła jak bania, w poneidziałek lekarz. Żona zawiozła mnie do lekarza - jadąc do pracy, czyli przed 8 rano. Wracając z pracy odebrała mnie z ambulatorium. I jeszcze musiała poczekać. Jeden lekarz, tłum ludzi z pociętymi, połamanymi kończynami. Masakra. Jako że w ramach pracy często bywam w Niemczech, miałem raz do czynienia z ich służbą zdrowia. Musiałem pójść do laryngologa z zapaleniem ucha. Czułem się jak w statku kosmicznym. Lekarz nie patrzył mi w ucho przez kawałek rurki zwanej wziernikiem, tylko włożył do ucha kamerę na wysięgniuku i gapił się w monitor. A czyszczenie kanału robił dzojstikiem. Kolega rozciął sobie palec - 6 szwów. W 5 minut po wypadku był u zakładowego lekarza - ten załorzył opatrunek i wezwał karetkę. W godzinę po wypadku szwy założone, zrobione RTG. Najlepsze jest to, że jeśli ktoś potrzebuje skierowanie do ortopedy, to... nie dostanie go od lekarza ogólnego. Lekarz ogólny wystawi skierowanie do chirurga, a dopiero chirurg może skierować pacjenta do ortopedy. Biurwokracja na całego.