No to od teorii czas był przejść do praktyki. Zapakowałem próżniowo dwie średnie goloneczki, opaliłem skórę palnikiem, przyprawiłem, dodałem listki laurowe, ziele i trochę pieprzu i wstawiłem do mojej machiny w temperaturze 70`C.
Pierwsza poszła do testów po 6 godzinach parzenia - w smaku bardzo dobra ale twardawa, coś jak dobra szynka po parzeniu.
Druga poszła do testów po 10 godzinach parzenia - zdecydowanie bardziej miękka ale jeszcze nie "rozpływająca się".
Ogólnie pomysł z wykorzystaniem uszkodzonej frytownicy uważam za w 100% trafiony. Odchyłki temperatury nie wynosiły więcej jak 0,2`C w całym procesie a grzałka chodził na 5-6% mocy.
Zastanawiam się dlaczego nie wyszły super mięciutkie - po zastanowieniu obstawiałbym chyba kiepską jakościowo golonkę lub może zły dobór temperatury (mimo że Heston właśnie taką zalecał do kolagenów)
http://img17.imageshack.us/img17/1294/dscn3538r.jpg
http://img35.imageshack.us/img35/2077/dscn3540w.jpg
Niestety w tzw międzyczasie aparat wybył z domu i nie zrobiłem zdjęć gotowych wyrobów :rolleyes: