Skocz do zawartości

Astemio

Użytkownicy
  • Postów

    124
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Astemio

  1. Witam! Nie wiem, czy to ma dla Ciebie znaczenie, ale tyle "dobra" w tak niskiej cenie wskazuje na chińską produkcję - choć ostatnio mówi się już nawet, że jak coś nie chińskie, to nieoryginalne.
  2. Witam! Miałem podobny problem (też dwa kanały dymowe, jeden pionowy "gorący", drugi poziomy "zimny") wylatujący z poziomego kanału dym miał tendencję do kierowania sie "rozpędem" w jedna stronę - pomogło niesymetryczne umieszczenie dużego deflektora nad otworem wylotowym; można też lekko skosem, niżej od strony, w którą kieruje się dym. Dodatkowo wywierciłem w nim trochę otworów (jest to dość duży kawałek blachy i część komory mogłaby pozostać "bezdymna"). Myślę też, że mogłoby pomóc zamontowanie w otworze wylotowym 5-6 pionowych, równoległych blach, spełniałyby rolę "łopatek kierowniczych" - takie coś pracowałoby przy wykorzystywaniu dowolnego z dwóch kanałów.
  3. Astemio

    dymogenerator

    Witam! Podobnego trociniaka używam od lat do ogrzania pomieszczenia warsztatowego, a mój Staruszek od paru dziesiątków lat, w swojej stolarni - stąd wiórów ci u nas dostatek, a idzie ich rzeczywiście dużo w takim piecu, jak napisał Andyandy - worek, ale wsad pali się bardzo długo, nawet do 8-10 godzin). Wpadł mi do głowy dokładnie taki pomysł kilka lat temu, ale pozostał niezrealizowany i pewnie tak zostanie. Trociny lub wióry (do ew. wędzenia) powinny być suche, można też "nadziewać" je kawałkami drewna. Inaczej dym ma wiele wilgoci, u mnie np. z rury wypływa "dym w płynie" (cała rura dość długa, ok 4m - najwięcej skrapla się w zewnętrznym kawałku, mimo że ocieplonym 1,5m odcinku). Pierwsze 2,5m rury wydechowej są prawie pionowe, pozostałe 1,5m prawie poziomo - na zgięciu zainstalowałem wentylator nieoceniony przy rozpalaniu (gdy rury są jeszcze zimne). Musisz mieć pewność, że w danym "modelu" :smile: istnieje możliwość prawie całkowitego zamknięcia dopływu powietrza - taki trociniak potrafi rozgrzać się do czerwoności, zbudowany jest przecie do grzania - bo potrzebny jest w naszym zastosowaniu do wytworzenia dość chłodnego dymu (z gorącym nie ma problemu). Ja chciałem postawić go pod nawisem dachu na dworze, dłuuugą nieocieploną rurę (czy to byłoby właściwe? - celem jest to, żeby dym stracił wilgoć w czasie przepływu przez rurę i już "suchy" dotarł do komory, wykroplony płyn wycieka w najniższym punkcie tuż przy króćcu wylotowym trociniaka) puścić mocno skosem do góry i samą komorę wędzarniczą umieścić siłą rzeczy dość wysoko, np. 1-2m nad poziomem gruntu. I jeszcze rada: ja po kilkakrotnej upierdliwej wymianie skorodowanych jak sito rur zgrzałem sobie kwasoodporne Φ 110mm i połączyłem je takimiż kolanami kwasoodpornymi (dostarczyłem blachę 0,5mm do wytwórcy i mam już takie najtańsze, gięte, harmonijkowe kolanka). Jeśli się je jednak kupi (rury i kolana), a nie zrobi samemu, koszty są zbyt duże - 1m rura od 60-70zł, kolano nawet od 70-90zł. Za to zwykłe czarne kolano 110mm kosztuje ok. 10zł, jednometrowa rura podobnie. Mam też pomysł na "wędzenie płynnym dymem" - nastrzykiwać nim zapeklowane mięso, jaka oszczędność czasu, będzie jak ze sklepu :grin: - przez tydzień zbiera mi się ok 2l w pojemniku, i naprawdę pięknie pachnie :wink: .
  4. Witam! Sposobem na przeciwdziałanie wyrywaniu drzazg zębami piły z krawędzi cięcia jest (bez konieczności kupowania piły formatującej z piłką zacinającą :grin: ) jest, po pierwsze: * wysunięcie tarczy piły ponad powierzchnię stołu (czy to pilarka ręczna, czy stacjonarna) tylko tyle, ile wynosi grubość ciętego materiału plus kilka milimetrów. To bardzo zmniejsza kąt "wychodzenia" zębów z materiału, skutkiem jest znacznie zmniejszenie niepożądanego efektu wyszarpywania krawędzi, ale tylko zmniejszenie. * zacięcie na głębokość 1-2mm ostrym nożem (np. tzw. "szewskim", ja robię go z zużytej piły mechanicznej do metalu, ze stali wolframowej - HSS) z użyciem liniału, prostej linii po stronie wychodzenia zębów piły. Piła nie wyrywa wtedy zupełnie drzazg (ściśle - wyrywa, ale tylko do nacięcia), należy potem załamać krawędź lekko płótnem ściernym. Wadą jest konieczność precyzyjnego prowadzenia cięcia tuż obok zaciętej linii, ok 1mm - bardzo wygodnie jest użyć do tego przybitej prowizorycznie do ciętego materiału prostej listwy, która służy jako prowadnica piły (coś jak "culaga" :grin: ). * nie przejmowanie się wyszarpywaniem - od czego jest jednoręczna szlifierka kątowa? Jedno przejście z użyciem krążka papieru 60-80 na tarczy z rzepem i krawędź cięcia pięknie wygładzona, drugie przejście i jest załamana. Zresztą użycie takiej szlifierki jest wskazane w celu wykończenia cięcia w każdym wymienionym przypadku. No i oczywiście ciąć powoli, to już napisano wcześniej.
  5. Astemio

    Dowcipy

    Witam! To chyba nie "Komarek"... :grin:
  6. Andyandy, właśnie, i jak słyszę, że " wszelkie służby państwowe, rząd i co tylko można" są PRZYGOTOWANE na atak świńskiej grypy, to mnie ogarnia już nie pusty śmiech, tylko złośliwy, pusty rechot. Bo to oznacza - jak wiadomo z retrospekcji - wszawe bydło niech radzi sobie samo.
  7. Witam! O szczepionce w Niemczech jest tu (nie)ciekawa informacja: http://www.rmf.fm/fakty,163230,Niemcy,Szczepionki,przeciw,AH1N1,sa,za,silne.html Dodatkowo sprawdziłem w sieci, czym są konserwowane szczepionki (nowoczesne, dopiero co wymyślone :???: ). Ano, np. z tych pięciu: Flulaval, Fluvirin, Fluzone, Monovalent Vaccine, Fluarix tylko ostatnia nie zawiera Thimerosalu (organiczny związek rtęci, konserwant używany w starszych szczepionkach - jak się okazuje, w nowych też, a jakże). Jak wiadomo, praktycznie wszystkie związki rtęci są szkodliwe lub zabójcze - a różne szczepioneczki podaje się oczywiście np. niemowlętom, i przekracza przy tej okazji wszelkie normy na dopuszczalne dawki rtęci. Tutaj dodatkowo dwa listy, będące echami programu z 18 października 2008r., w emitowanych w telewizji TVN “Faktach”, kiedy padła krytyczna wypowiedź dotycząca szczepionek: http://otworz-oczy.org/index.php/uznany-neurobiolog-o-destrukcyjnym-wplywie-szczepionek/ Choć długie - warto przeczytać, szczególnie odpowiedź prof. Majewskiej na list Towarzystwa Wakcynologów (pożal się Boże).
  8. Witam! Wkład ceramiczny, o którym pisałem wygląda tak (i jest tu w dobrej cenie): http://www.allegro.pl/item786169281_ceramiczny_wklad_kominowy_komin_180x180x700.html a tu w ofercie Marywil S.A. (trzecia pozycja): http://www.marywil.wirtuale.pl/test2,,Normal,2d2532048d4f7c52d67fd10dec3cab7e.html
  9. Witam! Są też produkowane elastyczne rury kwasoodporne "flex" (nieizolowane) o różnych średnicach, taką można śmiało zastosować. Wada ich taka, że cena rośnie chyba proporcjonalnie do kwadratu średnicy :???: . Jeśli mogę radzić, przy dwóch metrach powinno wystarczyć Φ150mm, może tylko dać wiekszy wznios kanału. Φ200 na pewno wystarczy. Są również ceramiczne kanały kominowe o przekroju kwadratowym 140x140mm, w cenie ok. 70zł/700mm. Czasem mają w składach budowlanych popękane i można utargować - mnie udało się zejść do 30zł/szt, ale potem koncepcja sie zmieniła: najtaniej wyszło zakupienie blachy KO ≠0,5mm i zwinięcie rur Φ250mm (3mb) we własnym zakresie - ale miałem dostęp do oprzyrządowania, ręcznej zwijarki i zgrzewarki.
  10. Witam! Ja przy rurze Φ250 dałem komin 260x260 i o wysokości 7 warstw cegieł. Jak czytałem na forum, powinien mieć równy albo większy przekrój, niż rura doprowadzająca dym (a są też przeciwnicy komina w ogóle i już wiem dlaczego: skropliny). Ten uszczelniacz kominkowy powinien być dobry, bo jeśli nie on, to co? Ew. jakiś pył ceramiczny zarobiony szkłem wodnym. Tam potrafi być dość wysoka temperatura. Rurę (metalową, ponad 3mb) zasypałem suchym keramzytem w "sarkofagu" z cegły klinkierowej. Komorę wymurowałem też szczelinową klinkierówką, właśnie w celu lepszej izolacji wnętrza - pełna cegła gorzej tu się niestety spisze. Drzwi też są potężne, chyba 35mm, z dębiny - może Twoje warto pogrubić?
  11. Dzięki, to jest też informacja, każdy domowy ocet ma pewnie podobne stężenie. Ja mam jabłkowy (nie - winny), ale ze sklepu.
  12. Tak, powinienem tam dać, po słowach "ocet niedobry" - :grin: Ona po prostu nie lubi zapachu octu, ma 14 lat. Wiem, że dodany do serwatki w odpowiedniej ilości kwas, czy to ocet, czy sok cytrynowy nie pozostawia śladu w smaku serka, ale nie wiem, ile octu winnego dodać. Jeśli macie doświadczenia w tym względzie, proszę o pomoc - ile octu i przy jakim stężeniu - chcę następnym razem przy wyrobie ricotty postąpić ortodoksyjnie (w tajemnicy przed córką, powiem jej dopiero, gdy już jej zasmakuje taka zakwaszona octem :grin: ).
  13. Witam! Dzisiaj właśnie robiłem bundz na oscypki i ricottę z 10l mleka. Chciałem zakwasić serwatkę octem winnym, ale zobaczyła to córka (ricotta z ziołami bardzo jej smakuje) i zakrzyknęła: ocet niedobry! W zasadzie nie wiedziałem i tak, ile go użyć, zakwasiłem więc jak dotąd sokiem cytrynowym z 2 cytryn. Zaniepokoiło mnie, że nie było śladu reakcji, dodałem jeszcze jedną cytrynę, na szczęście jednak serwatka zaczęła warzyć się, ale dopiero blisko temperatury 95°C. Poprzednio było to wyraźnie wcześniej. Bardzo wyraźna już reakcja nastąpiła podczas chłodzenia. Poprzednio popełniałem też błąd, polegający na cedzeniu jeszcze ciepłego roztworu, źle odciekało - mam gęstą chustę i otworki widocznie zaklejały się resztkami miękkiego jeszcze tłuszczu; tym razem poczekam do jutra, niech dobrze wszystko siądzie i się wychłodzi.
  14. Ja wierzę. Ale pasteryzujesz zaprawy? Przetwory(?) Zaprawy...? - jakie to zaprawy, bo mnie się kojarzy z murowaniem :grin:
  15. Andyandy! :grin: Oczywiście, że masz rację. Ale jest też nazywany - słusznie moim zdaniem - białą śmiercią i mimo, że np. słodziłem sobie kiedyś mocną herbatę dwoma czubatymi łyżeczkami (tylko taką mogłem wypić delektując się jej smakiem), to teraz bardzo ograniczyłem jego spożycie i słodką herbatę piję od święta. Zużywam go inaczej :grin: . Dodatkowo, konserwantem cukier jest dopiero w razie jego dużej zawartości w produkcie - z moich doświadczeń wynika, że pewność można mieć przy ok. 50% - a to jest mocno niezdrowe. Mimo to robię czasem surową galaretkę z soku czarnej porzeczki i cukru, 1:1 - benedyktyńska robota z wyciskaniem soku, ale smak ma boski, sama albo np. do wędliny. I mimo to ( i zamykania z płonącym spirytusem) miałem przypadki "wzdymania" się słoików - ciekawe, że jakby nie fermentowały, smak był nadal dobry, ale zawartość się spieniała i "eksplodowała" przy otwieraniu. Dlatego jestem zwolennikiem mniejszego dodatku cukru do wszelkich przetworów, kompotów itp. i ich 10 min pasteryzowania - jak inaczej np. zabezpieczysz swojski przecier pomidorowy na zimę, tu się cukru nie dodaje, a po pasteryzacji nie zepsuł mi się żaden od lat, no, może jeden, dwa, ale to była wina uszkodzonej pokrywki. Doskonałą rzeczą pod praktycznie każdym względem - nie tylko jako konserwant, ale np. dla diabetyków - jest ksylitol, tzw. cukier brzozowy (pod względem chemicznym jest to alkohol :grin: ), jedyna wada to cena. Przy większej ilości jakiś czas temu trzeba było zapłacić ok. 50zł/kg. Niektórzy robią na nim przetwory, używając go zamiast dodatku cukru. Tutaj ciekawy tekst o ksylitolu: http://www.gajanea.pl/_pdf/ksylitol-nexus.pdf
  16. Witam! Ja jestem wołany zawsze do zakręcania gorących słoików i używam do tego grubych rękawic roboczych, szmaciano-skórzanych. Nie bez powodu pasteryzacja w 95°C powinna trwać ok 10min. Aby zginęły bakterie potrzeba trochę czasu. Poza tym podczas gotowania (pasteryzacji) pod luźno położoną pokrywką wytwarza się dużo pary - wypiera ona powietrze i po zakręceniu i ostygnięciu skrapla się, co powoduje ograniczenie ilości tlenu i wytworzenie próżni w przestrzeni pod pokrywką. Niektóre nasze przetwory tak zamykane stały chyba rekordowo 8 lat i były dobre do jedzenia. Jeżeli do wygotowanych słoików włoży się długo ogrzewane, gorące powidła czy konfitury i zakręci wyparzoną pokrywką - też nie powinno fermentować. Ale zalanie chłodnych owoców w słoiku nawet wrzącą zalewą daje duże ryzyko, bo zdezynfekuje się tylko wierzchnią część owoców - mikroby znajdujące się głębiej mogą przeżyć i wtedy zrobią swoje. Samo zapalanie spirytusu bez wyparzenia słoi, pokrywek i nałożenia gorących przetworów też jest ryzykowne - w zasadzie zapewnia tylko próżnię.
  17. Może jeszcze taka rada: do "klejenia" bardzo wąskich szczelin i pęknięć w materiale ceramicznym i to narażonym na wysoką temperaturę używałem kiedyś już kilka razy (nawet też ostatnio przy budowie wędzarni w zaprawie ogniotrwałej i do zalania szczelin) tzw. szkła wodnego sodowego (roztwór krzemianu sodowego w wodzie). Małe szczeliny zaklei bez problemu, wpuścić można strzykawką, tylko wycieki trzeba zmyć od razu wodą - inaczej mogą być ślady. Można też oczywiście z wykorzystaniem szkła wodnego zrobić b. rzadką pastę z pyłem ceramicznym, np. kwarcowym, talkiem itp. Trzeba tylko sprawdzić szybkość twardnienia pasty, bo szkło wodne z niektórymi substancjami potrafi twardnieć "w oczach", np z cementem dość szybko. Można je kupić w składach budowlanych, ok. 4zł 0,5l.
  18. Mnie nie aż "co rusz" :grin: , ale jest mało rzeczy, które mnie równie mocno wpieniają - sam się potem tak mieszam z błotem, że aż uszy więdną; dlatego unikam partolenia :smile: . Ja listwy wyciągałem na świeżo, jak zaprawa była jeszcze plastyczna, po położeniu dwóch, trzech warstw cegieł - jak się ruszyło, to obsiadło i jeszcze złapało. Myślę, że jak się to robi na drugi dzień albo po kilku(nastu) godzinach to jest ryzyko - zaprawa już stanęła, a jeszcze nie związała dobrze cegieł i jak się ruszą, to dupa. Ale to moje dywagacje neofity, bo murowałem pierwszy raz w życiu :smile:
  19. Nie tylko Tobie, ostatnio nacinałem gwint na tokarce w niedzielę :blush: i też spartoliło mi się, straciłem dwie godziny :devil: . Chodzi Ci o listwy dystansowe? Jak to ostatnia albo przedostatnia warstwa, to ściągnij. Ale może nie warto, jeśli to w środku ściany, to następne cegły przycisną - chyba że to krawędź muru, przy drzwiach.
  20. Witam! Tak właśnie zrobiłem, po wymurowaniu - z poziomicą w ręku! - komory i dobrym stwardnieniu zaprawy wykonałem dwuskrzydłowe masywne drzwiczki z takąż futryną i wstawiłem w otwór, równo z licem. Komora u mnie ma prawie identyczne wymiary, jak w Twojej wędzarni. Zamocowałem czterema rozprężnymi kotwami stalowymi Φ12, nie ściągając zbyt mocno, ponieważ mur jest również o szerokości jednej tylko cegły. Potem zapiankowałem szczelinę (ok 0,5cm). Jeśli szczelina będzie większa, można tam nawciskać zaprawy zamiast pianki. Pianka niespodziewanie wytrzymuje dość wysoką temperaturę (mój Staruszek zapiankował rurę wydechową trociniaka przy kominie i nawet tam nic się z nią nie dzieje). Przybiję też listwy maskujące szczelinę z zewnątrz, żeby to estetycznie wyglądało i przymocuję rygiel na drzwiach. To się ciągle odwleka, bo wędzarnia działa przecież i bez tego, więc nie mam już przymusu - niestety :grin:
  21. @BonAir, wysyłkowo najpopularniejszą stal kwasoodporną gat. 304 możesz kupić w np. HECO, zamówienie E-mailem. Tną pręty i rury na każdy żądany wymiar i przesyłąją kurierem. Również w ITALINOX-ie, tam jest taniej, ale sprzedają wymiary o długości od 3mb. Podaż stali KO w ostatnich latach bardzo wzrosła, więc staniała - nie ma się co zastanawiać i trzeba rożen robić z kwasówki. Pospawać można zwykłą spawarką elektrodami do KO, albo metodą TIG w osłonie argonu - różnica efektów polega na wyglądzie i jakości spoiny; coś jak między wynikiem pracy rzeźnika i pracy chirurga plastycznego :grin: . http://www.heco.com.pl/ http://www.italinox.com.pl/
  22. To na pewno nie miała być riposta, nie mówiąc że "cięta" :!: . To miał być wesoły komentarz :grin: .
  23. Jeszcze parę stron tego tematu i do czego my tu dojdziemy... strach pomyśleć :grin: :shock:
  24. Rożen pasujący do tego drugiego narysowanego łożyska (z bolcami pionowymi) mógłby rzeczywiście mieć tylko wytoczony rowek, który wchodziłby miedzy bolce. To wyeliminowałoby potrzebę stosowania powierzchni oporowej w łożysku, np. w rożnie wolnostojącym, mogłyby to być zwykłe widełki (ale sztywno osadzone w stosunku do napędu, żeby sprzęgło się nie rozsprzęgło - wtedy golonka w żarze).
  25. Jeszcze łożysko, można je zrobić dowolnie, ale musi być "otwarte", w celu wypięcia z napędu rożna. Można je też zrobić prościej, ale ja mam zawsze "komplikator" i "estetykator" włączony :grin: . To drugie można zrobić oczywiście z kątownika, to narysowane utrzymałoby golonkę ze słonia :grin: . Takie najprostsze metody sprzęgania siłą rzeczy muszą być podobne, zasada jest ta sama - mnie chodzi o możliwość prostego wyjęcia rożna, bez jakichkolwiek dodatkowych elementów mocujących, śrub, nakrętek, bolców czy pierścieni.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.