Zrobiłam w końcu te rajskie jabłuszka. Jak dla mnie szału nie ma. Pięknie wyglądały na początku, kiedy wrzuciłam je bezpośrednio do syropu ( na 1,5 l wody 60 dag cukru, 1 łyżeczka cynamonu i 4 goździki ), potem niestety kolor się zmienił i jabłuszka stały się blade. Po kilkunastu minutach ich gotowania wyjęłam je z syropu i następnego dnia ponownie zanurzyłam ich w zalewie. Proces ten powtarzałam przez trzy dni. Kolor miały mało ciekawy, więc wpadłam na pomysł i do gorącej zalewy dołożyłam kilka gron aronii. To chyba było właściwe podejście do sprawy jabłuszka nabrały nieco rumieńców. Na zdjęciu są pokazane jeszcze gorące, ale kiedy ostygną skórka ich staje się pomarszczona. W smaku są dobre. Przed włożeniem do syropu każde jabłko należy nakłuć w kilku miejscach, wtedy podczas gotowania nie popęka. Z reszty owoców zrobię nalewkę... jak mi starczy cierpliwości do obierania ich owoce spożytkuję, jako ozdoba do tortów i do mięsa podawanego na ciepło.