EAnna ma rację. Pamietam tę kiełbasę z lat siedemdziesiątych, kiedy pracowalem w Tychach, bo czesto ja kupowałem. Tak tak, na Śląsku były dostepne różne kiełbasy, nie to, co w mojej Pyrlandii. Piszę ten tekst, bo już trzy razy robiłem tę kiełbasę i nigdy nie wyszła mi taka, jak ta dawniejsza. Wyglądem była podobna do kiełbasy EAnny, to znaczy matowa, raczej chudawa i maly kontrast między tłuszczem a mięsem, a tamta miała tłuszcz bardziej widoczny, kontrast miedzy mięsem a tłuszczem dużo większy i jak ukroiło sie plasterek, to wyglądał tak, jakby zaraz miał ciec z niego tłuszcz, jednym słowem ładna i pyszna. Co do smaku mojej też nie mam zastrzeżeń, ale jednak ta z lat siedemdziesiątych miała trochę inny smak. Suszyłem ją i dłużej i krócej, ale nigdy nie dostała takiego wyglądu. Na drugi raz pewnie dodam więcej tłuszczu i grubiej go zmielę, może coś to da, bo podejrzewam, że w przetwórniach nie trzymali się sztywno przepisu, bo mogłoby braknąć mięsa dla przyjaciół ze wschodu. Pozdrawiam.