Przez kilka dni bylem w PL. Wczoraj w nocy po przyjezdzie dowiedzialem sie ze Jozek nie zyje. Normalnie jestem zdolowany...
Jozek siedzial przy miom luzku i gral mi na harmonijce jak lezalem chory. Opowiadal o swoim zyciu, co przezyl, co widzial, gdzie byl. Opowiadal o naszym Bractwie i snul plany aby nasza ideologie rozpowrzechnic. Byl fotografem, muzykiem, marynarzem, znal sie na medycynie i malarstwie. Byl czlowiekiem z naprawde wielkim sercem..
Sorki, ale takiego formatu czlowieka, jeszcze w zyciu nie spotkalem i chyba nigdy nie spotkam..
(*)(*)(*)