Forumowicze mają swoje mini blogi, to i czemu ja nie miałbym mieć.
Postaram się tu powklejać moje dzieła rozproszone po forum.
Dziś robiłem kiełbasę którą mogę nazwać ..... na czuja.
Nie podpierałem się żadną recepturą a tylko własnym przeczuciem.
Będąc w sklepie zauważyłem niezły kawałek boczku, obok leżała całkiem tłuściutka łopatka i tak mnie tknęło ..... będzie kiełbasa.
Do całości dobrałem golonko i do roboty.
Mięso sklasyfikowane, zapeklowane na sucho, trzy dni w lodówce, masaż klejowy, nadziewanie i cała reszta procedury.
Dziś z ręką na ramieniu bo pogoda płakała dziś figle zabrałem się za wędzenie.
Mimo niesprzyjających warunków obyło się bez przeszkód, a po wędzeniu jak wiadomo parzonko w wodzie:
Po parzeniu na talerz, fota dla potomnych i .... konsumpcja degustacyjna.
Jest spoko.