No to jestem po wstępnej degustacji węgorzy To moja pierwsza w życiu własnoręcznie uwędzona ryba Wędziłem 3,5h w temperaturze 50-55 stopni a na ostatnie 30 min podniosłem do 70. Obawiałem się, że ryba będzie surowa i nie posłuchałem Damiana, który mówił o wyraźnie o 60 stopniach. Okazało się że obawy były płonne. Nastąpił leciutki wyciek tłuszczu, taka strużka w ilości dosłownie parunastu kropel i chyba te 10 stopni więcej było zupełnie zbędne. Całe szczęście, że nie posłuchem innych rad i nie podniosłem temperatury do 90 stopni, bo to byłaby masakra. Słoność bardzo dobra. Na ciepło bez rewelacji, ale po ostygnięciu smak bardzo dobry. Henio byłby pewnie zawiedziony, bo ryby były wyśmienicie oczyszczone i nie miały żadnych "kobiecych" nut zapachowych. Nie miały też posmaku mulistego czy dennego, jak to zdarza się w przypadku węgorzy dzikich.