-
Postów
1 319 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Typ zawartości
Profile
Forum
Wydarzenia
Mapa użytkowników
Sklep
Giełda
Treść opublikowana przez Papla
-
I. Lista osób chętnych do uczestnictwa w pierwszym kursie
Papla odpowiedział(a) na Maxell temat w KURSY - archiwalne
Zapewniam Cię, źe będzie zainteresowana tematyką. Bo program nie jest nastawiony tylko na rozbiór. Choćby przygotowanie mięsa do pieczenia. -
Nasza Szkoła Domowego Masarstwa
Papla odpowiedział(a) na Maxell temat w Nasza Szkoła Domowego Masarstwa
Co do nazwisk, myślę że nie mamy się kogo wstydzić. A i jak pisał Maxel, goście zapraszani będą bardzo wybitni :-) No ale trzeba zacząć, a to jest najtrudniejsze. Najtrudniejszy pierwszy raz, dlatego liczę na wsparcie wszystkich zadymiaczy, szczególnie tych bardzo doświadczonych. Niech wiedza zostanie przekazana również w praktyce. -
Nasza Szkoła Domowego Masarstwa
Papla odpowiedział(a) na Maxell temat w Nasza Szkoła Domowego Masarstwa
Na obecną chwilę na koszt szkolenia składają się: 1. Półprodukty mięsne 2. Materiały dydaktyczne 3. Materiły do produkcji 4. Nocleg (2 noce) 5. Całościowe wyżywienie (pt - kol, sob - śn, ob, kol, nd - śn) 6. Media (prąd, gaz, woda, opał, śmiecie) 7. Obsługa Po wstępnych kalkulacjach wychodzi na jednego uczestnika 220 zł za 3 dniowe szkolenie. To jest wg mnie bardzo korzystna cena, biorąc pod uwagę samą tematykę jak i przydatność. Oczywiście po zakończeniu szkolenia całość produkcji jest dzielona na 24, lub ilu jest uczestników, i zabierana do domów w celach degustacji przez rodziny, przyjaciół, kochanki, kochanków ;-) itd itp. Niech duma twórców rozpiera a podniebienie i źołądki konsumentów cieszy. Proszę o dyskusję odnośnie tego tematu. Zawsze gdzie dwie i więcej głów tam się mądrego coś urodzi. -
Witajcie Potwierdziło mniej niż 1/4 osób. A reszta dostała czy nie? PS. Znów mnie się kawała przypomniał, jak lądującym Polakom na Marsie, ufoludki zaspawały właz. I gdy następni lądowali Amerykanie to ufoludki opowiadały, źe przed nimi Polacy prezenty przywieżli. Amerykanie zdziwienie. No to ufoludki mówią, źe jak Polacy w końcu wyszłi to kaźdemu dali wpierd... :-)
-
Wśród wędzarniczej braci żył sobie mały krasnoludek co ludzi we śnie dymem oraz zapachami z Stokłosy ubojni budził co noc, więc brać wędzarnicza nie bacząc na ...wnioski jedną kiełbaskę zaniosła do wioski .A tam główny szaman rzekł - O co kaman ? Brać opowieść swą zaczęła o tym, że smród straszny nie daje nikomu , nawet okna otworzyć w domu . Wszyscy słuchali z przejęciem, tylko szaman udawał że jest księciem.Lecz kiełbasa w wędzarni zniknęła po kryjomu .I znalazła swe miejsce u Stokłosy w domu , tylko Szaman zawzięcie udaje wariata że nie działał pod presja mięsnego potentata.Ale ludzie nie gęsi i swój demokratyczny pogląd mają.Idąc dalej tropem smrodu, do linczu się szykowali, lecz warkot nadjeżdżającego samochodu przerwał bunt.Wszak to była czarna wołga.......zapanował wieeeelki strach, bo porwali troje najlepszych mistrzów wędzarniczej braci ze znanego, sławnego forum: DZIADKA, który nigdy nie odmówił pomocy nikomu, bo jak tylko siedział w domu, to pomagać chciał. Bagno - od zlotu popija nalewkę farmaceutów. Trzeci pozostanie tajemnicą krasnoludka, bo nie wiadomo dla czego Kubuś Puchatek otoczył go specjalną opieką z pomocą Andiego, zwanego - Miodowy Prezes. Akcja ratunkowa zaczęła przypominać kipiel w garncu miodu, którego nikt nie chce napełnić żeby zapłacić okup. -To nie prawda,- rzekł miodowy prezes - ludzie dużo pomagają tylko garniec duży jest. Wtem odezwał się Prosiaczek -Na mą golonkę przysięgam, jak wrócę z wojska, to zastukam w
-
wydaje Ci się, że są grube, jak się napcha to będą takie same jak na zdjęciach :-) PS. Jak to szło: Pan zdał a Pani się zdawało :grin:
-
Wśród wędzarniczej braci żył sobie mały krasnoludek co ludzi we śnie dymem oraz zapachami z Stokłosy ubojni budził co noc, więc brać wędzarnicza nie bacząc na ...wnioski jedną kiełbaskę zaniosła do wioski .A tam główny szaman rzekł - O co kaman ? Brać opowieść swą zaczęła o tym, że smród straszny nie daje nikomu , nawet okna otworzyć w domu . Wszyscy słuchali z przejęciem, tylko szaman udawał że jest księciem.Lecz kiełbasa w wędzarni zniknęła po kryjomu .I znalazła swe miejsce u Stokłosy w domu , tylko Szaman zawzięcie udaje wariata że nie działał pod presja mięsnego potentata.Ale ludzie nie gęsi i swój demokratyczny pogląd mają.Idąc dalej tropem smrodu, do linczu się szykowali, lecz warkot nadjeżdżającego samochodu przerwał bunt.Wszak to była czarna wołga.......zapanował wieeeelki strach, bo porwali troje najlepszych mistrzów wędzarniczej braci ze znanego, sławnego forum: DZIADKA, który nigdy nie odmówił pomocy nikomu, bo jak tylko siedział w domu, to pomagać chciał. Bagno - od zlotu popija nalewkę farmaceutów. Trzeci pozostanie tajemnicą krasnoludka, bo nie wiadomo dla czego Kubuś Puchatek otoczył go specjalną opieką z pomocą Andiego, zwanego - Miodowy Prezes. Akcja ratunkowa zaczęła przypominać kipiel w garncu miodu, którego nikt nie chce napełnić żeby zapłacić okup. -To nie prawda,- rzekł miodowy prezes - ludzie dużo pomagają tylko garniec duży jest. Wtem odezwał się Prosiaczek
-
Wosiu, to są gotowe elementy, praktycznie z pół godziny dopieszczania i można peklować. Coś za coś, niestety. Jak jest czas, to się rozbiera a żreć się chce cały czas ;-)
-
Myślę że jak na ubojnię to drogi , ja w sklepie widziałem u nas z kością w cenie 12 zł Pozdrawiam Andrzej, na 99% to jest b/k. U mnie: - karczek wieprzowy b/k - 14 zł - szynka (bardzo ładna) - 16 zł - schab b/k - 17,80 zł - łopatka - 12 zł - podgardle - 4,50 zł i teraz uwaga, uwaga - słonina - 5,50 zł (!!!)
-
Wśród wędzarniczej braci żył sobie mały krasnoludek co ludzi we śnie dymem oraz zapachami z Stokłosy ubojni budził co noc, więc brać wędzarnicza nie bacząc na ...wnioski jedną kiełbaskę zaniosła do wioski .A tam główny szaman rzekł - O co kaman ? Brać opowieść swą zaczęła o tym, że smród straszny nie daje nikomu , nawet okna otworzyć w domu . Wszyscy słuchali z przejęciem, tylko szaman udawał że jest księciem.Lecz kiełbasa w wędzarni zniknęła po kryjomu .I znalazła swe miejsce u Stokłosy w domu , tylko Szaman zawzięcie udaje wariata że nie działał pod presja mięsnego potentata.Ale ludzie nie gęsi i swój demokratyczny pogląd mają.Idąc dalej tropem smrodu, do linczu się szykowali, lecz warkot nadjeżdżającego samochodu przerwał bunt.Wszak to była czarna wołga.......zapanował wieeeelki strach, bo porwali troje najlepszych mistrzów wędzarniczej braci ze znanego, sławnego forum: DZIADKA, który nigdy nie odmówił pomocy nikomu, bo jak tylko siedział w domu, to pomagać chciał. Bagno - od zlotu popija nalewkę farmaceutów. Trzeci pozostanie tajemnicą krasnoludka, bo nie wiadomo dla czego Kubuś Puchatek otoczył go specjalną opieką z pomocą Andiego
-
No to chudziak naprowadziłaś mnie na trop :-) W dniu 21 sierpnia 2006 roku na Listę Produktów Tradycyjnych został wpisany w kategorii Gotowe dania i potrawy: "Bachor" (woj.śląskie) Opis produktu 1. Nazwa produktu - Bachor 2. Rodzaj produktu - Gotowe dania i potrawy 3. Charakterystyka produktu rolnego: Wygląd (zewnętrzny i na przekroju) Kształt nieregularny, owalny lub podłużny pofałdowany, skórka dobrze zrumieniona do brązowej, pokryta błyszczącym tłuszczem. Kształt (zewnętrzny i na przekroju) W zależności od użytej osłonki (żołądek wieprzowy) kształtem przypomina duży pofałdowany bochenek chleba lub nieregularny gruby baton (osłonka z wieprzowego jelita grubego) na przekroju nieregularny spłaszczony owal, otoczony zrumienioną osłonką. Wielkość Długość 25-35 cm, grubość 10-15 cm (żołądek) lub długość 20-25 cm i grubość 6-8 cm (jelito grube). Barwa (zewnętrzna i na przekroju) Barwa charakterystyczna dla pieczeni od dobrze rumianej do brązowej, błyszcząca od ociekającego tłuszczu, na przekroju szara z widocznymi kawałkami mięsa, słoniny i przypraw. Konsystencja, „wrażenie w dotyku” W dotyku skórka twarda, śliska, miąższ miękki, zwarty, sprężysty. Smak i zapach Smak zbliżony do smaku placków ziemniaczanych z wyraźnym aromatem mięsa wieprzowego i przypraw, pieprzu, cebuli i majeranku. Inne dodatkowe informacje dotyczące charakterystyki produktu rolnego lub środka spożywczego Podawany na gorąco, na zimno traci wyjątkowe walory smakowe. 4. Tradycja, pochodzenie oraz historia produktu rolnego, środka spożywczego lub napoju spirytusowego: W książce Krupnioki i moczka, czyli gawędy o kuchni śląskiej Wery Sztabowej (1985) znajdujemy poniższy opis: Poświęćmy jeszcze trochę miejsca „zbijaczce”, czyli świniobiciu na Podbeskidziu. Było to prawdziwe święto, co zrozumiałe, jeśli weźmie się pod uwagę, że życie na wsi cieszyńskiej było o wiele trudniejsze niż w innych częściach Śląska. Przygotowaniu zapasów poświęcano więc należytą uwagę. Wiele tu też innych zwyczajów związanych z tym zdarzeniem, a także przepisów na poszczególne wyroby (…). W Cieszyńskim robi się jeszcze „bachora”. Są to te same jelita, napełniane jednak nie kaszą i krwią, a tartymi surowymi ziemniakami wymieszanymi ze smażoną słoniną i tłustymi kawałkami mięsa. Te „bachory” przyprawia się solą, pieprzem i majerankiem, a czasem jeszcze szczyptą imbiru albo gałki muszkatołowej. „Bachory” zawiązywano mocno nicią, układano w brytfannie, polewano sadłem i pieczono w piekarniku. Gdzieniegdzie robiono też bachora z wieprzowego żołądka. Dobrze wymyty i sparzony żołądek napełniano następującym farszem: do masy z tartych surowych ziemniaków (nieco odciśniętych z wody), dodawano dużo, tłustego, pokrajanego na kawałki, mięsa i skwarków, majeranku, pieprzu i soli. Wypełniony żołądek zaszywano (końce) i pieczono w brytfance. W pracy zbiorowej pod redakcją Daniela Kadłubca (1972) w rozdziale Pożywienie ludu cieszyńskiego Józef Ondrusz pisze: W okolicach podgórskich z żołądka przyrządzano bachoro. Do tartych ziemniaków dodano sporo pokrajanego w kostkę tłustego mięsa i skwarków, masę doprawiano solą, pieprzem i majerankiem. Napełniony nią żołądek pieczono w brytfannie w piecu piekarskim lub rurze. Bachoro przyrządzano też z jelita grubego (…). Na jutrznię szli domownicy na głodno, toteż po nabożeństwie śpieszył każdy do domu, gdzie witał już wszystkich zapach smażonych jelit lub przyrumienionego bachora. Głos Ziemi Cieszyńskiej z 1975 nr 9 na stronie 4 przedrukował rozdział Świńskie dania Józefa Ondrusza z Kuchni naszych babek i prababek, w którym czytamy: W okolicach podgórskich z żołądka przyrządzano bachoro. Do tartych ziemniaków dodano sporo pokrajanego w kostkę tłustego mięsa i skwarków, masę doprawiano solą, pieprzem i majerankiem. Napełniony nią żołądek pieczono na brytfannie w piecu piekarskim lub rurze. Bachoro przyrządzano też z jelita grubego. W Śląskiej kucharce doskonałej Elżbiety Łabońskiej (1989) znajduje się przepis na „Bachora”: Jelita lub żołądek wieprzowy Ziemniaki – 2 kg Mięso wieprzowe tłuste (okrawki) – 1 kg Słonina świeża – 30 dag Cebula – 30 dag Pieprz naturalny mielony, sól, majeranek, imbir mielony, gałka muszkatołowa, papryka mielona lub pieprz ziołowy. Ziemniaki umyć, obrać i zetrzeć na tarce ziemniaczanej. Mięso pokroić w kostkę (trochę mniejszą niż na gulasz) słoninę w bardzo drobną kostkę i usmażyć na niej pokrojoną cebulę. Wszystko razem połączyć, przyprawić do smaku przyprawami i nadziewać jelita lub dobrze umyty i wyparzony żołądek. Końce związać szczelnie za pomocą mocnej nitki. Brytfannę posmarować stopionym smalcem lub sadłem, ułożyć w niej jelita, polać z góry ponownie stopionym smalcem i piec w mocno nagrzanym piekarniku. Podawać na gorąco z piwem.
-
No to pierwsza jaskółka na horyzoncie :-) Proszę nie zapominać o koledze Pedro. PS. Jaki był stan przesyłki? Coby na przyszłość wiedzieć czy obrana linia przewodnictwa par... prrrr zagalopowałem się :grin: Krótko: Czy tuba dała radę ;-)
-
Pytanie o powyższy wyrób, co to jest?
-
Witajcie Proszę meldować o otrzymaniu przesyłek, a nie człowieka w stresie trzymacie, to niedobre dla trawienia, nie żebym od razu starał się wygryź Daroka czy nawet bić się o srebro z Savio ;-), ale lepiej by mi było jakbyście dalej znać czy otrzymaliście przesyłki.
-
No to uważam, że poręczne będzie 20 cm, i do gara się mieści i do mrożenia w sam raz, a i na jeden raz do spożycia akurat. PS. Uwaga na solenie przy tego typu osłonkach. Najlepiej aby farsz był słony taki jak ma być od razu przed parzeniem.
-
a jaka średnica jest?
-
UWAGA Proszę o potwierdzenie otrzymania przesyłki. Jeżeli jej stan uległ uszkodzeniu, to tym bardziej. Postaramy się jakoś zaradzić. Kalendarze zostały do wysyłki zabezpieczone wg norm jakie postawiła Poczta Polska. Ale wszędzie są ludzie i ludziska. Dlatego proszę o kłopotach powiadamiać na PW, telefonicznie lub mail, a nie robić wielkie halo na forum. Dziękuję ślicznie.
-
Jeszcze raz proszę o cierpliwość co do ostatecznego kształtu kalendarza. Nie znamy głównego czynnika wpływającego na formę - ceny. Na dzień dzisiejszy jest tak a jutro może być inna. Jak nie macie co robić to róbcie wyroby i śliczne zdjęcia i od zaraz można do mnie wysyłać na skrzynkę. Na apel poprzedni odpowiedziała garstka zadymiarzy, można by policzyć na palcach. Nie ma się czego wstydzić. Jak na razie przyjmuję dwie opcje: 1. Taki jak teraz, czyli B2 full kolor; 2. 7 kartkowy full kolor. I proszę bez bujania w chmurach. Chyba, że wśród zadymiaczy znajdzie się sponsor, który wyłoży kasiorę lub ma drukarnię, wtedy otwieramy koncert życzeń ;-)
-
Akurat to się zmienia z dnia na dzień. A i tak w głównej mierze cena jest oparta o "parapet" o zażyłości, przy okazji odświeżania znajomości zapytam ;-)
-
Andyandy, rzeczywistość jest taka, że gdyby nie kolega Miro, któremu specjalnie tu dziękuję, to z wysyłanego obecnie kalendarza też by nic nie było. Dlatego liczmy siły na zamiary ;-) A jak ktoś ma światłem pomysły to na maila mojego a wszelkich sponsorów, którym zalegają bilety NBP zapraszam do współpracy. :-)
-
Plizz, tu nie salon Ery :-)
-
a jak tak to tu masz dokładnie co i jak: http://www.wedlinydomowe.pl/articles.php?id=613&page=5
-
Witaj Nie jestem specjalistą, więc moje słowa mogą być nie do końca profesjonalne. Ja robię to tak: 1. Kupuję żołądki wstępnie oczyszczone. Przepłukuję je kilka razy w letniej wodzie, w taki sposób: zalewam w wiaderku aż woda przykryje, mieszam ręką starając się wymasować żołądki, zostawiam na 2-3 h, potem zlewam wodę wraz z pewną ilością śluzu i proces powtarzam, czasami zalewam na noc i do chłodnego, w zimie na strych a w lecie jeszcze nie robiłem ;-) ale myślę że lodówka wystarczy. 2. Po wypłukaniu, i odcedzeniu np. na durszlaku, rozkładam na dużej stolnicy, wtedy nie jeżdżą mi po całym stole. Wywracam je na stronę po której jest tłuszcz otokowy, odrywam delikatnie, ostatnio wykorzystuję do tej czynności tępy nóż z zestawów obiadowych made in yellow small men. Ząbki takiego noża, są idealne do tej czynności, ponieważ nie ranią bezpośrednio samej ścianki żołądka a pomagają uchwycić tłuszcz otokowy. Do krojenia te noże się nie nadają :-) 3. Tym samym nożem zdejmuję z powierzchni nadmiar śluzu, ale bez przesady. No i to wszystko co robię w celu przygotowania żołądka. Myślę, że profesjonaliści np. Tomuś, coś dorzucą. Dodam jeszcze taki patent na upuszczanie z parzących salcesonów powietrza. Ja nakłuwam je wykałaczkami i pozostawiam je w parzących się salcesonach do końca, coś jak koreczek. A to po to, aby: a) nie nakłuwać ich wielokrotnie, b) w każdej chwili lekko wyciągam wykałaczkę i upuszczam napompowany salceson c) nakłucia po igle są na tyle małe, że od razu się zasklepiają, a jak jest większa igła to zbyt dużo soków wycieka
-
Witam serdecznie Z uwagi na wstępne ustalenia co do przygotowywania kalendarza na 2010 rok, poczynione na Zlocie grupy Ślasko-Łódzkiej w Jaworzynce, osoby które już dostały-odebrały kalendarze, proszone są o przesłanie swoich uwag i sugestii na mojego maila (papla@me.com). Całe przedsięwzięcie wymaga wcześniejszego zaplanowania. Dzięki.
-
Wędzareczka przetestowana. Warta każdej złotówki. Dostosowana do jednorodzinnego gospodarstwa. Spisuje się wyśmienicie i przy odrobinie dobrej woli i chęci można spokojnie wędzić w niej. I dopóki ktoś nie spróbuje w niej wędzić niech się wstrzyma z ocenami. To moje 3 groszę w temacie i idę uroić sobie polędwicy nieparzonej uwędzonej w Bradleyu :-) PS. Dzięki Ujastek za trud przywiezienia na zlot wędzarki i cierpliwość w tłumaczeniu.
