Obiadek zaliczony.Dzisiaj improwizacja bliskowschodnia Wczoraj był rosół,taki wolno gotowany,z duuuużą ilością warzyw na ogonie wołowym,fragmentach kury domowej /sąsiad przez płot nie przerzuca,ale mój zaprzyjażniony hodowca pstrągów sprzedaje / i podrobach z tejże kury.Wyszedł klarowny i pyszny.Dużo makaronu,trochę zielonej pietruszki i był obiadek że hej.Pozostało mięsko z wywaru.Najpierw chciałem zrobić klasyczną kaszubską potrawkę zw sosie śmietanowo-cytrynowym,ale ta wołowina . Więc zrobiłem improwizowaną potrawkę "bliskowschodnią".Poddusiłem na oliwce posiekaną szalotkę,czerwoną cebulę i marchewkę z rosołu,dodałem posiekane suszone pomidory z zalewy oliwnej.Podlałem wczorajszym rosołem.Wrzuciłem garść sułtanek,pokrojone mięso,dodałem anyż,kumin,sumak,czerwony pieprz,kurkumę , imbir i już sam nie wiem co .Wszystko poddusiłem,na koniec dodałem dwie łyżki kwaśnej śmietany. Podałem z ryżem i duszoną dynią /też z czerwoną cebula,brązowym cukrem.przyprawami orientalnymi.Pani pochwaliła-powiedziała że pyszne