Ja tu z moim skromnym dorobkiem napiszę co robiłem źle, mianowicie, peklowania nie odkrywałem tylko zostałem nauczony przez znającego ten temat, ale co do samego wędzenia to myślałem, że wiem jak to zrobić. No i wkładałem ociekające jeszcze solanką szynki do nagrzanego wędzarnika szwagierki, czytaj beczka na cegłach obsypana ziemią i przykryta workiem jutowym, grzałem przez pół godzinki na full aż skwierczało, ogień był w kanale dlatego czarne nie były, potem wędziłem przez następne 4 godziny i wszyscy byli zadowoleni :blush: Później wymurowałem sobie wędzarnik i ostatnio odkryłem "wedlinydomowe.pl", no i dopiero teraz dowiedziałem się jak powinno się wędzić. Że okapać, że osuszyć, że wędzić w temperaturze odpowiedniej i na końcu przepiekać! No i teść z którym świniobicia robiłem, znaczy on robił ja pomagałem w skrobaniu glokom świniaczka, wieszałem na orczyku, mieszałem wsad na krupnioki i żymloki, kroiłem do preswousztu, nadziewałem i drewienkami wiązałem szczewa, mieliłem na leberwouszt itd :devil: i on teraz przyszedł do mnie zapytać jak ja to wędziłem :!: :!: :!: Chociaż i tak nie wszystko robiłem zgodnie z zapisanymi tu procedurami, chociaż i tak pozostałem przy swoim peklowaniu na saletrze i soli to samo wędzenie jest o wiele jaśniejsze dla mnie i też nie udaje mi się utrzymać odpowiedniej temperatury przy wędzeniu przez cały czas, ale to nie ma większego znaczenia byle się do ogólnych zasad stosować, każdy doda do tego coś swojego, szyneczki na pewno wyjdą rewelacyjnie :thumbsup: