Rozbiór "z konieczności"
Długo wahałam się, czy założyć ten temat
Obnażanie własnej głupoty zawsze przychodzi z pewnym trudem
Bo czyż nie jest głupotą szybka, nie przemyślana decyzja o zakupie tucznika do przerobu domowego w środku lata?
Tucznik o wadze ok. 140kg złamał nogę i znalazł sie w kategorii "uboju koniecznego"
(pozostałe tuczniki - sprzedane kilka dni później - miały średnią wage 147kg).
Znajomy rolnik właśnie był pożalił się na nieszczęście i konieczność uboju.
Nie wiedząc nic o stanie zwierzecia i jego rozmiarach nieopatrznie wyraziłam chęć nabycia
Ucieszony rolnik dał mi dobrą cenę i natychmiast zamówił rzeźnika a ja nie potrafiłam już się wycofać ze złożonej oferty.
Dodam, że głupiego to i robota lubi
Ubój z konieczności, w warunkach małego, zaniedbanego gospodarstwa:
Jeszcze ciepłe mięso przywiozłam do domu: podstawowym zadaniem było jego schłodzenie.
Pocieszałam się zdaniem, wypowiedzianym kiedyś przez @DZIADEK, że trzeba sobie poradzić w każdych warunkach.
Elementy tucznika zostały rozłożone na posadzce garażu oraz pod nadmuchem klimatyzacji w salonie:
W dużym pojemniku, w kilku wiadrach solanki zostały utopione elementy przeznaczone do peklowania. solanka chłodzona była przez dwie doby dużą ilością wkładów lodowych ale o jej średniej temperturze zamilczę
Jedna z karkówek została przerobiona na necówkę:
Były zrobione konserwy:
I kiełbasa z receptury kol @redzed "Kiełbasa Taty".
Zrobiłam ją w jelitach wołowych wiankowych i poćwiczyłam flokowanie
Przyszedł czas na kabanosy:
Razem z boczkami do wędzarni trafił zapeklowane ozór wołowy.
Kawałki boczków zostały niestety żle przycięte - wszystko było robione w wielkim pośpiechu.
To tak w wielkim skrócie
W każdym razie nic się nie zmarnowało, za wyjątkiem nóżek, na które nie było już miejsca.
Z zamrożonych półproduktów będzie jeszcze robiony salceson, kaszanka i pasztety oraz jakaś kiełbasa na bazie "jedynki" z łopatek.
Rosoły zostały zasłoikowane i tyndalizowane.
Teraz , chwilowo łapię oddech.