
Astemio
Użytkownicy-
Postów
124 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Typ zawartości
Profile
Forum
Wydarzenia
Mapa użytkowników
Sklep
Giełda
Treść opublikowana przez Astemio
-
W którymś poprzednim poście opisałem to szczegółowo, ten rożen jest przeznaczony do poprzecznego wstawienia do komory wędzarni - jego "ostry" koniec jest (po włożeniu w otwory napędu) blokowany przez przeciwległą ścianę komory i bolce nie mogą się wysunąć. Nie musi być to zaraz ściana komory, wystarczy, że łożysko "U" podpierające ostry koniec rożna będzie miało powierzchnię oporową, a to na różne sposoby można zrobić w każdym prawie układzie. A jeśli nie (np. wspomniane przez Was hakowe wieszaki z przodu i napęd w tylnej scianie), to można nagwintować jeden bolec i nakręcać tam po założeniu rożna nakrętkę motylkową, choć to mi się niezbyt podoba. Bolce mogą wtedy być wspawane w napęd, a otwory w części "rożnowej" - dla wygody palców zakładających nakrętkę.
-
Witam! @radzio, wysyłam prosty rysuneczek. Jeśli wymiar X będzie duży (wg mnie wystarczy 60-70mm), to luzy bolec-otwór konieczne do skośnego (na początku) wsunięcia bolców rożna w otwory napędu nie powodowałyby już tak wyraźnego przeskakiwania golonki :grin: Jeśli dodatkowo rozwiercić trochę otwory od tyłu, to konieczne do skośnego wsunięcia bolców luzy byłyby naprawdę niewielkie.
-
Mogę w ACAD i zrobić .pdf, ale już nie dzisiaj... No i nie w 3D, nie używam tego modułu, mam dobrą wyobraźnię przestrzenną :grin:
-
@radzio, nie mówię o dużych luzach, tylko "koniecznych" :smile: "Przeskakiwanie" rożna można zminimalizować zwiększeniem średnicy umieszczenia kołków na tarczy ( nie musi to być oczywiście tarcza, to może być kawałek płaskownika z kołkami, druga część to płaskownik z otworami, to upaszcza sprawę i konieczne luzy są mniejsze). W takich prostych sprzęgłach pewne małe luzy muszą być, chyba, że rzeczywiście byłoby to skręcane jakąś śrubą na sztywno, a to mi się nie za bardzo podoba.
-
W mojej propozycji nie trzeba by nic rozkręcać przy zakładaniu/zdejmowaniu (a te śruby tłuste i oślizłe :grin: ), jeden ruch ostrym końcem rożna do góry i wypięcie ze sprzęgła napędu. Jedyny (ewentualnie) warunek sprawnego wypięcia rożna, to ustawienie kołków sprzęgła do tej czynności horyzontalnie - ale to tylko w razie bardzo precyzyjnego wykonania urządzenia :grin: , a to przecie nie zegarek i luzy muszą być. Następna wytłuszczona rzecz do zgubienia :grin:
-
To nie musiałyby być dwa bolce, to mogłoby działać po prostu na zasadzie płaski wkrętak-rowek. Ale dochodzi dodatkowy element (tuleja) i musiałby być zabezpieczany przed zsunięciem się po założeniu na sprzęgło.
-
Witam! Myślę o podobnym urządzeniu w swojej wędzarni (może w przyszłości) i przeniesienie napędu planuję zrobić jako bagnetowe: dwa kołki zamocowane na stałe w krążku przyspawanym do rożna (trójzęba) wchodziłyby w otwory krążka przymocowanego do wałka napędu, wystającego z wewnętrznej ściany wędzarni (przechodziłby przez otwór w ścianie, może z jakimś łożyskowaniem ślizgowym (niekonieczne, ale można się zastanowić np. nad brązem lub teflonem, praca do 250°C). Drugi koniec rożna opierałby się w przymocowanym do przeciwległej ściany "otwartym" metalowym łożysku (temperatura!), w kształcie głębokiej litery "U" (lub np. dwa kołki wspawane pionowo w kawałek kątownika) , musiałoby mieć pewną grubość, aby rożen mie mógł z niego wypaść/wysunąć się. Wkładanie rożna polegałoby na skośnym włożeniu kołków sprzęgła w trochę większe otwory tarczy napędzającej i oparciu go w przeciwległym łożysku "U". Długość rożna musiałaby być dobrana odpowiednio, o kilka milimetrów mniesza od wymiaru pomiędzy tarczą napędową, a oporową powierzchnią łożyska "U".
-
Witam, jak OT, to OT: @andy, racja, tak właśnie jest - tylko że ja ich przecież nie smażyłem... :grin: Trochę przegrzałem na początku, za długo były uchylone drzwiczki paleniska, ale mam długi, ponad 3,2m kanał, więc wyszło mimo tego super, te rybki wcale nie miały drobnych ości. I dobrze, że oskrobałem łuskę - czysta, uwędzona skórka lina okazała się prawdziwym rarytasem!
-
Witam! Przepraszam za rozpoczęcie OT :blush: : Lin ma drobną łuskę, która niełatwo daje się usunąć nożem. Za radą kolegi używam do tego stalowej szczotki :smile:, po wcześniejszym usunięciu śluzu z pomocą soli. Gdzieś czytałem, że można też sparzyć lina przez kilka sekund i wtedy łuska dużo lepiej schodzi, ale gotować 5l wody, żeby oskrobać trzy ryby i wylać? Nie warto...
-
Witam! Mój eksperyment również udany. Żona zachwycona czosnkowym oscypkiem (ja mniej, ale całkiem dobry), twarogi baaardzo smaczne, oba. Ciekawe, że oscypek nie jest wcale zbyt słony (a pływał w solance), twarogi słone - jak dla mnie akurat idealne. Są dużo mniej ścisłe, więc "wzięły" więcej soli niż oscypek. Dodatkowo, "brzuszki" łososia przyniesione wczoraj przypadkowo przez mojego Staruszka - ekstra, choć nie było czasu na moczenie w solance i zostały po prostu posolone przed położeniem na siatkę :smile: . Nie wiem nawet, ile czasu się wszystko wędziło, bo zacząłem około 19:00, podłożyłem potem na noc i przymknąłem mocno dzwiczki paleniska. Rano było jeszcze trochę ciepłe. Dzisiaj kolega przyniósł mi kilka linów, takich po 70dkg, "wyszczotkowałem", wypatroszyłem - moczą się w solance - znowu wędzenie. Ciekawe, jak długo sąsiedzi wytrzymają :wink: .
-
Witam! Kilka razy już wędziłem oscypek ("krowi") po 24-godzinnym moczeniu w solance z dodatkiem kilku dużych, rozgniecionych ząbków czosnku - dodatkowo dokładam mu do towarzystwa półtłusty biały ser ze sklepu (raczej twaróg) i wędzę potem długim kanałem przez noc zimnym, mam nadzieję, dymem; nie mam jeszcze wmontowanego termometru - wkładam do paleniska olchę i trochę dębu. Oscypek ma wtedy bardzo dobry smak, czosnek nie jest zbyt nachalny. Dzisiaj jeden biały ser dodatkowo obsypałem ostrą papryką, a drugi papryką + mieszanką ziół prowansalskich - jutro zobaczę co wyjdzie. Poszły w pończochy. Trochę przesoliłem solankę, ale ogólnie lubię słone, da się zjeść :smile: . Do zrobionego z pozostałej po oscypkach serwatki serka ricotta też dodałem zioła prowansalskie - efekt bardzo dobry.
-
Podzielam tą opinię, to powinien być raczej jeden dłuższy odcinek ceownika (ew. nawet tego samego), przechodzący w tym samym miejscu przez całą średnicę (szerokość) dna. To mocno poprawiłoby sztywność podparcia i całego dna w okolicy bolców (nie znamy jednak grubości blachy, z której jest wykonane dno, a to jest ważne - przy grubej blasze dna ≥2mm, ceowniczki tylko ustalałyby miejsce podparcia). Natomiast na pewno przedłużyłbym bolce o ok. 10mm. Ten sprzęt ma wytrzymać wiele lat i kosztuje jednak trochę kasy - taka zmiana spowodowałaby wzrost ceny zaledwie o kilka złotych.
-
Budowa wędzarni Tadzikmala, osadzanie drzwiczek do paleniska
Astemio odpowiedział(a) na tadzikmal temat w Wędzarnie. Budowa i obsługa
W instrukcji napisano, że nie można - ale ja trochę tak szlifowałem i na upartego da się. Ściera się wtedy bok i tarcza robi się cieńsza, klinowata, to niedobrze. Do bocznego szlifowania kup specjalną tarczę ceramiczną do kamienia i po sprawie. One są dużo grubsze i tak łatwo nie pękają. -
Też o tym pomyślałem, jednak tłok w tym przypadku musiałby być grubszy (lub mieć podwyższoną krawędź). Gdybym sam sobie robił pionową nadziewarkę, to właśnie tak chyba bym zrobił - w/g mnie to jest b. dobre rozwiązanie. Z jedną zmianą: półkoliste denko w rurze wyjściowej wspawałbym ukośnie. Pojemność "martwa" byłaby mała, wykonanie z kawałka prostej rury, bez dość drogiego kształtownika (kolano). Takie rozwiązanie konstrukcyjnie upraszcza jedno, a komplikuje drugie - więcej spawania i dodatkowy element.
-
Możliwość stawiania takiego cylindra na stole można łatwo zrealizować, przyspawując do krawędzi cylinder-dno dwa krótkie pręty (pod kątem 45°, promieniowo), które byłyby dwoma nogami. Trzecią byłby wylot nadziewarki z nakrętką. Można przyspawać cztery pręty, wtedy postawić cylinder można niezależnie od tego, czy nakrętka mocująca lejek byłaby na miejscu, czy nie. Zaleta trzech nóg jest taka, że stolik na trzech nogach nigdy się nie chwieje, wada: jest wywrotny :smile: .
-
Właśnie podobne rozwiązanie również mam na myśli.
-
Też od jakiegoś czasu dochodzę do tego, że trzeba zarabiać na tym, co się najlepiej umie i wtedy dać zarobić tym, którzy też umieją coś innego najlepiej zrobić (np. szynkowar :grin: ). Ale jeśli ma się nadmiar czasu (nie z lenistwa, tylko dlatego że roboty nie ma) to można i trzeba ten czas wykorzystać na wykonanie rzeczy, które normalnie by się kupiło.
-
Fakt, ja "od dzieciństwa robię różne sprzęty", nieraz to jest trochę bez sensu - ale lubię to. Czasem tracę (czy to na pewno jest strata?) wiele czasu na zrobienie czegoś, co kosztowałoby dużo mniej gdybym kupił gotowe. Czasem za to zrobię coś, czego nigdzie bym nie kupił, i jest dokładnie takie, jakie chciałem. Teraz mam chęć zmajstrować szynkowar :smile: , nadziewarki raczej nie - dorobię najwyżej lejek do maszynki do mięsa, jak dojrzeję do niewielkiej ilości kiełbasy.
-
No nie, to koniec ściętej skośnie rury daje owal, a on musiałby być oczywiście przyspawany do gotowego kołnierza z gwintem (okrągłym :grin: ) do zamocowania lejka nakrętką. Ten kołnierz musiałby (powinien) mieć też owalny otwór od strony spawania, bo robiłby się zakamarek trudny do wyczyszczenia.
-
@Gonzo, teraz rozumiem, zmyliło mnie te 20° w opisie; rura na Twoim rysunku jest ucięta raczej pod kątem 160° :smile: Ale to nie skraca łącznika, dalej będzie zbyt długi - "walka" idzie przecie o jego skrócenie.
-
Ale wtedy oś lejka nie byłaby pozioma, to niewygodne i rozbija koncepcję. Można raczej bardzo krótki kawałek rury uciąć na obu końcach pod kątem 45° (w sumie dałoby to płaszczyznę wylotu pod kątem 90° do płaszczyzny dna cylindra), jeden koniec przyspawany do dna cylindra, drugi do kołnierza mocującego lejek - pozostaje tu jednak problem owalnych otworów w dnie i kołnierzu. Jeśli robi się coś takiego dla siebie, to można kombinować jak koń pod górę i wymyślać różne pracochłonne kocopoły (dla uzyskania maksymalnej funkcjonalności urządzenia), ale jeśli to produkcja, nawet małoseryjna czy jednostkowa - to minimalizacja kosztów jest podstawą, trzeba to przecież sprzedać.
-
Witam! To samo chciałem zaproponować, lecz opisać było to trudno - a nie miałem jak narysować. Z jednego kolanka o łagodnej krzywiźnie po przecięciu wyszłyby wtedy dwie krótkie końcówki (na dwie nadziewarki), w takich krótszych zostawałoby dużo mniej farszu i łatwiej byłoby go wygarnąć. Myślę, że jeśli rzeczywiście warto "walczyć" o pionowy układ nadziewarki, to raczej tak właśnie należałoby zrobić wylot.
-
Witam i przyłączam się do prośby @pawelgdynia o szczegóły wspomnianej "próby mocy podpuszczki".
-
Witam! Teraz lekarza nie można zmieniać ot, tak sobie :grin:. Pierwszy (oby ostatni) zawał mam już za sobą, na świeży chleb pozwalam sobie nieczęsto - kardiolog mi go też nie poleca, poza tym przede wszystkim nie poleca smalcu, majonezu, cukru i wieprzowiny, i to sobie z wielkim żalem ograniczam. Cholesterolu co prawda nie miałem wtedy wysokiego, to były bardziej nerwy. Myślę (oszukuję się?), że np. smażona papryka, a ogólnie warzywa nie są takie szkodliwe.
-
Witam! Też bym zjadł golonkę, ale nie mogę :sad: - kardiolog mi stanowczo odradza. Po wczesnym śniadaniu (byłem na targu) na obiad usmażę za to dopiero co kupioną słodką, czerwoną paprykę z poszatkowanym czosnkiem - na oliwie. Jak dla mnie, lekko posolona, jedzona ze świeżym chlebem jest jednym ze smaczniejszych prostych "dań", cała rodzina to lubi. Reszta worka pójdzie w słoiki na zimę, do słodko-kwaśnej sałatki ogórkowo-paprykowo-selerowo-cebulowo-czosnkowej :grin: . Już się głaszczę po brzuchu...