Witam. Zbliżała się niedziela. Oznaczało to, ni mniej ni wiecej, teściowa na obiadku. Zainspirowany i natchniony postem Kol. Zbója Mistrza Madeja, /topic/3163-zb%C3%B3j-madej-moje-wypiekinie-moje-przepisy/page-19. Pełny wiary we własne umięjętności kulinarne, nie namyślając się zbyt długo, pobiegłem w sobotę biegusiem po pieczarki, buraki i kiszoną kapustę. Własnej niestety nie mam. I dokonałem. Do tego obowiązkowo czysty barszcz na bulionie wolowo wędzono boczkowym. Nie takim jaki ONA serwuje na wigilję BN. /woda z burakami/ No i nastąpił cód. Nawet nie mniemany jak u Bogusławskiego. Jak powiedziałem, że to specjalnie dla mamusi, to przemówiła. Pójdę tą drogą.