Wczoraj całonocny dyżur i monitorowanie cieków wodnych (u mnie i u Artura jest wprowadzone pogotowie przeciwpowodziowe), a w tak zwanym "międzyczasie" na dzisiejsze wędzenie, osiatkowałem, zasznurowałem i nadziałem na haki szynki, balerony, polędwice oraz boczusie.
Pogoda..., niestety litości nie miała. Padało ciągle i teraz też pada :sad: .
Dziś padł rekord w osuszaniu, prawie trzy godziny i aby nie było lekko z pod paleniska mojej wędzarni zaczął wypływać strumyk i zalał tlące się drwa :lol:
Teraz już jestem w 100% przekonany o wyższości umieszczania kanału jak i paleniska nad ziemią, nie zakopywania w gruncie.
Tutaj już część sparzona, kilka jest w garze, a reszta czeka na swoją kolej. Do 2 max 3 powinienem się wyrobić i pójść oko zamknąć, bo rano na służbę.
Przekroje wstawię pojutrze, jak będzie czas i pogoda nie narozrabia.
Pozdrawiam.