Skocz do zawartości

Harnaś

Użytkownicy
  • Postów

    123
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Odpowiedzi opublikowane przez Harnaś

  1. Kolkego skoro chcesz otworzyć mała masarnię to może lepiej by było się zainteresować kupnem profesjonalnej komory wędzarniczo-parzelniczej takiej jednowózkowej.Te modele które wkleiłeś to troszkę małe mi się wydają.Na początek ok, masz załadunku 50 kg przynajmniej w teorii ale potem gdzieś trzeba to sparzyć.Jak firma się rozkręci to co będziesz tam spał?Chyba,że nie przewidujesz produkcji większej niż 150 kg dziennie?

    Niestety wszystkie normalne komory wp są wyższe od podanych przez Ciebie max wymiarów.

  2. Jumbo ale powiedz jak tam było rozwiązane mycie tego wynalazku,jeśli bęben był z dziurkami ,na pewno jakimś sposobem pana Macgywera przerobiony również został sterownik w celu zmniejszenia obrotów?

    Masz rację co do pralki ładowanej od góry uszczelnienie wygląda tak jak piszesz,więc kontakt z gumą nam odpada,przynajmniej na tyle na ile możemy zobaczyć.Szczerze mówiąc nie wiem jak to wygląda w środku,ale mycie i dezynfekcja mnie przeraża.Zaznaczam,ze tysiące razy widziałem masownice różne modele,wielkości i producenci i sam je setki razy obsługiwałem ale pralka mi się do tej pory nie mieściła w głowie.Ja bym jednak pokombinował z kegiem.Nawet jak sobie przypomnę konstrukcje masownic przemysłowych,to mi w głowie świeci ,że to nie jest takie całkiem trudne.Oczywiście pod warunkiem,że mamy kega,spawarkę,silnik itd.Ale jak rozwiązać sprawę pienienia się solanki jeśli nie dysponujemy pompą próżniową?

    Chyba,że taka domowa solanka,bez tych wszystkich "witaminek" się aż tak bardzo nie pieni;tego niestety nie wiem :hmm:

     

     

    Miro gdzieś w początkach mojej pracy,mieliśmy taką masownicę z betoniarki a właściwie była to betoniarka z kwasówki.

    Dawała radę 

  3. Kolego a widziałeś może kiedyś linię ubojową z prawdziwego zdarzenia?W zakładzie w ,którym pracuję na jednej zmianie schodzi do 6000 świń,jakieś 400 byków i 100-150 cielaków i powiem Ci w sekrecie,że taśmy nie stają nawet na chwilę.Każdy pracownik ma kilka noży,najczęściej 4 ale z reguły pracuje się jednym dokąd się da,jak się stępi to wymieniasz na ostry.To nie jest GS ,że co pół godziny pójdziesz na fajkę i sobie nóż poostrzysz.Przerwa wypada mniej więcej co 3 godziny i wtedy musisz umyć się,zjeść,odpocząć naostrzyć noże,i odlać się-masz na to 30 minut od momentu zejścia z taśmy,a w tym czasie za ciebie pracuje kolega bo jak wcześniej wspomniałem linia idzie cały czas od rana aż do fajrantu.Widocznie niema wymogu zmiany i dezynfekcji noża po każdej sztuce.A może brzeszczoty pił do przecinania też byś zmieniał co chwila albo piłę do mostków?

    Tak jest i Ty czy ja tego nie zmienimy,przedstawiłem temat jak to wygląda od kulis.

    Co do kopania rowów to podobno już od kilku lat zajmują się tym koparki ale pewnie jeszcze nie wszędzie taka technika dotarła :)

    Dzieje się tak za naszą zachodnią granicą,a majster w tym czasie pewnie sobie stoi oparty o barierkę zabezpieczającą pracowników,żeby nie spadli z pomostów roboczych ;)

    Nie wiem co to jest ta szałka ale skoro masz już kilka noży to dokup sobie jeszcze ze dwie stalki-będziedz miał komplet :clap:

    Pozdrawiam.

  4. Napiszę jak to wygląda od kulis,ale zaznaczam że to są tylko i wyłącznie moje obserwacje i to co widziałem na własne oczy.

    W Polsce w większości zakładów nikt nawet nie słyszał o wymianie noża czy dezynfekowaniu go do pracy z kolejną tuszą.Wygląda to tak,że lekarz sobie ogląda ośrodki,wycina próbki i układa je do numerowanych pojemników.Półtusze najczęściej są numerowane na uboju przez rzeźnika ,który je pruje specjalną kredką po prostu na tylnych nogach,ośrodki są odwieszane na specjalne numerowane wieszaki,gdzie sobie czekają aż lekarz stwierdzi ,że wszystko z nimi w porządku i potem po prostu zostają odpowiednio podzielone.Nie spotkałem się z tym żeby ktoś zmieniał,nóż lub go dezynfekował jeśli na pierwszy rzut oka wszystko jest ok.Jeśli wewnątrz półtusz stwierdzi się wyraźne zmiany chorobowe np.wrzody to takie półtusze wędrują na osobny tor i są te chorobowo zmieniane miejsca wycinane a jeśli trafią się jakieś chorobowo zmienione ośrodki to są wyrzucane.Zaznaczam,że takie niepełnosprytne półtusze normalnie idą na rozbiór.Kolega adekk prawdopodobnie obejrzał sobie filmik z Toonies Fleisch w Redzie no i muszę przyznać,że tam naprawdę jest higieniczny hardcore.Z ciekawości poszedłem sobie na ubój w zakładzie w którym pracuję i tu standard tzn. nikt nawet nie myśli o zmianie noża w czasie wycinania próbek z kolejnych sztuk.Rzeźnicy robią swoje ciągle tymi samymi nożami,jeden lekarz ogląda półtusze i jeśli wzrokowo wszystko jest ok to idą dalej do wychłodzenia,a jeśli jest jakiś problem-najczęściej jakieś wrzody to te półtusze idą na osobny tor ,gdzie pracownik wycina wszystko co potrzeba a lekarz zadowolony zatwierdza lub nie daną półtuszę do rozbioru,choć najczęściej wszystkie czasem bardzo niekompletne rozbieramy.Co do pobierania próbek to jeden lekarz sobie bada ośrodki ,które sobie jadą na specjalnych przenośnikach i z przepony wycina sobie próbkę o wielkości ok 1cm2,całe badanie wnętrzności trwa ok 5-8 sekund.Jakoś sobie to układa na plastikowe tacki po około 50 sztuk i chyba co 100 półtusz zawiesza znacznik partii na półtuszy.Po zebraniu jednej tacki lekarz chyba idzie je badać a przy taśmie staje inny,i tak w koło na zmianę.Nikt noża nie dezynfekuje.Wychodzi na to że jeśliby stwierdzili włośnia w którejś sztuce to cała partia nusiałaby być ponownie przebadana bo nie zauważyłem żeby tu były jakoś specjalnie numerowane próbki,półtusze czy ośrodki.

    Trochę nieskładne mi to wyszło,ale mam nadzieję,że mniej więcej zrozumiale.W razie czego mogę jeszcze coś dopisać.

  5. Według mnie to trochę mało tej solanki może zrobiłeś w stosunku do ilości mięsa.

     

    No i jeszcze wyjaśniam,że peklosól jest dlatego lekko wilgotna ponieważ tego wymaga proces produkcji.

    Nitryt jest rozpuszczany w wodzie i w takiej postaci dodawany do soli,chodzi tutaj o uniknięcie przypadku,że jakaś partia towaru została niedokładnie wymieszana a co za tym idzie mogła by się zdarzyć sytuacja że stężenie nitrytu byłoby większe np.na dnie mieszalnika

    Jak wiadomo nitryt w czystej postaci to trucizna.

  6. Jak zwykle za późno zerknąłem na nowy temat ale może się dowiem w jakich to masarniach,klasyczne duże wilki przemysłowe składa się w sposób opisany przez Dziadka.Nie myślałem nigdy że się z Dziadkiem nie zgodzę,ale przyszedł chyba taki czas.

    Wilki przemysłowe w znakomitej większości składa się w sposób następujący;szarpak,nóż dwustronny,siatka 20,nóż dwustronny,siatka właściwa,pierścień dociskowy i korona lub jak kto woli nakrętka.W razie gdybyśmy surowiec mielili na 20 to drugi nóż i sitko pomijamy i zakładamy drugi lub szerszy pierścień.Wyżej opisany sposób dotyczy wilków dwuślimakowych tzw kątowych mają one z reguły średnicę powyżej 200 mm.

    Wilki mniejsze jednoślimakowe najczęściej składa się z pominięciem sitka 20 tzn,szarpak,nóż dwustronny i sitko docelowe chociaż ciężko wtedy się mieli np wołowinę kl II na 3.

    Zestaw  tnący gdzie jako pierwszy idzie nóż stosuje się do rozdrabniania surowca pierwszej klasy na kiełbasy takie jak szynkowa,krakowska,żywiecka

    wtedy dajemy nóż,szarpak i pierścienie dociskowe,można również założyć szarpak,nóż szarpak-wszystko zależy od tego jak rozdrobniony ma być surowiec.

    Spotkałem się jeszcze z wilkiem szybkoobrotowym,dużym,gdzie nie zakładało się 20 tylko zestaw uproszczony ale szarpak zawsze szedł pierwszy,był on sprzężony z nowocześniejszą wersją tego co Maxell gdzieś tam wyszperał w necie tzn podajnikiem śróbowym,który ładyje od razu mięso do mieszałki na wysokość ok 3 metry.Firma Wolfking-może ktoś sobie wygoogluje.

    Małe wilczki z nożami jednostronnymi składamy chyba jak maszynki 22,32.

    I nie wiem co tu kogoś ugryzło z tymi jednostronnie ostrzonymi szarpakami-po co na co.Jaki to ma sens -ekonomiczny??Osobiście nawet nie słyszałem o szarpakach do wilka jednostronnie ostrzonych,co oczywiście nie oznacza,że takowe nie istnieją .

    Normalnie jak się jedna strona stępi to zakładasz odwrotnie i jest ok ;)

  7. agn chciałbym zapytać Cię po czym wnioskujesz,że nie produkowano w Polsce maszynek Alfa z napędem?To że w ameryce takowych nie ma to jeszcze nie znaczy ,że ich nie ma.Made in Poland.  Sam mam taką,oryginał,nie żaden chińczyk czy amerykaniec.Kiedyś to się chyba Dzik nazywało,maszynka 32 z wysoką gardzielą,reduktorem i silnikiem a to wszystko schowane pod czerwoną obudową. :tongue:

  8. Mój znajomy miał wilka Alexanderwerk,na pewno wyprodukowany przed wojną i jeszcze z 15 lat temu działał,w chwili obecnej ktoś się pewnie nim goli-a szkoda.Ja bym bezwzględnie odnowił,to nie jest jakiś badziew z chin tylko solidna niemiecka maszyna.Najwyżej dla potomstwa zostawisz jako obiekt muzealny :)

  9. Slodziaksos to Ty terrorysta jesteś,moimi nożami w domu może kroić każdy.Ale nikt tego nie robi,nawet jak teściowa przyjedzie to je omija szerokim łukiem-boi się interwencji chirurga :)

     

     Raz spróbowała chleba ukroić,razem z trzema palcami...

  10. Tylko i wyłącznie normalne mięso.Przez 20 lat w zawodzie tylko raz się spotkałem z takim tuningiem mięsa,było to w pewnym dość znanym zakładzie na śląsku.Za granicą się takie rzeczy nie zdarzają,uwierz mi pracowałem w kilku zakładach poznałem setki ludzi i nikt tu o takich wynalazkach nie słyszał.To tylko w Polsce...


    Jako rozbieracz.A informacje mam wzrokowe,tzn wiem ile przerabiamy dziennie,jak przychodzę do pracy i wychodzę to widzę skąd są tiry ,które stoją przy rampach załadowczych lub czekają w kolejce na załadunek.Mrożony towar np w dużych ilościach idzie na Ukrainę,bo czasem i 5-6 tirów tam czeka.

  11. Kolego aż mi szczęka opadła jak przeczytałem co zrobiłeś z tymi sitkami,według mnie jedyny ratunek to ponownie na magnesówkę i będzie git.Jak teraz zaczniesz to jechać na papierze to tylko stępisz te gadżety.Najlepiej rób tak jak EAnna aczkolwiek oliwa również zjełczeje.Są dostępne specjalne smary spożywcze do tego typu rzeczy na bazie oleju palmowego,one są białe i jadalne,bodajże Wurth to robi między innymi.Po magnesówce wystarczy płyn do naczyń a nie jakaś chemia agresywna,osuszyć i zakonserwować

  12. Firma nazywa się Westfleisch,mięso sądząc po rejestracjach Tirów idzie na całą europę i nie tylko,do Polski idzie dziennie jakieś 10-12 Tirów.

    Co do jakości to jeśli chodzi o wygląd,świeżość  itd.pierwsza klasa ale jednak to jest inne mięso niż w kraju.Kolega niemiec z którym pracuję zawsze się śmieje,że te świnie jedzą chyba ruskie opony-jakieś takie gumowate jest,wiadomo prosiaki pędzone chemią w wielkopowierzchniowych hodowlach.Natomiast co do wołowiny lub cielęciny to raczej nie mam zastrzeżeń no może poza tym,że cielę tutaj waży ok 200 kg przed ubojem.

    Nie muszę zachowywać anonimowości bo firma ta ma kilka zakładów i nie wiadomo w którym pracuję,ale też nie ma co się podniecać wielkością i przerobem bo sam znam co najmniej 3 większe 

  13. No i teraz ja swoje pięć groszy wcisnę.Nie wiem jak to jest z tym tępieniem noży w zmywarkach do końca,ale może chodzi o to,że one ciągle uderzają o siebie i dlatego nie najlepiej wychodzimy na myciu noży w zmywarce.U mnie w pracy mamy profesjonalne maszyny do mycia noży,zasilane chemią w płynie a nie proszkiem ale i tak prawie nikt nie ostrzy noży przed myciem z wyjątkem fachofffcóf.Noże mamy w spoecjalnych koszykach ale,kiedy są myte pod wysokim ciśnieniem+gorąca woda+obijanie się noża o plastikowe ograniczniki=tępy nóż.Oczywiście to nie jest tak,że nie da się nim pracować,ale da się wyczuć różnicę.Około 700 ludzi na rozbiorze i uboju się raczej nie myli,a swoją drogą faktycznie jest tak jak Dziadek pisze z tym sterylizowaniem noża po każdej czynności na uboju i jakoś dają radę,ale tam tylko wkładają do gorącej wody,bez chemii i nóż nie jest poruszany.Wysiadam... nie wiem czemu ale jednak nóż się tępi :cry:

  14. Gregtom tafelfleisch to nie wyrób tylko poprostu malutki element powstający podczas wykrawania szynki,wygląda jak obszarpany kotlet.

    Mięsko jest soczyste i delikatne,marynujesz 20 minut i gotowe na grilla lub patelnię.W markecie na pewno tego nie znajdziesz,ale widzę że w firmie w której pracuję hurtownicy to biorą do sklepów mięsnych.Reszta ludzików to kupuje na potęgę bo jest tanie ,smaczne ,szybkie w przygotowaniu.

    Dokładnie jest to płat mięska okrywający kość miednicową,potocznie zwaną zamkiem.

    Swoją drogą jak jedziesz do kraju to mijasz ten kołchoz w którym pracuję i to kupuję :)

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.