Skocz do zawartości

Czeski01

Użytkownicy
  • Postów

    110
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Czeski01

  1. Czeski01

    Wybór nadziewarki.

    Mięso już miał wymieszane. Było drobno zmielone i klejące. Podejrzewam że mieszał długo. To było coś w rodzaju chorizzo. Na drugi rzut nadział takie typowo kabanosowe mięsko, grubiej zmielone. Kurde ja zaraz znajdę te wideo i wam wstawię linka. To jest ten z chorizzo. Zaraz w historii poszukam tego co tak szybko nadziewał.
  2. Czeski01

    Wybór nadziewarki.

    Jeszcze nie robiłem więc się na tym nie znam. Oni to nazywają snacks. W innym video z Ameryki człowiek z bardzo popularnym kanałem na YT testował inną maszynę. Nadziewał w baranie flaczki. Nadziewał kabanosy mięsem które było dosyć gęste i bardzo klejące. Pewnie będzie zbite później. Powiedział że tam jest „10% moisture level”. Wnioskuje zatem że litr na 10 kilo. Powiedział że nawet z tak „małą” zawartością wody ta maszyna sobie poradzi. To znaczy że oni tam leją wodę aż huczy. Nikogo nie namawiam, ale osobiście wypróbuję taką mieszankę. Widziałem te ich gotowe kabanosy i z wyglądu wcale aż tak się znacząco nie różnią. Później i tak będę suszył więc ten litr na 10 kg nie powinien być problemem. Zobaczę jak wyjdzie i się pochwalę. Jeżeli nie będzie różnicy w efekcie końcowym to po co męczyć te maszyny? Ja nie wiem jak z wędzeniem u nich jest ale grillowania to się porządnego od nich nauczyłem. Mieszarka już do mnie idzie i tylko tą nadziewarkę muszę kupić. Jeżeli nikt z forum nie ma takiej to wybiorę inną bo te denko w borowinie nie daje mi spokoju.
  3. Czeski01

    Wybór nadziewarki.

    Witam, dzięki za odpowiedź. Wiem, dlatego pytam. Na dzień dzisiejszy wydaje mi się że kabanosy będę robił rzadko, ale jak to zwykle bywa apetyt rośnie w miarę jedzenia. Dlatego szukam maszyny, która nie siądzie przy pierwszej próbie. Mesli nie znajdę a „Rysiek” za drogi. Ten Browin, o którym wspominałem ma lejek 14mm więc uznałem że jest dosyć mocny. Oddzielne denko cylindra sprawiło że zmieniłem zdanie. Jako ciekawostkę napisze że dzisiaj znalazłem nadziewarkę elektryczną na YouTube „Walton” o ile dobrze pamiętam. Tam w tym filmie promocyjnym gość powiedział że przy robieniu kabanosów należy dodać 1,5L wody do 25lbs farszu. Czyli jakieś 11,4kg. Inaczej maszyna sobie z tym nie poradzi. Nie wiem ile zazwyczaj się dodaje? Być może mniej i dlatego te maszyny siadają? Prędkość z jaką nabijał te kabanosy robiła wrażenie. W tej maszynie najmniejszy lejek miał albo 12 albo 13mm a następny w kolejności miał 16. Natomiast oni nabijali do jakiejś folii a nie flaka. No nic, nadal czekam. Może ktoś na forum używa tego Browina i mi podpowie czy to warta uwagi maszyna. Pozdrawiam.
  4. Czeski01

    Wybór nadziewarki.

    Dzięki za odpowiedź. Lejkami to ja najmniej się przejmuję. Tanie są jak barszcz a wymiana na stalowe to też nie jest jakiś problem. Raczej interesuje mnie trwałość maszyny. Kilka razy w życiu wydałem pieniądze dwa razy i strasznie nie lubię tego uczucia 🥹 To trochę tak jak bym patrzył na siebie z boku i myślał - ale gapa… Miałem kupić od nich mieszarkę, ale zmieniłem zdanie i kupiłem EM-spaw. Czy przy ładowaniu kolejnego wsadu musisz odkręcać lejek? Kolega mi mówił że z tego powodu lepiej wziąć pionową. Robiłeś tym kabanosy?
  5. Czeski01

    Wybór nadziewarki.

    Witam. Mam pytanie odnośnie nadziewarki Browin Premium 5L. Całego tematu 157 stron nie przeczytałem, ale jak było ze 130 to przeczytałem wszystko no i kilka ostatnich stron również. Używałem też wyszukiwarki, ale nic na ten temat nie znalazłem. Wymiarami i wagą jest podobna do amerykańskiej Hakka (czyt. Robionej w Chinach) bardzo chwalonej, z tym że ma plastikowe lejki, ale z odpowietrzaniem. Najmniejszy lejek ma 14mm. Od kilku dni noszę się zamiarem zakupu. W paru miejscach znalazłem wagę tych różnych chinoli i wychodzi że ten borowin cięższy jest o pare kilo, ale nie wiem czy powinienem dać wiarę tym wszystkim opisom. Wszystkie trochę się różniły, ale Browin wyraźnie odstaje. No i właśnie przed chwilą oglądając po raz setny zdjęcia tego ustrojstwa, zdałem sobie sprawę że dno w tej nadziewarce jest oddzielnie. Ja nie wiem czy to nakręcane jest? Czy jakoś lutowane? To wytrzyma kabanosy czy z tym lejkiem 14mm to ich poniosło? Czy ktoś na forum tego używa? Co o tym myślicie? https://browin.pl/sklep/produkt/311037/nadziewarka-pionowa-premium-5-l
  6. Hej, odświeżę trochę temat. Jak już niektórzy wiedzą nie jestem ,,miłośnikiem” soli peklowej tak w ogóle. Rozumiem procesy, wiem dlaczego jest stosowana szeroko w komercyjnym przetwórstwie mięsnym i przy tylko niektórych typach dalszej obróbki mięsa w zbyt niskiej temperaturze. Np. osuszanie przed wędzeniem lub wędzenie poniżej 53*C, sous-vide poniżej 53*C dłużej niż 2,5h. Może to być, ale nie musi być niebezpieczne. Natomiast jeżeli peklować to peklowanie w woreczkach foliowych z odessanym powietrzem jest moim zdaniem jak i wielu moich kolegów, którzy wędzą od lat - najbezpieczniejszym sposobem peklowania. O wygodzie nie wspomnę. Na potwierdzenie tak postawionej tezy niech będzie fakt że nigdy nie słyszałem żeby kiedyś komuś się coś zepsuło w woreczku. Nawet jeżeli jest gdzieś na świecie jakiś wyjątek to wyjątki nie są zaprzeczeniem reguły. Porównajmy to z peklowaniem na mokro. Komu zepsuła się choć raz przynajmniej solanka nie koniecznie mięso bo solankę można w porę wymienić i uratować mięso? Zaryzykuje stwierdzenie że każdemu lub prawie każdemu. Możemy się sprzeczać co do terminu ,,na sucho” bo w woreczkach to nadal ,,na mokro” ale moim zdaniem skoro nie dodajemy wody to śmiało możemy uznać że to na sucho pomimo soków z mięsa. W typowym peklowaniu na sucho też się pojawiają soki i dłużej czy krócej to jednak mają kontakt z mięsem i peklosolą. Ale chyba nie nazwiemy tego ,,na mokro” Mój kolega od dwóch lat pekluje tylko w woreczkach. Bardzo rzadko przekracza 5 dni peklowania. Zazwyczaj 3-4 dni. Kawałki około kilogram. Nigdy żadnego szarego oczka. Ja wkładam mięso do zwykłej soli i dwa tygodnie w woreczku wytrzymuje śpiewająco w 100 na 100 przypadkach i to z przyprawami! Maxell podał bardzo trafny argument tak w skrócie: ,,Nie wierzę w jakieś tam badania laboratoryjne bo badania nad tytoniem…”. To fakt, tytoniem, maryśką, tłuszczem roślinnym, piramidą żywieniową, zdrowotnością diety roślinnej, zbawiennym wpływem ziaren i mąk, witaminami z owoców, wpływem soli peklowej na zdrowie itd. Nie ma co wierzyć badaniom. Takie badania zabiły mojego tatę, gdy uwierzył że masło roślinne uleczy jego serce. Statystyki z wielu źródeł mogą być miarodajne ale tylko jeżeli nie są na zamówienie koncernów farmaceutycznych. Wymyśliłem nowy termin, a co! Botulinofobia- przypadłość, która może przytrafić się każdemu, kto pomimo statystyk nie wierzy że zatrucie botuliną w domowym przetwórstwie mięsnym przytrafia się rzadziej niż wygrana w totka. A jeżeli już się zdarzy bo ktoś trzymał mięso pod ziemią przez tydzień, to wyjście z tego bez szwanku przytrafia się znacznie częściej niż wyjście bez szwanku po ugryzieniu kleszcza… Jeżeli dotarliście do końca tego przydługiego posta to: Pozdrawiam i miłego dnia życzę
  7. Może w prywatnej wiadomości wyślij bo jeszcze ktoś na Ciebie kredyt weźmie.
  8. Nie to stal nierdzewna 304. W powiększeniu tak dziwnie wyglada. Taka siatka w Anglii na Amazonie kosztuje £5 za 150mm x 150mm a dziesięć drutów 4mm średnicy 200mm - £6 i jeszcze trzeba spawać. Dlatego pytam czy to może być z 2mm drutu bo tylko wytnę i z migomatem nie będę musiał się bawić.
  9. Mam jeszcze jedno pytanie. Znalazłem gotową siatkę z wielkością oczka 10mm ale grubość drutu to tylko 2mm. Czy taka grubość według Ciebie wystarczy czy raczej trzymać się tych 4-5mm i spawać samemu?
  10. Dzięki za podpowiedź. To ma sens. Pręty są okrągłe więc ułatwią opadanie spalonych zrębków. Na pewno wypróbuję.
  11. Czeski01

    Generator dymek

    Witam szanownych użytkowników. Niedawno skończyłem budować moją nową wędzarnię hybrydową. Wędzarnia jest elektryczna, ale w 5min można ją przekształcić w tradycyjną. W związku z tym musiałem zbudować generator dymu. Korzystając z informacji znalezionych na tym forum, YouTube i doświadczeń kolegi, który wędzi od paru lat wyspawałem coś takiego: Widoczna klapka mocowana śrubkami 6mm służy do czyszczenia. Połączenie jest dosyć szczelne. Komora schładzania dymu jak i rura dymna są skierowane do dołu pod niewielkim kątem. Zasypałem 1,5l zrębków buk-olcha i wystartowałem najpierw na zewnątrz, a gdy się upewniłem że wszystko gra przeniosłem dymiący generator i wpuściłem rurę dymną do wędzarni. Teraz o samym działaniu dymka. Zrębki tliły się przez 4h i 30min. Ilość dymu była na moje oko wystarczająca do zadymienia mojej wędzarni z pewnością ponad 500l. Dym był łagodny, nie gryzł w oczy, nie był kwaśny. Pompka, której użyłem to -Aqua Nova NA450. Niestety musiała chodzić ustawiona na maxa żeby zapewnić odpowiednia ilość dymu. Zamówiłem już dużo większą żeby zapewnić regulację. Z gorszych wiadomości to fakt że czasem generator spowalniał wydzielanie dymu na jakieś 5min po czym dymił normalnie. Spowodowane to było rusztem, w którym otwory mają średnicę 10mm I pomiędzy otworami jest za dużo blachy. Myślę że rozwiązaniem będzie rozwiercanie otworów na 11mm. Zrębków nie będę zmieniał na drobniejsze bo właśnie zakupiłem worek 60l 6-8mm z grilpala. Po zakończeniu dymienia zostało mi około pół litra zwęglonych zrębków i trochę popiołu. Wydaje mi się że gdy usprawnię swobodny opad wypalonych zrębków to zostanie ich dużo więcej i bez popiołu ale czas wypalania na pewno się skróci. Większość smoły zatrzymała się w komorze schładzania a do wędzarni wykapało około łyżeczki do herbaty. Z konstrukcji jestem w miarę zadowolony. Gdybym robił to jeszcze raz to rurę dymną skierował bym pod kątem do góry i cofnął smołę do komory schładzania. Dodam że podczas całego cyklu pracy dymek był ciepły ale można go było trzymać w rękach w dowolnym miejscu i nie parzył. Z czasem podam dokładne wymiary. Wychodzę do pracy i już nie zdążę pomierzyć. Znam przekrój rury zasypowej: 114,3mm na zewnątrz i 106mm w środku. Jak by ktoś miał jakieś pytania to postaram się pomóc. Pozdrawiam i miłego dnia życzę.
  12. Miałem nie zaśmiecać forum ale skoro jesteś taki nadgorliwy to Ci wytłumaczę. Mam nadzieję że dysonans poznawczy nie przeszkodzi Ci w zrozumieniu o co mi chodzi. Wyobraź sobie kolego wróbel że sporo osób trafia na to forum z innego powodu niż Ty. Opiszę Ci po krótce jak to może wyglądać. Kiedy dojrzały człowiek zaczyna chorować lub znajomi na około zaczynają umierać na raka i inne straszne choroby to zaczyna się zastanawiać co jest nie tak. Zaczyna szukać. Internet jest bliżej niż biblioteka. Otwiera Google i wpisuje: co powoduje choroby autoimmunologiczne? Co powoduje raka? Co powoduje wylew, zawał, śmierć łóżeczkową dziecka itd. Ogólny przekaz jaki znajduje to: zjadłeś za mało chemii, musisz jeść więcej leków, musisz iść do lekarza.. lekarza….lekarza… Po jakimś czasie rezygnuje z Google. Zaczyna wyszukiwać znane nazwiska badaczy, naukowców, lekarzy. Wynajduje ich konferencje na YouTube. I tu przeżywa pierwszy szok. Ej istnieją lekarze, którzy mają inny przekaz niż ,,wszyscy” i ,,telewizja”. Są naukowcy badający całe życie procesy zachodzące w przyrodzie i sponsorują swoje badania sami. Bez ,,pomocy” koncernów farmaceutycznych. Ich filmy są usuwane, wykłady bojkotowane, zabiera im się licencje lekarzy, cenzura po całej linii. Taki człowiek wpada do króliczej nory. Po 15 latach kształcenia się w temacie odżywiania, chemii, biologii, medycyny i najważniejszej z nauk: historii - już wie. Wie że wybito miliony lekarzy z wiedzą sięgającą kilkudziesięciu tysięcy lat. Spalono ich na stosach za czary. Spalono całą literaturę. Wie też co ma robić i jak jeść. Życie nabiera barw. Nie boi się wirusa celebryty, nie ogląda telewizji. Wie jak wyleczyć w ciągu kilku tygodni każdą chorobę autoimmunologiczną. Jak pozbyć się polio w 24 godziny. Od czego zacząć leczenie raka i przede wszystkim jak na to nie zachorować. Ponieważ to jest nowy sposób na życie to nie przestaje szukać. Przypomina sobie że kiedyś lubił wędliny. Wie co jest w ich składzie i od dawna ich nie je. Wie jednak że przed wielkim paleniem ludzie je robili. Żyli w zdrowiu cieszyli się smakiem. Wraca na Google i wpisuje: zdrowe wędliny, swojskie wędliny, wędliny domowe - voilà. Tak trafia na forum wędliny domowe. Chce znaleźć odrobinę historii, stare książki, starą wiedzę, jakieś wzmianki. Szuka, pyta i znajduje. Tylko że nie to czego się spodziewał. Znajduje to co w telewizji, współczesnych książkach, sponsorowanych badaniach pseudonaukowców Noblistów (mówiłem już że Nobel to obciach?). Zero zrozumienia tylko ten sam popularno naukowy bełkot. Dodaj syfu do jedzenia bo umrzesz. Tak więc widzimy ten świat na różne sposoby. I każdy widzi go właśnie takim jaki jest i każdy ma rację. Dlatego że widzenie świata zależy od paradygmatów a każdy ma inne. Zatem jeżeli chociaż jeden człowiek, który wpadł do króliczej nory zajrzy i zapyta o ,,inne sposoby. O zastąpienie peklosoli czymś innym. To fajnie jeżeli dowie się że są inne kraje w których niema reklam leków w telewizji, nie wolno robić usg jeżeli ciąża nie jest zagrożona, normy e250 są mniejsze o kilkaset a nawet kilka tysięcy procent niż w ,,zwyczajnej” z Polskiego sklepu a rolnik 600 lat temu trzymał mięso w soli przez pół roku bez lodówki a później robił rozsolenie w wodzie, rozsól, rosół. Jadł i żył. Proszę więc kolegę żeby nie traktował ludzi z góry i nie oceniał wszystkich swoją miarą jak by ta była uniwersalna i pasowała do wszystkiego. Wyłącz tv, włącz myślenie a przede wszystkim kochaj ludzi. Zapraszam do króliczej nory. Miejsca Ci u nas dostatek.
  13. Najgorsze że ten człowiek nie rozumie w jakim celu stworzono to forum. Że obecni tu ludzie nie są wrogami i dzielą ... się tylko swoją wiedzą i doświadczeniem.Starsi i mądrzejsi to przydomek ludzi, których imienia wymawiać nie można w internecie bo można zostać okrzykniętym ssmanem a podzielili nas Polaków. To tak w ramach wyjaśnienia. Dyskusja tak, kłótnia nie. Jakoś odniosłem wrażenie że połowę stron z tego tematu to wytykanie sobie kto tu jest fachowcem a kto nie i czyja racja jest ważniejsza. Moderator aż chciał zamknąć temat. Wiem że w Polsce tak wygląda dzielenie się doświadczeniem i ubolewam. Chciałem tylko powiedzieć że niema co się wykłócać o worki czy wodę bo jest tu taki jeden co peklosoli wcale nie używa. Ten to dopiero oszołom i żyje… Ktoś pytał czy jem rośliny. Nie jem. Żadnych. Rodzina je z mojego ogródka. Ja tylko mięso od znajomego farmera. Przeważnie zjadające trawę za życia. No i jajka z własnego chowu. Taką mam dietę od jakiegoś czasu. Powiem wam że polecam bo w wieku 43 lat czuje się jak bym miał 20. Nie zaśmiecam już tematu. I tak ciężko znaleźć cokolwiek wśród 54 stron. Pozdrawiam
  14. Kiedyś zadałem pytanie na forum czy można jakoś inaczej zastąpić sól peklową. Chodziło mi o jakieś naturalne sposoby. Np z przed 300 lat albo cuś… Jakiś jałowiec czy seler może? Musiałem przy okazji wytłumaczyć dlaczego o to pytam bo przecież bez peklosoli nie wolno bo w książkach piszą… Po jakimś czasie gdy wytłumaczyłem jak staramy się odżywiać z rodziną, zostałem przez kogoś zrozumiany, okazało się że nie jestem oszołomem krzykaczem typu -,,precz z peklosolą bo tak i już!”. Wtedy powiedziano mi że nie, nie warto, umrzesz, zabijesz rodzinę i jeszcze parę rzeczy. Ktoś tam powiedział że to mus bo jakiś noblista powiedział. Jak wymieniłem morderców i zdrajców co dostali Nobla to się okazało że post polityczny a na takie na forum nie ma miejsca. Przecież ja tylko podałem suche fakty ale ok. W sumie wyżej wymienieni byli kiedyś politykami to można podpiąć. Ale i tak to straszny obciach teraz dostać Nobla. Tak jak ostatnio odznakę za dzielną walkę z przebiegłą chorobą ,,celebrytą”. Odpuściłem temat na forum. Zgadłem że tu się nie dowiem. Poszukałem tu i ówdzie. Kupiłem nawet urządzenie do sprawdzania toksycznych ilości e250. Sprawdziłem kilka kupnych wędlin. Sprawdziłem kilka krajów i limitów tamtejszych. I tu coś we mnie pękło. W Polskich wędlinach są przekroczone limity innych krajów conajmniej kilkukrotnie. Wyrzuciłem peklosól i sprzedałem urządzenie. Nigdy więcej tego badziewa nie kupię. Pekluje mięso w workach próżniowych. Tylko i wyłącznie w zwykłej soli. Robię małe kawałki i trzymam 4-5 dni w lodówce. Dodaje suszona cebule i suszony mielony czosnek. Czasem seler. Nie wędzę jeszcze bo nie mam wędzarni ale robię innymi sposobami. Mięso wychodzi różowe jak po peklosoli. Gołym okiem nie widać różnicy w kolorze. Smak jest inny, ale czy gorszy? Może to kwestia gustu ale mi smakuje. Nadal rozumiem potrzebę komercyjnego stosowania e250 bo sam też nie chciał bym ryzykować jako producent. Ale w moim przypadku i wyrobów domowych po prostu sobie darowałem. Najlepszy smak mi wychodzi po dodaniu 20 gram soli na kilogram surowca. Po wyjęciu mięso myje w zimnej wodzie. Głównie robię boczek a kawałki do pół kilo ale staram się mniejsze robić. Może i wyszedłem na wariata ale przeżyliśmy tysiące lat bez tego e to i ja do końca swojego w zdrowiu przeżyję. Pozdrawiam i nie kłóćcie się o te worki. I tak starsi i mądrzejsi już nas podzielili. Aha słoiki z mięsem różnym robię często bez soli i przypraw. Albo tyndalizacja albo all american canner. Po roku wyciągam, robię obiad albo sole na kanapce. Jest git.
  15. Mieszkam w UK i kupiłem tutaj. W Polsce są sporo tańsze te oryginalne co mam ja, ale i te Litewskie. Litewskie mają grubsze ścianki i są bardziej kolorowe. Mój jest biały.https://www.kazan-market.eu/piece-tandoor-amfora/ - to ta sama firma co od nich brałem. Ja mam model Ataman i kilka dodatków. Długa gwarancja.
  16. Witam. Od roku jestem właścicielem tandori. Duży 120l około 120-140kg. Potrawy robi się łatwo. Krócej niż piekarniku czy na grillu. Temperatura spokojnie sięga 500*c jak dobrze przepalisz. Jeżeli chodzi o dach to się zbytnio nie przejmuj. Po rozpaleniu pieca należy zamknąć drzwiczki na dole i ogień jest mały i pod kontrolą. Przy otwartych drzwiczkach robi się taki cug że aż huczy. Wtedy za dach nie ręczę. Ogólnie zaleca się tandori nagrzewać powoli, małym ogniem. Ja rozpalałem na różne sposoby i tak jest najlepiej. Robi się dużo żaru i piec jest nagrzany odpowiednio. Przy szybkim nagrzaniu z otwartymi drzwiczkami i dwumetrowym ogniem piec jest gotowy do wypieku po 20min. Wtedy krótko trzyma temp. Wystarczy na kurczaka czy szaszłyki. Duże kawałki mięsa np barania czy wieprzowa noga zajmie więcej czasu i wtedy potrzebny żar i stopniowe nagrzewanie. Warto mieć gliniany krążek okuty żelazem do przykrywania żaru gdy sytuacja tego wymaga. Gdyby ktoś miał jakieś pytania odnośnie tandori to z chęcią odpowiem.
  17. Podaj link do tego stwierdzenia.Czy na pewno było tam o Clostridium Botulinum ? Bo przede wszystkim o te bakterie chodzi w procesie peklowania. Natomiast jeśli chodzi o "demoniczną szkodliwość" peklowania mięsa już nie raz było o tym : /topic/14210-czas-czy-temperatura-co-wybrać/page-2#entry547725 /topic/14049-studzenie-szynkowara/?do=findComment&comment=542548 https://pl.m.wikipedia.org/wiki/Jad_kiełbasiany
  18. Dziękuje za odpowiedź StefanS. Codziennie przekonuje się że to forum to prawdziwa kopalnia wiedzy. dotyczy peklowania gdy uzywamy peklosol (azotyn/nitrit). W tym przypadku nie jest potrzebna obecnosc w/w bakterii. Natomiast w przypadku dostepu tlenu dochodzi do reakcji odwrotnej - azotyn utleniany jest do formy azotanu co jest zjawiskiem niekorzystnym. Inaczej mowiac - uzywamy tylko azotynu do peklowania w peklosoli to jednak w przypadku dostepu tlenu w probkach badacze otrzymywali tez sladowe ilosci azotanu ktory nie byl uzywany w procesie peklowania. Z tego jednego punktu widzenia peklowanie w woreczkach prozniowych ma troche sensu bo ogranicza ta reakcje.A jak skomentujcie tą wypowiedź odnośnie tych nieszczęsnych woreczków? [Dodano: 16 gru 2018 - 08:38] Bo trochę z tego wynika że peklowanie na mokro jest Ok, w worku jest Ok, ale na sucho to już nie do końca.
  19. To bardzo szerokie dziedziny - podaj choćby jakieś specjalizacje - np. z biologii filogenetyka a z medycyny ? np. kardiologia ?Faktycznie może mało precyzyjnie napisałem. Chodzi mi o bakterie w mięsie, których to się wszyscy boją i ich wrażliwość na sól. Pisaliśmy o tym chwilę wcześniej. Znam stanowisko kolegów wędliniarzy że sól peklowa i tylko sól peklowa je wykończy. Wyczytałem na wikipedi że zwykła sól wykończy je tak samo bo są wrażliwe na sól i wysoką temperaturę. Nie mogę uzyskać potwierdzenia w tym temacie w dziale przetwórstwa mięsnego z wiadomych powodów. Jeżeli znajdę gdzieś opracowanie w innej dziedzinie nauki, w którym podczas badań wyszło że sól zabija te bakterie to sól peklową i saletrę włożę między bajki. Zacznę robić część wyrobów ze zwykłą solą. Przynajmniej takich do szybkiego zjedzenia. Swoją drogą kiedyś za komuny jak jeszcze podrostkiem byłem to widziałem awanturę w sklepie. Przyszedł facet z kiełbasą w środku zieloną jak żaba i mało baby z za lady nie wywlókł. Zaczął krzyczeć że mu rodzinę chciała otruć jadem kiełbasianym. Kiełbasa była z solą peklową raczej na pewno w masarni. Do okoła była różowa a środek zielony. Zwykła cienka kiełbasa. Czym to mogło być spowodowane? Miał rację?
  20. Pięknie to wygląda. Chyba wydrukuje i w ramki oprawię wow Naprawdę Królewskie wydanie. Jeju a wędzarnie będę kupował dopiero maj-czerwiec Tak czy inaczej na pewno to wykonam i to pewnie jako pierwsze wędzenie. Dziękujemy za przepis. Cudo.
  21. "Sól ma działanie bakeriostatyteczne tzn.nie zabijają bakterii a jedynie powstrzymuje ich rozwój .Bakterie gnilne w 10 % towym roztworze się nie rozwijają lub ich rozwój jest mocno hamowany, ale pleśnie wytrzymują znacznie wyższe stężenia.Na niektóre jady ( toksyny ) sól nie działa w ogóle.Ponadto są drobnoustroje które bardzo dobrze czują się w środowisku słonym.Do tej grupy należą m in. bakterie denitryfikajace utrwalający właściwy przebieg peklowania.Sól ma też pozytywny wpływ na rozwój drobnoustrojów, które nadają mięsu przyjemny zapach i aromat." Biorąc pod uwagę to co podkreśliłem zawsze polecam stosowanie peklosoli a nie samej soli czy mieszanek soli i peklosoli. Dzięki arkadiusz za wyjaśnienie. Interesują mnie również jakieś informacje z dziedziny biologii czy medycyny. Chciałbym porównać wiedzę tam zawartą z tym o czym mówicie i wyciągnąć wnioski. Przez lata nauczyłem się dociekać do prawdy sprawdzając wiele dostępnych dróg i czasami na koniec okazywało się że nie taki diabeł straszny jak go malują. Będę musiał trochę na to czasu poświęcić i poszukać. Gdyby jednak ktoś znał takie źródła to proszę o wskazówkę. Podsumowując to co do tej pory tu wyczytałem i chcę zrobić mielonkę to: Jeżeli mam świeże mięso, umyte i schłodzone. Kroję je na kawałki. Solę zwykłą solą i zamykam w woreczku (niby próżniowo). Odkładam do lodówki ustawionej bardzo zimno na kilka dni, a później miele, wrzucam w szynkowar, parzę 5-7 h z cyrkulatorem w 70*C i cieszę się zdrowym wyrobem bez cienia szans na jakiekolwiek pojawienie się jadu kiełbasianego. Choćbym ten proces powtarzał milion razy to nie ma możliwości zatrucia. Spowodowane jest to: -czystością i świeżością produktów -niską temperaturą zasolonego mięsa (poniżej 4*C) -solą -zawartością tlenu (dużo większą niż pod wodą) -odizolowaniem mięsa od czynników zewnętrznych (np. brudnych rąk dziecka po powrocie z piaskownicy) -krótkim terminem przechowywania po przygotowaniu (zjem w max 3 dni) Mówię tylko konkretnie o tym przypadku przy zachowaniu wszystkich warunków, które opisałem powyżej. Nie mam na myśli obróbki dymem, krótkiego parzenia a wcześniej trzymania 14 dni dwukilowej szynki w worku. Ja wiem że można dmuchać na zimne, ale może w tym konkretnym przypadku nie jest to konieczne? Chcę zrezygnować z soli peklowej gdzie tylko będzie to bezpieczne i możliwe. Taką mielonkę można dać dziecku czy kobiecie w ciąży a i sam z chęcią wciągnę połówkę Jeszcze mam dwa pytania: Czy dobrze kombinuje i jest to możliwe? Czy można wspomóc się np. jałowcem lub jakąś inną rośliną dla poprawienia bezpieczeństwa takiej operacji? Z góry dziękuje za odpowiedzi i pozdrawiam zacne grono
  22. Witam. Na wikipedi napisali że botulina jest wrażliwa na wysoką temperaturę i zasolenie. Gdyby to była prawda to w sumie można wsadzić do worka ze zwykłą solą, trzymać tam ze trzy tygodnie, wyjąć i zjeść na surowo bez zmartwienia o jad kiełbasiany. Czy ktoś wie gdzie można znaleźć jakieś wiarygodne źródło nie związane z przetwórstwem mięsnym, w którym można wyczytać że botulina jest wrażliwa na zasolenie? Jakoś ta wiki nie do końca do mnie przemawia.
  23. To jest temat na oddzielny TEMAT ale tak po krótce to wróciłem do żywienia sprzed kilkuset lat. Może jeszcze nie w 100% ale mało mi brakuje. Odkąd jem świeże, tłuste mięso przez siebie przyżądzone, żytni chleb, owoce tylko w miesiącach, w których rosną, pije czystą wodę, (nie napoje czy soki) odstawiłem toksyczne mleko i toksyczną pszenicę, przestałem jeść w knajpach czy gościach, robię post (czyt. głodówkę) jem kiszonki, - czuję się jak 15-latek. Nie wiem co to choroba, przeziębienie, ból brzucha czy głowy. Wcześniej chorowałem czasami ze trzy razy w roku. Jak ktoś mi powie że saletra czy peklosól zabija tylko bakterie w mięsie i to w dodatku te złe bo inne są jak najbardziej potrzebne, a w jelitach pomaga dobrym bakteriom się rozmnażać to naszwę go wariatem. Kiedyś jadłem wędlinę ze sklepu i czułem się normalnie. Tak jak wszyscy. Odkąd czuje się na prawdę dobrze zacząłem zauważać różnicę po zjedzeniu śmieci. Zdałem sobie sprawę że nigdy wcześniej dobrze się nie czułem i dlatego nie widziałem różnicy po zjedzeniu konserwantów czy drugiego zabójcy po aluminium - pszenicy. Żeby zacząć zmiany w życiu, żeby zacząć w ogóle o tym myśleć, musiałem odstawić telewizję na 6 lat. Dopiero po tym czasie otworzyłem oczy. Nie oglądam już tego chłamu, mamienia i wpędzania w wojnę Polsko-Polską, uczenia złych nawyków, życiowych i żywieniowych. Jak porównamy książki na dowolny ważny temat np. Edukacyjne, historyczne czy w temacie budownictwa to zauważymy że po wojnach poginęły całe rozdziały. W Katyniu nie bez powodu zabili naukowców, nauczycieli, lekarzy i wszystkich, którzy mogli czegoś nauczyć następne pokolenia. Nie ma przypadków. Są tylko zaplanowane długofalowe działania. Oczywiście to moje zdanie i nikt nie musi się z nim zgadzać. Szczerze to nawet zdziwił bym się gdyby ktoś się zgodził.
  24. Hehe rozbawił mnie ten temat. Tzn. Nie że nie biorę go poważnie, tylko śmiesznie piszecie o jamach itd. Mięso biorę od rzeźnika, który tnie mi świnię przy mnie tak jak sobie zażyczę. Jeszcze ciepła nie raz. Wiozę do domu, myję, chłodzę (nie w jamie ) i robię słoiki, zamrażam, gotuje, piekę i co mi tylko przyjdzie do głowy. Część mięsa kroję, solę zwykłą solą, zostawiam na noc w lówce. Na drugi dzień miele, dodaje przyprawy i wciskam w szynkowar. Parzę przez kilka godzin w garnku na równiutko 70 stopni i jem. Tyle mam doświadczenia w temacie. Wędzić na pewno nie zacznę zanim nie przeczytam wszystkiego co tylko znajdę na forum na ten temat. Nawet nie mam jeszcze wędzarni. Natomiast jeżeli znajdę sposób na bezpieczne ominięcie peklosoli w różnych produktach to na pewno z tego skorzystam. Mrożę szybko, rozmrażam w lodówce. Ostatnio zrobiłem szynkę w kawałku w peklosoli na mokro według przepisów z forum. Połowę wywaliłem. Jakaś stara krowa chyba. To ostatnia czysta wołowina nie mielona z szynkowaru w moim domu.
  25. Dla bezpieczeństwa Twojego i wszystkich konsumentów Twoich wyrobów - radzę stosuj - już wyliczałem kilka razy ile to naprawde nitrytu jest w kilogramie wyrobu Na razie nie wędzę jeszcze, a nawet jak zacznę to pewnie z 5 kilo. Zjemy od razu A jeśli chodzi o ilość nitrytu to rozumiem że jest go mało i o niebo lepsze i zdrowsze są nasze wyroby niż te ze sklepu. Przez E250 czy inne konserwanty prawie wszyscy mamy stan zapalny jelit, przenikliwe jelita itd. 200 lat temu też robili wędliny i saletry nie mieli. (Chyba?) oczywiście jak zmienię zdanie i uwędzę 20 kilo sobie i znajomym to na pewno zastosuję. Ostatnio robiłem słoninę w soli. Po dwóch miesiącach pachniała i smakowała wyśmienicie. Myślę że spokojnie wytrzymała by kolejne dwa tylko że zjadłem. Jeżeli ktoś robi większą ilość lub z mięsa z marketu to oczywiście popieram stosowanie peklosoli.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.