Hej nauka bochenków trwa dalej. Już są powtarzalne i smaczne ale jeszcze nie to. Vermont na mące 650 babuni. Tym razem bez drożdży. Ale czasowo dłużej niż w przepisie. Wczoraj od rana zaczyn rósł ponad 9 godzin. Nie wiem czemu ale ciasto mocno się kleiło. Przy wyrabianiu pilnowałem by 26c ciasto nie przekroczyło. Może za krótko wyrabianie. Potem ciasto wylądowało w lodówce. Dziś jeszcze na blacie garowal i do pieca. Pieczony w garze rzymskim jeden po drugim. Najpierw 15 minut 240 pod przykryciem potem jeszcze 15 min w 220c pod przykryciem. Potem bez przykrycia 30min. Smak i miękisz super mógłbyć bardziej wyrośnięty. I jak widać w kwestii składań, formowania, nacinana dużo nauki przede mną. Jeden z góry nacięty drugi z boku próba zrobienia ucha. Następnym razem spróbuję szkodnika lub tartine. Bo chyba nie po drodze mi z vermontem. Ale ważne że już zakalce nie wychodzą i się nie poddaje.