Zrobiłem wczoraj drugie podejście do Zbójowej mielonki golonkowej. Tym razem robiłem po swojemu... Materiału wyjściowego miałem 3,8 kg, po wytrybowaniu zostało mi 2 kg mięsa i 0,6 kg skórek. W przeciwieństwie do pierwowzoru nic absolutnie nie wycinałem (no może poza jakimiś żyłami czy ścięgnami). Skór nie czyściłem. Mięso przepuściłem przez szarpak. Dałem też więcej niż w oryginale peklosoli bo 20 g/kg, dodatkowo 4 duże ząbki czosnku, pieprz czarny grubo mielony (sypany na oko z ręki) i trochę ostrej papryki. Dodałem 10% wody i 3% mąki ziemniaczanej.Lekko wyrabiałem łapką, po włożeniu do praski warstwami ubijałem tłuczkiem. Parzone około 8 godzin w temperaturze 85`C (uwielbiam garnek z Lidla !!!). W moim odczuciu wyrób zdecydowanie lepszy (sorry Zbójaszku). Większa ilość soli i dodatek ostrej papryki dość mocno wyciągnęły walory smakowe golonki. Myślę że nie czyszczenie skór itp też dołożyło swoje bo wyrób jest podobny do golonki pieczonej, delikatny, rozpływający się w ustach czyli to co w golonce lubię najbardziej. Ale to oczywiście tylko moje zdanie (no może nie tylko moje bo testerów także )...