pis67

To obejrzyj... Konsumpcja tylko na miejscu...

Ale w artykule przepis jest, i to jaki. :grin: 1. Przygotowujemy 1 kg mięsa. Możemy wykorzystać szynkę i łopatkę wieprzową, ewentualnie 10 dg wołowiny. Unikamy mięsa drobiowego, bo według mistrzów kuchni psuje smak! Potrzebujemy też: jelito wieprzowe naturalne - do kupienia w większości sklepów mięsnych, 3 gramy pieprzu, 50 gramów czosnku polskiego, 10 gram majeranku, ok. 25 gramów soli kuchennej i 100 ml wody.

Na razie przekrój białego, podwędzany 1,5 godziny w temp. do 20 stopni.

Dopiero zaczynam zadymiać salcesoniki, coby tchnienia dymku złapały, wieczorkiem jak zdąże przekrój pokażę, bez względu na wszystko....

Mięsko na salcesony przygotowuję następującymi metodami: krojenie, szarpanie,dłubanie i mielenie, w tej właśnie kolejności wędrowały do misek, a że na koniec mielenie było serc i skórek to tak wygląda ta masa. Oczywiście jutro foty przekrojów zapodam.

Witaj w klubie... :grin: Tak, rozumiem - statystyka. Tu jest fota pt. Co się dzieje z chińczykiem podczas nadziewania. /viewtopic.php?t=5374&postdays=0&postorder=asc&start=105 A kolega bwie dał adres tematu, gdzie można poczytać o chińczykach udających nadziewarki, szajs to szajs, i nie ma co pisać, że się uda nadziać. Ciepły farsz i może, ale przy temperaturze farszu 2-5 stopni nie ma żadnych szans.

Fota polędwicy wołowej z wczoraj i śniadanko, ona polędwica, łosoś i kiełbaska wieprzowo-wołowa podsuszana.

Wczoraj przygotowałem mięska na salcesony - biały, po lewej i czarny po prawej, dziś mieszanie z pozostałymi składnikami. No jeszcze osłonki świeżo wyjęte ze zwierza dziś oczyszczę. :lol:

Ja gotuję bez, potem po wymieszaniu wszystkich składników pasztetu - ważę i dodaję 17 g soli na kg masy.

Jako posiadacz i niezupełny inwalida manualny oraz właściciel dwóch wersji tanich nadziewarek po raz kolejny odradzam ich zakup, mogę po raz wtóry wykonać dokumentację fotograficzną wielu wad, natomiast koszt ciągłych napraw przekroczy wykonanie samemu nadziewarki "domowej". Dodam, że po roku czy dwóch uzbierałem na nadziewarkę "lepszą", która też wymaga niestety drobnej korekty, ale naprawdę drobnej. :grin:

Części lędźwiowe małego bydlęcia uwędzone około 30 stopni, 6 godzin. A jutro salceson, parzą się już mięska na ten rarytasik...

Dziś wędzę troszkę mięska - nie wieprzowego.

A na focie flaki wołowe w ilości 2,5kg, które od początku własnoręcznie pozyskałem z żołądka jałowicy, z którą ostatnio walczyłem. Roboty co nie miara, najpierw szorowanie i oczyszczenie z resztek zawartości, potem krótkie sparzenie i zdjęcie brązowej warstwy wyściełającej wnętrze żołądka, dokładne oczyszczenie z błon i innych zanieczyszczeń, parzenie 4 godziny, pokrojenie, i zostało tyle co napisałem, czyli na dwa obiady pt. Flaki. Satysfakcji z pracy brak, tyle że flaki z młodego bydlaka są naprawdę miękkie.

Myślałem, że będzie lepiej, wyszło szare mięsko w galarecie z tłuszczykiem, co na pewno nie przekreśla walorów smakowych. Proponuję następnym razem do pomocy swoją kandydaturę, zobaczymy co wyjdzie. Wiem, że jest to propozycja niemoralna, ale dzieci już śpią.

Rybka pływała przez tydzień w podanym wyżej stężeniu, dlatego trzeba nadmiar soli do wody przesunąć. Może zawsze nie, ale kiedy wiem, że trzeba tak zrobić, to tak robię. Dodam, że nie nastrzykuję przyszłych wyrobów, nie ma takiej potrzeby. Pierwsze dwa kawałki wyciągnąłem do wędzenia po dwóch dniach - obmycie i bez moczenia po osuszenia i wędzone, a długi czas ma na celu sprawdzenie wpływu czasu w solance, w niskiej temperaturze na końcową jakość wyrobu. Jestem za przy szczególnie większych rybkach w całości.

Rybka z fotki pływała w solance 0, 47kg soli na 5 l wody, o temp. 1 stopień przez 7 dni, następnie godzina moczenia w zimnej wodzie, ociekanie przez noc, osuszanie w temp. pokojowej 3 godziny i wędzenie 6 godzin 20-25 stopni. Dla mnie minimalnie za duża słoność , LP twierdzi, że taka jej odpowiada.

Dziś zimno i powoli wędzi się rybka...

Mogę, smak to jeden ze zmysłów występujący u organizmów, który służy do chemicznej analizy składu pokarmu. U ludzi receptory smakowe znajdują się na języku, odpowiadają za wyczuwanie 5-ciu substancji chemicznych znajdujących się w pożywieniu. W przypadku polędwicy będą to głównie receptory smaku słonego, które rozrzucone są równo po całym języku i w sposób indywidualny dla każdego osobnika, charakteryzują smak wyrobu. Jeśli w sposób nieprawidłowy przygotujesz wyrób, mogą się przydać też receptory smaku kwaśnego i gorzkiego.

Film ok. dobry jesteś - jedziesz na dwie ręce, ja do takiego popychania używam tylko prawej, a dłoń opieram o górną krawędź wlotu maszynki, coby mi się nie omskła i zbyt głęboko do gardzieli nie wpadła i ślimaka nie zahaczyła. Z rozmów przeprowadzonych z osobami, które jakiś tam kawałek palca straciły na ślimaku, wynika że samo obcięcie jest mało bolesne, jakby w znieczuleniu od zimnego mięska.

Tu nie nadzieja potrzebna, tylko odrobina optymizmu. A i fota polędwicy, razem z szynkami siedziała w wędzarni w średnim dymku, temp.40-50 stopni. Jest gotowa, a szyneczki i ogonówka w garnku się parzą.

Z dziś - fota sprzed chwili i sprzed paru chwil.

i pieczone... i parzone... i dość spore... To tyle na dziś - jutro wędzimy dalej.

Po trzech godzinach...