Przed Niedzielą zrobiliśmy. Towaru bez kości było 6.72 kg + rosół z parzenia i przyprawy Fotki bez lampy i z lampą. Po lewej stronie na desce kątnica wp, a po prawej kątnica wołowa. "Salceson wg Zbója" Przepis powstał przy poradach śp. Andrzeja K. głowa wp – pół lub dwie połówki serca wp – 2, ale niekoniecznie tylne golonki wp – 2, może być jedna, lub ze trzy przednie uszy wp - 4-6 szt skórki wp - 1 kg mielone na siatce 4mm ozory wp – 3-4, ale niekoniecznie mięso z całej kości karkowej mielone na siatce 4 mm Reszta krojona w kostkę Rosół z gotowania mięs - dodaję tyle, żeby prawie zakryło mięsa w pojemniku, w którym będę wsio mieszał peklosól: ja daję 110g p-soli na litr wody na kg składników z kością przyprawy: pieprz - 2.5g/kg kminek - 3g/kg czosnek - 10g/kg majeranek - 1g/kg Składniki w solance pływają 4 doby, ozorów nie nastrzykuję, głowę rozcinam na policzkach, myślę, że lepiej solanka "wchodzi", serce nacięte na pół. Ja osobiście po wyjęciu z zalewy wsio zagotowuję i gotuję na maluśkim ogniu około 2.5 godz. Woda w garze pyrka tak jak rosół Można parzyć jak zalecają prawidła, ale czas parzenia jest dłuższy. Mi pasuje maluśkie gotowanie. Jakbym miał podgardle to bym dodał. Oprócz skóry i mięsa z karku, które jest mielona, pozostały towar kroję w kostkę różnej wielkości, tak, żeby swobodnie farsz wchodził do kątnicy. Mięsa u mnie ważyły 4.67 kg. I do tego dodałem około 2.25L rosołu z gotowania składników. Po "nadzianiu" kątnic wkładam je do garów z wodą o temp. 80-85st.C. Staram się trzymać temp. parzenia 80st.C i tak parzę, w zależności od wielkości kątnic, jakieś 75-90 min. Podczas parzenia, gdy batony zaczną wypływać na powierzchnię, to biorę wykałaczkę i wykłuwam powietrze, jedno ukłucie raczej załatwia sprawę, a jak jeszcze pływa to w innym miejscu nakłuć. Po parzeniu kątnice idę pod bieżącą wodę, ALE nie odrazu zimną, najpierw lekko ciepła, lekko letnia i dopiero zimna, tak coby kątnice nie popękały. Pod bieżącą wodą trzymam 10-15 min. Następnie wynoszę do chłodnego pomieszczenia. Salcesony przewracam co kilkanaście minut, celem bardziej równomiernego ułożenia się składników w kątnicy. Przewracam tak kilka razy, aż zacznie salceson dobrze tężeć. Pod koniec przyciskam deską, "czymś" obciążam i do lodówki do całkowitego wystudzenia. Na drugi dzień można jeść. Przepisów na salcesony mnóstwo, dodawane są różne składniki. Dla mnie osobiście najważniejsze są głowa, uszy wp i duuuużo kminku. To co napisałem to nie każdemu musi się podobać. To jest wyrób ze składników, które akurat miałem pod ręką i do których miałem dostęp w sklepie