-
Postów
4 149 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Typ zawartości
Profile
Forum
Wydarzenia
Mapa użytkowników
Sklep
Giełda
Treść opublikowana przez pokemon15
-
aga ja nie często wędze... tak raz w miesiącu, może zadziej praktycznie tylko dla naszej rodzinki... Co do wyrobów to teraz będę więcej robił polędwic no i czas na inne mięso jak wieprzowe, teraz zacznę przygodę z drobiem... czyli jakieś piersi indycze...
-
to najbardziej...
-
oj bogdanie, udało sie po ciężkich bojach... ech, bo to wszystko tak robię jakos spontanicznie... po prostu za dużo tego było na raz... w piatek cały dzień wedzonki, w sobote te kabanosy i jeszcze w niedziele ich zadymianie... No nie wiem, nie wiem... :tongue: chyba, ze sprawię sobie nowy "profesjonalny" lejek... W sumie to sa pyszne, faktycznie troche tłustawe ale to moja wina, ponieważ dałem więcej podgardla niż w przepisie :rolleyes: I chyba za mocno wyrobiłem... za późno przeczytałem twoją informacje aby II z I połaczyc "delikatnie"... Jak zauważyłem juz rano po osadzaniu (ok 6h w temp 15st - moze za ciepło...) jeszcze przed wedzeniem, to na kabanosach na wierzchu jelit były "kropelki" tłuszczu, nawet się tak dziwnie "świeciły", brudziły palce, no nie wiem ja to lepiej opisać... i później podczas osuszania w wędzarni trochę "kapały" :mellow: Natomiast "farsz", który poszedł w jelita wp ("kminkowa"), jakby zachowywał sie trochę lepiej bo kiełbasa lepiej obeschła podczas osadzania... Ale jak na pierwszy raz to i tak fajnie wyszło, Bartek ma radochę, że takie cieniutkie kiełbaski moze wcinać Kabanosy są kruche i smaczne Dzisiaj chyba jeszcze lepsze po nocnym pobycie na kiju na balkonie w szafie
-
Moje pierwsze zadymianie kabanosów... http://img805.imageshack.us/img805/7776/dscf9955wm.jpg Przygodę dzisiejszą z beczka zacząłem ok 9 rano, na tapetę poszły kabanosy i kminkowa... wygrzewanie beczki poszło dość sprawnie i szybko i po ok 30 min jak już żaru przybyło zacząłem osuszanie w temp 50-60st. pogoda nie rozpieszczała, co chwilę słońce i deszcz i tak co 20, 30 minut... musiałem sklecić daszek na szybko... Trochę zacząłem sie bać, bo mimo dość długiego osuszania kabanosy jakoś dziwnie zaczęły "kapać" tłuszczem... w sumie to "farsz" dośc tłusty zrobiłem... no ale w końcu zaczałem zadymiać... ok 2h w temp 50 st. Na koniec jeszcze podpiekałem w ok 80-85 st przez ok 30 minut. Mimo pogody w "kratke" kabanosy wyszły jak na pierwszy raz przyzwoicie chyba... zjedliśmy od razu ze trzy petka jeszcze gorących http://images35.fotosik.pl/740/288b011428bf7032m.jpg http://images50.fotosik.pl/937/3e850c256574a8dem.jpg
-
Dzisiejszy efekt wędzenia... mam dość na jakiś czas... Kabanosy http://img43.imageshack.us/img43/816/dscf9960wm.jpg "Kminkowa" http://img840.imageshack.us/img840/8572/dscf9957wm.jpg Ale od początku... Nasza siostra robi dość często kabanosy i to ponoć "mistrzowskie", no to ja też postanowiłem się zmierzyć z tym tematem... rany... gdybym wiedział co się będzie działo przy ich produkcji... Surowiec jaki wykorzystałem to wpkl I 1,5kg - sitko 10 i wpkl II 3,5kg - sitko 6. Peklowane 30h 18g/kg peklosolą. Przyprawy to pieprz mielony 2g/kg, czosnek mielony 2g/kg, kminek 1g/kg, gałka 0,5g/kg. I wszystko było by fajnie gdyby nie te jelita baranie... Czad... Po dwóch godzinach prób nałożenia jelit na lejek od nadziewarki... szlak mnie trafił... i wywaliłem jelita do kosza... kląłem na czym świat stoi... że głupi jestem, że wszystkiego muszę spróbować, a po co, na co, zamiast siedzieć z dzieckami na dworze i piwko popijać... Postanowiłem, ze zrobie kminkowa w normalnych jelitach wp cienkich bo i takie jeszcze miałem... (było ok południa). ale w miedzyczasie poszedłem z synem na spacer i jakos przypadkiem przechodzilismy obok sklepu z lejkami... kuchennymi... ech kupiłem taki nie duży i później dopasowałem do nadziewarki... i jakos tak zeszło do wieczora... I jak już ochłonąłem trochę od rana... myślę sobie... spróbuję... chociaż jednego kabanosa zrobić... Co ja sie namęczyłem... to moje, teraz juz wiem, ze lejek ten dorobiony tez jest jeszcze za gruby, jelita musiałem ciąć w odcinki metrowe co by mi na lejek naszły i tak kabanos po kabanosie... czad, o 1 w nocy miałem serdecznie dość, kiełbas, kabanosów... wszystkiego... Jelit mi zabrakło i część "farszu" poszła w jelita wp i wyszła "kminkowa" Dzisiaj od rana zadymiałem... dębem, jabłonią, 1,5 h prawie osuszałem w temp 50-60 st, następnie 1,5h wędziłem w temp 50st i na koniec podpiekałem w ok 80-85st przez 40 min. Kabanosy wyszły dość tłuste, chociaż podczas jedzenia tego nie czuć, są zajefajne, dzięki halinko za wskazówki Bardziej widać to na "kminkowej", chociaż jeszcze dobrze nie wystygła jak ja kroiłem, ale widać lekki podciek. No cóż... warto było jednak męczyć się po nocy O zadymianiu w innym temacie później napisze...
-
Pierwsze kabanosy za płoty... :wink: http://img810.imageshack.us/img810/4511/dscf9940wm.jpg Padam... idę spać, jutro opisze wrażenia z produkcji... masakra... Halinko... to dla ciebie puchar... http://im-smiley.com/imgs/celebrate/celebrate017.gif
-
KABANOSÓW nie będzie... :devil:
-
ALLELUJA !!! oj miało być szybko sprawnie... i... :tongue: Halusia, nie dałem rady... kujawiaki mnie sponiewierały... :shock: kabanosy jutro... oj miro... działo się działo... bogdan... dopiero skończyłem... :wink: Jak ja Was za to KOCHAM siostry i bracia !!! Kujawiak THE BEST Czyli zadymianie ... no... A wszystko zaczęło się ... no właśnie... rano... Wstałem lekko zmęczony ... 7.30 (po szypułkowaniu truskawek ok 2 w nocy)... i poleciałem w te pędy po kujawiaki... :tongue: A że w promocji były... wziąłem dwie zgrzewki... :tongue: Szybki powrót do domciu i na ogród poleciałem rozpalać "pod"wędzarnia... A tak sie bałem, że będzie padać... jednak ktoś tam na górze czuwa nade mną chyba, bo rano słoneczko świeciło, zero wiatru, plus 23 Szybkie grzanie beczki i "produkcja" żaru... osuszanie wędzonek ok godziny... w temp 40-50 st w międzyczasie latały samoloty... Ok 10.30 przystąpiłem do właściwego zadymiania... Bartek mi pomagał... Po ok 5 godzinach zadymiania w temp 50st czyli ciepłym dymem... wyciągnąłem szynki i jeden boczek, a polędwice podpiekałem w ok 80 st przez godzinkę.... aaa i boczki... http://images43.fotosik.pl/935/1bce7fb405ee27c8m.jpg http://images45.fotosik.pl/936/efb0f1343ab0f8ebm.jpg http://images43.fotosik.pl/935/14e472e43d21607em.jpg http://images45.fotosik.pl/936/8e3588eae4662c04m.jpg I tak oto, po całym dniu z kujawiakami... cholera moze ja na te Kujawy się wyprowadzę..., mmmm nie, jednak dolnośląskie jest ok :wink: no ale... planowałem zadymiać z osuszaniem cosik 5 godzin... a wyszło mi nieco dłużej bo ok 6... ale to dlatego, że polędwice podpiekałem na koniec jeszcze coś z godzinkę Tutaj szyneczki http://img9.imageshack.us/img9/5905/dscf9890wm.jpg http://img839.imageshack.us/img839/8605/dscf9891wm.jpg No i reszta się podpieka... polędwice i boczki... http://img813.imageshack.us/img813/9002/dscf9892wm.jpg W międzyczasie... http://images43.fotosik.pl/935/0d0b3e7793bad456m.jpg http://images49.fotosik.pl/913/b9be16cece5f4b0fm.jpg http://images50.fotosik.pl/934/643e8fd2e356d098m.jpg Ech te kujawiaki... No nic \... dopiero 2,28 ... Słuchajcie... a raczej czytajcie... he he, nie nie, ja całkiem na poważnie... bo... i ... taki oto efekt mojego zadymiania ... http://img27.imageshack.us/img27/4691/dscf9909wm.jpg Kurcze, nie mogłem się powstrzymać... chociaż serce mi się kroiło... i nie tylko... http://img807.imageshack.us/img807/6306/dscf9926.jpg Wiadomo, na początek "komisja" i dopuszczenie do... http://images35.fotosik.pl/737/a9c8a3357dad52cbm.jpg http://images46.fotosik.pl/882/bfb0e5c32c4a25b2m.jpg http://images38.fotosik.pl/914/ac15b90b217d2769m.jpg A teraz troszkę moich spostrzeżeń... Wędzonki zajebiste wyszły... :thumbsup: ALE ... no włsnie,,, Cały surowiec peklowałem razem, wg tabeli dziadka (6 dni) i teraz... Szynki wędzone bez podpiekania parzyłem, wyszły rewelacyjne, soczyste i smaczniaste Niebo w gębie !!! Mankament to to, że kolor jest nierównomierny,,, ale to jak nie wina mięsa to moja, bo nastrzykiwałem "po łebku" a i przewracałem mięso w beczce ... co drugi dzionek... ech lenistwo... http://img808.imageshack.us/img808/9512/dscf9916wm.jpg Polędwice... szok....nawet nie wiem co pisać :thumbsup: no wyszły idealnie... wędzone, podpiekane, takie nie surowe ale też nie wymagające parzenia... eeceeh http://img62.imageshack.us/img62/5827/dscf9904wm.jpg I polędwiczki, które wędziłem pierwszy raz... super... są tak soczyste i delikatne, mają ten smak niepowtarzalny... jednocześnie sa kruche i ... aaaa !!! http://img718.imageshack.us/img718/5044/dscf9919wm.jpg Boczki... i tutaj mam dylemat... właśnie... bo ? Bo trochę dziwne ale trzy sztuki podpiekałem razem z polędwicami w celu... sami wiecie I boczki wyszły trochę za słone... I nie wiem, bo peklowały sie razem jak całość surowca, wędziły się tak samo i podpiekały na koniec... jedyne co mi do głowy przychodzi to, rodzaj mięsa... ale poszły do gara i : http://img691.imageshack.us/img691/3454/dscf9922wm.jpg http://img199.imageshack.us/img199/2554/dscf9923wm.jpg Po parzeniu... Normalnie... poezja... pychota !!! Ogólnie to jestem zachwycony końcowym efektem, starałem się przez cały proces wędzenia utrzymywać temp ok 50-55 st, podpiekałem w 80... drzewo wykorzystane do wędzenia to dąb. Idę spać... 3.34... o w mordę... a jeszcze te kabanosy... dzisiaj nie dałem rady... cóż popeklują się ciut dłużej... :tongue: pa
-
spoko, przyszły Dzisiaj wieczorem po pracy, przyszedł czas na przygotowanie mięsa na przyszłe wędzonki.... Ech... zabrałem się za to coś koło 23... zanim przyniosłem beczkę z garażu, "wykąpałem" mięso to zrobiło się w pół do dwunastej... no ale cóż, jak trza to trza... Mięsko peklowało sie 6 dni, wg tabeli naszego guru z dodatkiem ziela angielskiego i kolendry oraz lisci laurowych. Wyszło mi tego 4 szt boczku, 3 szynki, 2 polędwiczki i 3 polędwice Na pierwszy "ogień" poszły szynki, szt 3 Jak ja lubię w te siatki je wkładać, frajdę mam że hej Następnie poszły do sznurowania polędwice... Polędwiczki, boczki i polędwica ala łososiowa (jedna polędwicę 'wyczyściłem" jak umiałem z błon i mizdry...) miały iść na haki, ale jak przyszło co do czego... to okazało się, że haków mam tylko 2 szt. ... a gdzie reszta ? No to dwa najcięższe boczki poszły na haki a reszta na sznur Wszystkie przyszłe wędzonki powędrowały do piwnicy w celu ocieknęcia przez noc. http://images39.fotosik.pl/905/969a3560955af22fm.jpg http://images46.fotosik.pl/880/80c717a8cfbf3d70m.jpg Na koniec tylko dodam... że szlak właśnie mnie trafia... i spać nie będę chyba... bo ku...dę nie no... padać zaczęło i jakieś błyskawice na niebie widać... do tego wiatr... MASAKRA !!! Nie wiem co ja rano zrobię... ponad 11kg mięsa... Dupa, dupa, dupa, pada co raz bardziej... akurat jak mam 3 dni wolne od pracy... :devil: [ Dodano: Pią 17 Cze, 2011 02:37 ] A może sie wypada do rana... ech pewnie i tak nie wstanę o 6... :wink:
-
ale czad, ja jutro mam robic kabanosy a nie sprawdziłem czy na lejek wejdą... :shock: No to fajnie...
-
:shock: :shock: :shock: :mellow: :tongue: Kurde, ja nawet uprawnienia mam na takie sprzety... ale sztaplarka? :wink: Dzieki Henio
-
możecie mnie uświadomić o co biega ? kurcze pis-ie, daj jeszcze fotki tej pasztetowej juz w "akcji".... ale mi smaka narobiłeś... a przepis na tą pasztetową to wcześniej jest ? tylko znając ciebie... cholera skąd ja jakiegoś dzika wytrzasne ??? :shock:
-
Madlinka przyjmij i od Pokemona najserdeczniejsze życzenia zdrówka, szczęścia, przepysznych wypieków i wędzonek 100 lat
-
zdecydowanie ta dzisiejsza, mieso jest super soczyste, mięciutkie normalnie pieczemy w rekawie, w sumie tez dobre wychodzi...
-
Dzisiejszy obiadek, kurak pieczony na butelce z piwem, ziemniaczki i sałatka warzywna ze śmietaną i odrobina majonezu (pomidory, szczypiorek, ogórek, kukurydza, koperek, ) :thumbsup: A kurak rewelacja Całego zjedliśmy !!! nawet pierś była soczysta i mięciutka http://img688.imageshack.us/img688/8864/dscf9805wm.jpg http://img534.imageshack.us/img534/7929/dscf9806wm.jpg http://img838.imageshack.us/img838/5229/dscf9808wm.jpg
-
madlinka, robie pierwszy raz ten sposób ale kolega zachwalał, ze to niebo w gebie Zobaczymy...
-
a to nasz jutrzejszy łobiad Przymiarka przed wrzuceniem w przyprawy Kurak pieczony na butelce z piwem :wink:
-
[Pieczywo] Pieczemy chleb n zakwasie z Przemkiem i Pokemonem
pokemon15 odpowiedział(a) na L.Przemek temat w Z chlebowego pieca i domowej cukierni
yerba, uwierz mi, że mały pokemon to 'oczko" w głowie tatusia [ Dodano: Wto 14 Cze, 2011 00:58 ] dzięki, czyli z moim jest wszystko oki -
[Pieczywo] Pieczemy chleb n zakwasie z Przemkiem i Pokemonem
pokemon15 odpowiedział(a) na L.Przemek temat w Z chlebowego pieca i domowej cukierni
Muszę się Was poradzić, starych wyjadaczy "piekarników"... od jakiegoś juz czasu, na moim zaczynie-zakwasie robi mi się dziwny kożuch na wierzchu pomiedzy dokarmianiem a mieszaniem, (mniej wiecej raz na 24h dokarmiam, co 12h mieszam)... I nie wiem, czy to wina temp. bo jest już dośc ciepło w domu, czy ten mój zaczyno-zakwas sie psuje... czyli szlak go trafia powoli... Mam go od początku, tzn robie chleby a to co zostanie , srednio 150, do 200g dalej dokarmiam, albo przechowuje w lodówce i jak potrzeba to "budzę" i dokarmiam... nie wiem czy bedzie to widac dobrze na zdjeciach... Po wymieszaniu, czy dokarmieniu mój zaczyno-zakwas wyglada w miare normalnie... a zalatuje ja zalatuje... kwachem... jak zawsze... Czy moze mi ktoś opisać jakie sa efekty czy objawy zepsutego zakwasu ??? -
No widzisz... one cie kochają
-
OJ kto by nie był zadowolony !!! :thumbsup: :clap:
-
mi tez sie wydaje, ze przy suchym peklowaniu najlepiej jak jest jak najmniejszy dopływ powietrza,,, nawet w przepisach "stoi' aby pokrojone i wymieszane mieso (z peklosolą), ugnieść w naczyniu i przykryć np talerzem tez ugniatając aby całe powietrze wypchnąć na zewnątrz...
-
jutro córa zabiera to maleństwo do weterynarza no maluch jest ale mamy nie miało... jak go brałem do domu to jeszcze jednego oka nie miał dobrze otworzonego... nawet dobrze nie chodzi jeszcze, taki nieporadny...
-
no i niestety będzie bez golonek jeszcze tym razom... nie przywieźli... no chyba, że jutro poszukam i zapekluje oddzielnie w jakimś naczyniu... W piątek zamówiłem surowiec na wędzonki, w lodówce przeciąg dmucha takie pustki... a ja W sumie już dawno nie zadymiałem... trochę zaryzykowałem i zamówiłem surowiec w sklepie firmowym Rzeźnictwo G. Zyguła... http://www.zygula.pl Od jakiegoś czasu mamy sklep taki... a z opinii znajomych mieso tam kupowane jest świeże i dobre... Nie mam niestety możliwosci zakupu mięsa od 'rolnika"... chociaż kiedyś wybiorę sie na przejażdżkę po okolicznych wioskach... Ale cóż, jestem w sumie zadowolony, bo wszystko co chciałem to dostałem, no oprócz golonek... a mięso wygląda wg takiego laika jak ja chyba nie najgorzej, chociaż tanie nie było... nawet żonie nie mówiłem ile kasy tam zostawiłem... W sumie w beczce jest ponad 11kg mięsa boczek - 3,2kg, szynki 3,6kg, polędwice 3kg, i zaszalałem...polędwiczki wp 0,8 kg... surowiec na polędwice jest bardzo fajny i tylko z jednej zdecydowałem się, ze usunę mizdrę i błony i spróbuje zrobić coś a'la łososiową razem z polędwiczkami, ale nie wiem jak czas pozwoli, może tylko zadymię dwa dni i na koniec je podpiekę, w sumie mam weekend przyszły wolny... Chodzą za mną jeszcze te golonki ale wszędzie są tylko przednie... może jutro po pracy jeszcze poszukam i zapekluje w oddzielnym naczyniu... co do naczynia... niefart mi się zdarzył przy myciu beczki ... ech a to rodzinna wiekowa ceramiczna beczka... ze 30 lat ma... "ukruszył"mi się kawałek... trzeba będzie pojechać gdzieś do "ceramiki"i zakupić nowa... ale jeszcze zapeklowałem mięso w tej... a taka jest fajna wymiarowa... idealnie wchodzi do 12kg mięsa i idealnie się zalewa... ech... Zamówiłem też w necie jelita baranie na kabanosy... czas sie zmierzyć z nowym wyzwaniem... ciekawe tylko czy zdążą dojść do czwartku... bo nie wiem czy mięso kupować...
