Witaj Zbychu!!! Własnie przeczytałem twój dość drastyczny opis ubijania świnki. Dwa dni temu wróciłem ze wspaniałej eskapady ubojowo-wędliniarskiej. Zakupiłem i załatwiłem 2 sztuki. Mam dla Ciebie kilka porad narazie co do samego uboju.Sposób który opisałeś ("zaciągam pętelke ze sznura na górną szczenke .Poczym lekkie podciąganie do przodu za sznur przez pomocnika powoduje ,że sztuka opierając się do tyłu stoji nie ruchomo")jest stosowany, ale wg mnie niepotrzebny, świnia strasznie kwiczy i jest zestresowana co wydaje mi się źle wpływa na jakośc mięsa. Wystarczy pętelka za tylną noge i pomocnik lekko naciaga sznurek, i przedewszystkim spokój, cichutko bez emocji bo świnka wszystko czuje, zachodzisz z boku i uderzenie bardzo mocne znienacka. Ja stosuje siekierę ok 4-5 kg (obuch siekiery ma większą powierzchnię niż młotek no i trzonek dłuższy więc większa siła uderzenia. Osobiście wolę jak świnka przewraca sie na lewy bok bo kłucie zadaję prawą ręką i staję od karku wiec jestem poza zasięgiem wierzgających racic.I ważna sprawa, nóż ubojowy. Zakupiłem u Mirka (solidna firma godna polecenia) nóz ubojowy obosieczny sprawdza sie rewelacyjnie, pierwsza sztuka około 1.5 minuty(to mój rekord) druga około 3-4 min.Co do podwieszania to jest bardzo fajny i prosty sposób. Jest tak zwany krempulec, kołek o odpowiednio zakończonych końcach ok 70 cm długości, potrzebna jest do tego jeszcze linka około 7-8 m i 2 grube kije około 50 cm i oczywiscie belka lub gałąź do zawieszenia (trudo cały sposób opisać w słowach, ale może kiedyś zrobię kilka fotek i zamieszczę na forum jeśli Mistrz Maxell pozwoli ).Jeśli chodzi o patroszenie i rozbiórkę to w miarę możliwosci służę poradą. Pozdrawiam