Witam.
U mnie w rodzinnym domu było podobnie.Zawsze, obowiązkowo na święta (jedne i drugie a i pierwszomajowe się łapały :grin: ) kupowany był kaban.Po kilku świniobiciach z udziałem fachowca (ze 35 lat temu a może wcześniej :rolleyes: :shock: ) ojczulek sie wkurzył (nie mógł nikogo znaleźć) sam "wymierzył sprawiedliwość" na śwince.Wtedy zaczęła się moja kariera jako pomagiera - przytrzymaj naczynie na juhę, przynieś słomy, podpieraj nogi polanami i opalaj racice aż da sie ściągnąć, polewaj wodą przy czyszczeniu/ skrobaniu, polewaj przy opróżnianiu jelit itd. itp.I tak było ze 4-5 razy do roku.
Później jak się wyprowadziłem z rodzinnego domu to obowiązkowo na święta BN i W też musiała być kupiona świnka i robione wyroby.Samemu szło jak krew z nosa- a to kiełbasa za sucha, ato sie rozwala, a to wiórowata, a to za słona. Nie powiem czasami wychodziła ale sam nie wiem jakim sposobem :lol: Potem na ok. 10 lat zarzuciłem zabawę z własnymi wyrobami wedliniarskimi, aż do świąt 2007, na które to postanowiłem zrobić come back z domowymi wyrobami wędliniarskimi.I gdy zacząłem szukać sensnie napisanego przepisu na kiełbaskę cobym się nie zbłaźnił i nie zniechęcił na następne 10lat, trafiłem na www.wedlinydomowe.pl . I podobnie jak Siara wsiąkłem ku zadowoleniu memu i Reszty Forum :devil: :lol: :lol:
Pozdrawiam :wink: