-
Postów
12 685 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
52
Typ zawartości
Profile
Forum
Wydarzenia
Mapa użytkowników
Sklep
Giełda
Treść opublikowana przez EAnna
-
Anetko, w takim razie bedziesz miała kapustkę miodzio :!: W takim garnku (pod warunkiem, że był przed użyciem odkażony), kapusta z warzywami trzyma sie do maja. Nie musisz sie martwić o żadne obmywanie, przyciskanie tego, co wychodzi z zalewy itd. Jednak przy stopniowym wyciaganiu zawartości używaj wyparzonych łyżek oraz czyść rowek z wodą dbając, aby tam cały czas była. Osobiście ubytki wody uzupełniam przegotowaną.
-
Tak, tak Abratku. Zapomniałam o tym napisać. Robie to zawsze, chociaz przyznam, że nie miałam pojęcia, że przekłucie (odgazowanie w całej objętości) eliminuje z kapusty goryczkę. Robię tak ze wzgledu na zwiekszanie objętości kapusty w pierwszych dniach kiszenia i tendencje do jej "uciekania" z garnka. Dziękuje za informacje, ... czlowiek uczy sie cale życie.
-
Anetko, czy mam rozumieć, że kapustę zalałaś wodą? Czy moze piszesz o wodzie uszczelniającej brzeg garnka?? Bezposrednio do kapusty nie należy dolewac żadnej wody. Potraktowana solą i ubita sama wypuści sok. Dolana woda obniża stężenie soli i kwasu, co moze miec negatywny wpływ na trwałość kapusty. Pedro wyjasnil już, że objawy gwałtownej fermentacji, czyli piana i przelewanie nie są konieczne. Pierwsze trzy dni powinno trzymac się wszystkie kiszonki w temp. pokojowej, a potem wynieść je do chłodniejszego pomieszczenia. Młodą, kilkudniowa kapustę kiszoną mozna już jeśc. jest bardzo dobra.
-
Wędlinka domowej roboty z kapustka kiszona na surowo wybornie smakuje. :grin: I jest antyrakowa oczywiście.
-
W tej chwili batony sa jeszcze niezbyt twarde (co za nieprecyzyjne okreslenie :grin: ). Mam zamiar te, które pozostały wyłącznie w osłonkach kolagenowych, nadal umiarkowanie podsuszać. 50% produkcji zostało już rozdysponowane i to te batony, które otoczone były pieprzem i ziołami. Przerobiłam 5 kg miesa, co dało 6 batonów. Zrobiłam silny roztwór z żelatyny i posmarowałam pędzlem schłodzone batony. Na dno półokrągłej foremki do biszkoptów wsypałam mieszaninę ziół (tymianek ok. 70%, estragon 15% i potłuczoną w moździeżu gorczycę tez 15%) i włożyłam baton przetaczajac go lekko. Niektóre miejsca dodatkowo posypałam z ręki, żeby obsypka była w miarę równomierna. Andrzeju K wędzenie było dwudniowe i połączone z nieustanną degustacją. W sobotę były wędzone w ciepłym dymie 4 kurczaki weekendowe (ukłony dla Dziadka, wspaniały przepis) i 8 kg kiełbasy wiejskiej. Po południu, już w zimnym dymie, salami. W niedzielę podwędziłam jeszcze część sparzonej uprzednio wiejskiej razem z salami. Salami wędzilo sie praktycznie do zmroku. Dwa kurczaki i część kiełbas została niezwłocznie zabrana do Krakowa, dla niedożywionych studentów, reszta dosusza sie i dojrzewa. To wędzenie i uśmiechnięte buziaki pałaszujace wyroby, to sama radość.
-
Walter, gratuluję udanych wyrobów. Akademia Dziadka jest nie do przecenienia. Ciągle do niej zagladam. Zdradzę Ci, że treść tych wykładów zestawiona ze stopniowo zdobywanym doświadczeniem w praktycznym wędzeniu, nabiera głębszego znaczenia.
-
Dziękuję Wam Gabi i Anetko za ciepłe słowa. Pocieszam się, że przecież jestem tylko amatorem. :smile:
-
Dobrnęłam wreszcie do etapu na którym mogę przedstawić wyniki produkcji salami. Nie jest to wprawdzie salami z żółtym serem - na polu oblewania serem całkowicie poległam - ani nie jest to salami, które możnaby położyć obok tego, zaprezentowanego na zdjęciach przez SZCZAEPANA. To, co je łączy ze wzorcem to wyśmienity smak, typowy dla dobrego salami; ten charakterystyczny kwaskowaty smak dojrzewajacej wędliny (mimo, że nie dodawałam żadnych kultur startowych, tylko swojskie, domowe, wypasione bakterie). :grin: Niestety, struktura wyszła zbyt rozmazana. Prawdopodobnie farsz nagrzewał się nadmiernie przy przechodzeniu przez wąski lejek w maszynce "8", bo taką dysponuję. Prawdopodobnie gdybym spróbowała napchać osłonki ręcznie, ziarnistość farszu zostałaby zachowana. Podsumowując, kiełbasa jest zwięzła ale trochę zbyt mazista jak na salami. Część batonów obtoczyłam w ziołach, część w pieprzu kolorowym a pozostałe będą sobie nadal wisieć w osłonkach kolagenowych i podsuszać się. Myślę jednak, że niezbyt długo, bo pierwsi degustatorzy już sie ustawili w kolejce.
-
Może ktoś zdradzi, jak przygotowuje sie ser do oblewania wędlin w warunkach przemysłowych? Może dodaje się na przykład sody, lub innego środka chemicznego w celu upłynnienia sera? Przecież ta wzorcowa salami z postu Szczepana była jakimś sposobem oblana serem :question: Aż mi sie nie chce wierzyć, że sam to robił :!:
-
Andrzej K. , ale z Ciebie pracuś; no, no.. Ja jak wędzę, to cały czas doglądam, a że to wyczerpujace i wychładzajace organizm zajęcie, obowiazkowo sie rozgrzewam (napojami, ale nie jak zwierzęta)). Uwielbiam klimat tego "doglądania" wędzarni. Wędzoneczki wyszły Ci smakowite. Jesień pod znakiem wedzenia, to jest to.
-
Siara, piekne wyroby. Gratuluję. To chyba z pół swiniaka uwedziłeś? Jaka masz wedzarnię?
-
Taka obtoczona wedlina wyglada naprawde super. Jak dla mnie jednak, kolendra ma zbyt intensywny smak i aromat. W schabie a"la... właśnie kolendra trochę mi przeszkadzała. Zbyt zdominowała smak i zapach dojrzewajacego schabiku, który - robiony wedlug przepisu ze stronki - jest wspaniały. W przypadku salami myślę o kolorowym pieprzu grubo potłuczonym oraz w drugiej wersji - mieszance przypraw takich jak tymianek z estragonem i niewielką domieszką gorczycy. Powinno byc wiecej tymianku. Estragon swietnie sie komponuje z wołowiną oraz z kwaśnymi smakami. Myślałam też o domieszaniu suszonych pomidorów, ale obawiam się, że na powietrzu stracą resztki koloru i mogą psuć efekt wizualny.
-
Według autora w/w ksiazki, w górskich rejonach Niemiec, Austrii czy Szwajcarii, tradycyjnie wędzi sie prawie wyłącznie dymem jodłowym, swierkowym i oczywiscie jałowcem. Cytuję: "Zarówno w przeszłości, jak i dziś wędzonki z dymu jałowcowego są osobliwą specjalnością krain alpejskich i równin północnoniemieckich" Smakosze z Bawarii podobno przepadają za tymi czarnymi wędzonkami z posmakiem żywicy (i terpentyny zapewne). W Irlandii wędzi sie również dymem z torfu, którego stosowanie w Niemczech, Austrii i Szwajcarii jest prawnie zabronione.
-
Moja salami, po wstepnym podwędzeniu dojrzewa juz 10 dni. Ubytek wagi jest prawidłowy; 5% tygodniowo. Zastosowałam proste rozwiazanie. Na blachę do pieczenia ciasta nalałam wody, na to kratkę metalową i na wierzchu batony salami. Przekrecam je o 45 st. dwa, trzy razy dziennie tak, aby dziełanie pary wodnej i obsychanie przebiegały równomiernie. Całość leży na podłodze w garażu, temperatura 12 stopni C. Dzisiaj nie wytrzymałam i po ważeniu batonów upaliłam kawałek. Smaczek jest wspanialy, wyraźnie kwaskowaty, kolor ładny, różowy. Za kilka dni zacznę wędzić na zimno. Ponieważ próba oblania serem nie wyszła, myślę o pokryciu batonów jakimiś przyprawami na warstwie żelatyny. Jednak nie wiem, czy robi się to przed ostatecznym, zimnym wedzeniem, czy po.
-
W 2002 roku zostało wydane na naszym rynku tłumaczenie ksiażki Egona Bindera "Wedzenie mięsa, kiełbas i ryb". Książka poświecona jest tradycyjnemu wedzeniu i wyrobom regionalnym z terenu Niemiec i Bawarii. Jest tez spore omówienie składników dymu i ich wpływiu na zdrowie. Przywoływane przepisy niemieckie generalnie zabraniają stosowania dymu z drzew iglastych, jednak ze wzgledu na wybitnie regionalny charakter niektórych wedzonek jest on dopuszczony dla tych właśnie wyrobów. Na przykład wędzonki z Dolnej Bawarii są po wierzchu czarne, a w środku koloru miodu spadziowego.
-
Albo jajko; patrz kiełbasa szlachty. :question: A'propos zrobiłam tę kiełbasę eksperymentalnie. Była bardzo dobra i ciekawa w smaku. Jedyną jej wadą było to, że zostala błyskawicznie zjedzona, dosłownie rozdrapana przez rodzinę i przyjacół.
-
jagra, jak jestes zalogowany, to komputer automatycznie wpisuje Twój nick. To taka sztuczka na którą nabierają sie ludzie w naszym wieku :lol: :lol: :lol:
-
Witam miłosników kiszonej kapusty. Podam przepis na kapustę kiszoną z warzywami. Robię ją od lat. 10 kg kapusty 1 kg cebuli 1 kg marchewki 0,5 kg pietruszki 0,5 kg selera 26 dkg soli niejodowanej 1 kg jabłek (nie obowiązkowo) kminek listek bobkowy (kilka małych) czosnek - według upodobania, ja daję małą główkę zioła prowansalskie inne zioła dowolnie (estragon, tymianek, cząber) - niewiele, żeby nie dominowały Kapustę kiszę w garnkach kamiennych z pokrywą uszczelnianą na wodę. Znakomicie się przechowuje, nie wymaga żadnego obmywania, nawet, jak wystaje z zalewy, to się nie psuje. Jest przepyszna zarówno na surówki (polana olejem z odrobiną cukru) jak i do gotowania lub duszenia.
-
Nie :!: Do peklowania uzywamy soli niejodowanej. Tak samo do kiszenia ogórków. Można również stosowac sól morską.
-
Tak, wkładam od razu. Ale najpierw wyformuję mniej wiecej takie porcje, jakie maja być gotowe serki
-
Praktyczne porady Dziadka dla niewtajemniczonych
EAnna odpowiedział(a) na Józek temat w Powinieneś wiedzieć
Kogut915, pod tym adresem http://www.wedlinydomowe.pl/articles.php?id=350 , w menu technologiczno-użytkowym jest dział "Dla początkujących". Znajdziesz tam wszystkie porady i (bez)cenne wskazówki dla początkujacych. Wszyscy amatorzy, skupieni na tym forum korzystali i nadal korzystają z tego działu. Życzę powodzenia i daj znać o pierwszych, praktycznych wynikach. -
Dodam jeszcze, że robię ocsypki zarówno z mleka, z którego zebrałam smietankę, jak i z mleka pełnotłustego. Tłuściejsze serki są o wiele lepsze, szczególnie jest to odczuwalne po wędzeniu. Robią sie jednakowo, nigdy nie miałam żadnych kłopotów ze skrzepem. Ilość podpuszczki odważam na wadze gramowej.
-
Zastanawiam sie nad przyczynami kłopotów wosia. Z pewnością nie był to pozostawiony w mleku tłuszcz. W książce "Praktyczne serowarstwo" Jan Licznerski podaje ilość tłuszczu w mleku krowim - 2,7% do 4,5%, oraz owczym - 5,5% do 10,5%. Według autora, właśnie duża ilość tłuszczu w mleku owczym ma decydujacy wpływ na doskonałą jakość oryginalnych oscypków. Tradycyjnie do ich wyrobu stosuje się jeszcze ciepłe mleko po udoju; nie może więc być mowy o jakimkolwiek podstoju śmietany. Przyczyna kłopotów wosia może wynikać albo ze złej jakości podpuszczki, zastosowanej ilości podpuszczki lub niedokładnego mieszania po wlaniu do mleka roztworu podpuszczki z wodą. Skrzep zaczynamy kroić dopiero wtedy, gdy jest dojrzały. Dojrzałość tę może uzyskać na przykład dopiero po 1,5h. Dzieje się tak na skutek różnej jakości podpuszczki oraz jest funkcją jej ilości w danej objętości mleka. Dojrzały skrzep poznajemy po tym, że nakrojony nożem momentalnie wypełnia się serwatką, a skrzep jakby ucieka na boki, czyli ma tendencje do skupiania się. I o to nam chodzi. Nie ma prawa być "kruchy i grudkowaty. Taki skrzep robi się w wyniku przegrzania. Uwaga; najlepiej wstepnie odcedzić serwatkę, a powstały półprodukt ogrzewać w uprzednio ogrzanej wodzie do temperatury ok. 50 st.; podgrzewanie całości grozi miescowym przegrzaniem, co może spowodować zwarzenie mieszaniny.
-
Znalazłam kilka fotek tej "dojrzałej" kiełbasy krakowskiej.
-
BonAir, nie Ty jeden poniosłeś klęskę na polu salami z serem. Przepis, przepisem ale o wiele ważniejsza jest technologia. Ja poległam na oblewaniu batonów serem. Coś czułam, że tak będzie. Dlatego jakiś czas temu zadałam pytanie o gatunek zastosowanego sera oraz o temperaturę topienia. Ponieważ sama zajmuję sie rónież wytwarzaniem serów w warunkach domowych więc wiem z autopsji, że sery mają różną topliwość i ich przydatność do oblewania batonów kiełbasianych może stać pod znakiem zapytania. Nie uzyskałam jednak konkretnych podpowiedzi, więc zdałam sie na los szczęścia i zakupiłam ser salami w tak zwanym przyzwoitym gatunku (i cenie). Niestety, ser ten nie uzyskał odpowiednio niskiej lepkości w wyniku topienia i nie nadawał się do zaplanowanego procesu. Nawiasem mówiąc, topiłam małe kawałki w różnych warunkach i różnymi metodami, próbując zoptymalizować proces. Niestety, bez dobrego skutku. W efekcie mam podwędzone batony z farszem odpowiednim do salami (pracowałam na podmrożonym mięsie i zamrożonej do minus 6 st. słoninie), w osłonkach kolagenowych, do których jednak nie przyczepia sie ser. Ostatecznie dałam sobie spokój z serem i zastanawiam się, co dalej. W tej chwili trzymam batony w temp. ok 10 st. i wilgotności 80%. Ale rokowania są niepewne. Zastanawiam się, co dalej zrobić. Teraz mogę jeszcze potraktowac produkt jak kiełbasę niedojrzewającą, sparzyć ją i ponownie podwędzić. Tylko co to będzie za kiełbasa :question: Mam jednak pewne optymistyczne doświadczenia. Otóż w marcu b.r. zrobiłam kiełbasę krakowską suchą. Kiełbaska obsuszała sie w garażu z wentylacją grawitacyjną. Proszę sobie wyobrazić, że pod koniec sierpnia został odkryty baton, który spadł i zawiesił się na szprychach nieużywanego rowera. Był zdeformowany, cały poskręcany, twardy i pomarszczony. Nie miał jednak żadnych śladów pleśni. Po skrojeniu maszynką na cieniutkie, półprzeźroczyste plasterki objawił się nieziemski smak. Lekko kwaskowy - jak salami - aromatyczny, bez posmaku starzyzny, smak wykwintnej wędliny, o którą biła sie cała rodzina. Musze dodac, że w środku lata w garażu panowały bardzo wysokie temperatury. W marcu, około 8 st.