Troszkę rybek ostatnio nawiozłem więc czas był najwyższy na kolejne klopsiki... Jako że niestety zalewa pomidorowa z udziałem octu nam nie bardzo podeszła postanowiłem wykoncypować własną. Najpierw skarmelizowałem kilka drobno pokrojonych cebul, potem do kilku litrów przecieru pomidorowego własnej roboty dodałem kilka sporych potartych na średnim oczku marchewek i poddusiłem z liściem laurowym i zielem do miękkości, dodałem cebulkę, dosmaczyłem i wszystko razem zmiksowałem. Usmażone klopsiki zalałem tym sosem i spasteryzowałem. Wyszło mi jakieś 24 słoiczki - te nasze ulubione 346 ml (idealnie na raz) i 5 słoików 550 ml. A konsumpcję uskuteczniam posypane cebulką i otoczone ogóreczkami, ostatnio były kiszone a dzisiaj na kolację diabelskie. Bez fałszywej skromności powiem że wstydu nie ma...