Witam,
wziąłem się i zrobiłem parówki niewędzone, z solą wędzonkową, wg przepisu Dymka, gdzieś tutaj na forum znalezionego. A konkretnie tutaj . Parówki pakowałem do osłonek parówkowych, od Mira, oraz część do cienkich jelit baranich, kupionych jw. :grin: Odstępstwa od przepisu: dodatek wołowiny (odstępstwo dopuszczone przez autora :wink: ) w ilości ok. 10%, kurczaka ok. 20%, miksowanie doprawionego mięsa ze względu na późną porę odłożyłem na rano, po ok 10 godz. peklowania w lodówce.
I do rzeczy - parówki w jelicie wyszły super :tongue: , ale te w osłonce już nie. Podczas parzenia wydzieliła się brązowawa ciecz. Po schłodzeniu i wsadzeniu do lodówki, po kilku godzinach większość cieczy się wchłonęła, ale brązowawy osad został na parówkach latających luźno w luźnej osłonce... A parówki twarde... Parzyłem 10 min w temp 80°C.
I teraz zastanawiam się, gdzie jest błąd? Za wysoka temp parzenia? A może taki farsz też po mieleniu trzeba długo masować? Na razie nie zrażam się, będę walczył :devil: