-
Postów
2 588 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Typ zawartości
Profile
Forum
Wydarzenia
Mapa użytkowników
Sklep
Giełda
Treść opublikowana przez Perszing37
-
No trochę mały jak na dojrzewanie roczne. Ale ja bym min. 3-6 miesięcy potrzymał. Parmezan nie służy do krojenia. Ma być twardy do łupania lub tarcia. Ale jak dla mnie możesz rozkroić i podzielić się wrażeniami
-
Do Ciebie...do Ciebie i nie odnośnie tego sera konkretnego....przecie wiadomo, że świeży jest....ale na pewno masz wyroby, które albo rozkrajałeś albo do rozkrojenia niedługo pójdą. Dodajesz fotki gotowych - OK. Ale dodaj też ze środka jak rozkroisz bo wiesz, że dużo wtedy widać
-
Ty lepiej wrzuć jakieś zdjęcia sera w środku. Bo z zewnątrz większość ładnie wygląda. A ja jestem ciekawy jak środeczek Bo na pewno przednio
-
Przepis przepisem a temperatury mamy różne. Przy ementalerze będziesz widziała jak lekko albo mocniej napuchnie (wtedy bakterie propionowe będą produkować dziurcysie) a potem opadnie. Wtedy wiadomo, że już nie trzeba trzymać w ciepłym i może wrócić do finalnego dojrzewania w lodówce.
-
Czemu za miesiąc ???? Tydzień do dwóch w chłodnym a potem tydzień do dwóch w temp. pokojowej. Z tym, że teraz temperatura pokojowa jest nieco za wysoka. Bo mamy upały. Więc może lepiej poczekać aż będzie chłodniej. Sery dobrze jak dojrzewają w temp. do 13 stopnic C oraz wilgotności 80-85%. Tak jak jeszcze 1 da się spokojnie osiągnąć w lodówce tak drugie jest niebywale trudne. Więc ja zdecydowałem się na wosk lub pakowarkę próżniową. I sery wychodzą bardzo smaczne.
-
Piękny serek. Piękny kształt. I kto to przeje wszystko hehehe ??? I pamiętaj, że to nie GOUDA tylko wyrób GOUDO podobny ale jakże smaczny. Jeden z lepszych serów jakie jadałem z domowej produkcji
-
Nie zgodzę się. Robiłem tak i nigdy mi pleśń nie powstała. Mądre książki mówią o takiej metodzie przed parafinowaniem. Więc nie wiem skąd Twoja teoria. Ocet akuratnie zabija pleśń. Warunek taki, że potem ser musi dokładnie przeschnąć i tyle.....I co ma ocet do tego czy ser będzie twardy czy nie ??? technologia wykonania (temp. i prasowanie) mają znaczenie czy się otrzyma GOUDĘ (lekko twardy) czy też GRANA PADANO (dość twardy). Można przetrzeć też solanką i na jedno wyjdzie. I także musi być dokładnie suchy przed parafinowaniem....
-
Pamiętaj, że ementalski po soleniu idzie do chłodnego i wilgotnego środowiska na tydzień. A potem wraca do temp. 21-22 stopnie na tydzień do dwóch tygodni - aby bakterie propionowe wytworzyły gaz/oczka. Potem wraca do chłodnego a potem możesz zaparafinować jak porządna, sucha skórka będzie. Ementalski ma bardzo charakterystyczny smak i zapach - mi bardzo odpowiada. Właśnie wczoraj rozciąłem 2-3 miesięcznego. Super jest. Jutro zdjęcia załączę. Na moim wątku masz zdjęcia serów przy przenoszeniu do innej lodówki - wszystkie w folii. Dobrze się mają - odcinam po kawałku i dalej do dojrzewania. Smak ich cały czas się zmienia. To niewątpliwy plus tej metody , że nie trzeba od razu całości jeść.
-
Ja nie foliuję mokrego sera tylko jak utworzy się skórka. Czyli dokładnie tak jak się robi z parafiną. I sery nie wychodzą miękkie ani mokre. Ser żółty nie potrzebuje tlenu aby dojrzewać. Dojrzewa od środa na zewnątrz. Zupełnie inaczej niż pleśniaki...
-
A ja Ci zaproponuję coś innego. Masz PROFICOOK do zgrzewania próżniowego ??? Idealnie się sprawdza do przechowywania i dojrzewania serów. W parafinie niestety nie widać czy dzieje się dobrze czy źle. Jeżeli jednak się na nią zdecydujesz to ser przetrzyj ściereczką z octem , potem obsusz ręcznikiem papierowym i wsadź do lodówki aby się schłodził. I potem parafinowanie. Ja jednak zrezygnowałem z tej metody i chwalę sobie worki próżniowe - są genialne. A zgrzewarka przydaje się nie tylko do serów ale także i do wędlin i wędzonych ryb. Koszt z workami do 300 zł.
-
Tak też spróbuję. Wczoraj GOUDA z suszonymi pomidorami i kolorowym pieprzem. Niezła wydajność: 6,5 litra mleka - 820 g przed soleniem.
-
Wiem, że to nie ten dział ale chcę zapytać w moim wątku. Czy robił ktoś z was kabanosy w osłonkach kolagenowych ??? W smaku mi wyszły pyszne ale przez te osłonki są twarde - znaczy same osłonki są do bani bo psują całokształt. Wędziłem 2 h i 1 h osuszania. Dopiekałem 20 min w temp. 80-90 stopni. Potem osuszałem kilka dni w przewiewnym miejscu. Da się pogryźć ale bez osłonek stanowczo jest lepiej. Albo coś spaprałem albo trzeba się przesiąść na jelita baranie ???
-
Ja temat zakończyłem bo nie uważam żeby był ważny........liczy się to co wyjdzie a nie jak się nazywa - i takie moje zdanie i takie moje stanowisko....
-
heheheheh nie bądź hipokrytą. Sam nazywasz GOUDĘ wg Biotita którą namiętnie robisz. A która ponoć nie powinna być tak nazywana..... Ale generalnie po co ten cały spór ?? znowu o nic albo o bardzo mało. Nie lepiej pisać o pielęgnacji / dojrzewaniu jak brzmi sam wątek ??? Czasami na forum powstają burzliwe dyskusje na mało ważne tematy - moje osobiste zdanie subiektywne, żeby nie było. Ja np. mam już gotowego pleśniaka z porostem pleśni niebieskiej i zamiast trzymać w lodówce (która mega wysusza) w pergaminie to trzymam w CHEESMART Tupperware i genialnie się to sprawdza. A jedną sztukę zapakowałem w folię próżniową i zobaczymy co z tego będzie. Skąd taki pomysł ??? Ano w Anglii kupiłem BLUE STILTONA tak zapakowanego - i całkiem dobrze się miał.
-
W niedzielę robiłem nowy typ sera. A mianowicie nazywa się Romano - "należy do najbardziej popularnych serów twardych włoskich. Pochodzi z okolic Rzymu i na początku produkowany był z mleka owczego. Dzisiaj robi się go na południu Włoch oraz na Sardynii i z mleka krowiego, i koziego. Dojrzewający przez 5-8 miesięcy nadaje się do krojenia. Dojrzewający dłużej staje się bardziej pikantny i wymaga tarcia na tarce. Mieszając mleko krowie i kozie pół na pół lub dodając lipazy uzyskamy Romano o bardziej pikantnym smaku". Przepis na ser włoski "ROMANO": 7,5 litra chudego mleka (2%) 0,4 l tłustej śmietany kultura starterowa termofilna (PG - serowar lub Kappa 4 - Agrovis) 1/4 łyżeczki lipazy podpuszczka 1. Podgrzać mleko do temperatury 31 stopni , dodać śmietanę i kulturę starterową, dokładnie wymieszać. Dodać lipazę (wg uznania) . Przykryć i odstawić na 10 minut. 2. Dodać rozpuszczoną podpuszczkę i delikatnie mieszać ruchami z góry do dołu. Przykryć i odstawić do zaistnienia złomu. 3. Skrzep pokroić w kostkę o boku 0,5 - 1 cm 4. Przez 45 minut stopniowo podnosić temperaturę o 2 stopnie co 5 minut, a po pewnym czasie o 1 stopień co minutę, do osiągnięcia 47 stopni. Utrzymać tą temperaturę przez 30 minut, do odpowiedniego stężenia ziarna (ma być na tyle zwarte aby po naciśnięciu utrzymywało kształt) 5. Odsączyć ziarna z serwatki. Przełożyć skrzep do formy 1 kg wyłożonej chustą serowarską 6. Prasować ser pod ciśnieniem 2,5 kg przez 15 min 7. Odwinąć ser, przełożyć na drugą stronę i prasować pod ciśnieniem 5 kg przez 30 min 8. Powtórzyć proces i prasować pod ciśnieniem 10 kg przez 2 h 9. Ostatnie prasowanie pod ciśnieniem 20 kg przez 12 h 10. Oryginalny przepis mówi o soleniu w solance (nasycony roztwór) przez 12 h w lodówce. Ja solę z łapy 1,5 % na dwa razy w temperaturze ok. 20 stopni. 11. Po zasoleniu ser umieszczamy w temperaturze ok. 12-13 stopni i wilgotności 85% na min. 5-6 miesięcy. Często obracamy i usuwamy ewentualną pleśń ściereczką zamoczoną w occie lub w roztworze soli. Po pierwszych 2 miesiącach natrzeć skórkę oliwą. Zdjęcia załączę po zasalaniu.
-
Wszystkie aspekty są ważne ale nie popadajmy w paranoję. To hobby a nie praca i trzeba się tym bawić. A nie doszukiwać jakiś dziwnych rzeczy w pewnych stwierdzeniach. To mnie drażni więc wchodzę w bezsensowne dyskusje. Jak dobrze akmisie wiesz jest to moje obecnie najmocniejsze hobby i poświęcam temu wiele czasu. Czytam książki, opracowania , receptury. Ale się tym bawię i czasami coś modyfikuję, zmieniam i uzyskuje fajne efekty. A to chyba dobra rzecz ??? a nie powielanie tylko sprawdzonych przepisów. Ok - od tego trzeba zacząć. Ale żeby się rozwijać to nie można stać w miejscu. To tyle w temacie.
-
TUSIACZEK - możesz mi wytłumaczyć jak krowie na rowie o co Ci biega ???? Szanująca się serowarnia to nie nasze domowe zacisze i nigdy tak nie będzie. Więc nie jesteśmy w stanie robić dokładnie tych serów o jakich piszemy. Porównaj swojego GRUYERA z GRUYEREM ze Szwajcarii i potem powiedz , że jest taki sam. A jak będzie - no to super serowar z Ciebie albo miałeś fuksa. Ja pisałem tylko o tym, żeby nie czepiać się tak nazewnictwa - ważne ale nie najważniejsze. Takie kryształki tworzą się w serach wysoko dogrzewanych - grana padano, parmezan. I jest to ich urok a nie wada. W goudzie nigdy mi się takie coś nie zrobiło. Może za mocno dogrzałeś skrzep. Ciężko powiedzieć. Oddalam się już. TUSIACZEK : żeby nie było niejasności. Wejdź na mój wątek. Zobaczysz tam sery które były robione w technologii danej dla konkretnej nazwy. Z odpowiednimi bakteriami itp. Więc nie robię sobie czegoś co nie wiadomo czym będzie. Robię zgodnie ze sztuką serowarską. A że np. pleśniaki potem wychodzą nieco inne niż były założenia, Ot nieco inne warunki dojrzewania i już zamiast camamberta powstaje limburger albo jakaś krzyżówka. I nie mam zamiaru się tym przejmować tylko zajadam się nim z wielkim smakiem.
-
aaaaaaaaaaaaa dzisiaj z pamięcią słabo z samego rana. Byłem w Anglii na farmie gdzie robią sery ekologicznie ale na większą skalę niż my. I pytałem właśnie o różne rodzaje , które dojrzewały w wielkiej dojrzewalni. Generalnie odpowiedź była taka: różnią się technologią wykonania (ale jest kilka podstawowych), różnią się szczepami bakterii, różnią się dodatkami - końcem końców i tak wychodzi CHEDDAR w wielu różnych opcjach. No w sumie jeszcze robili LEICESTERA ale bakterie takie same jak do CHEDDARA a technologia nieco inna. Ja sery robię też wg przepisów , czasami z drobnymi modyfikacjami - i wychodzi mi GOUDA albo coś zbliżonego, EMENTALER albo coś zbliżonego itp. itd. Ale co z tego, że zrobiłem 1 swój ser - LEICESTER - wg dokładnie przepisu. Jak potem był po prostu słaby i nadawał się tylko do tarcia do makaronów.
-
A ja się nie muszę z wami zgadzać. Nazewnictwo nazewnictwem. Ale nigdy nie wychodzą w domowych warunkach domowych takie same sery. Nie ma takiej samej jakości mleka. Nie ma dokładnie takich samych warunków dojrzewania. Można stosować różne szczepy do tego samego rodzaju sera. Nawet w agrovisie piszą , że wszelkie przepisy są tylko bazą do własnego eksperymentowania. Nie róbmy przerostu formy nad treścią. I co jak co ale patrząc na wątek Biotita - to potrafi On sery robić. A jak je nazywa ???? Czy to aż tak ważne ??? że jego gouda teoretycznie goudą nie powinna być ???? Dodatkowo wspomnę, że w domowej kuchni sam proces wytwarzania też się różni - nie ma stałej temperatury otoczenia. Zwykle mleko grzejemy na kuchence a nie w kąpieli wodnej itp. itd. Więc TUSIACZKU - jak chcesz to sobie komentuj. Ja jednak pozostanę przy swojej teorii. A Ty rób 100% sery w relacji do przepisów. Ja jednak wolę eksperymentować i dzięki temu wychodzą mi różne smaki i różne konsystencje. To tyle w temacie. Acha - zapomniałem dodać. Okolica GRUYERA GRUYEREM nie jest. Więc jak nazwiesz ten ser z okolic GRUYERA ???? Może tak jak nasze podrabiane oscypki ala gołki - czyli GROJER może, albo GROJEREK ???? I bynajmniej nie jestem złośliwy jeżeli tak by to wyglądało. Ale nie róbmy wielkiej sztuki z tego co wielką sztuką nie jest. Dla mnie jest to świetna zabawa i kombinowanie. A nie robienie czegoś wg przepisu jotka w jotkę. I za to też cenię Biotita , że sobie kombinuje i nowe smaki uzyskuje.
-
A co to za różnica jaka jest nazwa ???? ważne , że ser super smakuje....ja nie raz robiłem camemberta a wychodził coś ala limburski - i wszystkich znajomych smakiem powalał. Pamiętajmy, że jesteśmy domowymi wytwórcami sera. I jeżeli nam coś wyjdzie innego - to tylko chwalić. Bo nie mamy linii produkcyjnej na której non stop wychodzi to samo. Mi się podoba to , że nawet jak robię korycina to wychodzi różny w smaku ser - w zależności od temperatury otoczenia, startera, jakości mleka itp. I to jest super - w domowej produkcji serów,,,,,,,,,,,,,
-
-
Miało być : serkach oraz solance. Durny słownik w komórce.
-
Dzięki wszystkim za pozytywne opinie o setkach. W GB już spróbowałem extra mature cheddar - wymiata. Blue Stilon też. Arko: muszę skrócić rozen bo za duże ugięcie się zrobiło. I będzie git. Fajnie szaszłyki się opiekly. Jeżeli chodzi o marynatę to niezła do grillowania ale i do wędzenia. Bo jedną szynkę trzymalem 2 dni w szklance z nastrzykiem i 2 dni w marynacie. Smacznie wyszła. Nawet parzenie nie wyeliminowalo smaku cebulki. Pozdro z GB
-
Jako że ja mocno wnikliwy jestem to zapytam tak:- jaki ser robisz? - wg jakiej rwceptury? - ile mlkeka i jaka siła prasowania? Mi nigdy się nie zdarzyło żeby się ser rozpadał. No chyba tylko raz jak zapomniałem po dodaniu podpuszczki gaz wyłączyć i po prostu skrzep przegrzalem. Fajnie że komuś się podoba co piszę. Dlatego warto coś pisać. Zaraz podzielę się dzisiejszym wynalazkiem. Niby korycin a prawie jak bundz. Nie przykladalem się do niego bo czasowo przed wakacjami kiepsko a wyszedł mega mega mega dobry. Niestety na zamówienie i już go ni ma. Ale inni niech też coś dobrego zjedzą. Ok. To ostatni wpisik przed urlopem. Dzisiaj wpadam do mojego gospodarza. Ma 6 litra mleka z porannego udoju - jeszcze ciepłe. No ale mówi, że ma jeszcze z wieczora dnia poprzedniego 4 litry. No to sobie pomyślałem - kumpel zamówił korycina. No a do korycina się dodaje kwaśne mleko itp. No to nawet jak to nocne skwaśniało to będzie GIT. No to wziąłem 10 litrów. Dodałem 200 ml kefiru , trochę przypraw ziołowych i papryczkę chilli. Było to około 9 rano. Kolega po ser wpadł o godzinie 19:30. Ser cały czas samo-prasował się w kuchni w temp. otoczenia. A jak wiemy dzisiaj było GORĄCO. No ale wyszło 1360 gram. Kolega mówi że nieco za dużo. No to rozkroiłem dziada. Moim oczom ukazały się fajne dziurcysie. No a smak -------- marzenie. Prawie jak bundz z Bieszczad. Tak oto wyglądał : Wniosek jest jeden. Wcale nie trzeba się pieścić z mlekiem aby wyszedł naprawdę mega dobry ser. Acha - jako, że nie miałem czasu solić go z łapy to posoliłem gęstwę po odsączeniu serwatki. Całkiem fajnie. Na talerzu lekko go jeszcze osoliłem, dodałem kilka plasterków malinówki oraz polałem dobrą oliwą. Normalnie szok. Jakie to dobre było - a kompletnie się do tego sera nie przykładałem. Jako, że na urlop śmigam za gramanicę to wyłączyłem chłodziarkę do wina i przeniosłem sery do zwykłej lodówki. Całkiem fajna kolekcja się już uzbierała.
-
Przepis jest na marynatę do mięsa z szynki - ale pewnie do innych można też zastosować. Kolega mnie wkręcił, że lepsze mięso kupił na grila. Ja się upierałem, że smak na pewno nie wieprza. 1 kg szynki 1 łyżka soli 1 kg białej cebuli (starta jak na placki ziemniaczane) 1 łyżka SYROPU z granatu (do dostania na allegro w sklepach tureckich) pieprz do smaku Kisi się to w lodówce 2 dni - kolega mówił, że dłużej nie bardzo. Potem mięsko na dosłownie kilka minutek nad mocny żar - bez ognia. PYCHOTKA Zobaczymy jak mi jutro wyjdzie.