ciąg dalszy. Spód, boki i górę wymościłem skórkami. Na spód i wierzch parę listków laurowych. Nie wiem czemu Zbój MIstrz Madej nazywa je listkami bobkowymi, ale może się wyjaśni. Docisk jak widać na maxa. Sam się dziwię pojemnością tego szynkowaru. Wejszło weń wszystko co miałem. 4,oo kg z małym okładem. Że pora już nie całkiem nieodpowiednia do moczenia praski w wodzie, postanowiłem, że noc w lodówce jej nie zaszkodzi. Ochłonie i ona i ja. A poza tym nie jestem koń, żeby tak ciężko pracować. Zapomniał bym dodać. Dzwoniła teściowa w czasie roboty i już się cieszy, że to coś, to w rodzaju mielonki jest. Podejrzewam, że chce zaoszczędzić na kleju Corega. c.d.n.