w zasadzie nie, choć jak ostatnio robiłem szynkową (z tego samego surowca), to też się trochę ich pokazało.
Mam na to swoją teorię. Ciekawe, na ile prawdziwą :-):
Gdy przerabiałem mięso na Kólewską i szynkową, to - wspominając Twoje nauki - pomyślałem sobie, że chyba coś z tym mięsem było "nie tak". Od początku mi się nie podobało. Kupowałem je jako porcje szynki (1,2 - 1,5 kg) na tackach styropianowych. I już w sklepie widać było, że puściło - jak na moją wiedzę i jakieś tam doświadczenie :-) - zbyt dużo osocza. To było pierwsze żólte światło. Drugie było podczas wyrabiania, gdy WPI na szynkową mieszałem i mieszałem i mieszałem i ..... i pobijałem nawet tłuczkiem do mięsa, lecz niewiele to pomogło i nie za bardzo się kleiło. I choć Królewska wchłonęła swoją porcję wody raczej bez problemu, to tak sobie myślę, że pewnie ta woda nie weszła do mięsa, tylko jakoś tak obok (nie wiem, jak to napisać, ale tak to czuję), i wyparowując w czasie dopiekania, wytworzyła właśnie takie puste przestrzenie.
Czy ma to w ogóle jakiś sens :rolleyes: :question: